BIZNES
1

Afera paliwowa: chcą zamieść pod dywan?

27/10/2013
3211 Wyświetlenia
4 Komentarze
51 minut czytania
Afera paliwowa: chcą zamieść pod dywan?

Przypomnijmy: Największa afera gospodarcza III RP. Około miliarda złotych stracił w ubiegłym roku skarb państwa i prywatne firmy w wyniku oszustw dokonywanych przez grupę „przedsiębiorców” działających w sektorze paliwowym. Według szacunków Ministerstwa Finansów, z powodu nie zapłaconych podatków pośrednich za paliwa budżet państwa traci rocznie około 500 mln zł. W oszustwa paliwowe zamieszani są najwięksi importerzy paliw, politycy, sędziowie i prokuratorzy. (Wprost, 12 lat temu, nr 10/2001 (954))

0


 

1.

 

 Na usługach paliwowych baronów są także gangsterzy z Pruszkowa, którzy za udziały w zyskach ochraniają interesy przed konkurencją i organami ścigania.
Podobne przestępstwa popełniano na początku lat 90. w innych krajach byłego bloku wschodniego. W 1993 r. z mafią paliwową rozprawili się Węgrzy. Już wtedy przestępstwa paliwowe określano jako największą aferę gospodarczą w Europie Środkowej – mówi młodszy inspektor Marcin Brzeziński, szef CBŚ we Wrocławiu. W Polsce proceder ten kwitnie w najlepsze, a czerpiący ogromne zyski przestępcy wykupują firmy, zespoły pałacowo-parkowe, inwestują w nieruchomości w centrach dużych miast.(…)

Właścicielami firm tworzących poszczególne łańcuszki są zwykle bezdomni, drobni przestępcy podstawieni przez paliwowych baronów. W kaliskiej firmie prezesem był nieboszczyk. Właścicielką firmy paliwowej w Prochowicach okazała się 75-letnia rencistka. Spółka nie miała ani zbiorników, ani środków transportu do przewozu paliwa, a jej siedzibą było mieszkanie rencistki. Mimo to ta firma widmo uzyskała koncesję z Urzędu Regulacji Energetyki na prowadzenie obrotu paliwami ciekłymi. W rzeczywistości służyła tylko do wystawiania faktur.

Kiedy niektórym ogniwom mafii zaczęły się przyglądać organy ścigania i służby podległe Ministerstwu Finansów, paliwowi baronowie zdecydowali się na przekwalifikowanie. Część należących do podstawionych osób firm wystąpiła do banków o wielomilionowe kredyty. Ich zabezpieczeniem były nic nie warte weksle. Policja we Wrocławiu prowadzi obecnie dochodzenie w sprawie około dwudziestu wyłudzeń, do których doszło m.in. w bankach na Śląsku. – W prowadzonych przez nas sprawach wyłudzeń kredytów chodzi o ponad 100 mln zł – mówią wrocławscy policjanci.

 Kiedy na Węgrzech policja zajęła się paliwową mafią, okazało się, że fałszywe paliwa wykryto w ponad połowie stacji benzynowych. Oskarżono niemal 300 osób, a straty skarbu państwa oszacowano na pół miliarda dolarów. Paliwowi baronowie nie mieli jednego szefa: podzielili kraj na strefy wpływów. Podobnie jak ich polscy naśladowcy, na usługach mieli najlepszych adwokatów, korumpowali pracowników wymiaru sprawiedliwości i polityków. Na Węgrzech do walki z paliwową mafią zmobilizowano ogromne siły, a śledztwo koordynował jeden z wiceministrów przemysłu i handlu.

Ustaliliśmy, że śledztwo w sprawie polskiej mafii paliwowej napotyka ogromne opory, gdyż w grę wchodzą gigantyczne pieniądze, za które można przekupić każdego urzędnika i funkcjonariusza państwowego.

(Jarosław Knap, Violetta Krasowska, ibid.)

2.

 

Mafię paliwową osłaniali znani politycy i oficerowie tajnych służb – wynika ze śledztwa reporterów „Wprost” i TVP 1 oraz z zeznań Andrzeja Czyżewskiego.

Jakie to szczęście, że nasza prokuratura nie stała się organem ścigania mafii, a sądy mafijnym trybunałem -mówił włoski prokurator Giovanni Falcone, zabity przez mafię. We Włoszech prokuratura i sądy nie stały się narzędziami mafii, ale takim narzędziem stała się policja. W latach 80. chroniła mafię paliwową i pomogła jej wyprać miliony dolarów. Teraz włoski scenariusz przerabiamy w Polsce: wiele wskazuje na to, że o części naszych tajnych służb będzie się mówić jako o agencji bezpieczeństwa mafii. (…)

Paliwowi baronowie jeździli z ochroną ubraną w paramilitarne stroje, stały przed nimi otworem nie tylko gabinety posłów i ministrów. Swoich ludzi mieli i mają wszędzie: w policji, prokuraturach i sądach. Niewygodnych likwidowano, a politycy otrzymywali stałe łapówki za ochronę interesu – mówi „Wprost” Andrzej Czyżewski. Z dokumentów, które posiada, wynika, że struktury mafii paliwowej organizowali byli oficerowie SB i Wojskowych Służb Informacyjnych, którzy przed 1989 r. nadzorowali sektor paliwowy. Na szczycie piramidy stał – zdaniem Czyżewskiego – biznesmen i dawny oficer WSI, Wiesław S. Z zeznań Czyżewskiego wynika też, że dla WSI pracował także prezes BGM Arkadiusz Grochulski, uważany przez prokuraturę za mózg przestępczego procederu. Cała struktura miała być podporządkowana Jeremiaszowi Barańskiemu. Jako jednego z bossów paliwowej mafii Czyżewski wymienia Bogusława Lepiarza, byłego prokuratora związanego ze służbami specjalnymi.

(Jarosław Knap, Tomasz Butkiewicz: Agencja bezpieczeństwa mafii, 12/2005 (1164))

3.

 

Kim jest Wiesław S.?

Odpowiedź znajdziemy również w necie:

Wiesław Strózik, pojawiający się w materiałach komisji orlenowskiej, był oficerem kontrwywiadu wojskowego PRL i rezydentem SB. Według ustaleń „Dziennika”, Służba Bezpieczeństwa pozyskała go do współpracy w 1985-m roku, gdy był oficerem rezerwy.
Według ustaleń gazety, Wiesław Strózik własnoręcznie podpisał zobowiązanie o współpracy z SB i przyjął pseudonim „Maj”. Współpracę z SB przerwał w 1990 roku.
W materiałach komisji śledczej ds. PKN Orlen Wiesław Strózik wymieniany jest jako przykład na udział oficerów i agentów służb specjalnych w mafii paliwowej. Zeznający przed komisją twierdzili, że firma Strózika Polonia Promotion przejęła majątek firmy Dansztof na podstawie sfałszowanych faktur dowodzących rzekomego zadłużenia spółki BGM ze Szczecina, uważanej za organizatora przestępczych procederów. Wiesław Strózik zaprzeczył oskarżeniom. Na swojej stronie internetowej napisał, że przestępstwa dopuścili się Antoni Macierewicz i Zbigniew Wassermann, ujawniając tajemnicę śledztwa i oskarżając go.
„Dziennik” przypomina także aferę przed prywatyzacją PZU w 1997-m roku. Wtedy z tej firmy wyciekły dane kierowców, a niemiecka spółka, do której trafiły, groziła PZU ich ujawnieniem. PZU wspólnie m.in. z Polisą i fundacją Józefa Oleksego Bezpieczny Dom utworzyły spółkę Centralny Rejestr Pojazdów Oznakowanych. Prezesem PZU był wówczas Jan Monkiewicz, który po aferze z wyciekiem danych stracił stanowisko.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła katowicka prokuratura. Przesłuchiwano tam między innymi Leszka Millera. Po postawieniu zarzutów Monkiewiczowi i Strózikowi, śledztwo przeniesiono do Zamościa. Tam umorzono sprawę Monkiewicza.

 http://www.money.pl/archiwum/wiadomosci_agencyjne/iar/artykul/dziennik;-;strozik;byl;agentem;sb;zamieszanym;w;mafie;paliwowa,66,0,245314.html

4.

 

Więcej na tema Strózika można dowiedzieć się z artykułu red. Tomasza Szymborskiego:

 W 1997 roku policja zatrzymała Strózika pod zarzutem pomocy w wyłudzeniu 800 tys. zł kredytu i działania na szkodę Fundacji Kardiologicznej „Serce”. Jako wiceprezes w 1993 r. sprzedał należącą do fundacji działkę (ponad 3000 metrów) i hotel w Zabrzu (przy ul. Knurowskiej) za 20 tys. zł. Rynkowa wartość tej działki i budynku wynosiła wtedy co najmniej 280 tys. zł. Zdaniem prokuratury naraził tym fundację na oczywiste straty. 7 marca 1997 roku Strózik został aresztowany, ale szybko wyszedł na wolność – pomogła mu w tym opinia o stanie zdrowia wystawiona przez prof. Stanisława Pasyka.

http://tosz.salon24.pl/21736,agenci-mieszali-w-paliwach

5.

 

Wg Andrzeja Czyżewskiego, byłego prokuratora, głównego świadka w tzw. aferze Orlenu,  rozlokowanie centr obrotu nielegalnym paliwem to nie przypadek.

– Skąd takie a nie inne rozmieszczenie głównych ośrodków mafii paliwowej? Częstochowa, Szczecin, Dolny Śląsk… Te centra tak się poukładały ze względu na wojskowe bazy paliwowe. Dlaczego w Częstochowie? Ano dlatego, że wokół Częstochowy rozlokowano silne bazy wojskowe. Przede wszystkim składy paliwowe. Dlaczego Szczecin i Dębia Góra koło Gdyni? Bo tam są bazy. Dlaczego Katowice i Wodzisław Śląski…Z tych samych względów Podkarpacie. Pod Grudziądzem znajduje się baza Jamy – tam pociągi z cysternami wjeżdżały i kończył się ich życiorys. Kolejna baza – Żagań, siedziba oprychów z firmy Unipol.
Dlatego tam powstały tzw. centra. Nawiasem mówiąc – korzystano nie tylko z baz wojskowych, ale i z wojskowych specjalistów , którzy znali się na paliwach.

http://www.bezcenzury.net/index.php?main=article&action=view&article=137&images=thumb180

 

6.

 

Andrzej Czyżewski:

Krótko po tym zdarzeniu (próba otrucia – przyp. JKR) dotarła do mnie informacja, ze w środowisku tzw. mafii paliwowej podjęto działania w celu profesjonalnego „zlikwidowania” świadka Czyżewskiego, z uwagi na podjęte przeze mnie działania procesowe przeciwko sędziom SO w Jeleniej Górze, Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, i sędziów z SR w Jeleniej Górze oraz Zgorzelcu, a przede wszystkim w związku z zadaniem przeze mnie ujawnienia opinii publicznej treści moich zeznań, jakie złożyłem przed Sejmową Komisją Śledczą ds. PKN Orlen SA.

– To nie pierwszy próba wykonania na Panu wyroku śmierci. Komu najbardziej może zależeć na Pańskiej śmierci?

– Odpowiem krótko: najbardziej zainteresowani są moją śmiercią panowie Ryszard Rychlik i Wiesław Strózik.

http://www.dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=453&Itemid=55

 

7.

 

Ile było niewyjaśnionych śmierci po 1989 roku? Wprost:

Zanim w czerwcu 1998 r. zginął gen. Papała, od siedmiu lat zdarzały się tajemnicze zgony. Śmierć Waleriana Pańki, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, w październiku 1991 r. wyglądała jak zwykły wypadek. Tyle że zdarzył się na prostym odcinku trasy z Warszawy do Katowic, a auto rozpadło się na dwie części jakby przecięte skalpelem. Za kilka dni prezes Pańko miał w Sejmie przedstawić ustalenia NIK dotyczące afery FOZZ. Mało kto pamiętał wtedy, że jak zwykły zawał cztery miesiące wcześniej wyglądała śmierć Michała Falzmanna, kontrolera NIK zajmującego się sprawą FOZZ. Miał zaledwie 38 lat. Zawału doznał krótko po tym, jak domagał się powołania specjalnej sejmowej komisji ds. FOZZ. Falzmann ustalił, że z funduszy FOZZ powstały dziesiątki spółek kontrolowanych przez byłych wysokich oficerów tajnych służb i milicji.

 W 1991 r. przed blokiem, w którym mieszkał, zabity został strzałem w głowę Andrzej Stuglik. Przed 1989 r. był on oficerem kontrwywiadu PRL, potem głównym specjalistą ds. rozliczeń dewizowych w Ministerstwie Finansów, a wreszcie doradcą finansowym w Towarzystwie Handlu Międzynarodowego DAL SA, które sprzedawało m.in. broń – nie zawsze legalnie. Osoby pracujące w spółce DAL (bracia D.) pojawiły się potem w śledztwie w sprawie zabójstwa Papały. Tuż przed śmiercią Stuglik chwalił się, że czeka na dopływ dużych pieniędzy. Miały one pochodzić z transakcji, w której pośredniczył, a którą współorganizowały rosyjskie tajne służby. Takie międzynarodowe transakcje z udziałem tajnych służb były wtedy na porządku dziennym i nie dotyczyły tylko broni. Oto w 1996 r. na tydzień zniesiono cło na zboże. Dziwnym trafem na granicy Polski stały już wagony wypełnione milionem ton zboża z Uzbekistanu. Sprowadzili je bohaterowie afery Orlenu, wcześniej występujący w sprawie Olina – Andrzej KunaAleksander Żagiel oraz rosyjski szpieg Władimir Ałganow. Kuna i Żagiel pojawili się w grudniu 1995 r. na opłatkowym przyjęciu w hotelu Holiday Inn, gdzie spotkali się m.in. z Jolantą Kwaśniewską. Podczas przesłuchań Kuny i Żagla przed komisją ds. Orlenu wyszło na jaw, że znają oni praktycznie całą czołówkę SLD, a także polityków SDPL oraz byłych i obecnych ministrów Kancelarii Prezydenta.

 Już w 1997 r. wszczęto śledztwo w sprawie importu zboża przez Kunę, Żagla i Ałganowa, lecz zostało ono szybko umorzone. Kilku zbyt dociekliwych urzędników państwowych po cichu zwolniono, a nadzorującego dochodzenie oficera Komendy Głównej Policji przesunięto na podrzędne stanowisko. Oficer ten mówi „Wprost”, że pod drobnym pretekstem zatrzymał wtedy Andrzeja Kunę. Ten zaśmiał mu się w twarz i stwierdził, że za chwilę zostanie zwolniony, podobnie jak policjant. I rzeczywiście – prokurator kazał go natychmiast zwolnić, a oficera ukarano degradacją.

Warto pamiętać, że interesy z Kuną i Żaglem prowadzi Sławomir Wiatr, były pełnomocnik rządu ds. informacji europejskiej (w sierpniu 2002 r. przyznał, że był świadomym współpracownikiem tajnych służb PRL). Wiatr był w 1990 r. współzałożycielem spółki Mitpol, której udziałowcami zostali później Kuna i Żagiel. Byli oni także właścicielami firmy Polmarck, która wraz z Mitpolem zakładała w 1991 r. spółkę Billa Polska, mającą sieć supermarketów. W Polmarcku pracował rosyjski agent Władimir Ałganow. Sławomir Wiatr jest dobrym znajomym prezydenckiej pary.

Gdy trzy lata temu policjanci z Centralnego Biura Śledczgo przeszukali w Bratysławie willę Jeremiasza Barańskiego (Baraniny), jednego z najważniejszych bossów mafii, znaleźli tam zapiski, że w 1992 r. Barański gościł w swojej willi jednego z polskich posłów, później (i obecnie) ważnego polityka. Baranina tak chciał go ugościć, że zaproponował mu własną żonę. Ta wpadła w furię i postrzeliła Barańskiego. We wrocławskim domu pracującego dla Baraniny Ryszarda K., gdzie Baranina bywał nawet wtedy, gdy ścigano go listem gończym, przez lata organizowano imprezy sylwestrowe, na których bawiła się miejska elita, m.in. prokuratorzy, radni, najwyżsi miejscy urzędnicy. Pojawił się tam także Władysław Frasyniuk, szef Unii Wolności i założyciel Partii Demokratycznej.

Barański znał też Andrzeja KunęAleksandra Żagla oraz rosyjskiego szpiega Władimira Ałganowa. Znał także Edwarda Mazura, polonijnego biznesmena, za którym polska prokuratura rozesłała list gończy, bo jest podejrzany o zlecenie zabójstwa gen. Papały. Mazur zna w Polsce prawie wszystkich ważnych polityków. Zna również Ałganowa, bo w pierwszej połowie lat 90., gdy bywał w Warszawie, mieszkał w sąsiedztwie Ałganowa w tzw. zatoce czerwonych świń, gdzie wtedy mieszkali niemal wszyscy liderzy SLD, w tym Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller i Józef Oleksy.

Cicha ekspansja mafii trwała do 19 lipca 1997 r. Wtedy to w wypadku samochodowym zginął poseł ziemi radomskiej Tadeusz Kowalczyk, członek Klubu Parlamentarnego na rzecz Akcji Wyborczej Solidarność. Kowalczyk był wcześniej członkiem Politycznego Komitetu Doradczego przy ministrze spraw wewnętrznych. Już po jego śmierci okazało się, że od lat współpracował z gangsterami i byłymi oficerami tajnych służb. To Kowalczyk poręczył za Stanisława M., uznawanego za jednego z bossów podziemia. To on współpracował z braćmi D. z Radomia, handlującymi m.in. bronią. Ustaliliśmy, że przed śmiercią Kowalczyk co najmniej kilka razy spotykał się z Markiem Papałą, wtedy zastępcą komendanta głównego policji.

http://www.wprost.pl/ar/75051/Mafia/?pg=1

 

8.

 

Afera zawiera w sobie wiele niewyjaśnionych wątków.

Oto do niedawna wszechmocny śląski prokurator apelacyjny, Jerzy Hop. Skazany jako jedyny prokurator tego wymiaru w III Rzeczpospolitej. Zdaniem Czyżewskiego:

– Dlaczego oni Hopa tak szybko ukryli… Dlaczego? Hop był członkiem mafii paliwowej i te operacje, związane z tym, że on wymuszał jakieś świadczenia na długopisy, papier toaletowy w prokuraturze – to była zasłona dymna. To było ucięcie wątku, by nie dopuścić do ujawnienia jego prawdziwej roli, takiej mianowicie, że Hop wspólnie z komendantem wojewódzkim policji, niejakim Mieczysławem Klukiem (też poleciał ze stanowiska), ochraniali mafię! Były śląski komendant Mieczysław Kluk może być pierwszym polskim generałem policji, który trafi do więzienia. Prokuratura podejrzewa go o sprzedaż mafii paliwowej tajnych dokumentów CBŚ. Generał broniąc się, donosił na posła Zbigniewa Sobotkę i służby specjalne.

 Ale faktem jest, że obaj z Hopem doskonale sprawowali opiekę nad wątkiem śląskim mafii paliwowej. Stąd ich majątki, stąd ich bogactwo i wpływy. Robili dokładnie to samo co robił Bobrek i Grochulski, przejmując akcyzę, VAT poprzez łańcuch mnóstwa podstawionych firm.

http://www.bezcenzury.net/index.php?main=article&action=view&article=137&images=thumb180

 

9.

 

Jednak cała „operacja” nie byłaby możliwa bez łańcucha współpracujących ze sobą firm.

– Mafia posługiwała się systemem słupów. Grupy, jakie owe słupy tworzyli nazywali spółdzielnią. To wiem od Zdzisława Majki. Osoby te wybierano z materiałów operacyjnych policji. Jednym z tych, który wybierał takie osoby był wysoki funkcjonariusz komendy wojewódzkiej policji we Wrocławiu, niejaki Cieśla. On siedzi. W wyniku tego, co pani Gaszewska złożyła, paru dokumentów, a przede wszystkim – w wyniku uporczywego wskazywania, że w komendzie wojewódzkiej policji we Wrocławiu są wysocy oficerowie, którzy bezpośrednio uczestniczą w mafii paliwowej, doszło w końcu do wszczęcia postępowań przez Centralne Biuro Śledcze, ABW, a wcześniej UOP i znaleziono rzeczywiście tych ludzi. Nazywają się: Długoszyk, Prus. Wersocki, Cieśla. To są wszyscy oficerowie. Żeby było śmieszniej, Długoszyk to był szef grupy antyterrorystycznej i specjalnego zespołu do walki z przestępczością zorganizowaną w ramach KWP we Wrocławiu. To te osoby w oparciu o materiały operacyjne policji wybierały ludzi bezdomnych, uzależnionych, bez żadnych kontaktów towarzyskich, których zniknięcie nie wywołałoby żadnych pytań ani wątpliwości. Dlatego jedna z większych akcji Centralnego Biura Śledczego na terenie Dolnego Śląska, która miała doprowadzić do ujawnienia wyjątkowo aktywnego biznesmena mafii paliwowej skończyła się znalezieniem zamroczonego faceta, siedzącego nad brzegiem Odry i usiłującego łowić ryby. Który, jak oprzytomniał lekko, od panów z CBŚ dowiedział się, że jest prezesem wielkiej firmy paliwowej. Ze względu na ograniczoną poczytalność tego pana wielomiesięczna praca oficerów CBŚ zakończyła się umorzeniem.

Proszę zwrócić uwagę na pewien system doskonale przygotowany, posiadający swoją logikę – słupy, nawet po ich znalezieniu, kończyły postępowanie.

(ibid.)

10.

 

System „słupów paliwowych” działał nadal. Informacja z lutego 2012 roku:

O Dariuszu B., bezdomnym z Sosnowca żaden z jego kolegów z noclegowni na ul. Kaliskiej, ani z Ośrodka Opiekuńczego dla Bezdomnych na ul. Piotrkowskiej nie powiedziałby: obrotny i zaradny biznesmen.

Spokojny człowiek, który niczym się nie wyróżniał – wspomina Robert Burchan, który wraz z Dariuszem B. i innymi dwoma bezdomnymi zajmowali pokój numer 1 na Kaliskiej.
Tymczasem, jak ustalili specjaliści od przestępczości zorganizowanej z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, niepozorny bezdomny z Sosnowca pomógł mafii paliwowej wyprać 22 miliony złotych. Na tym nie koniec. Prokuratorzy uważają też, że poza wynagrodzeniem od mafii w niespełna rok dodatkowo zarobił około 700 tys. zł! Od każdego litra sfałszowanej ropy brał od pięciu do ośmiu groszy. Pod swoim nazwiskiem przepuścił osiem milionów litrów.

http://bytom.naszemiasto.pl/artykul/1286985,obrotny-biznesmen-ktory-korzystal-z-pomocy-mops,id,t.html

 

11.

 

System słupów to nie wszystko.

Wg Czyżewskiego powstanie tzw. grup mafijnych w Polsce to tylko gra operacyjna byłych esbeków:

To osobna historia. Pruszków i Wołomin. Nagle powstaje w Polsce silna mafia, która konkuruje z mafią kolumbijską…To jeden wielki teatr. Ten temat został przerobiony w Niemczech.. Przerobiono go i wyciągnięto wnioski, że niektórym przestępczym środowiskom gospodarczym zależy na tym, aby odwrócić uwagę i powołują one tzw. rzekomo bardzo niebezpieczne grupy przestępcze. Ni w pięć, ni w dziewięć nagle jakieś „Słowiki” zaczynają śpiewać grubym głosem, niczym przynajmniej sępy. No i na tych „Słowikach” czyli sępach ma się skupić uwaga społeczeństwa, i oczywiście – wymiaru sprawiedliwości. To pozwala dalej działać, igrzyska trwają, ewentualnie prowokuje się nawet jakieś uwiarygodniające, krwawe zdarzenia.

http://www.bezcenzury.net/index.php?main=article&action=view&article=137&images=thumb180

 

12.

 

Okazuje się jednak, że polska prokuratura składa się z niesamowitych nieudaczników. Albo też celowo ci najgorsi wybierani są do prowadzenia śledztwa paliwowego.

Takie przynajmniej wrażenie wynika z lektury kolejnych artykułów prasowych:

Wali się proces tzw. mafii paliwowej. Kluczowy dowód w sprawie jest niewiarygodny.

Tak przynajmniej uznał w czwartek zielonogórski sąd – i po czterech latach zwrócił prokuraturze akta sprawy. Tej spektakularnej porażki doznała krakowska prokuratura apelacyjna, która przez wiele lat tropiła mafię paliwową. W trakcie procesu okazało się, że zarzucane oskarżonym kwoty oszustw paliwowych zostały wzięte z sufitu.(…)

Głównym dowodem przestępstwa miały być faktury znalezione w BGM. Arkadiuszowi Grochulskiemu prokuratura zarzuciła oszustwa podatkowe na 421 mln zł z tytułu nie odprowadzonego VAT-u i akcyzy. Sąd jednak uznał, że pisemna ekspertyza przygotowana na zlecenie prokuratury jest niewiarygodna. Wątpliwości miało rozwiać październikowe przesłuchanie biegłych – Teresy i Sławomira Lisek. Jednak przed sądem nie potrafili oni wyjaśnić, w jaki sposób obliczyli kwotę, na którą Skarb Państwa został oszukany.

http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1502503,1,kleska-sledczych-w-procesie-mafii-paliwowej.read#ixzz2iq4aHCyB

 

Niezawodny, jeśli chodzi o przedstawianie w różowym świetle funkcjonariuszy PRL-u oraz szeroko pojętej lewicy tygodnik NIE broni firmy BGM:

Prokuratura: BGM to gniazdo mafii paliwowej.

Sąd: To prężna firma uczciwie zarabiająca miliardy.

Proces Mieczysława Kluka, który spędził w areszcie ponad dwa lata, to również fiasko krakowskiego prokuratora Marka Wełny.

Prokurator Marek Wełna, nasz ulubieniec, spaprał akt oskarżenia tak, że sąd zwrócił mu go m.in. w celu wskazania w nim faktów i dowodów oraz uporządkowaniu i ponumerowaniu akt sprawy zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości. Poza tym odrzucił żądanie przesłuchania 108 świadków, zostawiając ledwie 37, z których większość w czasie procesu mówiła, że zna Kluka z telewizji.

Kluk usłyszał 4 zarzuty, 2 z nich korupcyjne. Według prokuratury Kluk miał za kasę przekazać mafiosom paliwowym poufne dokumenty policyjne. Usłyszał też zarzut napaści na zatrzymujących go oficerów ABW.

Sąd okręgowy, wydając w marcu zeszłego roku wyrok w tej sprawie, nie szczędził słów krytyki prokuraturze. Akta prokuratorskie nazwał tonami makulatury, a sam akt oskarżenia określił jako żenujący. Jednocześnie uniewinnił Kluka od zarzutów korupcyjnych, uznając go winnym pozostałych. Zasądził łączną karę 3-letniego więzienia pokrywającą się z okresem tymczasowego aresztowania.

Kluk od wyroku się odwołał.

28 grudnia zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Szczecinie prawomocnie uniewinnił Kluka od zarzutów korupcyjnych. Poddał w wątpliwość rozumowanie sądu niższej instancji, przekazując sprawę udostępniania poufnych dokumentów do ponownego rozpatrzenia. (Generał Pudło, Michał Płowiecki, NIE, nr 02/2012, 2012-01-05, str. 7)

 

13.

 

Przyznam, że trudno się połapać w informacjach NIE. Skoro bowiem Sąd uniewinnił Kluka od zarzutów korupcyjnych (jeden z nich dotyczył przekazywania za kasę dokumentów policyjnych mafiosom paliwowym), to jakim cudem skierował ten sam zarzut do ponownego rozpatrzenia?

Co musiał zrobić prokurator Wełna, żeby sąd aż tak ostro go skarcił?

Przecież znana jest wypowiedź dr hab. Michała Królikowskiego, wiceministra sprawiedliwości:

– Sami sędziowie zresztą twierdzą, że bardzo często angażują się w ratowanie aktu oskarżenia i tak prowadzą postępowanie, żeby usunąć ewentualne jego braki. I to jest właśnie powód, że zapada 92 proc. wyroków skazujących, a tak mało jest wyroków uniewinniających. Sędziowie, mając akt oskarżenia, mentalnie angażują się, żeby tak długo szukać dowodów, aż znajdą tezy na jego poparcie.

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/691203,prokuratura_nie_funkcjonuje_dzisiaj_racjonalnie.html

W przypadku „afery paliwowej” sąd  zachowuje się zgodnie ze standardami europejskimi? Zupełnie inaczej, niż nakazuje tzw. „polska norma”?

Czy też rzekoma nieudolność prokuratora apelacyjnego Wełny w istocie stanowi pretekst do przewlekania sprawy, o której dzięki mediom stało się zbyt głośno, by ją „normalnie” zamieść pod dywan?

Andrzej Czyżewski nie ma wątpliwości:

Prok. M. Wełna nie ujawnił do dzisiaj materiałów dowodowych uzyskanych od niemieckich organów śledczych w dniu 18.05.2005 r. w Hamburgu. Jednocześnie kilkakrotnie podjął i to skutecznie działania wymierzone przeciwko świadkom oraz funkcjonariuszom ABW, KGP CBS, przyczyniając się do ich śmierci, lub , pod groźbą utraty życia, wymusił na nich odmowę dalszego udziału w śledztwach i wycofanie złożonych zeznań. Umożliwił wywiezienie poza granice Polski kilkudziesięciu milionów złotych.

http://www.aferyprawa.eu/Polityka/Pokrzywdzi-w-postepowaniach-prowadzonych-przez-CBA-i-nadzorowanych-przez-Prokuratora-Generalnego-Andrzej-M-Czyzewski

 

14.

 

Czy sprawa „afery paliwowej” jest zakończona i jedyne, na co możemy liczyć, to informacje o złapaniu kolejnego słupa, który w śledztwie okaże się jedynym mafiosem?

Andrzej Czyżewski nie daje za wygraną. 7 lutego 2013 roku pisze po raz kolejny do ówczesnego Ministra Sprawiedliwości Jarosława Gowina, Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta i Szefa CBA Pawła Wojtunika. Oto treść listu:

Dot.: zawiadomienia i kopie dokumentów przesyłane w imieniu Pani Danuty M. Gaszewskiej

         dotyczące prowadzonych postępowań w sprawie tzw. podejrzenia korupcji w SN i

         w środowisku sędziów, prokuratorów i adwokatów Apelacji Wrocławskiej, etc.

         „Operacja GRAFIT / SPÓŁDZIELNIA

            Szanowni Panowie!

W załączeniu przesyłam w formie „scanów“ kopie dwóch dokumentów będących uzupełnieniem przedkładanych zawiadomień i wniosków, oraz kopie trzech zdjęć uzasadniających treść i kierunek moich wystąpień.

 Wymienione dokumenty wskazują, w ślad za nimi możliwe jest udostępnienie kilkudziesięciu innych dokumentów, że o fakcie istnienia grupy przestępczej wywodzącej się z „Operacji GRAFIT“ i przejmującej postać zorganizowanej grupy przestępczej z udziałem sędziów SN, SA, SO, SR, prokuratorów Prokuratury Krajowej, Prok. Apelacyjnej, Prokuratur Okręgowych, Prokuratur Rejonowych, adwokatów, funkcjonariuszy UKS i IS  Woj. Dolnośląskiego i obszaru Apelacji Wrocławskiej, Poznańskiej i Katowickiej wiedzieli przedstawiciele centralnych organów administracji państwowej i kierownictwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, odpowiedzialni za bezpieczeństwo państwa.

Pan Marek Pasionek, w tym czasie Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, wykonując uzgodnione ze mną i Panią Danutą M. Gaszewską polecenie Z. Wassermanna, Koordynatora ds. Służb Specjalnych, kilkakrotnie wezwał kierownictwo ww. organów państwowych do wszczęcia procedur weryfikujących przekazany materiał dowodowy i  podjęcia czynności zabezpieczających na potrzeby tych procedur dowody znajdujące się u osób w miejscach wskazanych przeze mnie i Panią Danutę M. Gaszewską.

 W dniu 13.08.2007 r. dokonano w Poznaniu, w pomieszczeniach mieszkania, w którym w tej chwili przebywa Pani Danuta M. Gaszewska,  zamachu na moje życie, wykonując tzw. „zlecenie zabójstwa“, którego konsekwencje zawarte są w „karcie    informacyjnej“ z dnia 16.08.2007 r., której kopie przesyłam.

Oczywiście dysponują kompletem dokumentów, który może być niezwłocznie przekazany wyznaczonym przez Panów funkcjonariuszom.

 Informując Panów o tym, chcę bardzo wyraźnie podkreślić, ze wszystkie osoby, które w sprawie tej mogły wystąpić jako świadkowie, lub osoby, o  których przesłuchanie Pani Danuta M. Gaszewska specjalnie wnioskowała, już nie żyją. Okoliczności ich śmierci nigdy nie stały się przedmiotem skoncentrowanych czynności śledczych i operacyjnych.

Bez wyjątku wszyscy funkcjonariusze KGP CBS, ABW i CBA, osobiście poznani przeze mnie i przez Panią Danutę M. Gaszewską, wskazywani jako świadkowie w wytaczanych jej postępowaniach karnych, cywilnych i karno-skarbowych, stracili życie w „niewyjaśnionych okolicznościach“ lub kolejno pozbawiani pracy tracili zajmowane funkcje , albo zostali zastraszeni i zmuszeni do milczenia w wyniku bezpodstawnie wytaczanych im postępowań karnych i dyscyplinarnych.

Pan Prokurator M. Pasionek, którego udział w tych postępowaniach wnioskowała zarówno Pani Danuta M. Gaszewska jak również i ja, w celu jego przesłuchania jako świadka i m.in. ujawnienia nie tylko posiadanej przez niego wiedzy o „Operacji GRAFIT / SPÓŁDZIELNIA“, ale przede wszystkim przekazanych mu dokumentów, a także ujawnienia reakcji, lub poświadczenia jej braku, ze strony przedstawicieli urzędów wymienionych w piśmie z dnia 18.01.2007 r. SZW-574-2(65)/06, stał się przedmiotem, po tym jak Pani Danuta M. Gaszewska wystąpiła do Prokuratora Krajowego, a później Prokuratora Generalnego z zadaniem spowodowania dopuszczenia tego świadka do złożenia zeznań w „odwróconym“ śledztwie Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej, sygn. akt: V Ds 79/06 – śledztwo to po jego wszczęciu w wyniku złożeniu przeze mnie i Panią Danutę M. Gaszewską zawiadomienia, wskazującego na W. Strózika, A. Matejuka, L. Gardockiego, E. Zalewskiego, R. Bedryja, etc. Posłużyło,  po wymianie prokuratora  referenta, do wystąpienia przez Prokuraturę z aktem oskarżenia przeciwko Pani Danucie M. Gaszewskiej – absurdalnego zarzutu „ujawnienia tajemnicy służbowej obejmującej postępowanie w sprawie tzw. katastrofy smoleńskiej“, tj. próby podważenia jego wiarygodności jako świadka w ogóle i we wszystkich tzw. śledztwach  paliwowych, w drodze doprowadzenia go do skazania w innej sprawie za co najmniej czyn z art. 231 lub art. 271, względnie łącznie.

Nota bene znalazł się on w sytuacji chętnie podtrzymywanej i komentowanej przez część tzw. opinii publicznej i prasy, starającej się go przedstawić jako osobę reprezentującą, wbrew oczywistym faktom i dowodom,  interesy szczególnego środowiska.

 Szanowni Panowie,

 W załączeniu przesyłam kopie trzech zdjęć dokonanych przez Panią Danutę M. Gaszewską.

Przedstawiają one Wiesława Strózika i fragment ogrodzenia obejmujący wjazd do całego kompleksu obiektów na terenie Wrocławia, przy ul. Sołtysowickiej 71b, na terenie którego od co najmniej 1998 r. odbywały się spotkania osób wymienionych w moim zawiadomieniu i w kilkunastu zawiadomieniach kierowanych przez Panią Danutę M. Gaszewską do Prokuratora Krajowego, Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, itd. itp.

Istnienie tego obiektu zostało ujawnione przez Panią Danutę M. Gaszewską  funkcjonariuszom KGP CBS, prokuratorom Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie i  w toku przesłuchania przed Sejmowa Komisja Śledczą ds. PKN Orlen S.A.  Był wykorzystywany do spotkań i „narad“, także do uzgadniania kolejnych „zleceń zabójstwa“ świadków i funkcjonariuszy ABW i KGP CBS, w których uczestniczyli A. Matejuk, J. Skorupka, W. Strózik, E. Zalewski, R. Bedryj, A. Ostaszewski, S. Gardocki, etc.

Trzech świadków tych spotkań, będących ich uczestnikami w procesie tzw. przygotowania i zabezpieczenia, po tym jak  w dniu 01.07.2000 r. w czasie spotkania z Dyrektorem Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej, R. Rychlikiem, ujawniłem, ze znane są mi osoby gotowe złożyć odpowiednie zeznania,  podając wstępnie nazwiska dwóch świadków, zostało w ciągu  kilku następnych miesięcy pozbawione  życia, a później kolejno tracili nagle życie następni świadkowie, których nazwiska ujawniała organom prokuratury Pani Danuta M. Gaszewska.

Jak już podkreśliłem w innym miejscu, Pani Danuta M. Gaszewska może wymienić nazwiska i opisać okoliczności nagłej śmierci  co najmniej 6 osób, których losy podporządkowane zostały celom zorganizowanej grupy przestępczej, działającej w strukturze określanej zresztą przez jej członków jako SPÓŁDZIELNIA.

 Prezentowane zdjęcia, oraz setki stron materiałów dowodowych zabezpieczonych przez Panią Danutę M. Gaszewską i w jej imieniu także przeze mnie, w sposób, który juz wcześniej opisałem, stały się celem wielokrotnie powtarzanych włamań do pomieszczeń biurowych i do samochodów, którymi Pani Danuta M. Gaszewska  poruszała się na terenie Bogatyni, Sieniawki, Wrocławia, Gdańska i Poznania.

Do budynku mieszkalnego w Poznaniu, znajdującego się przy ul. Szarotkowej …, „nieznani sprawcy“ dokonali trzykrotne włamania. Za każdym razem poprzedzone one były wezwaniem  Pani Danuty M. Gaszewskiej na przesłuchanie do miejscowości odległych o kilkaset kilometrów od Poznania lub Bogatyni. W tym czasie sprawcy, kierowani co najmniej w jednym przypadku przez J. Skorupkę, M. Ratajczyka i J. Franusa, byli pewni, ze

nie zostaną zauważeni. Po zapoznaniu się przeze mnie i  Panią Danutę M. Gaszewską z rozmiarem wyrządzonych szkód, mogliśmy stwierdzić, ze szukali dokładnie tych przedmiotów i dokumentów, które wcześniej zostały opisane w czasie składanych przez Panią Danutę M. Gaszewską, lub przeze mnie zeznań. Od strony tzw. modus operandi były to włamania przeprowadzane przez „fachowców“. Odpowiednie protokoły zawierające oględziny z miejsca zdarzeń, także z prowokacji polegającej na umieszczeniu w samochodzie narkotyków i przedmiotu wyglądającego na ładunek wybuchowy, a także dokumentacje fotograficzna, powinny się znajdować w KWP we Wrocławiu i w KWP w Poznaniu.

Andrzej M. Czyżewski

15.

Cytowane wyżej pismo jest, niestety, jednym z wielu, jakimi Andrzej Czyżewski próbował zainteresować sprawą organa „praworządnej” Rzeczpospolitej.

Całkiem spora jest korespondencja kierowana do Rzecznika Praw Obywatelskich. Niestety, bez efektu.

Szanowny Panie,

pozwalając sobie przypomnieć, że jestem autorem kilkudziesięciu pism kierowanych do Pana i wcześniej do Pana poprzednika p. prof. Dr. Hab. Andrzeja Zolla, zawierających wnioski o podjęcie przez Rzecznika Praw Obywatelskich w imieniu Pani Danuty M. Gaszewskiej, oraz także w moim imieniu, czynności określonych w art. 11 pkt. 1 i pkt. 3, w art. 12 pkt 1 i pkt 3, w art. 13 ust. 1, pkt 1, pkt 2, pkt 3, w art. 14 pkt 2, pkt. 4, pkt 5, pkt 7, pkt 8 i w art. 16 ust. 1 ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich z dnia 15 lipca 1987 r. (Dz.U. z 2001 r. Nr 14, poz. 147; z 2007 r. Dz.U. Nr 3, poz. 15), pragnę jak najmocniej i dosłownie wyrazić rozczarowanie ze sposobu, w jaki sprawuje Pan powierzony mu Urząd.

Bezpośrednia przesłanka do takiej oceny Pana dotychczasowej postawy, zawierającej wszelkie cechy bezczynności wobec obowiązków definiowanych w tekście powołanej wyżej ustawy, stało się pismo z dnia 18.12.2008 r. sporządzone w Pana imieniu, a więc mam prawo zakładać, że wyrażające bezpośrednio Pana stanowisko, przez b. prokuratora wojskowego i funkcjonariusza WSW – WSI mgr. Karola Kocha z Zespołu Prawa Karnego RPO, w sprawie będącej przedmiotem wniosku Pani Danuty M. Gaszewskiej o skorzystanie przez Pana z uprawnienia określonego w treści art. 14 pkt 8 cyt. ustawy o RPO, odmawiające wystąpienia przez Pana w imieniu Pani Danuty M. Gaszewskiej do SN z kasacją od wyroku Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze i poprzedzającego go wyroku Sądu Rejonowego w Zgorzelcu.

Pomijając formę tego pisma, sporządzonego w Pana imieniu przez „prokuratora stanu wojennego”, które szczególnie w tej sprawie nie powinno było nigdy zaistnieć, bowiem statuuje ono niespotykany przykład lekceważenia podstawowych wartości obywatelskich i nadzwyczajnej arogancji urzędniczej wobec osoby, na którą „wydano“ wyrok śmierci i pozbawiono całego dorobku życia, a która pomimo tego, ciężko chora jeszcze żyje, zaprezentowane przez Pana, czy też w imieniu Pana, przez b. „peerelowskiego funkcjonariusza“, stanowisko jest przede wszystkim merytorycznie całkowicie błędne.(…)

(list z dnia 9 stycznia 2008 roku)

 

16.

 

Jak długo jeszcze informacje Czyżewskiego będą spotykać się z obojętnością tzw. organów?

Jak długo jeszcze materiały świadczące o faktycznym zasięgu afery paliwowej będą skrywane przed opinią publiczną?

W piśmie z dnia 21 stycznia 2013 roku Czyżewski zagroził:

w takiej sytuacji ujrzy światło i zostanie przedstawione opinii publicznej setki dokumentów pokazujących prawdziwe oblicze „polskiego państwa prawa“,* którego instytucje przybrały postać zaplecza dla realizowania gigantycznych operacji przestępczych, których elementem wyjściowym stało się opanowanie organów władzy i administracji państwowej przez znakomicie umiejscowionych przestępców „pod krawatem”” (…).

 

Czyżewski zaczął publikować dokumenty w sieci. Jednak, jak twierdzi mój informator, strona, na której rozpoczął publikowanie materiałów, została po kilku tygodniach zamknięta wskutek ingerencji Prokuratora Rejonowego w Szamotułach.

O tym, że taka strona rzeczywiście istniała, świadczy ten wpis na WYKOP.pl:

http://www.wykop.pl/link/1394717/zapowiedz-publikacji-2000-dokumentow-dotyczacych-grupy-przestepczej/

 

Na wszelki wypadek screenuję go.

 

17.

 

Dlaczego afera od kilkunastu już lat pozostaje niewyjaśniona, jedynie od czasu do czasu media informują nas o sukcesie w postaci ujawnienia jakiejś płotki?

Wiemy, że wymieniany wielokrotnie w tekście Wiesław Strózik prawdopodobnie dysponuje materiałami operacyjnymi SB oraz WSI (do 1994 roku) zebranymi m.in. w ramach akcji „palestra”.

Operacja ta miała na celu uzyskanie wszelkich informacji o osobach zatrudnionych w organach wymiaru sprawiedliwości, prokuratury, adwokatury, jak również perspektywiczne rozpoznanie środowisk, z których się mogli lub wywodzili kandydaci na stanowiska w tych „organach”.
Czy zatem groźba (co najmniej) kompromitacji hamuje postępowania?
Wydaje się, że najwyższa już pora na opublikowanie BIAŁEJ KSIĘGI dotyczącej afery paliwowej.
I ujawnienie powiązań gangsterów z urzędnikami i ludźmi polityki, szczególnie tymi, którzy przebierają
 nogami od dłuższego czasu, chcąc za wszelką cenę dostać się na Wiejską, a więc sprzedają się czasem 
tylko za internetowy portal, na którym mogą piarować bez przeszkód. 
 
 
27. 10. 2013
0

Jerzy K. Roch

2 publikacje
5 komentarze
 

4 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758