A smród rozchodzi się już po całej Europie
22/03/2012
364 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Tak więc Polska wymiera i popada w coraz wspanialszą ruinę, ale czy zamieszkujący nią POlszewicy uzyskali w zamian upragniony status „europejczyka”?
Miałem niedawno okazję odwiedzenia Krakowa i Górnego Śląska. Korzystając z wolnych chwil obejrzałem sobie obie aglomeracje od podszewki, spacerując po zwykłych dzielnicach. Zagłębie nigdy nie było piękne, ale obecnie to jest jeden ogromny wymierający nędzny slums. Trzeba przyznać, że spodziewałem się czegoś lepszego po „królewskim Krakowie”. Ścisłe centrum w obrębie plant jest urocze, ale nawet tu straszą rozpadające się rudery oczekujące na swych nowych żydowskich właścicieli od dwudziestu już lat „praworządnej” III RP. Stopień upadku pozostałych jego części zaskoczył mnie natomiast ogromnie. Starając się patrzeć pod nogi, by sobie ich nie połamać na rozpadających się ze starości płytach chodnikowych, rozglądałem się w miarę możliwości po okolicznych domach. Szare brudne obdrapane rudery z odpadającymi resztkami tynku, kryją niekiedy piękną secesyjną architekturę. Inne są zwykłymi nieremontowanymi chałupami. Wszędzie rzuca się w oczy pustka. Niewielu ma chyba obecny Kraków autentycznych stałych mieszkańców, może ze sto tysięcy? Reszta to „studenci” i „turyści” ściągający tu tłumnie z całej Europy, zwabieni niskim czesnym, tanim „browarem” i wysokiej jakości usługami naszych „pań” w tym znamienitym euroburdelu.
Nasuwa się w tym momencie pytanie, czy tak wyobrażali sobie mieszkańcy III RP euro-dobrobyt. Chyba nie wszyscy, bo zauważyłem na mieście bilbordy wzywające NMP na ratunek, bo „giniemy”, jak głosiły na nich napisy. Nie wiem, kto był fundatorem tej kampanii, ale przypuszczam, że niedobitki tak zwanych Polaków-Katolików. Problem tkwi w tym, że jako niedobitki nie są oni w stanie nic zdziałać w masie zadowolonej większości POlszewików. Na to, że Matka Boska ześle z Nieba hufce aniołów, przynajmniej ja nie liczę. Dlatego też nie zakupię lornetki do obserwowania nieboskłonu. Podobnie postąpiłem w momencie „akcesji” III RP do UE, kiedy to obiecywana była manna z nieba w postaci „unijnych dotacji”. Manna nie spadła i lornetka nie była potrzebna. „Dotacje unijne” daje się natomiast zauważyć na poziomie gruntu w postaci pięknych plakatów informujących o „współfinansowaniu przez Unię” różnorakich projektów, takich jak np. nowe automaty do zakupu biletów komunikacji miejskiej. UE z cząstki polskiej kontrybucji do unijnej kasy funduje takowe plakaty przy prawie każdym „epokowym” projekcie. No a na sam projekt muszą się już składać sami tubylcy. Jednakowoż kolorowe plakaty z dużym wdziękiem zakrywają nieestetyczną ruinę, w jaką po dwudziestu latach funkcjonowania w „ekskluzywnym klubie bogatych”, przemieniła się nasza Ojczyzna. Trzeba tu obiektywnie nadmienić, że nawet w najgorszych latach PRLu, takiej nędzy i ruiny zastać nie było można. Przy czym nie należy traktować tego stwierdzenia, jako pochwały byłego „jedynie słusznego” systemu-komunizmu, ale jedynie jako laudację rozwoju tych samych kanalii, które niezmiennie naszą Ojczyzną administrują od 45 roku, zmieniając jedynie zagranicznych pryncypałów i kolory krawatów. Niewątpliwie, w procesie niszczenia Polaki i Polaków, euro-globalizm okazuje się znacznie doskonalszym w porównaniu z komunizmem.
Tak więc Polska wymiera i popada w coraz wspanialszą ruinę, ale czy zamieszkujący nią POlszewicy uzyskali w zamian upragniony status „europejczyka”? Odpowiedź na to pytanie znaleźć można w niedawnych traumatycznych wydarzeniach, które wstrząsnęły naszym „europejskim domem”. Mam tu na myśli trzy tragedie: krwawą katastrofę kolejową na Śląsku, wypadek belgijskiego autobusu w Szwajcarii i zamachy w Tuluzie. Relacje z tych wydarzeń oglądałem poprzez prawdziwie „europejskie” okulary anglojęzycznego serwisu telewizyjnego Euronews[i]. W pierwszym „polskim” przypadku, telewizja ta podała krótką wiadomość o katastrofie, informując na dodatek telewidzów, że nie zginął w niej żaden „europejczyk”, choć kilku z Hiszpanii i Wielkiej Brytanii podróżowało tym pociągiem. Na tym zainteresowanie owej stacji się skończyło. Kontrast stanowią relacje o katastrofie autobusu w Szwajcarii. Przez wiele dni pokazywano relacje z katastrofy, relacje świadków i rodzin, oraz celebrę towarzyszącą żałobie z nią związanej. Dopiero jednak zamach na troje Żydów w Tuluzie ukazał nam cały humanitaryzm „europejczyków”. W tym przypadku relacje były „na okrągło” po całych dniach, ukazywały całe zwyrodnienie zamachowca i bezgraniczną krzywdę dokonaną na przedstawicielach „narodu wybranego”. Oblężenie terrorysty w jego apartamencie pokazywane było przez wiele godzin, no i oczywiście niekończące się pielgrzymki oficjeli z najwyższej półki na miejsce tego „ludobójstwa”.
Wydaje się, że nic lepiej nie ilustruje stosunku do poszczególnych segmentów „naszego wspólnego europejskiego społeczeństwa”, niż te trzy zdarzenia następujące w tak krótkich po sobie interwałach. Gdyby nasi POlszewicy raczyli się prawdziwie europejską strawą medialną (Euronews i inne), zamiast polskojęzycznym łajnem dostarczanym im przez TVP. TVN. Polsat itd., doszliby zapewne do przekonania, że sporo się jeszcze muszą napracować, by zasłużyć na miano „europejczyka”. No, ale nie wiedzą tego i są szczęśliwi.
Tym zaś wyjątkom, które są jeszcze Polakami, pozostaje jedynie obserwowanie trupa Naszego Narodu, który już się rozkłada i swym smrodem obezwładnia cały kontynent. a na dodatek bezcześci pamięć dziesiątek pokoleń prawdziwych Polaków, którzy się chyba teraz w grobach przewracają. Pamięć o nich, oraz tworzonej przez nich kulturze i historii już idzie w zapomnienie i zakłamanie. Niestety, wszystko na to wskazuje, że po Polsce pozostanie jedynie przykry smród.
[i] http://www.euronews.com/