Przeglądam sobie kolejne felietony pana Pawła Chojeckiego trafiłem na niewątpliwe słuszne, choć dość banalne spostrzeżenie.
Autor napisał, że "że: "…Gdy prawica się jednoczy, agentura zostaje postawiona w stan najwyższej gotowości. To największe zagrożenie dla zmowy okrągłego stołu i niszczącego Polskę układu…" Niestety, dalsza lektura wzbudziła moje podejrzenia, czy przypadkiem szanowny pastor przed napisaniem tego tekstu nie zażył jakiegoś „artykułu kolekcjonerskiego” dystrybuowanego przez firmę Dawida Bratko. Otóż pod pojęciem jednoczenia się prawicy rozumie On przygotowywanie się PiS-u do wyborów! Prawica pasuje do partii Kaczyńskiego jak rogatywka do bolszewika, ale najwyraźniej, w dzisiejszych czasach, gdy związek dwóch pederastów bywa tytułowany rodziną, można i PiS zacząć określać mianem prawicy.
Przyznam, że nigdy nie potrafiłem zrozumieć zauroczenia pana Chojeckiego PiS-em, choć wielokrotnie próbowałem. Niestety, jest to ten rodzaj zauroczenia, który jest całkowicie odporny na argumenty i fakty. Polemiki z pastorem przypominają trochę konwersację z automatyczną sekretarką, która ma nagraną sentencję:„Trzeba poprzeć PiS i Jarosława Kaczyńskiego, bo tak trzeba”. Możliwe, że to dlatego, że pan Chojecki wie coś, czego ja nie wiem. Np., że Jarosław zstąpił po tęczy z nieba na ziemię (pewnie szedł śladem Kim Ir Sena), by zbawić świat przed lewakami i agenturą.
Co prawda fakty tej teorii nie potwierdzają, a nawet jej przeczą w części lewactwa i agentury, ale cóż z tego ? Mówi się, że wiara czyni cuda, więc być może nawet przesiąknięty Leninem do szpiku kości Kaczyński może stać się prawicowcem. (W umyśle pana Pawła najwyraźniej taki cud już się dokonał…).
Ja z zasady w sprawy czyjejś wiary się nie wtrącam, więc nie tracił bym czasu na komentowanie tego objawienia, gdyby nie to, że autor nie poprzestaje na adoracji Jarosława, ale występując oficjalnie jako członek Unii Polityki Realnej i Prezes Okręgu Lubelskiego publikuje teksty podważające naszą wiarygodność i godzące w interes UPR. Nie wiem, czym tłumaczyć fakt, że w momencie, gdy władze naszej partii prowadzą z różnymi podmiotami rozmowy, mające na celu zjednoczenie środowisk prawicowych i wystawienie wspólnej listy, pan Chojecki w swych felietonach obrzuca nas, oraz naszych potencjalnych koalicjantów insynuacjami o agenturalność i chęć rozbijania prawicy. Insynuacje te opierają się oczywiście na „bardzo solidnych podstawach”. Chodzi oczywiście o to, że wspólny start partii prawicowych pokrzyżuje plany wyborcze Jarosława Kaczyńskiego -a tego Pan Chojecki nie może przeboleć…
Wtajemniczeni wiedzą, że PiS i PO dążą do stworzenia w Polsce systemu dwupartyjnego w którym demokracja będzie przypominała wybieranie pomiędzy syfilisem a rzeżączką i cieszeniu się, że jedno i drugie jest lepsze od HIV-a. Nie pokrywa się to niestety z celami UPR, ale jeżeli p. Chojecki uważa, że PiS tak bardzo zasługuje na poparcie, to dlaczego po prostu nie wstąpi do PiS-u, tylko na przekór zdrowemu rozsądkowi tkwi uparcie w UPR -partii biegunowo odległej pod względem światopoglądowym? Czy jest to efekt uboczny zażycia „artykułów kolekcjonerskich” czy też namacalny dowód prawdziwości tezy z jego felietonu, że agentura zostaje postawiona w stan najwyższej gotowościw związku z jednoczeniem się prawicy -tego nie wiem.
Możliwe też, że pan Paweł, jako pastor podjął się na zlecenie Jarosława Kaczyńskiego nawracać liberałów na kaczyzm. Zadanie to może okazać się arcytrudne, bo w naszych szeregach większość osób bardziej kieruje się zdrowym rozsądkiem niż ślepą wiarą, więc „mantra” o konieczności poparcia PiS-u raczej nie zadziała i sympatycy UPR będą pewnie pytać, jak niby zdaniem pana Chojeckiego ugrupowanie o profilu skrajnie socjaldemokratycznym ma jednoczyć prawicę ? I tu podpowiem panu Chojeckiemu, że PiS oczywiście taką rolę odegrać może i nawet od pewnego czasu nieźle mu to idzie, bo jednoczy prawicę w charakterze wspólnego wroga. Główne cele polityczne PiS-u są bowiem identyczne z celami znienawidzonej przez niego (Bóg wie dlaczego!) Platformy, czyli ewidentnie sprzeczne z celami prawicy. Obie te partie od lat dążą do zrzeczenia się suwerenności naszego kraju na rzecz zagranicznych podmiotów, takich jak Unia Europejska czy Parlament Europejski. Różnią się jedynie w kwestiach nieistotnych z punktu widzenia instytucji, na rzecz których działają a rozdmuchiwane przed każdymi wyborami spory o aborcję czy „prawa” homoseksualistów są jedynie zasłoną dymną, mającą ukryć fakt, że od lat realizują wspólną politykę. Widać to najlepiej po owocach ich rządów: Biurokracja, zadłużenie i podatki rosły zarówno pod rządami PiS jak i PO. Lustrację równie zaciekle blokował Kaczyński jak Tusk. Obie partie prześcigają się w przejmowaniu postulatów programowych postkomunistów a wielu komunistycznych aparatczyków zostało wywindowanych na najwyższe stanowiska zarówno przez ekipę Tuska jak Kaczyńskiego. Warto przypomnieć, że Kaczyński nie znalazł czasu by pojawić się na uroczystościach upamiętniających ofiary rzezi Wołyńskiej ale za to wielokrotnie znajdował czas, by latać do Izraela -czort wie w jakim celu. Złośliwi mówili, że pewnie z zamiłowania był zegarmistrzem i latał tam po wskazówki. Inni drwili, że wracał do ojczyzny.
Trzeba otwarcie powiedzieć: to Kaczyńscy i PiS odpowiadają za zdradę stanu, jaką była ratyfikacja Traktatu. To Kaczyńscy i PiS zdradzili Polonię mieszkającą na wschodzie i zachodzie Europy. -To oni, gdy byli u władzy nie zadbali o to, by nasi rodacy żyjący w Niemczech, na Litwie, Ukrainie czy Białorusi korzystali z takich samych przywilejów, z jakich przedstawiciele narodów tych państw korzystają w Polsce. To Kaczyński i jego zaplecze odpowiada za oddanie Platformie pełni władzy w kraju, bo chęć robienia kampanii na grobach polskich oficerów sprawiła, że w politycznym zacietrzewieniu zatracili rozum do tego stopnia, że na pokład samolotu lecącego na teren wrogiego państwa wsadzono osoby pełniące kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju stanowiska. Takiej prowokacji a zarazem okazji wróg nie mógł przepuścić.
To tylko drobna część „dorobku” PiS-u. Doświadczenia wielu osób i organizacji (moje również) pokazują, że nawet prominentni politycy tej partii nie dotrzymują danego słowa, ani podpisanych umów. O obietnicach danych wyborcom nawet nie wspominam. „Współpraca” z koalicjantami w wydaniu PiS-u polega na ich niszczeniu przy pomocy służb specjalnych, prowokacji i prokuratorów. To jest partia, w której każdy, kto nie podziela w 100% poglądów jej führera kończy tak, jak skończyli jego najbliżsi współpracownicy z dzisiejszego PJN. Jak więc pan Chojecki widziałby swoją rolę (czy raczej rolę UPR), po ewentualnej (uchowaj Boże!) kolejnej wygranej PiS-u z naszym udziałem? Zamierza pokornie realizować zabójczy dla kraju program tej partii, czy może podzielić los pp. Jakubiak, Kluzik-Rostkowskiej i Poncyliusza?
Dlaczego mielibyśmy popierać „gang Jarosława”, który od lat rujnuje nasz kraj z gorliwością godną barbarzyńskiego najeźdźcy? Do czego doprowadzili Polskę kretyni (lub zdrajcy), których pan Chojecki nazywa prawicą? Do czego doprowadziła ratyfikacja Traktatu? Polskie cukrownie zostały zlikwidowane a Polacy płacą za cukier drożej niż Niemcy. Polscy rolnicy nie mogą sprzedawać buraków i mleka bo mają narzucone przez Brukselę limity produkcyjne. Nie możemy produkować tradycyjnych polskich wyrobów kulinarnych bo nie spełniają unijnych „standardów”. Polskie kutry rdzewieją na złomie, bo musieliśmy zredukować flotę a polskie plaże usłane są zdechłymi dorszami, które nasi rybacy muszą wyrzucać z sieci, bo tak Unia nakazuje. Polskie stocznie są zamknięte, handel ze wschodem praktycznie zamarł z powodu wprowadzenia wiz dla przybyszy ze wschodu. Niemcy odbierają Polakom domy, sodomitów nazywa się rodziną…
To wszystko spotkało nasz kraj za sprawą PiS-u. Politycy tej partii uważają nasze członkostwo w UE za swój sukces a pan Chojecki szkaluje nas pomówieniami o rozbijanie prawicy i agenturalność, bo chcemy położyć temu kres?
Apeluję o minimum przyzwoitości i trzeźwe spojrzenie na świat. Niech Pan, panie Pawle nie idzie śladem Korwina, który ma w zwyczaju wygłaszać tezy równie głęboko zakorzenione w realiach jak pańskie a potem każdego, kto nie podziela jego koncepcji politycznych posądzać o bycie agentem.
Andrzej T. Jędrzejewski