Buńczuczne wystąpienia premiera Tuska przy okazji wizyt w jednostkach polskiej armii („polskie kły” i in…) , zapowiedzi prezydenta o „własnej” tarczy przeciwrakietowej i beznamiętne obiecanki Siemoniaka o wszechstronnej modernizacji wojska, o planowanych zakupach uzbrojenia i sprzętu wojskowego, wreszcie drętwa mowa Kozieja o „programach” owej modernizacji – powodują u mnie od kilku już lat niepohamowany odruch wymiotny. Owe zapowiedzi całkowicie mijają się z rzeczywistością. Prawda jest smutna – o stanie i gotowości bojowej polskiej armii napisano już dużo i właściwie nie mam zamiaru powtarzać tego, o czym pisałem już wielokrotnie w minionych latach (także na tym portalu).
Argumenty trafiały w pustkę; skoro wg PDT – „silna armia” nie jest nam potrzebna, gdyż nikt nie zagraża naszym granicom”, to oczywiście minister finansów mógł sobie pozwolić na zagarniecie z budżetu MON ponad 11 mld. zł. w ciągu rządów tej koalicji, to ministrowie Klich i Siemoniak nie mający o wojsku bladego pojęcia mogli uprawiać grę pozorów, że mamy siły zbrojne, a w rzeczywistości czynili w tych siłach destrukcję trudną do odrobienia.
„Modernizacja” i realizacja programów wyposażenia armii w nowoczesne uzbrojenie odbywała się wyłącznie na papierze, a równolegle uzbrojenie będące na wyposażeniu ulegało naturalnemu procesowi starzenia się, nie mówiąc o zwiększającym się dystansie jakie dzielą parametry bojowe naszego uzbrojenia od nowoczesnych generacji uzbrojenia czołowych armii świata. Od kliku już lat Siemoniak prawi o planach zakupu okrętów (w tym podwodnych) – obecnie MW grozi nieunikniona luka czasowa w gotowości bojowej, nawet gdyby nowe okręty pojawiły się jeszcze w tym roku (stare mają tzw. resursy na wykończeniu, a wdrożenie nowych do służby to okres przynajmniej kilkunastu miesięcy). Oczywiście powszechnie znany jest fakt braku obrony przeciwrakietowej i posiadanie słabej obrony plot. Bodaj największe zaniedbanie, to słabiutkie siły lotnicze i nie idzie tu tylko o fakt kilkukrotnie za małej liczby samolotów bojowych, lecz o brak dostatecznej ilości śmigłowców bojowych i całkowity brak nowoczesnego wyposażenia ogniowego do tych wiropłatów, a tzw. „program śmigłowcowy” ma już dziesięcioletnia historię.
Wydawałoby się, iż aktualna sytuacja polityczna, właściwie wojna między naszymi bezpośrednimi sąsiadami, a przede wszystkim imperialne zadęcie Rosji – zdejmie w końcu bielmo z oczu naszych decydentów w dziedzinie zdolności obronnej państwa. Nic bardziej złudnego – znowu działanie pozorujące; zwiększenie budżetu MON o 0,05% PKB – tak, ale dopiero od 2016 roku. To zresztą nic nie daje, jeżeli nadal będzie w mocy księgowy zabieg polegający na zagarnianie nie wydanych pieniędzy do końca budżetowego roku, to przy wieloletnich kontraktach i ratalnym płaceniu np. za budowane okręty – jest po prostu idiotyzmem, ale pozwalającym nadal skubać budżet MON. Słyszy się o nowej doktrynie wojennej – doktrynie Komorowskiego (obrona granic, zamiast wojsk ekspedycyjnych), słyszy się o dziesiątkach miliardów na modernizację, ale nawet nie są rozpisane przetargi na tak istotne uzbrojenie i sprzęt wojskowy, jak wspomniane śmigłowce (chociaż potencjalnych dostawców jest właściwie trzech na świecie). Jeszcze śmieszniej wypada sprawa rekiet do „polskiej” tarczy antyrakietowej – tutaj jest tylko dwóch producentów w polu zainteresowań – amerykański Raytheon (pociski Patriot) i europejski MBDA (pociski Aster). Każdy pretekst, by opóźnić rozpisanie kontraktu jest dobry; Programy maja kilkuletnią tradycję, ale w narracji mówi się „już wkrótce” w „najbliższych miesiącach), „już w pierwszym kwartale przyszłego roku” (Siemoniak i jego z-pca Mroczek). A dostawy – już w 2016 r., czy też zgoła począwszy od 2017-ego; po prostu śmiech na sali. Od chwili aneksji części Gruzji, a nawet wcześniej (Naddniestrza) – o imperialnych zakusach Rosji było wiadomo. Putin „ograł” Tuska na polu zaopatrzenia w paliwa, a w dziedzinie obronności – uśpił dokumentnie. Nieodparcie nasuwa się myśl, iż za sabotowaniem utrzymywania na należytym poziomie obronności państwa – nie stoi tylko skrajna indolencja w tej dziedzinie, lecz coś znacznie gorszego…
3 komentarz