Bez kategorii
Like

A może byśmy tak Donaldzie spieprzali tam, gdzie wanilia pachnie?

19/02/2012
398 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Jeśli potrafisz czytać, szukaj tego co nie zostało napisane. Jeśli potrafisz słuchać, pytaj o to co zostało przemilczane. /Wiktor Smol/

0


Coś się dzieje z waszym Donkiem. Kabaret Moralnego Niepokoju już niebawem nakręci kilka nowych skeczy o tym, jak  Donald Tusk się męczy, wierci i skwierczy.

 

Bez urazy. Tusk ani przez chwilę nie był moim ulubieńcem, ani przez moment mi nie zaimponował. Nie miał czym. Odkąd go poznałem, jeszcze jako młodzieńca, wiedziałem, że to leń kombinator i cwaniak pierwszej wody. Ani on opozycjonista, ani intelektualista, ani z Tuska żaden historyk. To wilk w przebraniu, który coraz bardziej źle się czuje w owczej skórze. No i dobrze. Przyjdzie czas kiedy zrzuci owczą wełnę i pokaże swoim wiernym poddanym jak naprawdę wygląda wilk we własnej skórze.

 

Z jego najbliższej paczki z okresu studiów (znam osobiście Marka i Marię) tylko on, Donald Tusk, nie został internowany. I tak naprawdę do dziś nikt z tamtego grona nie wie dlaczego, nie wiedzą gdzie się podziewał dzisiejszy premier wtedy, kiedy oni przebywali w internowaniu.

Sami mówią, że to internowanie, to zaledwie urlop o podwyższonym stopniu adrenaliny. Dziś bardziej ekstremalne bywają sporty i zajęcia ocierające się o biznes.

Tamta paczka się rozpadła. Maria B. po 89′ została naczelnikiem od planowania w mieście powiatowym, a Marek S. w końcu się doczekał wydania swojej książki, doczekał się również nadania jednej z ulic nazwy jego imienia i nazwiska.

 

[Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego łączą te same tajemnice dotyczące ich miejsca pobytu w czasie, kiedy działacze opozycji byli internowani. Brak odpowiedzi na pytanie, gdzie wtedy przebywali, wskazuje na jedno: ich wzajemna niechęć do siebie bierze się z tego, że zostali w tamtym czasie zwerbowani i odpowiednio przeszkoleni; już wtedy obaj zaczęli rywalizację o prym. Jeden o drugim wie tyle samo. Stąd ich wzajemne „ataki” nie przekraczają pewnych, sztywnych narzuconych granic, aby się nie zdekonspirować]

 

Ale to tylko detale, które mają wpływ na całokształt dopiero wtedy, gdy uda się zebrać ich większą ilość w ten sposób, że przedstawiają jakiś obraz lub bryłę. Obraz jednego i drugiego jest mocno zamglony. Swoją drogą służby już wtedy rozważały użycie różnych wariantów na ciekawe czasy.

I, jak życie pokazuje, wszystkie zostały (z)realizowane według ściśle ustalonych założeń. Włącznie z rozwiązaniem problemu w dniu 10 kwietnia 2010 roku.

 

Jednak te rozważania zostawmy na później. Na tu teraz jest inny problem – sprawa, która spędza sen z powiek premiera.

Gdyby uważnie przyjrzeć się zachowaniom ważnych polityków PSL, to można wyciągnąć jeden wniosek – wojna między kolesiami służb poszła na całego. Jeśli do tego dorzucimy nagłe zainteresowanie się sprawą „Bolka” i wyciągniemy właściwe wnioski z „Nocnej zmiany”, to może się zdarzyć, że koalicja chwyci się za łby i wtedy rząd poleci na zbity ryj. I Tusk, i premier bez rządu – Pawlak mieli swój udział w zablokowaniu lustracji.

W „nocnej zmianie” swój wkład miał również Aleksander Kwaśniewski.

 

Jeśli spojrzeć na głównych aktorów „Nocnej zmiany” przez pryzmat kolejnych rozdań, to szybko dojdziemy do wniosku, że dziwnym zbiegiem okoliczności, niemal wszyscy uczestnicy tamtego nocnego incydentu doczekali się uznania i zasiadali, lub zasiadają, w ławach rządowych.

Kwaśniewski został prezydentem, i to na dwie kadencje.

Publiczne wystąpienie i przeprosiny Żydów za Jedwabne należy odczytywać jako osobisty gest Aleksandra Kwaśniewskiego – chazarskiego żyda, za dzieło jego pezetpeerowskich poprzedników w 1956 roku – wyrzucenie z Polski Żydów i żydów przez „chamów”.

W tym temacie nie będę stawiał pytania, dlaczego niektórym, mimo wszystko, pozwolono zostać, bo to zgoła inna opowieść, którą, jeśli dobry Bóg pozwoli, będę kontynuował w kolejnych częściach rozwijając aspekt rozwiązania rumuńskiego.

 

Trzymając się tematu jakim pozostaje niespokojny sen premiera należy zadać sobie pytanie.

O co tak naprawdę chodzi?

Czy tylko rozchodzi się o ACTA?

A może o zrównanie wieku emerytalnego?

Czy rzecz idzie o zgoła co innego?

 

Napięta sytuacja w Europie, w tym u naszych sąsiadów – Rosji, pozwala przypuszczać, że niektóre rządy znalazły się pod poważnym obstrzałem szantażu. Kto i kogo szantażuje, możemy się domyślać. Historia lubi się powtarzać i powtarza się z regularnością zegarka.

W nowym kalendarzu na nowo próbują zapisać się Niemcy. I, trzeba przyznać, robią to niezwykle skutecznie. Wciągnięcie w swoją grę słabszych państw i narzucenie im ekonomicznego kagańca pokazuje, że Niemiec zawsze będzie Niemcem i nie wyzbędzie się swoich imperialistycznych zapędów. Dziś działa ekonomicznie, a jutro nagle okaże się, że „polskie obozy zagłady” znowu działają bez zarzutu. W swoich zapędach, kiedy jesienią 1941 roku zaczęli unicestwiać na masową skalę Żydów w ramach: (die Endlösung der Judenfrage), wydolność komór gazowych wynosiła ok 5 milionów rocznie, gdy Żydów w objętej wojną Europie było niespełna 2,3 miliona.

 

Dlaczego podnoszę temat, eksterminacji Żydów przez nazistowskie Niemcy, w artykule poświęconym obecnemu premierowi RP, Donaldowi Tuskowi?

Dlatego, że Tusk jako historyk (jego praca magisterska dotyczyła kształtowania się legendy Józefa Piłsudskiego w przedwojennych czasopismach) powinien doskonale zdawać sobie sprawę z rangi i roli swojego udziału w relacjach przymierzy Polsko – Niemieckich. Powinien reagować w sytuacjach oszczerczej i kłamliwej kampanii w mediach niemieckich na temat polskich obozów zagłady. Jeśli nie zdołał przywołać swojego ministra, Radosława Sikorskiego, do porządku i nakazać wypracowanie jednolitego stanowczego stanowiska polskiego rządu w sprawie głoszonych tych, i innych oszczerstw pod adresem Polski, to wszystko wskazuje na to, że jest zdrajcą on – Donald Tusk, jego minister, Radosław Sikorski i rząd, który daje się, pardon, dymać przez Niemców.

Kwestia eksterminacji Żydów powinna zostać ostatecznie domknięta faktem całkowitej i wyłącznej odpowiedzialności nazistowskich Niemiec i głoszona światu dobitnie, i tak długo, że w końcu Żydzi dadzą święty spokój nam, Polakom, a swój gniew i oburzenie skierują do właściwego adresata – Niemiec, których nazistowskie zapędy nie słabną, a propaganda odwracania biegu historii przybiera na sile.

 

Z kolei Rosję jakieś siły próbują zdestabilizować i pod płaszczykiem wolnościowych ruchów próbuje się zmienić „rozkład jazdy” tego mocarstwa. Tutaj warto zauważyć, że na „militarnych złomowiskach Rosji” znajdują się ogromne zapasy leciwego arsenału z materiałami rozczepianymi. I jeśli komuś mogłoby się przez chwilę wydawać, że sprawa toczy się o zapewnienie bezpieczeństwa w regionie poprzez „utylizację” tego śmiercionośnego zapasu, to jest w błędzie.

 

Napisałem, że w Europie odczuwalne są napięcia. Ale nie tylko Stary Kontynent jest w trakcie przemian i przebudowy sił. Jeśli przyjrzymy się uważniej temu, co dzieje się na innych kontynentach, to niechybnie zauważymy, że praktycznie wszędzie odczuwalne są napięcia.

Ich główna przyczyna to – niedostatek w zderzeniu z bizantyjskim bogactwem wąskiej grupy uprzywilejowanych. W tej grupie prymu wcale nie wiodą kapitaliści, jak wynikałoby to z logiki, tylko pośrednicy handlujący Bóg wie czym, celebryci – cokolwiek ten kolokwialny zwrot może oznaczać i hochsztaplerzy reprezentujący świat przestępczy powiązany z polityką.

 

Zdaję sobie sprawę z faktu, że tekst jest zawiły, i na pierwszy rzut oka może się wydawać, że autor, albo się zagalopował, albo pogubił. Nie drogi Czytelniku, ani jedno ani drugie.

Taki zapis jest efektem konsekwencji jaką sobie narzucam w momencie, gdy siadam przed komputerem z zamiarem napisania tekstu.

 

Temat nie jest prosty i nie wziął się z powietrza tylko z tego, co nam przynosi codzienne życie barwnie przeplatane polityką i ekonomią, zdolnością, lub jej brakiem, funkcjonowania demokracji w obszarach życia społecznego, na wszystkich jego poziomach. Z faktu współistnienia między sąsiadami, z którymi wcale nie żyje się dobrze, nie dlatego, że oni są aż tacy straszni, tylko dlatego, że nasze rządy są po prostu słabe i na dodatek sprzedajne. Dlatego ledwo co zahaczyłem o Niemcy i Rosję, do której również wrócę w innej części moich rozważań.

 

Wracając do Tuska, i jego niespokojnego snu, i tego co dzieje się w kuluarach sejmowych, i tego jak zaczynają się zachowywać, co ważniejsi ludzie Pawlaka – stwierdzam: Donald Tusk, premier Polski został postawiony pod ścianą. Ktoś premierowi złożył ofertę nie do odrzucenia i wcale nie jest pewne czym, i jak, zakończy się cały ten zgiełk. Sprawa jest na tyle poważna, że w grę wchodzić może nawet pluton ściągnięty przed ścianę, pod którą znalazł się Tusk.

___________________________________________________________________

 

 

Przypominam. Pilnie szukam pracy. Link: http://wiktor-smol.nowyekran.pl/post/52448,szukasz-rzetelnego-wykonawcy

Równie dobrze mogę być: kierowcą, ogrodnikiem lub dziennikarzem.

 

0

Wiktor Smol

Copyright © 2011-2014 Wiktor Smol

369 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758