Bez kategorii
Like

Absurdalnie wysokie koszty pracy

21/10/2012
494 Wyświetlenia
1 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Przedsiębiorcy wiją się jak piskorze, aby tylko uniknąć płacenia na ZUS – donosi „Gazeta Wyborcza”.

0


Kantują państwo sposobem na konsultanta, na raj podatkowy, na magazyniera, ochroniarza albo zatrudniając ludzi na czarno. Bo zabójcze są koszty pracy – tłumaczą.

Więcej TUTAJ

GW trochę mija się z prawdą, na korzyść rządu i ZUS-u. Udowodnię to na prostym przykładzie.

Według prorządowej GW podatki i składki ZUS wynoszą w Polsce 34,3 proc. zarobków. Bzdura! Tak zwany klin podatkowy jest znacznie wyższy i wynosi już prawie 40 proc.

Posłużę się przykładem minimalnego wynagrodzenia, które obecnie wynosi 1500 zł brutto. Całkowity koszt jaki ponosi pracodawca z tego tytułu to 1811,10 zł i tak naprawdę to jest rzeczywiste brutto. Z tego po potrąceniu składek na ZUS i zaliczki na PIT pracownik otrzymuje na rękę 1111,86 zł. Państwo zabiera 699,24 zł, czyli ok. 38,5 proc.

Czyli pracodawca zatrudnia pracownika na umowę o pracę za minimalne wynagrodzenie netto 1111,86 zł. Oficjalne brutto: 1500 zł. Realne brutto: 1811,10 zł.

Wynagrodzenie netto to wynagrodzenie brutto pomniejszone o obowiązkowe składki na ubezpieczenie społeczne (ZUS), ubezpieczenie zdrowotne (NFZ) i zaliczkę na podatek dochodowy (US).

W ramach ubezpieczenia społecznego z oficjalnego wynagrodzenia brutto 1500 zł potrąca się składki na ubezpiecznie:

– emerytalne (9,76%): 146,40 zł
– rentowe (1,5%): 22,50 zł
– chorobowe (2,45%): 36,75 zł

Te potrącenia pracownik widzi na swoim pasku z wypłaty.

Dodatkowo pracodawca musi odprowadzić do ZUS składki liczone od podstawy 1500 zł (oficjalne brutto):

– emerytalne (9,76%): 146,40 zł
– rentowe: (6,5%): 97,50 zł
– wypadkowe (1,93%): 28,95 zł

oraz składki na:

– Fundusz Pracy (2,45%): 36,75 zł
– Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (0,1%): 1,50 zł

Tych potrąceń pracownik nie widzi na swoim pasku z wypłaty, mimo iż są to pieniądze wypracowane przez pracownika! Pracodawca przecież nie płaci tych składek ze swojej kieszeni.

Składki na ubezpieczenie społeczne, Fundusz Pracy i FGŚP wynoszą w sumie 516,75 zł, z czego na pasku z wypłaty pracownik widzi tylko 205,65 zł potrąceń.

Jeśli od oficjalnego wynagrodzenia brutto (1500 zł) odejmiemy składki na ubezpieczenie społeczne w wysokości 205,65 zł to otrzymamy kwotę 1294,35 zł, która stanowi tzw. podstawę opodatkowania.

Od podstawy opodatkowania (1294,35 zł) potrącamy składkę na ubezpieczenie zdrowotne (NFZ) oraz zaliczkę na podatek dochodowy (US):

– ubezpieczenie zdrowotne (9%): 116,49 zł
– zaliczka na podatek dochodowy (standardowe koszty uzyskania przychodu): 66 zł

W rezultacie otrzymujemy wynagrodzenie netto w wysokości 1111,86 zł, czyli to co pracownik dostaje na rękę, a konkretnie na swoje konto bankowe.

Podsumujmy teraz wszystko po kolei:

+ wynagrodzenie netto: 1111,86 zł
+ zaliczka na podatek dochodowy: 66 zł
+ ubezpieczenie zdrowotne: 116,49 zł
+ Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych: 1,50 zł
+ Fundusz Pracy: 36,75 zł
+ ubezpieczenie wypadkowe: 28,95 zł
+ ubezpieczenie chorobowe: 36,75 zł
+ ubezpieczenie rentowe: 120 zł
+ ubezpieczenie emerytalne: 292,80 zł

RAZEM: 1811,10 zł.

I tak de facto powinien wyglądać pasek od wynagrodzenia jaki otrzymuje pracownik! Jest to całkowity miesięczny koszt etatu przy minimalnym wynagrodzeniu. Nie 1500 zł brutto jak dla zamydlenia oczu głosi reżimowa propaganda, ale 1811,10 zł, z czego pracownik dostaje na rękę 1111,86 zł. Resztę (699,24 zł) zabiera państwo!

Praca w Polsce jest opodatkowana jak dobro luksusowe! Nie powinny więc dziwić głodowe pensje ani powszechność tzw. umów śmieciowych. Państwo "okrada" nas prawie z połowy ciężko zarobionych pieniędzy i jeszcze bezczelnie ukrywa ten fakt przed pracownikami najemnymi, licząc na ich niewiedzę i brak dociekliwości. System wyciągania naszych pieniędzy jest tak zagmatwany, aby przeciętny zjadacz chleba nie mógł się w tym połapać!

Od 2013 roku minimalne wynagrodzenie ma wynosić 1600 zł brutto. Oznacza to, że realne wynagrodzenie brutto, co można sobie wyliczyć ( http://www.money.pl/podatki/kalkulatory/plac/ ) wyniesie 1931,84 zł, z czego pracownik dostanie na rękę 1181,38 zł. Państwo zabierze 750,46 zł, przy założeniu, że nie wzrosną składki ZUS (w tym roku wzrosła składka rentowa i wypadkowa!). W związku z tym klin podatkowy wzrośnie z obecnych 38,5 proc. do ok. 39,5 proc. Ale UWAGA: jeśli zarabiamy tzw. średnią krajową (przyjmijmy, że jest to 3500 zł brutto) to w tym przypadku klin podatkowy wynosi aż 40,5 proc.

Im więcej zarabiamy tym państwo więcej z nas zdziera! Najlepiej zobrazuje to przykład dyrektora na kolei, który zarabia ok. 12 tys. zł brutto miesięcznie. W jego przypadku klin podatkowy wyniesie 42,5 proc. co oznacza, że pracodawca poniesie całkowity koszt 14488,80 zł, a dyrektor dostanie z tego na rękę 8427,87 zł. Państwo zabierze aż 6060,93 zł w postaci składek ZUS, NFZ, FP, FGŚP i podatku PIT, z czego podatek to "tylko" 995 zł, a pozostałe ponad 5 tys. zł to haracz na ZUS (składki na NFZ, FP i FGŚP wpłaca się na konto ZUS).

Jeszcze a propos "rankingu" GW dotyczącego klinów podatkowych w innych krajach. W Polsce zarabiając rocznie do 3091 zł nie płaci się podatku PIT. Tymczasem przykładowo w Niemczech kwota wolna od podatku wynosi obecnie 8004 euro, zaś w Anglii ulga podatkowa wynosi 8105 funtów. Mam koleżankę w Szwecji, która mówiła mi, że urząd skarbowy co roku zwraca jej ok. 10 tys. koron podatku (stać ją za to na urlop w dalekiej Tajlandii), co znacznie zmniejsza oficjalny klin podatkowy z tytułu pracy. Tego faktu GW w swoim artykule nie uwzględniła! Wprawdzie GW powołuje się na dane Eurostatu, ale te informacje nie są w pełni wiarygodne co udowodniłam powyżej na przykładzie opodatkowania pracy w Polsce, które wg Eurostatu wynosi 34,3 proc. co jest wierutną bzdurą!

Eurostat to agenda socjalistyczno-lewackiej UE, a socjaliści w kwestii rzeczywistych kosztów pracy ponoszonych przez pracodawców nigdy nie mówią prawdy. Potem wszyscy się dziwią, że bezrobocie szczególnie wśród młodzieży rośnie jak na drożdżach, a narody południowej Europy (Grecja, Hiszpania) z głodu wychodzą na ulice i robią zadymy, o czym mainstreamowe media namiętnie milczą, aby nie zachęcać do buntu innych nacji.

A tymczasem socjalistyczny rząd Francji podniósł podatki dla najbogatszych do 75 proc. Ktoś kto swoją ciężką pracą i zaradnością zarobi dajmy na to milion euro rocznie, będzie musiał oddać państwu 750 tys. euro. Nie zdziwię się jak wszyscy bogaci Francuzi prysną do Monaco lub innego "raju podatkowego"…

http://www.biztok.pl/Najbogatszy-Francuz-chce-zmienic-obywatelstwo-Ucieka-przed-podatkami-a5470

0

Beatrycze

Najpierw Cie ignoruja, potem sie z Ciebie smieja, potem z Toba walcza - i wtedy wygrywasz! Jeszcze Polska nie zginela... / Isten, áldd meg a magyart...

162 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758