Agnieszka Radwańska jest bez wątpienia jedna z najlepszych tenisistek świata. Od kilku lat utrzymuje się w pierwszej dziesiątce światowego rankingu WTA (teraz jest trzecia), a to nie są żarty, biorąc pod uwagę, ile kobiet na całym świecie uprawia ten sport. Agnieszka Radwańska ma 25 lat i perspektywę długiego tenisowego życia na kortach całego świata. I każdy z nas kibiców w Polsce chciałby pewnie dożyć tej chwili, gdy Polka wskoczy na pierwsze miejsce światowego rankingu i wygra Wielkiego Szlema.
Może być jednak z tym ogromny kłopot, chociaż kunszt tenisowy Pani Agnieszki można chwilami porównywać do maestrii Rogera Federera. Tylko, że są takie zawodniczki na świecie, które gdy stają naprzeciwko naszej mistrzyni na korcie, powodują u niej niezrozumiałe dla mnie drżenie rąk i nóg, a właściwie tenisowej duszy. Bo gdy pani Agnieszka rozgrywa mecze z Sereną Williams, czy Marią Szarapową, to, odnoszę nieodparte wrażenie, nasza Agnieszka Radwańska niknie w oczach, traci pewność siebie, marzy o jak najszybszym zakończeniu meczu. Nie jestem psychologiem sportu, ale jakiś czas uprawiałem sport wyczynowo. To oczywiście nie jest żaden argument w tej opowieści, ledwie przeczucie, ale jak wielu kibiców w Polsce, chciałbym widzieć Agnieszkę Radwańską, nawet jeśli przegraną w meczu, bo to przecież jest tylko sport, ale jednak trzymającą rakietę bez drżenia ręki i z determinacją przy każdym uderzeniu, którą wykazują tacy mistrzowie jak Nadal i Djoković. Proszę mi wybaczyć Pani Agnieszko, bo piszę to wyłącznie w dobrych intencjach i z miłości do Pani tenisowych umiejętności, ale nie raz i nie dwa, mając takie wrażenie, widziałem Panią jakby zrezygnowaną i bezradną w meczach z Sereną i Marią. I tak było podczas Pani ostatniego występu w Madrycie, kilka dni temu. Po fantastycznym, heroicznym boju z Rosjanka Kuzniecową, rozstrzygniętym na Pani korzyść w nieprawdopodobnych okolicznościach, nie uwierzę, że zabrakło Pani umiejętności i tzw. „sportowej złości”, żeby przeciwstawić się Szarapowej.
Przestraszyła mnie także reakcja Pani trenera, Tomasza Wiktorowskiego, który, próbując Panią motywować do walki, co rozumiem, miał Pani (właściwie) tylko do powiedzenia (w przerwie między gemami), że musi Pani „zapierdzielać” – co wychwyciły mikrofony stojące na korcie. Zrobiło mi się przykro, bo dość żałosna była to rada trenera dla jednej z najwybitniejszych tenisistek świata. Rada miałka i wypowiedziana w dość prymitywny sposób, także, bo do kobiety, nie wystawiający panu Wiktorowskiemu najlepszego świadectwa.
I pomyślałem sobie wtedy. Pani Agnieszko, może czas na zmiany. Może nowemu trenerowi udałoby się przerwać ten impas i doprowadzić Panią na sam szczyt tenisowej karuzeli. Roger Federer po serii porażek w zeszłym roku zatrudnił wybitnego kiedyś tenisistę Stefana Edberga. I znowu jest wielki! Djoković także eksperymentuje w tej materii. Simona Halep zatrudniła Martinę Hingis i pnie się w górę w tenisowym rankingu. Nie odbierając zasług Tomaszowi Wiktorowskiemu, ale może jednak jego czas już minął na stanowisku trenera Agnieszki Radwańskiej.
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
2 komentarz