A tymczasem w NIK

W czasie, gdy wszyscy zajmujemy się ustawą ACTA (oczywiście jestem jej przeciwny) Najwyższa Izba Kontroli uzyskała uprawnienia, które pozwolą na inwigilację obywateli.

Jak informował wczoraj tygodnik „Polityka” kontrolerzy z Najwyższej Izby Kontroli będą mogli zbierać informację nt. poglądów politycznych, wyznania, preferencji seksualnych, a nawet informacji genetycznej!

Najwyższa Izba Kontroli otrzyma nowe uprawnia dzięki znowelizowanej w 2010 r. ustawy o NIK, która wejdzie w życie 2 czerwca br. Nowe „prawo” uchwaliła koalicja PO, PSL i SLD.  Nad nowelizacją ustawy pracowała w 2008 roku sejmowa komisja ds. kontroli państwowej pod kierownictwem Mirosława Sekuły. Jak podał tygodnik „Polityka” podczas obrad nad projektem kontrowersje budził jedynie zapis wprowadzający audyt zewnętrzny NIK, a o zwiększeniu uprawnień NIK żaden poseł nie wspomniał, włącznie z Biurem Analiz Sejmowych.  Sprawa dotyczy 2 pkt. 29 art., który odsyła do innego artykułu, a ten wymienia dane szczególnie wrażliwe.    Dzięki nowelizacji kontrolerzy NIK uzyskają ogromne uprawnienia. Będą mogli zbierać oraz gromadzić informacje dotyczące niemal wszystkich aspektów życia obywateli. Wymienię tylko pochodzenie rasowe, poglądy polityczne, wyznanie, stan zdrowia, czy informacje genetyczne!

Jedną z nielicznych osób, które skrytykowały i ostrzegają przed zmianami był były Generalny inspektor Ochrony Danych Osobowych – Michał Serzycki oraz jego poprzedniczka Ewa Kulesza.

– Dla mnie to rzecz przerażająca. Takich uprawnień nie posiadają nawet funkcjonariusze służb specjalnych – oni, chcąc uzyskać dostęp do danych wrażliwych, muszą przedstawić szczegółowe upoważnienie od przełożonego. W ustawie o NIK takiego zastrzeżenia zabrakło – dr Kulesza dla tygodnika „Polityka”.