A oto Polska właśnie!
04/04/2011
449 Wyświetlenia
0 Komentarze
19 minut czytania
A kuku, tu jestem!
Przecztałam wpis Seewolfa o powszechnym w Europie stereotypie dotyczącym Polski i polskości. Stereotyp ten przedstawia nas jak prawie ludzi, w sensie biologicznym w 100%, ale jeszcze nie całkowicie uczłowieczonych w sensie społecznym. W sumie jednak nie odniosłem wrażenia by Seewolf jakoś specjalnie cierpiał z tego powodu, choć i przyjemnie pewnie mu nie było. Jednocześnie przeczytałem manifest programowy Wielkiego Sponsora Nowego Ekranu Pana Opary. W sumie chciałby on byśmy zorganizowali się tak jak inne społeczeństwa, jak inne narody(?) i stworzyli takie państwo jak Republika Francuska, Zjednoczone Królestwo lub przynajmniej jak Republika Federalna Niemiec – bo już nie takie jak USA. We wstępie Wielki Sponsor raczył powołać się na hr. Wielopolskiego, tytułując go postacią wybitną. Dla mnie on w ogóle Polakiem nie był, podobnie jak np. Chmielnicki . Moim zdaniem Wielopolski nie utożsamiał się z polskością a raczej z arystokracją Imperium Rosyjskiego. On mówił o tym, że dla Polski można zrobić dużo , ale by stała się podobna do innych państw i miał w tym swój interes a do tego sojuszników wśród Polaków ciężko znaleźć. I ci wątpiący mieli racje. Nie minęło 100 lat i nasi dziadowie połączyli przechowaną przez siebie ziemie w jedno państwo. Czy gdybyśmy weszli na terenie zaboru rosyjskiego w struktury państwowe Rosji byłoby to możliwe- raczej nie! W pozostałych zaborach pewnie więcej ludzi weszło by struktury społeczne zaborców i o jednej Polsce jak kraju Polaków nie było by już mowy. Tak więc o co tak na prawdę chciał dla Polski zrobić hr Wielopolski to zabić ją na amen. On zdecydownie nie jest moim idolem zwłaszcza, że silniejsza integracja ziem Polskich z Rosja najprawdopodobniej przyniosła by i do nas rewolucję. Istota polskości w sensie politycznym polega na tym, że my chcemy by administracja państwa była służebna wobec obywateli i pilnowała porządku uzgodnionego między nimi. Oznacza to, że uzgodnienie polityczne odbywa się niejako poza administracją zarówno ogólną jak i sądowniczą.
Obecnie zaś proces ustawodawczy odbywa się w administracji a tylko jest zatwierdzany przez przedstawicieli społeczeństwa. Co więcej administracja sądowa wybiórczo stosuje prawo. Uznaje się np, że niektóre dyspozycje prawa mają chrakter propagandowy, albo że nie podlegają ocenie sądu bo prawem administracyjnym a administracja nie podlega sądownictwu itd. Ten ustrój można by nazwać nazwać absolutyzmem administracyjnym i my tego ustroju bronić nie będziemy. Nie mniej nie jest to jednak czysty absolutyzm administracyjny, bo ważnym podmiotem życia społecznego są rozmaite korporacje zawodowe i terytorialne (układy), które praktycznie mają zagwarantowaną uprzywilejowaną wobec obywatela pozycje społeczną. W tej chwili też nie widzę chętnych do powoływania państwa absolutystycznego w jakiejkolwiek postaci, nawet w znanej w przywołanych krajach postaci ustroju parlamentarno-korporacyjnego, oczywiście poza tymi którzy obecnie już tworzą republikę kolesiów i ją plajtują. My możemy poprzeć tylko ustrój oparty o równość praw wszystkich ludzi a to, że niektórzy z nich tworzą korporacje, to powinno być dla nich dodatkowym zobowiązaniem a nie uprawnieniem. Czyli korporacje i wszelka administracja powinny być instytucjami państwowo twórczymi a jej członkowie kierować się przedewszystkim interesem publicznym zaś odstąpienie od reprezentowania tego interesu powinno skutkować usunięciem z korporacji. W mojej ocenie, jeśli korporacja nie jest państwowo twórcza to jest gangiem.
Ta forma państwa do której odnosi się pan Opara, czyli absolutyzm parlamentarny już 50 lat temu wyczerpał swe możliwości funkcjonowania i dlatego elity europejskie postanowiły stworzyć sobie Unię , by schronić się pod jej skrzydła. Czy mamy więc kupować sobie archaiczny (u)strój. Przed wojną o takich elegantach mówiło się “Anglik z Kołomyi”.
Cóż więc proponuje?
Rozmawiałem chyba ze dwa lata temu o sprawach narodowych ze znajomymi z Danii i oni powołali się na opracowanie , może książkę, jakiegoś niemieckiego generała, analizującego polskość. Nazwiska autora, ani tytułu książki nie zapamiętałem a nie wypadało mi się dopytywać, wyszło by na jaw, że początku zdania nie słuchałem, ale z dalszych słów odniosłem wrażenie, że była to postać zupełnie współczesna. Jak można było się domyślać z wypowiedzi moich znajomych, to stwierdził on , że tak na prawdę Polacy to bardzo małe plemię, które zdominowało prymitywniejsze od siebie nacje słowiańskie zamieszkujące tereny mniej więcej obecnej Polski i tym Prawdziwym Polakom nie odmawia on równości kulturowej z Niemcami czy Anglikami, ale podkreśla ich (naszą) małą liczebność.
Natomiast o potomkach nacji zdominowanych ma on jak najgorsze zdanie. Zauważył on, że w praktycznie pojęcie polskości było bardzo długo w historii zarezerwowane dla wąskiej warstwy składającej się ze szlachty i to nie całej, małej części włościaństwa i bardzo nielicznych mieszczan. Prawie wszystkie miasta dawniej były, tak czy inaczej nie całkiem polskie. Wydaje mi się, że jest coś z prawdy w takim widzeniu rzeczywistości.
Wydaje mi się też, że od 300 lat , od czasu gdy zdecydowaliśmy się na likwidacje Rzeczpospolitej Obojga Narodów , mamy bliskich nam wrogów, którzy obrabiają nam w świecie 4 litery. Zastanawiałem się wielokrotnie nad znaczeniem słynnej rozmowy Kmica i Radziwiłła przytoczonej w Trylogii Sienkiewicza, o Rzeczpospolitej widzianej jako połać sukna, z której każdy wręcz powinien coś sobie urwać. Ale przecież własność rzeczy nie jest jej cechą imanentną a jest tylko konwencją społeczną gwarantowana przez państwo. Państwo upada własność ustaje. Oczywiście, można się później kłócić o jej restytucję o to czy nowy nabywca nie wzbogacił się bezpodstawnie ale to jest trudne. Poza tym wszędzie na świecie własność jest poddana rozmaitym rygorom zarówno co do sposobu użytkowania danej rzeczy jak co do obowiązków płynących z własności. Masz samochód, to go ubezpiecz i utrzymuj w dobrym stanie. Jak ci silnik kopci nie wolno ci używać twojej własności. Masz dom, to sprzątaj chodnik i płać podatek. Dlaczego więc Sienkiewiczowski Radziwiłł chciał podziału państwa? Czy nie bał się, że poddani mu chłopi poderżną mu gardło w czasie nieurodzaju jeśli niebędzie miał za sobą innych, którzy mu pomogą? Ja myślę, że on liczył na to, że strutkury państwa , struktury Rzeczpospolitej są tak silne, że zawsze go będą bronić nawet jak on sobie coś urwie. Ale jak donosi tradycja rodzinna na przełomie XVII i XVIII rodzina zamieszkała w Wielkopolsce niechętnie brała udział w “awanturach kresowych”. Między wierszami opowiadań można było odnieść wrażenie, że konieczność pacyfikacji zbuntowanych wsi rozmaitych Radziwiłłów, którzy sobie coś urywali, napawała przodków odrazą i wymagała też zbyt dużych poświęceń finansowych. Wtedy zaczęli się godzić z rozwiązaniem Uni Lubelskiej . Tego zaś kresowi panowie się nie spodziewali. Żądając solidarności odwoływali się do wspólnoty herbu i innych takich rzeczy. Pomoc była udzielana niechętnie i w małym rozmiarze. Zaczęli więc panowie kresowi mówić o wyrachowaniu Lachów, o tym, że jesteśmy niezdarni, bo nie potrafimy zorganizować, ani wojska, ani administracji i tak mówią ich dzieci do dzisiaj do dzisiaj. Oczywiście Rosjanie chętnie to powtarzają. Jedynie prości ludzie na Litwie , Białorusi i Ukrainie mówią, że Rzeczpospolita sobie poszła z ich stron, ale ich nikt nie słucha. My zaś powinniśmy to mówić wprost to i wyraźnie. Ponieważ ta propaganda trwa już od pokoleń, wiec wytworzyły się nieprzyjemne stereotypy powielane również przez naszych krajan, mówiących o tym , że dla nas można dużo zrobić ale nie z nami, że Pis nie był by taki zły, ale żeby Kaczyński udał się od Sulejówka itd, itp.
Kto jest naszym bliskim wrogiem.
Jednym z elementów mojej tradycji rodzinnej były opowiadania o przyjmowaniu po Unii Lubelskiej do herbów polskich szlachty ruskiej . Zachowało się to w formie dosłownie trzech zdań przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Dokumentów oczywiście na to nie ma żadnych, bo jedyne co zostało po siedzibach rodzinnych (z obu stron ) to lekkie zgłębienie w ziemi po studni, gdzieś koło Wielunia, dzięki czemu można było jeszcze 15 lat temu wyobrazić sobie topografię zabudowań majątku, ze dwie nazwy lasków w różnych częściach kraju, ale nie są to ślady po tej właśnie gałęzi przodków, co do herbu swego ruskich przyjmowała. Po nich nic nie zostało! Dlaczego o tym mówię, bo wraz z tymi trzema zdaniami tradycja przekazała pewną zasadę stosunków społecznych, zasadę mówiącą , że to ja oceniam ludzi według siebie i ta ocena jest dla mnie ostateczna a sam nie podlegam ocenie niczyjej, tylko Boga Najwyższego. Te dwa dalsze zdania, poza pierwszym mówiący o fakcie przyjęcia do herbu mówiły o tych ludziach, co byli przyjęci i ich kulturze. Ci ludzie od tego czasu zaczęli mówić o sobie, że są Polakami a zarazem i nienawidzić Polskości. Upokarzało ich to, ze wstępowali do naszych herbów a nie my do ich. To zostało do dzisiaj.
W dokumentach IPN jest zapis traumy ubeka, który katował Panią Broniewską, żonę znanego żołnierza wyklętego. Otóż tenże ubek postanowił za sprawą Pani Broniewskiej wypisać się ze służby, gdyż Pani Broniewska stwierdziła, że mimo iż to on ją bije, a nie ona jego, to on dla niej dalej jest nikim, że fakt iż jest uwięziona, poniżona i zmaltertowana nie spowodował rezygnacji z samodzielnego oceniania innych, nie spowodował, iż ona uznała jego wyższość. Słowem nie pokłoniła mu się.
I teraz porównajmy to z tym, co zarzuca się Kaczyńskiemu. Po pierwsze, że nie mówi on tego co ludzie chcą usłyszeć. Oznacza to, że jest jemu wszystko jedno, co “ludzie” o nim sądzą, tak jak Pani Broniewska kwestionuje prawo “ludzi “ sprawujących różne funkcje społeczne do wydawania sądu o nim! Też odmamwia pokłonienia się przed opinią publiczną. To ich boli. Bo jeżeli więc prawo do sądzenia innych nie bierze się, zdaniem Kaczyńskiego i towarzyszy z kariery, to z czego i kto je ma – czy tylko Bóg?
Jako żywo stają mi przed oczyma propozycje korupcyjne składane Chrystusowi- pokłoń mi się a dam ci wszystkie królestwa świata. Nie przyjełeś łapówki , to zawiśniesz na drzewie.
To porównanie nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek mesjanizmem, czy z twierdzeniem o wybraniu narodu Polskiego. Jeśli do kogoś to porównywać to do Wojewody Poznańskiego, który straszył i szantażował Króla Polski tym, że klęknie przed nim, prosząc by ten nie brał za żony Litwinki. Szantaż polegał na tym, że Polski szlachcic klęka tylko przed Bogiem. A jak jakiś człowiek uzurpuje sobie atrybuty boskie, to dobrze na tym nie wychodzi. Jest to raczej przypomnienie chrześcijańskich korzeni naszej kultury osobistej i co za tym chrześcijańskiego charakteru struktur społecznych, które sobie tworzymy. Jak więc my będziemy pasować do struktur państwowych całkowicie laickich?
A to że państwo nasze nie działa. Oczywiście, że nie działa- bo niby dlaczego ma działać. Czy tworzą je dzisiaj ludzie w których tradycji jest jakie kolwiek samodzielne działanie, czy oni wiedza co to jest efekt działania.
Ten podział społeczny, który obecnie występuje jest dowodem na to, że po pierwsze stare struktury społeczne oparte o środowisko Rusko-Polskich nie jest w stanie już usprawnić ani trochę swoich struktur bez kompletnej dezitegracji, a my zaś nie chcemy wchodzić z nimi w alianse, bo po co ratować trupa – czyli ich struktury społeczne. Teraz tylko trzeba wyczekać odpowiedniego momentu by bez większego wysiłku zacząć tworzyć nowe państwo bez nich.
Oczywiście wszelkie próby sanacji tego państwa, które jest obecnie jest jednocześnie blokowaniem miejsca dla stworzenia sobie przez nas tego czego my chcemy. Mówi się nam, powiedz jak sędziowie mają sądzić, by mogli zatrzymać apanaże a państwo się nie rozpadło, powiedz co mamy zrobić, by urzędnicy mieli swoje pensje a gospodarka była w stanie ich utrzymać, powiedz co mamy zrobić, byś ty nam mówił, jak możemy zabrać ci twój dorobek inaczej tak ci d. obsmarujemy, że zobaczysz! A ja nie powiem.