Medyczna etyka Francesci Minerva brzmi: „Lekarze powinni mieć prawo do zabijania niechcianych lub niepełnosprawnych dzieci, bo po urodzeniu nie są one prawdziwą osobą”.
Francesca Minerva jest Australijką, etykiem nauk medycznych. Twierdzi, na podstawie swoich obserwacji, iż małe dziecko nie jest prawdziwą osobą, a więc zabicie go w pierwszych dniach po urodzeniu niewiele różni się od aktu aborcji.
W artykule, opublikowanym przez brytyjski "Medical Journal" Francesca Minerva stwierdza, że "nawet zdrowe dziecko może zostać "uśpione", jeśli matka decyduje, że nie stać jej, by się nim opiekować".
"Plaga zabijania dzieci nienarodzonych w wielu krajach jest powszechna" – pisze na łamach "Głosu – Tygodnika Nowohuckiego" Jan Leszek Franczyk.
Francesca Minerva i jej kolega Alberto Giubilini, którzy mają tytuły doktorskie z filozofii i etyki medycznej, wysnuli teorię, którą nazwali "aborcją po urodzeniu".
Podobnie koszmarną wizję snuł w opowiadaniu "Przedludzie" Philip K. Dick, nazywany nie darmo "Dostojewskim fantastyki naukowej".
Tam matki mogły uśmiercać dzieci do osiągnięcia pełnoletności. Bohaterem "Przedludzi" jest ojciec skazanego na śmierć syna, który wbrew woli żony (i prawu) ratuje młodemu chłopakowi życie. Do… następnego razu, bo przecież za jakiś czas matka znów może zamówić eutanazję dla syna, który już jej się znudził.
U Dickazdecydowanie bardziej okrutne od mężczyzn są kobiety. Przypadek australijskiej pani etyk potwierdza obserwacje amerykańskiego pisarza.
Czy ludzie mający medyczne tytuły naukowe nie minęli się ze swym przeznaczeniem?
"Problem nie polega nawet na tym, iż jakiś naukowiec szerzy zbrodnicze poglądy, ale na tym, że w szerzeniu jego poglądów pomaga mu poważne naukowe czasopismo, które zapewne nie odważyłoby się opublikować artykułu negującego zbrodnie hitlerowców w Auschwitz" – pisze Jan Franczyk, który ukończył studia na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. – "Wykształcenie czy stopień naukowy nie mają nic wspólnego z moralnością" – dodaje.
"Można być naukowcem i służyć złu. Tak, jak czynił to doktor medycyny i antropologii Josef Mengele w czasach III Rzeszy Niemieckiej czy Khieu Samphan, członek komunistycznego reżimu Czerwonych Khmerów, odpowiedzialnego za wymordowanie połowy własnego, kambodżańskiego narodu, który także miał doktorat – uzyskany na paryskiej Sorbonie" – czytamy w "Głosie – Tygodnika Nowohuckiego"
Mieszkam w Krakowie. Jestem redaktorem Interia 360 i staram się pomagać chorym. Piszę tu "gościnnie" ze względu na sentyment, ale też mam tu jednego z Przyjaciół, którym jest nikt inny, jak Tomek Parol. DO jest moją pasją, ale też motywacją, ktrej nie będę ujawniać. Należę do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich z racji j/w. Pasję łączę z dziennikarstwem.