W klubie PiS krążą opowieści o „taśmach Kaczmarka”. Według jednej z nich, były agent ma już całą kolekcję, ale kierownictwo partii na razie nie zgodziło się na jej upublicznienie – donosi „Wprost”.
Były agent zaprzecza tym doniesieniom. W rozmowie z "Wprost" agent Tomek zapewnia, że nie rozpracowuje innych parlamentarzystów. A jednak przyznaje, że ludzie z całej Polski zgłaszają się do niego ze sprawami, które on potem "weryfikuje" W jaki sposób? – Mam doświadczenie. Współpracuję z prawnikami oraz byłymi funkcjonariuszami – mówi "Wprost" Kaczmarek.
W ciągu jednego tygodnia Kaczmarek ujawnił taśmy obciążające PSL i doprowadził do pojawienia się policji w stacji TVN. Agent Tomek rozpoczął łowy.
Wśród posłów budzi poważne obawy. Są bardzo ostrożni w kontaktach z byłym agentem. – On ma taką dużą czarną teczkę. Kiedy staje porozmawiać, stawia ją koło nogi. Wiadomo, co on tam nosi? Czy jakiś sprzęt operacyjny? – zastanawia się jeden z ludowców.
– On ma to we krwi – mówi jeden z posłów PiS. W klubie krążą opowieści o różnych "taśmach Kaczmarka". Według jednej z nich, były agent ma już całą kolekcję nagrań, ale kierownictwo partii na razie nie zgodziło się na jej upublicznienie.
Kaczmarek przekonuje, że w czarnej teczce nosi tylko dokumenty. – Nie nagrywam potajemnie posłów, to nie miałoby najmniejszego sensu. Gdybym jednak wiedział, że popełniane jest przestępstwo, zareagowałbym odpowiednio – deklaruje.
Więcej: http://www.wprost.pl/ar/341499/Agent-Tomek-rusza-na-lowy-Nie-jestem-ksiaze-Julian-z-Madagaskaru/