W dniu wczorajszym, zostałem zaproszony na konsultacje, z panem Prezesem Rady Ministrów, Jego Ekscelencją Donaldem Tuskiem, w sprawie nieszczęsnej umowy ACTA.
W dniu wczorajszym, zostałem zaproszony na konsultacje, z panem Prezesem Rady Ministrów, Jego Ekscelencją Donaldem Tuskiem, w sprawie nieszczęsnej umowy ACTA.
Znalazłem się w grupie stu szczęśliwców, którzy dostali się na debatę.
Dyskusja odbyła się za późno, zważając oczywiście na fakt podpisaniu przez panią ambasador tejże umowy, nie mniej, jak to klasyk powiadał, lepiej późno niż wcale. A było to tak:
Za górami za lasami, był, przed bardzo wielu laty rząd potężny i bogaty, dobrotliwy szczodrobliwy, lecz…, a nie to nie ta bajka.
U nas, była standardowa debata i nie było tam nic z bajki, po jednej stronie premier, ministrowie oraz wiceministrowie: spraw zagranicznych, cyfryzacji, gospodarki, po drugiej „Internauci”, w sobotę, na „Improwizowanym Kongresie Wolnego Internetu”, padło pytanie, kto to jest internauta i nie udało nam się ustalić tejże definicji.
(Skoro użytkownicy internetu to internauci to użytkownicy telefonów to telefonauci – zasłyszane na kongresie, nie pamiętam, czyja to własność intelektualna, przepraszam.)
Zebraliśmy się wszyscy, zgodnie z prośbą KPRM’u o 13:00 o 13:15 czekaliśmy już w sali kolumnowej, na pana premiera. O 14:05 zjawił się JE Premier, wraz z ministrami. Debatę moderował pan minister Boni. Na dzień dobry, była miła deklaracja, że premier, jest do naszej dyspozycji bez ograniczeń czasowych, o ile będzie odpowiadał na pytania, do czasu wyczerpania tematu – bądź publiczności.
Pan minister Boni poprosił, o zapisywanie się do zadawania pytań, na karteczkach i zgłosili się prawie wszyscy obecni na sali. Zaczął się proces negocjacji, to znaczy długiej „wojny” pozycyjnej, rząd okopał się na pozycji – „ACTA nic nie zmienia w Polskim systemie prawnym, a był atakowany przez publiczność z paru niżej wymienionych powodów:
• zamachu na wolność słowa/swobody obywatelskie
• przeregulowanie prawa
• niespójne stanowisko rządu (skoro ACTA nic nie zmienia to po co ją podpisaliśmy?)
• Poważnym zagrożeniem, dla Polskiego przemysłu motoryzacyjnego oraz farmaceutycznego, jakie stanowi ACTA
Ponadto było jeszcze wiele innych głosów z sali w ramach ad vocem do poprzednich wypowiedzi.
Dyskusja była bardzo ciekawa, acz JE Premier, nie docenił przeciwnika, gdyż po ponad ośmiu godzinach nieustannej przepychanki słownej z uczestnikami debaty stwierdził, że jednak czas jaki może poświecić jest ograniczony i po dziewięciu godzinach zakończył spotkanie, nie odpowiadając na masę zadanych pytań.
Mimo to, panu Aleksandrowi Zioło udało się w jednej ze swych wypowiedzi, wręczyć JE wniosek referendalny, który został odrzucony, z kolei blogger Mariusz Gierej zarzucił JE premierowi brak logiki oraz konsekwencji:
.
Według mnie debata zaszkodziła i jeszcze zaszkodzi rządowi. Pan Paweł Graś wyglądał na mocno niezadowolonego z wizerunku rządu. Uważam, że koniec obecnej ekipy jest bliski. Bardzo blisko. Sam byłem niemym świadkiem upadku pierwszej kostki domina. Bo jak wiadomo, „tapetę” na twarz można nakładać bardzo długo, ale warunkiem jest posiadanie twarzy.
Obecny rząd już stracił twarz, albo straci ją w najbliższych dniach. Bo sprawy ACTA, nie da się tak po prostu zamieść pod dywan. A okręt koalicyjny nabiera wody coraz szybciej, bo gdy wejdzie na etap jakiejkolwiek zmiany wieku emerytalnego, to żadne grodzie wodoszczelne już go nie uratują. Ba! Nawet sztuczki PRowe nie pomogą. Cieszmy się widokiem idealnego wizerunku medialnego JE Premiera, to ostatnie takie tygodnie.
Tomasz Dworzyński
7 lutego A.D. MMXII