Ilość powstających i krążących dowcipów dotyczących władzy (czy też szerzej całego ustroju) jest wprost proporcjonalna do poziomu niezadowolenia w społeczeństwie. Anna Januszkiewicz i Ewa Rychlewska, w przedmowie do swojej książki, wskazują też na wpływ poziomu strachu (który w krajach realnego socjalizmu był jednym z podstawowych sposobów sprawowania władzy) na popularność krążących dowcipów politycznych. Komizm pozwala na zdystansowanie się i oderwanie od trudnej rzeczywistości. Wyśmianie władzy bardzo często powodowane jest poczuciem bezsilności i niemożności bezpośredniego działania. Dowcip w tym wypadku pozostaje zastępczym wyrazem sprzeciwu wobec danej sytuacji politycznej, zapewniając poczucie wyższości wobec wyśmiewanego tematu i pełniąc rolę swego rodzaju wentylu bezpieczeństwa.*
1.
Od realsocu dzieli nas już jedno pokolenie. Tymczasem poziom strachu, obecny w społeczeństwie, ciągle jest zbyt wysoki.
Obawę przed wszechwładnym milicjantem i zomowcem zastąpiły lęki egzystencjalne.
Nie tylko przed utratą pracy.
Ale również strach przed windykatorem, komornikiem, urzędnikiem…
Utratą zdrowia.
Nad tym wszystkim unosi się poczucie beznadziei, dodatkowo wzmacnianej obserwacją nielicznych, którzy załapali się na pociąg historii.
I jadą „pełną parą”.
Rzecz niepojęta – ci, którzy 25 lat temu sięgnęli po władzę, mają jeszcze dzisiaj w ustach pełno frazesów o swojej walce z reżimem, chhoć szybciutko stanęli na miejscu TAMTYCH.
I nic ich nie rusza przez 25 lat, co wychowanym w PRL-u wydaje się nieprawdopodobne (to tak, jakby od poznańskiego Czerwca nie było w PRL żadnej zmiany aż do stanu wojennego!).
Są o wiele mocniejsi od TAMTYCH, bo uzbrojeni w praktyczna wiedzę, w jaki sposób zdemontować można władzę.
Dzisiaj widzimy, że najważniejsze z ICH punktu widzenia było rozbicie najbardziej niepokornej i krnąbrnej grupy, za minionego ustroju zwanej klasą robotniczą.
Upadek wielkiego przemysłu stał się faktem, a prowadzona za wszelką cenę „prywatyzacja” zdjęła z Państwa odpowiedzialność.
Bo przeciw komu się buntować?
Jeśli nawet w zakładzie C źle się dzieje, to załogi A, B i D nie mają żadnych podstaw, by wspomagać nieudaczników.
Transformacja ustrojowa…
Jednocześnie zabrano zwykłym ludziom realną możliwość skargi.
Nagle zniknęli sekretarze (miejscy, powiatowi) PZPR, którzy, w praktyce codziennej PRL-u często skutecznie pomagali zwykłym ludziom bez względu na ich przynależność partyjną.
Od tej pory wszelkie skargi miały stać się domeną Rzecznika Praw Obywatelskich. Tam z kolei od początku działała silna grupa utworzona z co bardziej gorliwych obrońców reżymu Jaruzelskiego – prokuratorów wojskowych. To m.in. Karol Koch, Krzysztof Marczuk, Jan Malinowski, Sławomir Kaźmierczak, Józef Medyk. Ten ostatni był sędzią w stopniu kapitana – sądził członków opozycji podczas stanu wojennego, później przeniesiono go do Najwyższego Sądu Wojskowego w Warszawie.
Czy może dziwić, że w zasadzie każda skarga kierowana do RPO kończyła się stwierdzeniem, że jest bezzasadna?
Tu również należy szukać genezy bierności społeczeństwa.
A różnego rodzaju michnikopodoni Żakowscy wmówili społeczeństwu winę.
I to winę sięgającą nawet drugiej wojny światowej. Odosobniony mord w Jedwabnem, nie wyjaśniony do końca, stał się powodem oczerniania całego Narodu.
Jednocześnie wykazanie, że stalinowscy kaci i mordercy najczęściej byli pochodzenia żydowskiego usiłowano zagłuszać określając mianem antysemityzmu.
Aktywność pozapartyjna została uznana za przejaw pieniactwa (to i tak postęp – za Breżniewa w ZSRS była to tzw. schizofrenia bezobjawowa).
Nie dość tego.
Wpajana od początku istnienia III RP jakoby demokratyczna zasada WYROKÓW SĄDÓW SIĘ NIE KOMENTUJE przerodziła się w coraz dalej idące wynaturzenie tej rzekomo trzeciej władzy.
Ba, coraz częściej spotykamy sytuację, że sędzia zaczyna zastępować … bejsbola w rękach bandytów.
Tak właśnie wygląda obraz „mafii w działaniu”.
2.
Ludzie głosują nogami.
Po otwarciu granic, gdy wyjazd do tej normalniejszej części UE przestał być problemem, Polskę opuściło, jak się szacuje, nawet 4 miliony osób.
Ile z nich wróci?
Mimo buńczucznych zapewnień Tuska na początku pierwszej kadencji, w tej chwili z RP wyjeżdżają już nawet emeryci!
Tak właśnie wygląda „sukces” jego ery, bo przecież Ewa Kopacz kontynuuje tę samą POlitykę.
Tylko tym należy tłumaczyć trwanie przy władzy tej formacji. Gdyby granice były bardziej szczelne, jak choćby w połowie lat 1990-tych, już dawno doszłoby do wybuchu społecznego.
Ci, co zostali, są albo zbyt wystraszeni perspektywą utraty tego, co jeszcze mają, albo też wydaje im się, że wszystko zawdzięczają rządzącej koterii.
A czasem po prostu nie mają już sił na dalsze szarpanie, oszukani w 1989 roku.
Tak naprawdę wyśmiana przez wszystkich wypowiedź europoseł Julii Pitery, której zdaniem wyższe podatki oznaczają niższe bezrobocie, nie do końca jest pozbawiona sensu.
Otóż wyższe podatki dają możliwość większego zatrudnienia…. urzędników.
Gdyby podatki obniżyć, część z nich musiałaby stracić pracę, a raczej trudno sobie wyobrazić, ze w sektorze prywatnym jest popyt na parzenie kawy i plotkowanie.
Bezrobocie wzrosłoby zatem ponad wszelką wątpliwość. 😉
3.
Co więc zostało?
Na razie to, co wcześniejszym pokoleniom, kiedy wszystkim się wydawało, że sytuacja jest bez wyjścia.
Śmiech.
Bo chociaż media znowu grzmią jednym głosem, niczym za nieboszczki partii, pryncypialnie gromiąc Andrzeja Dudę i jego zwolenników niczym 39 lat temu „warchołów i chuliganów” z Radomia i Ursusa, to Naród swoje wie.
Ot, na przykład:
A ja Bronkowi szczerze dziękuję
I jego haseł już nie kupuje.
Choć często mówi, że ceni zgodę,
To ja wam mówię – pic to na wodę!
Zgoda to taka – że wy słuchacie
I do gadania już nic nie macie.
Zgoda to taka – że w kubeł mordy,
Bo wnet się zjawią z obcych państw hordy!
Zgoda to taka – robić do śmierci
Na pół etatu, cały i ćwierci.
Zgoda to taka – szczaw, mirabelki
I z liści dębu kruche wafelki!
Zgoda to taka – biegać po stołach,
Coś na szoguna gromko zawołać,
Pod żyrandolem hasać wesoło,
Wciąż o wolności bredzić wokoło!
Na figle Bronka mej zgody nie ma,
Bo jedna to jest totalna ściema!
I z ortografią sobie nie radzi,
Bo aż mnie zgina, gdy błędy sadzi!
Albo to:
Za to, że nawet prl-owska stonka,
Nie przyniosła nam strat tak wiele,
Jak platforma i jej przyjaciele,
Przytulmy Bronka
Za to, jak szybko upadła mżonka,
Że to prezydent wszystkich Polaków,
A dziś już tylko „racjonalnych” tępaków,
Przytulmy Bronka
Za to, jaka jest teraz nagonka,
By wszyscy znowu go polubili,
I w głosowaniu się już nie mylili.
Przytulmy Bronka
Za to, jak lubi go cała masonka,
Bo broni swą piersią łajdaków i tęczy,
I tak poza tym się zbytnio nie męczy.
Przytulmy Bronka
Za to, że milsza mu kolegów stronka,
A od obywateli odwraca się na pięcie,
Takie wszak pięć lat uprawiał zajęcie.
Przytulmy Bronka
I żeby mu głowy nie suszyła żonka,
Że się w pałacach kończy ich bycie,
I znów się zacznie na kredyt życie,
Przytulmy Bronka.
W różnych wersjach znany jeszcze od lat 1930-tych. Wtedy bohaterem lirycznym był prezydent Mościcki. Ba, z opowieści rodziców wiem, że podobny wierszyk krążył o Gomułce. Dzisiaj kolejna wersja, najbardziej aktualna:
– Kto ty jesteś?
– Jestem Bronek, prosty jak od szpadla trzonek!
– Jaki znak twój?
– Fałsz, obłuda!
– A w co wierzysz?
…- w Tuska cuda!
– Gdzie ty mieszkasz?
– W polskim grodzie!
– W jakim kraju?
– Gdzie powodzie!
– Czy Kraj kochasz?
– Jak pieniądze!
– A w co wierzysz?
– Że porządzę!
– Czyli wygrać chcesz wybory?
– Tak! Choć mam z tym problem spory!
Lud me kłamstwa, zdrady czuje
i z poparcia rezygnuje!
– Cóż byś zrobił zatem chętnie?
– Zniszczył Jarka dokumentnie!
Czasem przeróbce ulegają wiersze klasyków (tu: Stefek Burczymucha Marii Konopnickiej):
O większego trudno zucha,
Jak był Bronek Komorucha…
Ja …. nikogo się nie boję!
Choćby Jarek… to dostoję!
Woda? Woda w każdej gminie?
Woda przecież kiedyś spłynie!
A to błoto, wał rozdarty…
-To są dla mnie czyste żarty!
W wikipedii napisali:
„Wał nie może się rozwalić”.
Wikipedii trzeba wierzyć…
Dobra, wyślę tam żołnierzy
Tusk!?… Cóż Tusk jest?!
Dzieciak duży!
Jemu nikt już nic nie wróży!
Nie startuje wszak w wyborach,
Teraz jest na Bronka pora!
Naród, ludzie?
Ale jaja! To jest tylko większa zgraja!…
(Palikota – zaś… z daleka,
Bo on tylko głośno szczeka!)
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz do Putina jadę
I nie będę Bronkiem chyba,
Jak go nie zakuję w dybach!
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały.
Aż raz usnął gdzieś na kresach…
Wtem się budzi a gdzie kiesa?
Nie ma kasy! Znów kraść trzeba!
Oj nie pójdę ja do nieba.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie: Tusku drogi!
Pomóż daj jakąś robotę!
Bronku, będziesz z Palikotem
Walczyć o te żyrandole
Wszystko kryształ – ja pier..le!
I jak będziesz już w Pałacu
To za dużo tam nie pracuj,
Tylko pilnuj żyrandoli
Żeby ktoś nie zapier..lił
POtem wszyscy się weźmiemy
Do budżetu się dorwiemy,
Nikt już nam nie będzie szkodził
A klub Ciebie wynagrodzi.
Myślę, że na poniższą przeróbkę własnego wiersza nie pogniewał by się sam Julian Tuwim. Przed wojną wzięty autor tekstów kabaretowych, ale i lirycznych (Tomaszów w wykonaniu Ewy Demarczyk wszak wciąż jeszcze budzi emocje). Po wojnie – piewca realsocjalizmu, niestety.
I choćby przyszło stu Karolaków
I każdy zjadłby trzy miski flaków
I choćby nie wiem jak się wytężał
Nie popchną Bronka – taki to ciężar
I choć popychać będzie Majchrowski
Ciągnąć Saleta i Korzeniowski
Nie dadzą rady podsadzić Bronka
Puści on tylko głośnego bąka
I choćby Holland to filmowała
Z Wajdą i Kutzem ekipa cała
Choćby Olbrychski machał szabelką
Gorzały pijąc butelkę wielką
A Penderecki wspólnie z Rubikiem
By napisali piękną muzykę
I choćby film ten zdobył Oscara
Ale dzisiaj to już nie tylko wierszyki.
Ilustracje w tekście, zaczerpnięte z Internetu, pokazują, że wbrew zapędom rządowych pijarowców Bronisław Komorowski jest prawdopodobnie najbardziej wyśmiewanym prezydentem na świecie.
Ale to nie powinno dziwić. Wszak wielki mistrz suspensu, Alfred Hitchcock dawno temu już powiedział:
……………
19.05 2015
________________________________________
* Adama Kwapiński – Obraz I sekretarzy KC PZPR w dowcipach z okresu PRL’u
http://wiedzaiedukacja.eu/archives/1665