Bez kategorii
Like

A JEŚLI ROSJANIE CHCĄ BYŚMY ZNALEŹLI TROTYL … BY UKRYĆ COŚ WIĘCEJ…

05/11/2012
526 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

„Kompromat” czyli informacje które mam ale nie ujawnię ich by szantażować nimi kogoś kogo dotyczą i przede wszystkim by dostać od tego kogoś coś na czym mi zależy.

0


 

„Kompromat” słowo które najpełniej charakteryzuje rosyjski sposób uprawiania polityki. A w Polsce…  

Autorytet najlepszego dziennikarza śledczego, zweryfikowane informacje, kilku informatorów, panika na szczytach władzy. A potem informacja ważna może nie tyle dla dziennikarza Cezarego Gmyza ani nawet opinii publicznej ale samego Donalda Tuska. Masz jeszcze pół roku…

 

CO ŁĄCZY WILDSTEINA I GMYZA  

W styczniu 2005 roku redaktor naczelny Rzeczpospolitej Grzegorz Gauden (Orkla Media) podczas nadzwyczajnego zebrania zarządu zaproponował wyrzucenie z „Rzeczpospolitej” red. Bronisława Wildsteina za to, że udostępnił on listę pracowników UB, SB, tajnych współpracowników oraz kandydatów na tajnych współpracowników nazywaną „listą Wildsteina”. 7 lat później groźba wyrzucenia z redakcji tej samej gazety zawisła nad innym wybitnym i być może jedynym dzisiaj w Polsce dziennikarzem śledczym Cezarym Gmyzem.      

W 2005 roku dzięki Wildsteinowi, dziennikarze i opinia publiczna nagle dowiedzieli się że istnieje IPN i jaką siłę rażenia mają jego archiwa. Wildstein wydobywając na światło dzienne listę agentów   ujawnił tym samym hipokryzję elit, nierzadko wywodzących się z opozycji antykomunistycznej. Przewrócił też „okrągły stół” czyli mit założycielski III RP.  Agentom bezpieki łatwiej było w 1989  roku dogadać się ze swoimi mocodawcami niż tym którzy pragnęli wywalczyć niepodległą Rzeczpospolitą. Za ujawnienie listy agentów Wildstein stracił pracę. To zainspirowało Ewę Stankiewicz do zrealizowania świetnego filmu pt. „Trzech kumpli” o przyjaźni S. Pyjasa, L. Maleszki i właśnie B. Wildsteina, w latach 70. i narodzin opozycji studenckiej w Krakowie. Pierwszy został zamordowany przez bezpiekę. Drugi donosił na obu przyjaciół za pieniądze a po 1989 roku został autorytetem w najważniejszej gazecie (wyborczej) salonu III RP.  Trzeci  połowę życia poświęcił poszukiwaniu prawdy o zabójstwie przyjaciela a za ujawnienie listy agentów w niepodległej Polsce został wyrzucony z pracy.  

Niespełna rok później w wyborach parlamentarnych zwycięża PiS a prezydentem zostaje Lech Kaczyński. Nie ma wątpliwości, że jednym z tych którzy przyczynili się do zwycięstwa antysystemowego i anty-establishmentowego ruchu braci Kaczyńskich w 2005 roku był właśnie Bronisław Wildstein i jego lista.

Czy dzisiaj artykuł Cezarego Gmyza to tak jak lista Wildsteina przed laty kolejny znak erozji a może zbliżającego się końca systemu III RP i jego ucieleśniania czyli Platformy Obywatelskiej? Oczywiście tego jeszcze nie wiemy. Ale jedno jest pewne, przez 6 godzin po ukazaniu się artykułu Gmyza w „Rzepie” rząd z Donaldem Tuskiem na czele był w panice. Opinia publiczna, nawet prorządowi dziennikarze z wiodących mediów elektronicznych uwierzyli, (choćby nawet na 6 godzin)  że w Smoleńsku doszło do zamachu. To musi przeorać świadomość Polaków, i będzie mieć wpływ  na nastroje społeczne dotąd łaskawe dla rządu Donalda Tuska.

 

POLACY WYSADZILI SAMOLOT?  

W tym kontekście nie ma żadnego znaczenia to, czy informacje jakie zdobył i zweryfikował dziennikarz Rzeczpospolitej są w istocie prawdziwe czy może wykreowane przez Rosjan by jeszcze bardziej skompromitować polskie władze i smoleńskie śledztwo. Wielu dziennikarzy i polityków podejrzewa bowiem, że jeszcze trochę i Rosjanie udowodnią, że za zamachem w Smoleńsku stali Polacy. To oni podłożyli ładunki wybuchowe. Samolot leciał przecież z Warszawy. Dowody na polski spisek nieważne czy dobrze wykreowane czy prawdziwe mogą spowodować destabilizacje w Polsce i konsekwencje których dzisiaj nie sposób przewidzieć. Z całą pewnością taka wersja wydarzeń byłaby na rękę Rosji a Polsce nie wyszłaby na dobre. Rosja oczyszcza się z podejrzeń o celowe strącenie samolotu, a informacje o Polakach mordujących prezydenta i znaczną część elit politycznych przez wiele dni nie schodzą z czołówek mediów na całym świecie. To możliwe, zwłaszcza jeśli za pół roku jak zapowiedział płk Ireneusz Szeląg z NPW, próbki które wciąż są przecież w Moskwie niezbicie wykażą obecność TNT czy nitrogliceryny…

Zakładając taką hipotezę Cezary Gmyz nie mógł popełnić błędu pisząc artykuł do Rzepy. Polscy biegli mogli przecież ujawnić Gmyzowi wyniki badań wraku Tupolewa z których dal nich samych niezbicie wynika że samolot został wysadzony w powietrze. Tusk, Graś, Arabski, Sikorskie  i inni poplecznicy matactw w śledztwie smoleńskim dostali te same informacje wpadli w przerażenie. Potrzebowali czasu by się pozbierać i zacząć działać. Dopiero po kilku godzinach ochłonęli. Czyżby wtedy gdy  dostali od Rosjan a nie płk Szeląga owo PÓŁ ROKU czasu na rzekome przebadanie próbek z wraku. Ale przecież nic za darmo. Pół roku powinno wystarczyć by Tusk dogadał się z Putinem w sprawach, o których nie wiemy dzisiaj nic i być może dowiemy się kiedy będzie za późno nawet na protesty.

 

SMOLEŃSKI „KOMPROMAT”  W RĘKACH PUTINA

To oczywiście jedna z hipotez. Czy jednak do takich wniosków nie prowokuje zwykła obserwacja działań polskiego rządu wobec Rosji w ciągu ostatnich prawie trzech lat? Po 10 kwietnia 2010 roku… Odwrócenie wektorów polskiej polityki zagranicznej.  Koniec polskiego wsparcia dla państw, byłego imperium sowieckiego Litwy, Łotwy, Estonii, Ukrainy, Gruzji… Klientelizm wobec polityki Niemiec w Unii Europejskiej i pełna akceptacja dwustronnych przyjacielskich relacji A. Merkel z W. Putinem… Wieloletni kontrakt gazowy z Rosją. Zgoda na Nord Stream, brak protestów na zablokowanie portu w Świnoujściu dla dużych statków. Rezygnacja z rafinerii w Możejkach na Litwie, a ostatnio bierność wobec budowy w okręgu kaliningradzkim przy granicy z Polską  elektrowni atomowej (większość energii elektrownia będzie musiała sprzedawać, a jedynym odbiorcą może być Polska). Można jeszcze długo wymieniać. Przykładów oddawania polskiej suwerenności imperium rosyjskiemu jest znacznie więcej. Czy sekwencja zdarzeń: Publikacja zdjęć ciała nagiego prezydenta RP w sieci; Rzekome samobójstwo Remigiusza Musia z  załogi Jaka – 40; A w końcu dowody na obecność trotylu we wraku Tupolewa, nie prowokują do zasadniczego pytania… Co tym razem Rosja od Polski chce siłą otrzymać?

 

TRZMIELEM W TUPOLEWA

Mam znajomego. Namawiam go by napisał tekst o tym w jaki sposób on sam mógłby strącić samolot typu TU 154M. Ma wiedzę, doświadczenie w wojnie partyzanckiej także takiej gdzie strąca się samoloty czy helikoptery bojowe wroga. Walczył, strzelał i pewnie zabijał. Wie jak to zrobić. Jest przekonany, że najłatwiej, i „najbezpieczniej” dla sprawców byłoby zestrzelić samolot z ziemi.  Mniej ludzi w spisku, no i nie  trzeba tego robić przy użyciu wyrafinowanych i skomplikowanych urządzeń, choćby takich jak wyrzutnie rakiet ziemia – powietrze. Te, są bowiem trudno dostępne dla tzw. terrorystów i  użycie ich mogłoby wzbudzić podejrzenia.  Przecież taka broń nie mogłaby być kupiona na bazarze czyli rosyjskim czarnym rynku. Inaczej miotacz ognia RPO Trzmiel. To prosta i bardzo skuteczna broń. Jest wciąż używana choćby wojnie w Czeczenii, Afganistanie, Somalii. W latach 1984-88 powstała wersja RPO-A z głowicą termobaryczną (paliwowo-powietrzną). Głowica tego typu po trafieniu rozpyla swoją zawartość w aerozolowy obłok, a następnie detonuje tak powstałą mieszaninę łatwopalnej substancji i powietrza. W latach dziewięćdziesiątych pojawiły się doniesienia o odmianie Trzmiela z głowicą dwustopniową kumulacyjno-paliwowo-powietrzną. Pierwszy wybucha ładunek kumulacyjny, a przez otwór wytworzony tym wybuchem do wnętrza celu wnika głowica termobaryczna.  

http://pl.wikipedia.org/wiki/Miotacz_ognia_RPO_Trzmiel

Taki pocisk może spowodować skutki podobne do tych, które analizują naukowcy i profesorowie współpracujący z parlamentarnym zespołem Antoniego Macierewicza: chodzi o rozczłonkowanie samolotu, wygięcie od wewnątrz blach kadłuba itd.

Przyjęcie jednak tej hipotezy wyklucza obecność  we wraku samolotu śladów substancji typu TNT lub nitrogliceryny. Powtórzmy jednak, że próbki o których pisał Gmyz wciąż są w Moskwie. Nikt dzisiaj przy zdrowych zmysłach nie myśli przecież, że Rosjanie dadzą nam dowody przeciwko sobie samym. Jeśli więc Rosjanie – co nie jest pewne – oddadzą stronie polskiej próbki, a analizy potwierdzą obecność materiałów wybuchowych zniknie pytanie o pocisk termo baryczny typu trzmiel. Ale najważniejsze, że wtedy to nie w Rosji ale w Polsce zacznie się prawdziwy "sajgon".

 

KLUCZOWE 50 METRÓW Śp. REMIGIUSZA MUSIA

Trzmiel jest skuteczny na ziemi do 600 metrów. Gdyby jednak użyć wyrzutni do zniszczenia lecącego z dużą prędkością samolotu  lepiej by cel znajdował się znacznie bliżej. Najlepiej w odległości mniejszej niż 100 metrów…

Technik pokładowy Jaka 40, Remigiusz Muś słyszał wyraźnie komendy z tzw. wieży albo raczej baraku na lotnisku w Smoleńsku, by rządowy Tu 154 M zniżył się do wysokości 50 metrów nad poziom lądu. On jeden słyszał te komendy tyle, że od kilku dni nie żyje. Według prokuratury miał popełnić samobójstwo. 

Mój znajomy, nie tylko walczył na współczesnej wojnie, nie tylko strzelał z trzmiela. Wcześniej kilka lat polował w syberyjskiej tajdze. Pamięta, że wtedy – i pewnie tak jest do dzisiaj – jedynym sposobem na przemieszczanie się przez bezkresne lasy było załapanie się na helikopter. Oczywiście nie było to łatwe. Za każdym razem trzeba było czekać na „śmigło” długie godziny, a czasem dni. Siedziało się w tzw. wieży, czyli w podobnej do smoleńskiej budzie, gdzie najważniejszym urządzeniem nie były wcale przyrządy nawigacyjne ale zwykła koza przy której można było zapomnieć na chwile o syberyjskiej zamieci i siarczystym mrozie.  Obok strzelającego, w kozie drewna w wieży słychać było non stop komunikaty z radiostacji. Mój przyjaciel pamięta, że piloci, nawigatorzy czy tzw. kontrolerzy lotów nigdy nie używali słów: 50 metrów….  W ich slangu „piedesyat metrov” brzmiało znacznie prościej no i krócej : „Poł sta ….” Czyli połowa ze 100 metrów. Jeśli podobną komendę usłyszeli przez radio piloci polskiego Tu 154M 101  to wycięcie słowa „poł” jest dużo prostsze i trudniejsze do wykrycia niż usunięcie z zapisu słowo piedyesyat… Dużo poważniejszego kalibru manipulacją i nie trudną do wykrycia byłoby domontowanie czyli dodanie do nagrania słowa sto w miejsce piediesyat…

Według nagrań z czarnych skrzynek, które Polakom przekazali Rosjanie, kontrolerzy lotu ze smoleńska nakazali Tupolewowi zniżenie się do pułapu 100 metrów nad ziemią…   A jednak Remigiusz Muś zapamiętał coś innego… Czy było to właśnie „poł sta” ?  Czy zeznał tak prokuraturze? Tego możemy się już nigdy nie dowiedzieć. Kluczowy świadek smoleńskiego śledztwa zabrał tą wiedzę ze sobą do grobu.

 

BLIŻSZY CEL ŁATWIEJ TRAFIĆ

50 metrów czyli „poł sta” jest ważne nie tylko dlatego, że udowadnia, że Rosjanie kłamią i manipulują nagraniami  czarnych skrzynek. Trzeba zapytać: Jeśli wieża w Smoleńsku albo decydenci w Moskwie polecili obniżyć lot do pozaregulaminowych 50 metrów to – po co to zrobili? Przecież na tej wysokości samolot nie mógł się jeszcze zderzyć z pancerną brzozą… Brakowało kilkudziesięciu metrów…  Może więc chodziło o coś innego… Może kontroler lotu ze Smoleńska gdy dostał polecenie by wydać komendę: „poł sta” polskiej załodze nie wiedział, że miał w ten sposób ułatwić strzelcom ukrytym we mgle trafienie pociskiem z trzmiela podchodzący do lądowania Tupolew?

Jeśli tak było to strzelec albo strzelcy (mógł być drugi ubezpieczający) z pewnością już nie żyją. A jeśli coś by poszło nie tak i ktoś np. puściłby farbę, natychmiast znaleziono by ciała kilku Czeczenów czyli terrorystów.  Dorobiono by legendę że przybyli z Afganistanu, że broń mają z Iraku, że są Al Kaidy itd. Śledztwo podobnie jak w przypadku zabójstwa Anny Politkowskiej, zamachu w Biesłanie, albo Dubrowce, czy nawet wybuchów bloków w Moskwie, Wołgodońsku Bujnakhsku w 1999 roku po kilku latach zostałoby umorzone, a sprawcy nie wykryci. To w Rosji. W Polsce sprawę załatwi seryjny samobójca.

O ile już nie załatwił…

0

Myszka and Miki

32 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758