Jak można tłuc na okładce, że księża to hipokryci, bo mają dzieci? Tyle w tym prawdy, co twierdzeniu, że dziennikarze kłamią, politycy to złodzieje, a artyści to prostytutki – pisze Szymon Hołownia informując, że odchodzi z tygodnika „Newsweek”.
Jakieś trzy tygodnie temu pisałem, że nie odejdę z "Newsweeka". Dziś odchodzę. Co się zmieniło? Wszystko. Sytuacja, w której dyskutuję z kontrowersyjną tezą o dzieciach par homoseksualnych zamieszczoną na okładce pisma, w którym jestem felietonistą, to dla mnie rzecz absolutnie normalna. Moi koledzy nie muszą mieć takich poglądów jak ja, możemy się o nie spierać. Od lat moje hobby to siłowanie się na argumenty i to wcale nie w celu dokonywania nawróceń czy ideologicznego zabójstwa.
Co innego, gdy komentowanie z tygodniowym opóźnieniem rewelacji z okładki staje się codzienną koniecznością. Mogę mieć swój sklepik w pełnej różności galerii handlowej i starać się go dobrze prowadzić, gdy jednak galeria zaczyna bić nie fair w to, co jest mi drogie i co ja sprzedaję, należy po prostu się rozstać.
To była moja decyzja, nikt mnie nie wyrzucał. Wiem jednak że ostatnio "Newsweekowi" też nie było po drodze z tym, że krytykuję go za jego własne pieniądze, choć – trzeba oddać honor – zaciskał zęby i pozwalał mi hasać. Trzeba jednak było to przeciąć. Moi koledzy mają święte prawo robić gazetę jaką chcą, ja "linii redakcyjnych" nie lubię po prostu z zasady.
I nie chodzi mi też o to, że w ślepym pędzie chcę bronić Kościoła. Ale na zdrowy chłopski rozum nie rozumiem jak można pisać, że Kościół w Polsce terroryzuje polityków, podczas gdy wszystko wskazuje na to, że jest dokładnie odwrotnie? Jak można tłuc na okładce, że księża to hipokryci bo mają dzieci? Przecież jak w każdym generalnym sądzie tyle w tym prawdy, co twierdzeniu, że dziennikarze kłamią, politycy to złodzieje, a artyści to prostytutki. "Celibat to fikcja"? U większości księży, których znam to się nie zgadza, żyją w celibacie i on naprawdę im służy. "Kościół toleruje podwójne życie księży"? Na każdy jeden taki przypadek dam dziesięć gdy nie toleruje. Mogę do rana cytować dokumenty, inicjatywy, historie. Z pokorą przyjmuję jednak, że ktoś widać ma lepsze rozeznanie w Kościele.
Może i ja powinienem dojrzeć, zaadaptować się do warunków? Walenie w Kościół fajnie się ostatnio sprzedaje. Ludzie zwietrzyli już, że on nie umie się bronić. Bo w sferze publicznej po jego stronie stają tylko rozpaleni do białości misjonarze, albo niewydolni komunikacyjnie biskupi. Politycy, media zaczynają więc zachowywać się jak dzieci, które na podwórku dorwały prymusa i teraz chcą mu włomotać, bo zawsze ich wkurzał moralizatorskim gadkami. Pokazać całemu światu, że ma pryszcza na nosie. Czy ten pryszcz go opisuje? Zawsze można zadzwonić do byłego księdza, obecnie profesora Tadeusza Bartosia, który powie że tak, jak najbardziej od wieluset lat, oczywiście. To już norma w naszym kraju, że o czystość Kościoła najgoręcej dbają ci kompletnie z nim nie związani. Niemoralny ksiądz zawsze będzie ekscytował tłumy, widok każdego kto próbuje powalczyć o coś więcej i się na tej drodze wywali, jest bowiem miły publiczności, która nie lubi, gdy ktoś ją poucza.
Podsumowując: ja uważam, że jakiś sąd jest nie fair, ktoś ma inne zdanie. Rozchodzimy się, bo się nie zgadzamy, bywa. Po obu stronach nie ma jednak obrazy. Nie wykluczam, że – jeśli koledzy zechcą – zamieszczę tam jakiś tekst, polemikę. Chwilowo tutaj chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy przez tyle lat sugerowali, że ta cotygodniowa robota może mieć jakiś sens oraz wszystkim tym, którzy zadawali sobie trud, by z tej okazji wyzywać mnie gdzie popadło. Nie wytrzymam pewnie długo bez zmagania się z drugą stroną świata. Coś mi mówi, że znajdziemy się w innym miejscu.
http://religia.tv/wpis,263-quotnewsweekuquot___adios_czyli_z_bogiem.html