Świat pozbawiony duchowości przypomina bagno. Cywilizacja rezygnująca z prawa duchowego jest jak kopanie dołu w bagnie. Człowiek żyjący w takiej cywilizacji wierzy, że wyciągnie się sam za włosy z grzęzawiska. Jak pewien zabawny baron.
Nic takiego nie nastąpi, jeśli pozwoli wciągać się coraz niżej w bagno materialistycznych ideologii i imperialistycznych polityk międzynarodówki oligarchicznej. Będzie tracił po kolei prawa obywatelskie i pozbywał się własności na rzecz władców marionetek. To nieuchronny los – konsekwencja zgody na budowanie cywilizacji śmierci.
Gdy bagno sięga po szyję, przychodzi ostatni moment, by poszukać pomocy. Otrząsnąć się z letargu i przebudzić z koszmaru. Kto do nas wówczas wyciągnie pomocną dłoń?
Stanę się na moment adwokatem diabła i adwokatem anielskim. Napiszę kilka słów bez zbędnych kompromisów.
Są wierni, z różnych religii, którzy wierzą, że tylko Bóg wyciągnie nas z bagna. To o ich dusze walczy diabeł z aniołem. Pozostali drzemią, ululani w szponach matriksu i mamony. Dopóki ego ma parę w płucach do pompowania balonów, nie czują grozy sytuacji.
Wybrani Katolicy modlą się w kościołach i działają na ulicach na rzecz Intronizacji Chrystusa na Króla Polski i Świata, bo wierzą, że to jedyna droga do ocalenia ludzkości z Apokalipsy, zaś samo ocalenie nadejdzie z Polski. Wybrani Muzułmanie modlą się w meczetach i powierzają miłosiernemu Allachowi los wybawienia wiernych z sideł ateizmu, przemocy i niesprawiedliwości świata zachodniego, a gdy Allach milczy, biorą sprawy we własne ręce.
(A poza tym, jak świat długi i szeroki, pojawiają się cudowne recepty na zbawienie, praktycznie w kazdej religii i kulturze. Mają w sobie moc przekonań, których nic nie skruszy. Mają w sobie moc objawień i słowa wyciągnietego ze świetych ksiąg oraz nieomylnie zinterpretowanego przez teologów.)
I to, samo w sobie, nie jest naganne, bo brak pokoju i sprawiedliwości na świecie, musi skłaniać bogobojnych do niepokoju.
Naganne są natomiast niektóre środki do celu i sam fakt, że koniecznie chcemy zbawiać innych, nawracać innych, narzucać nasz punkt widzenia innym. Gdy w centrum stoi naprawa i uzdrawianie drugiego a nie siebie samego, niewiele dobrego – tak naprawdę – da się zrobić.
Adwokat diabła zaleca bogobojnym przeniesienie centrum walki do sumienia bliźniego, mniej więcej w takich słowach:
Winni zepsucia świata są wszyscy oni, co nie wierzą w twojego Boga i twoją drogę zbawienia. Nie bądź ślepcem i zobacz, co oni wyprawiają.
Adwokat anielski skontruje kłamstwo diabła mniej więcej tak:
Dłoń Najwyższego Boga jest niewidzialna. Jeśli wcześniej nie nauczysz się widzieć wyciągniętej po pomoc dłoni siostry i brata swego, nigdy jej nie dotkniesz.
I komu uwierzyć? Nikt tu nikogo nie przekona. Nikt nikogo nie nawróci. To jest pewne.
W tej sytuacji, niewinna dusza nie zatrzyma się na długo przy kamieniu wegielnym cywilizacji śmierci, lecz – na drodze własnej pielgrzymki duchowej – poszuka kamieni, które da się ożywić i uświęcić.
W tej pielgrzymce pozostanie sobą – osobą. Samoświadomą iskierką Boga.
I tak byłoby prawie, prawie dobrze, ale znów usłyszysz w sercu głos adwokatów.
Diabelski szepnie do twojego ducha:
Nie ma niewinnych dusz ani ludzi, bo wszystkich upaprałem w grzechu pierworodnym – raz i na wieki wieków.
Nie wiem, czy w tej sytuacji i na takie dictum, anielski odważy się na kontrę:
Staraj się, staraj czynić dobro, "zło dobrem zwyciężać". Kochaj i naśladuj Jezusa.
Jak to dobrze, że Sędzia, choć Niewidzialny, czasami daje Widzialne Znaki. Jak to dobrze, że wszystko widzi i słyszy, i nic nie jest przed Nim zakryte.
sciezki duchowe w labiryncie zycia i smierci sa otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie bedziemy je zamykac kluczami doktryn i dogmatów.