A gdzie był Zbigniew Ziobro?
14/12/2011
613 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Marsz Niepodległości i Solidarności był bardzo udany, a przemówienie Jarosława Kaczyńskiego pod pomnikiem Piłsudskiego po prostu świetne.
No, ale Kaczyński jest mówcą doskonałym nie tylko w formie, ale i treści. Nie gada pustosłowiem, w głowie ma poukładane, więc politycy i media salonowe, mogą tylko „Kaczyńskim straszyć”, niczym w 1981 r. PZPR straszyła swoich członków „Solidarnością”, która rzekomo miała komunistów mordować i wieszać.
Prawie 10 tysięcy ludzi z biało-czerwonymi flagami w Warszawie może być początkiem odzyskiwania (po raz który już?) Polski, maszerowali obok siebie warszawiacy i przyjezdni, prawicowcy różnych odcieni, szczególnie nurtu niepodległościowego, prolustracyjnego, dekomunizacyjnego i walczącego o prawdę o Smoleńsku. Do „Budapesztu nad Wisłą” jeszcze jednak daleko. Po pierwsze, trzeba mieć media i opanować komunikację przez portale społecznościowe w Internecie, w tym przez facebook, gdyż tym m.in. wygrał Orban.
Ludzie więc przyszli. Ciekawe tylko, gdzie byli w tym czasie Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski, Beata Kempa i reszta pasażerów windy osobowej o nazwie „Solidarna Polska”? W pochodzie nie szli, no bo co tam dla nich znaczy „Solidarność” i niepodległość, skoro idea marszu związana jest z tym sfrustrowanym Kaczyńskim. Gdyby chodziło o występ w takim tefałenie i przywalenie w „Kaczora”, waliliby drzwiami i oknami. Walka z prezesem PiS to przecież ich jedyny program, jakże zbieżny z celami Platformy Obywatelskiej i Palikota.
Może więc w tym czasie fraternizowali się gdzieś po kątach z Tuskiem i jego drużyną?