Bez kategorii
Like

Absurdyzm tropiciela absurdów

04/08/2012
594 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

Marek Adam Grabowski publicysta i licencjat filozofii UW ogłosił 3 sierpnia br. artykulik „Absurdalność apologii absurdu”.

0


Pojawienie się kolejnego krytyka Powstania Warszawskiego nie byłoby niczym nadzwyczajnym, jest ich ciągle bez liku, ale w tym razem w roli pogromcy gen. „Niedżwiadka” występuje człowiek młody (25 lat) więc z racji przekonania, że Polskę mogą zmienić tylko młodzi doszedłem do wniosku, że warto tekstem pana Grabowskiego zająć się.

Zdjęcie z konserwatyzm.pl
Pisze on tak (zamieszczam całą notkę):
Upór ludzi nie zna granic. Niektórzy stają na głowie, żeby udowodnić istnienie UFO. Inni natomiast nie popuszczą, jeśli nie dowiodą, że Powstanie Warszawskie było najgenialniejszym pomysłem strategicznym w historii świata. Przez lata ci ludzie argumentowali: ,,Gdyby armia radziecka nam pomogła to byśmy wygrali”, ,,Przywódcy powstanie nie mogli wiedzieć, że Stalin nam nie pomoże”, ,,Winni są nie powstańcy, lecz Armia Czerwona, która nie przekroczyła brzegu Wisły”, ,,Przy założeniu, że komuniści mogli przejść na druga stronę Wisły i nam pomóc, powstanie miało sens”. Nie biorą ci ludzie pod uwagę faktu, że skoro tak się nie stało to pomysł był zły oraz że Stalin był jak Hitler agresorem, a nie nielojalnym sojusznikiem.
Ostatnio jednak pojawiły się nowe argumenty w stylu: ,,Dzięki powstaniu Ruskie nie przeszły na drugą stronę Wisły”, ,,Zatrzymaliśmy Stalina”. Rozumiem więc, że celem Powstania Warszawskiego była nie walka z Niemcami, ale zatrzymanie Armii Radzieckiej i temu właśnie służyły działania ruchu oporu (również tego komunistycznego!).  Jest to o tyle kuriozalne, że Stalin mógł przecież Warszawę ominąć (tak jak Niemcy linię Maginota). Zadziwiające jest, że Stalin sam zachęcał do powstania, które (niby) spowodowało, że nie zdobył połowy Europy. Naprawdę Powstanie Warszawskie, gdyż po pierwsze spowodowało, że na teranie Warszawy nie działał WiN, a po drugie było dla niego zwycięstwem propagandowym (mam tu na myśli słyną odbudowę Warszawy).  
Co  jednak najważniejsze widzimy, że obydwa argumenty za powstaniem  przeczą sobie na wzajem. Ludzie zdecydujcie się w końcu i odpowiedzcie na dwa pytania:
A) Czy dowództwo Powstania Warszawskiego chciało sojuszu z Stalinem (przeciwko Niemcom), czy też uważało go  za głównego wroga?
B) Czy dobrze się stało, że czerwoni nie przekroczyli Wisły czy nie?    
Najzwyczajniej gubicie się w tych wywodach. Wasze wychwalanie Powstanie, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że gen. Anders miał rację, nazywając powstanie ,,Zbrodnią”!
 
Autor nie wymienia z nazwiska tych co uważają, że „Powstanie Warszawskie było najgenialniejszym pomysłem strategicznym w historii świata”, ale stara się ustawić w kącie przekonanych o wartości powstańczego zrywu wykazując, jak sądzi, absurdalność tego, co oni głoszą. No bo najpierw twierdzili, że Powstanie wygrałoby, tylko Sowieci nie pomogli, a teraz, że dzięki Powstaniu zatrzymano ofensywę sowiecką na Zachód. Odkrywczo wywodzi, że Stalin był naszym wrogiem, a nie lojalnym sojusznikiem sugerując, że dowódcy AK o tym nie wiedzieli. Następnie zadaje dwa dobijające – jak sądzi – pytania i obwieszcza za gen. Andersem, że Powstanie to była „zdrada”, nie mówi kogo Powstańcy zdradzili.
 
No więc najpierw te pytania.
Pierwsze. Dowództwo Powstania Warszawskiego nie mogło „chcieć” sojuszu z Sowietami bo Stalin zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem, któremu to Dowództwo podlegało. Rząd RP usiłował wszelkimi sposobami ten stan zmienić, ale Stalin polskie próby wznowienia stosunków ignorował. Strona polska liczyła na wsparcie aliantów – wykazując im, że AK walczy z Niemcami (Akcja „Burza”) zdoła się wymusić na Sowietach zmianę stanowiska. Stąd wymyślono pokraczną formułę, Sowiety „sojusznik naszych sojuszników”, któremu pomagamy mimo, że on tego nie chce. Była to rozpaczliwa próba wyjścia z katastrofalnego położenia. Sytuacja w której nie było dobrego wyjścia. Zdaje się, że nawet absolwent filozofii UW nie poradziłby sobie z takim kłopotem.
 
Pytanie drugie. Dla Warszawy oczywiście byłoby lepiej, gdyby „czerwoni” pomogli Powstaniu. Wprawdzie dowódcy AK, nie tylko gen. Okulicki „Niedźwiadek” zostaliby najpewniej wymordowani przez NKWD, ale miasto nie byłoby tak zniszczone, jak po Powstaniu i Warszawiacy w swojej masie by przeżyli. Niebezpieczeństwo było tylko takie, że gdyby natychmiast ruszyła sowiecka ofensywa na Berlin, to zapewne całe Niemcy byłyby sowieckie. To jednak spekulacje więc przyjmijmy, że dla mieszkańców Warszawy i stojących jeszcze w sierpniu 1944 budynków wejście „czerwonych” doraźnie byłoby czymś lepszym Pisał poeta porucznik Józef Szczepański (zginął w Powstaniu):
Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą
Tego też absolwent filozofii zdaje się nie rozumieć.
 
A teraz jak to było z tym Powstaniem co to „było na rękę Stalinowi”. To nie było tak proste, jak się panu publicyście wydaje.
Warszawa z Delegaturą Rządu, Komendą Główną i warszawskim zgrupowaniem AK była dla Stalina poważnym kłopotem. Pacyfikacja takiego ośrodka wymagała znacznych sił bezpieczeństwa i byłaby trudna do przełknięcia dla aliantów. Jednocześnie trwała Akcja „Burza” i Sowieci wiedzieli, że podziemie, nie tylko AK, jest realną siłą, chociaż słabo uzbrojoną. Sowiecki wywiad miał jednak informację, że w ramach „Burzy” nie są przewidziane działania wojenne na terenie Warszawy. Powstał wtedy u Sowietów plan, aby sprowokować jakąś akcję zbrojną oskarżając dowództwo AK, że nie chce walczyć z Niemcami i w ten sposób opanować Warszawę. Kierownictwo PPR wiedziało jakie są nastroje w stolicy. Radio Moskwa, skąd nadawała radiostację Kościuszko w lipcu zaczęło wołać:
Warszawa drży w posadach od ryku dział. Wojska sowieckie nacierają gwałtownie i zbliżają się do Pragi. Nadchodzą, aby przynieść nam wolność. Niemcy wyparci z Pragi będą usiłowali bronić się w Warszawie. Zechcą zniszczyć wszystko. W Białymstoku burzyli wszystko przez sześć dni. Wymordowali tysiące naszych braci. Uczyńmy, co tylko w naszej mocy, by nie zdołali powtórzyć tego samego w Warszawie. Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców! Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogi. Milion ludności Warszawy niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność.”
Sowieci rozrzucali z samolotów ulotki nawoływali ludność Warszawy do ataku na Niemców. Bezpośrednio przed powstaniem rozwiesili w Warszawie afisze informujące, że przedstawiciele polskiego rządu uciekli z Warszawy i władzę nad siłami zbrojnymi przejmuje współpracujący z komunistami komendant Polskiej Armii Ludowej. Była to zamierzona prowokacja prowadząca do niekontrolowanego wybuchu, a w efekcie do rzezi ludności Warszawy oraz opanowania miasta przez Sowiety. Sowieci sądzili, że żołnierze AK nie otrzymując rozkazu do walki spontanicznie podejmą bój i wówczas wojska sowieckie i komunistyczna agentura (PPR) zajmą Warszawę. Wybuch Powstania podjęty na rozkaz Komendanta AK był więc zaskoczeniem dla Stalina i jedyne co mógł on zrobić to poczekać, aż ono upadnie. Stalin chciał powstania, ale pod sowiecką kontrolą, to nie miało to być powstanie polskie. Polskie wstrzymywało ofensywę na Berlin, a więc nie było dla Sowietów korzystne.
Niemcy ze swej strony planowali zbudowanie umocnień (100 tys. Warszawiaków miało ryć okopy) i obronę do upadłego „Festung Warschau”. Wbrew więc temu co sądzą krytycy Powstania stolica Polski byłaby starta z powierzchni ziemi stąd dlatego opowieści, że gdyby nie Powstanie stolica by ocalała, a jej mieszkańcy byliby wśród żywych można między bajki włożyć.
Niemcy i Sowieci uzyskali dzięki Powstaniu pewne doraźne korzyści (Niemcy – wstrzymanie sowieckiej ofensywy, Sowieci – destrukcję polskiego ośrodka niepodległościowego), ale Niemcy nie wiedzieli, że taki będzie efekt Powstania, a Stalin w rezultacie tego co się stało stracił możliwość zajęcia całych Niemiec.
 
Powstanie zakończyło się klęską więc była to nasza przegrana, ale była to przegrana DORAŹNA. Starałem się wykazać, że cel/powód dla którego podjęto walkę, niepodległość, został w końcu osiągnięty. Stało się to możliwe m.in. dzięki skutkom jakie Powstanie przyniosło w Europie. To starałem się wykazać w moim tekście „Pójdziemy w bój – zwycięstwo Warszawy”.
 
Warto ciągle przypominać niedowiarkom słowa sowieckiego marszałka Wasyla Czujkowa: ,,Wojnę można było zakończyć pół roku wcześniej – nie w maju 1945, ale do grudnia 1944, gdyby nie decyzja Stalina wstrzymująca I Front Białoruski w sierpniu 1944. (…) Moglibyśmy dojść dalej na Zachód, nie do Berlina i nad Łabę, ale aż do Renu. Los wojny potoczyłby się inaczej.” Los Polski też, czego młody filozof nie może zrozumieć.
 
I jedno słowo na temat opinii gen. Andersa.  Generał zakładał szybki i absolutnie nieuchronny wybuch III wojny światowej z ZSRR. Anglii i USA. Do tej wojny przygotowywał wojsko i zależało mu, aby jak największe siły zgromadzić. Rolę istotną miało odegrać podziemie w Polsce. Likwidacja dowództwa i warszawskiego korpusu AK w wyniku Powstania było więc dla jego planów zdarzeniem bardzo niekorzystnym i stąd tak ostra ocena Powstania. 
 
Autor tekstu krytykującego Powstanie w pogoni za absurdami sam zabrnął w absurdyzm.
0

Szeremietiew

Jaki jestem każdy widzi (każdy kto zechce).

200 publikacje
107 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758