Pomysły libertian nie poprawią sytuacji, tylko POGORSZĄ. I w efekcie autorzy tych pomysłów marnie skończą. To już było przerabiane w XX wieku i doprowadziło do powstania komunizmu.
Strasznie się ostatnio zaktywizowało środowisko marzycieli od Korwina. Jak już zauważył Jerzy Wawro bardzo trudno się z nimi dyskutuje, bo mają paskudny zwyczaj olewania argumentów, oskarżając o chamstwo każdego, kto się z nimi nie zgadza. Szkoda tylko, że mimowolnie do tego chóru dołączył Łażący Łazarz swoją notką o tym, jakie to państwo jest paskudne i jaki raj będzie jak państwo zniknie. I się zaczęło. Z jednej strony GPS.65, z drugiej Freedom, z trzeciej Karzeł Reakcji. To jakaś inwazja, jak na Normandię?
A więc po kolei. Narzekania Łażącego Łazarza mają sens, ale sa zdecydowanie przesadzone, a wnioski Łazarz wyciągnął CAŁKOWICIE BŁĘDNE. Nie, nie dlatego jest źle, że "nie możemy zacząć z dnia na dzień uruchomić produkcji parasoli, bo deszcze mają być przez 3 tygodnie". Gdybym chciał być złośliwy, to bym powiedział, że przy takich deszczach to bardziej by się opłacała produkcja łodzi i pontonów i nie dla konsumentów, bo ci w powodziach stracą majątek – tylko właśnie dla państwa. Ale moment, przecież to na państwo Łazarz narzeka…
A teraz poważniej. Bez przesady, z uruchomieniem produkcji wiąże się konieczność posiadania konkretnych środków finansowych. Nie ma sensu udawanie, że większość ludzi byłoby na to stać. Nie ma też sensu udawanie, że w życiu szaryk robotników coś zmieni jedna czy druga fabryka parasoli otwierana od hoc. Jest spore ryzyko, że mieni się tylko na gorsze, bo wyeliminowanie absolutnie wszystkich pozwoleń i procedur otworzy drogę do nadużyć ze strony pracodawców, a te juz teraz są spore. Jak zwykle liberalizm robi dobrze, ale przede wszystkim tym, którzy juz teraz mają nie najgorzej.
I tu zaczyna się magia wolnego rynku, element wspólny dla wszystkich liberalnych magików.
Łażący Łazarz:
Że pracodawca mógłby też nas zmienić? No to co, przy otwartym rynku pracy będąc profesjonalistami szybko byśmy znaleźli nową, a profesjonalistami byśmy byli z pewnością – kwestia większej motywacji.
I tak, co to za problem być profesjonalistą. Że iluś tam ludzi z małych miejscowości nie ma przyszłości, nie ma kasy na wyjazd do miasta, a na miejscu nie ma dla nich szkoły ani pracy? Że część ryzykuje, wyjeżdża a potem kończą w supermarkecie bo rzeczywistość okazuje się inna niż liberalne bajeczki? A to się wygodnie zamilczy i pominie. Tego nie ma. Nie ma straconych szans, zmarnowanej przyszłości z powodu masy bogatych idiotów na uczelniach opłacających egzaminy poprawkowe i mających kasę by leżeć do góry dupą i zajmować sie tylko nauką. Tego nie ma. Są tylko bajki, że wszystko jest w zasięgu ręki.
Podobne "mądrości" wypisuje GPS.65:
Bezrobocie nie istnieje. Człowiek nie może pracować tylko i wyłącznie z powodu starości, choroby czy wypadkowi jakiemu uległ. Gdy jest zdrowy i sprawny, to nie może być bezrobotny – to jest fizycznie niemożliwe, bo to jest sprzeczne z prawami przyrody. Można umrzeć ze starości, na jakąś chorobę, czy ulec śmiertelnemu wypadkowi, ale nie można umrzeć z powodu bezrobocia.
I wszystko jasne. Nie miałeś warunków do nauki i nie masz wystarczającego doświadczenia zawodowego, pracodawcy stawiają kosmiczne wymagania? No problemo! Idź do lasu zbierać jagody. Że lasów jest niewiele, jagód w nich jeszcze mniej? Nic to, są jeszcze śmietniki. Wielki pan liberał tobą gardzi, bo miałeś pecha w życiu. Nie warto się tobą zajmować. Zdychaj sobie z głodu.
Strasznie jestem ciekaw, czy taki sam byłby z GPS.65 cwaniak, gdyby stanął twarzą w twarz z tymi wszystkimi ludźmi, których wypadek losowy pozbawił pracy, mieszkania i wszystkiego. Czy z taką samą swadą by im powtórzył w twarz, że ich miejsce jest na śmietniku gdyby groził mu za to lincz.
Wtóruje Karzeł Reakcji:
Szczytem intelektualnej potencji na prawicy są idee tak bałamutne i myśleniożyczeniowe jak korporacjonizm i dystrybutyzm, oparte na tym, że w imię etycznych życzeń rozstąpi się niebo i ziemia. Z kolei zarzuty formułowane pod adresem braci–zwolenników wolnego rynku są mieszaniną kłamstw, absurdów i ignorancji, poprzedzonych inwokacją pomyj i egzorcyzmów. Na dobrą sprawę konserwatysta–dyletant nie wie nawet, co krytykuje, tak wielkiej alergii nabawił się na liberalizm gospodarczy, którego obwinia za szatańskie spiski, dowodów nie mając(…)
Ależ dowodów na korporacjonizm i zmowy cenowe jest pod dostatkiem. Jakimże to cudem nikt jakoś nie może przełamać monopolu Microsoftu? Rząd przecież tej firmy nie wspiera. Jakim cudem firmy fonograficzne przez mase czasu utrzymywały absurdalne ceny płyt i wbrew bajkom liberałów jakoś nie pojawiła się spontanicznie konkurencja? Ano takim cudem, że liberalizm pomija milczeniem tak ważny czynnik jak LUDZKIE CWANIACTWO. Wolny rynek sprzyja monopolom. Firmy by być ŁĄCZĄ SIĘ i dążą do monopolu. To naturalny mechanizm i nikt nic na niego nie poradzi. Konkurencja? Ona opłaca się tylko klientom, żadnemu natomiast sprzedawcy nie opłaca się z nikim konkurować, jeśli można się dogadać.
Rzeczywistość nie jest tak prosta, jak się liberałom wydaje. Owszem, z początku pomiędzy małymi firmami jest konkurencja. Ale im większe podmioty wchodzą w grę, tym mniej im się opłaca konkurować i tym mniej podmiotów stanowi dla nich zagrożenie. W końcu więc dochodzi do sytuacji gdy spotyka się kilku największych graczy i się dogadują. I znika konkurencja. Tak po prostu.
Podobnie z prawami pracownika. Jeszcze małe firmy przy sprawnie działającej Inspekcji Pracy i na obszarze gdzie tych irm jest wiele szanują prawa pracownika. Bo ich nie stać na procesy a nadszarpnięcie reputacji może pociągnąć za sobą bankructwo. Ale im większe bezrobocie, im większa firma tym wieksza pogarda pracodawcy dla pracownika. W korporacjach już się bardzo często słyszy: nie pasuje, to won – jest wielu innych na twoje miejsce.
Ja w swojej pracy słyszę to minimum kilka razy na tydzień. Zmienić pracę? A niby na jaką? Pomimo poszukiwań nic interesującego nie udaje mi się znaleźć. Taka jest szara rzeczywistość wielu pracowników w tym kraju.
Rzecz jasna można udawać, że to prawo patentowe jest hamulcem. Tylko z drugiej strony czy aby na pewno klienci chcieliby kupować chińską podróbę Nike identycznie oznakowaną i z identycznym logo kompletnie nie wiedząc, że to nie oryginał? Skrajności też niewiele tutaj pomogą. Prawo autorskie i patentowe wymaga liberalizacji, to jasne, ale jego całkowita likwidacja to wylewanie dziecka z kąpielą. Trzeba znaleźć takie rozwiązanie, byśmy wiedzieli że kupujemy podróbkę, ale z drugiej strony by właściciel praw autorskich nie mógł za ich pomocą niszczyć konkurencji tylko dlatego, że ktoś miał podobny pomysł.
Wracając do państwa, problemem nie jest wszechwładza. Procedury i przepisy wymagają rzecz jasna uproszczenia, ale nie musi się to wiązać z ograniczeniem roli państwa. Raczej po prostu za wiele jest papierków a za mało komputeryzacji. I za wiele danych petent musi przynosić na talerzu, choć urząd spokojnie mógłby się tego dowiedzieć sam, wcale petenta nie niepokojąc. Tak to działa choćby w UK.
Przede wszystkim jednak państwo nie działa tak jak bysmy chcieli, bo wola wyborców nie przekłada sie na wolę rządzących. Bo bossi partyjni mają możliwość tyranizowania posłów i manipulowania wynikami wyborczymi. Bo rząd tworzą ludzie dobrani na zasadzie handlu stołkami a nie legitymizyjący się bezdyskusyjnie udowodnionym poparciem. Obywatel nie czuje opieki państwa w trudnych chwilach, a po to państwo istnieje, by bronić najsłabszych. I to jest główny powód marazmu, a nie brak mitycznej wolności z której i tak tylko garstka miałaby kasę skorzystać. Państwo nie wypełnia swoich podstawowych funkcji!
Pomysły libertian nie poprawią sytuacji, tylko POGORSZĄ. I w efekcie autorzy tych pomysłów marnie skończą. To już było przerabiane w XX wieku i doprowadziło do powstania komunizmu.
Więc nie opowiadajmy bajek, że wystarczy machnąć czarodziejską różdżką wolnego rynku i wszystko będzie cool.
Katolik, doświadczony internauta, fan mangi i anime. Notki są na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl