A gdyby tak….( przeciwko Rymkiewiczowi i Mickiewicza „zemście na wroga”)
21/02/2011
368 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
Rymkiewicz ma koncepcję walki i zemsty. Mam też wrażenie, że i Kaczyński nie wierzy w Moc wiary. Myśli ciągle Piłsudskim i powstaniami. Dziś jednak niebo ma inny Plan. Gdyby tak prosić Matkę Bożą, by załatwiła za nas całą sprawę po swojemu, jak zrobiła to z Rosją, Ameryką Południową i wieloma reżimami? Ameryka Południowa jest pod butem masońskiego reżimu, mimo tego dobro odzyskuje tam kolejne obszary. Posłuchajcie jak było w Betani. …"Do tego czasu biskup Pio Bello Ricardo, chudy, mężczyzna w okularach, został biskupem diecezji w Los Teques. Biskup Ber-nal mocno wspierał Esperanzę i jej misję. Nie ma wątpliwości, że rozmawiał o niej z nowym duszpasterzem Los Teques. Jednakże biskup Ricardo nie był przekonany do mistyczki z Caracas oraz jej […]
Rymkiewicz ma koncepcję walki i zemsty. Mam też wrażenie, że i Kaczyński nie wierzy w Moc wiary. Myśli ciągle Piłsudskim i powstaniami. Dziś jednak niebo ma inny Plan.
Gdyby tak prosić Matkę Bożą, by załatwiła za nas całą sprawę po swojemu, jak zrobiła to z Rosją, Ameryką Południową i wieloma reżimami? Ameryka Południowa jest pod butem masońskiego reżimu, mimo tego dobro odzyskuje tam kolejne obszary.
Posłuchajcie jak było w Betani.
…"Do tego czasu biskup Pio Bello Ricardo, chudy, mężczyzna w okularach, został biskupem diecezji w Los Teques. Biskup Ber-nal mocno wspierał Esperanzę i jej misję. Nie ma wątpliwości, że rozmawiał o niej z nowym duszpasterzem Los Teques. Jednakże biskup Ricardo nie był przekonany do mistyczki z Caracas oraz jej doniesień o wizjach doświadczanych na plantacji bananów. Posiadał doktorat z filozofii, ale interesował się psychologią. W rzeczy samej, jego praca doktorska dotyczyła psychologii eksperymentalnej. Biskup Ricardo nie uznała jeszcze za stosowne zbadania objawień w Betanii. Jeśli to, co mówili ludzie stanowiło prawdę, tamte wydarzenia były kwestią prywatnych objawień – czymś pomiędzy niebem a Marią Esperanza de Bianchini.
Z drugiej strony Esperanza czuła, że to co widziała i słyszała przeznaczono dla nękanego kłopotami świata. W trwających nadal objawieniach Maryja mówiła o Betanii. Powiedziała, że Beta-nia jest „miejscem pokoju i harmonii dla tych, którzy przybędą w poszukiwaniu Matki, pasterki dusz".
Maryja Panna wyrażała także szczególne zainteresowanie potrzebami księży, zakonników i zakonnic na świecie. – Przybyłam ulżyć brzemieniu Moich synów, kapłanów -zwierzyła się Esperanzie. Powiedziała, iż potrzebuje tych poświęconych życiu religijnemu ludzi, aby „w pełni osiągnąć pełnię modlitwy i kontemplacji, które są tak potrzebne ludzkości w tej godzinie próby".
Dlaczego Matka Boża tak się martwiła doglądaniem duchowych potrzeb kapłanów i zakonników oraz ustanowieniem nowego „miejsca pokoju i harmonii"? Cały czas Maryja mówiła o Swej trosce o zbawienie i pojednanie ludzi. Bez przerwy opisywała jak to pojednanie między ludźmi oraz pomiędzy Bogiem a człowiekiem powinno być osiągnięte.
– Musicie odczuwać głód Boga i głód Jego darów oraz głód Jego Matki, która poświęca Siebie każdego dnia, w każdej części świata, aby ludzie mogli być uratowani. Na tej ziemi, tej „ziemi obiecanej", głód Jego dzieci musi się odnowić, ażeby byli w stanie, razem ze swoimi braćmi i siostrami, którzy przybędą z oddali, znaleźć tu schronienie.
Coraz częściej Matka Boża artykułowała również ostrzeżenie… dla świata. – Dzieci, jako Maryja, Matka Pojednania Ludzi, przybywam, aby ich pojednać, odszukać ich, dać im wiarę, zaginioną w hałasie i gwarze atomowego przebudzenia, które znajduje się na krawędzi wybuchu. Namiętności, władza, bogactwa doczesne, zmieniły ich w sople, obojętne i egoistyczne. Piekło wzniecone wśród ludzi musi być ugaszone za pomocą dobroci, miłości i prawdy pochodzącej z serca ich Matki. Musi się znaleźć miejsce na wybaczanie, rozważanie tej jedynej miłości może uratować wszystkich. Istnieje wielka potrzeba sprawiedliwości społecznej, odkupionej duchowością, zdrową i zrozumiałą. Tylko w ten sposób można uniknąć zagłady między braćmi a siostrami.
Do końca lat 70. i na początku 80. posłania dla Marii Esperanzy od Maryi, a nawet Jezusa, nosiły silny i stały ton nieuchronności. Matka Boska zdawała się mówić, że nie można już dłużej zwlekać. Zbliżała się jedenasta godzina. Pojednanie powinno się było dokonać dużo wcześniej.
– Ludzkość – mówiła Maryja Esperancie – obecnie nadużywa otrzymanych łask i kieruje się ku wiecznemu potępieniu. Jeśli nie nastąpi żadna zmiana i poprawa życia, ulegnie płomieniom, wojnie i śmierci.
Jednak Bóg pragnął tego uniknąć lub złagodzić kataklizm, zapewniła Esperanzę Najświętsza Panienka. Dlatego została przysłana na ziemię. Powiedziała także, iż to jest powód, dla którego „ponownie, w tym stuleciu, powstaje Mój Boski Syn, abyście mogli podążyć za Nim jako Pasterzem dusz".
Ciężar zła i przemocy tego świata często spoczywał na Esperanzie. Dnia 12 maja 1981 r. przeczuła mającą nastąpić próbę zamachu na papieża Jana PawłaII.-Spędziłam całą noc pogrążona w modlitwie-wspominała potem. – Czułam się zdesperowana, tak bardzo zdesperowana! Wciąż pytałam „Panie, czy to możliwe? Panie, jak może zostać podjęta próba zamachu na jego życie?"
Nie wiedziała jak ostrzec papieża. W święto Matki Boskiej Fatimskiej, 13 maja, Ojciec Święty został postrzelony na Placu Św. Piotra. Przez trzy miesiące Esperanza doświadczała boli brzucha. Czuła, że cierpiała solidaryzując się z papieżem.
Również inne mistyczne fenomeny sprawiały, iż cierpiała. Czternaście razy, przy świadkach, ponad jej piersią wykwitała czerwona róża. Najpierw jako czerwony pączek. Piękna i pachnąca róża, wraz z łodygą wyrastała w przeciągu minut. Proces sprawiał Esperanzie wielki ból i wprawiał w zakłopotanie, jednak i jedno, i drugie znosiła z godnością.
Maryja obiecała jej, że wielu ludzi w dniu 25 marca 1984 roku zobaczy cud. I wielu zobaczyło. Natychmiast sprawa przestała być kwestią prywatnych objawień przeznaczonych dla Marii Esperanzy Bianchini. Tego samego dnia, 24 marca 1984 roku, po drugiej stronie świata, papież Jan PawełIIpoświęcił Świat i Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi. Akt poświęcenia został dokonany wraz z wszystkimi katolickimi i prawosławnymi biskupami świata. Według siostry Łucji, ostatniej żyjącej uczestniczki objawień fatimskich, dzieło dopełniło prośby Najświętszej Panienki z 1917 roku.
Dla biskupa Pio Ricardo zajście z 25 marca 1984 roku nadały sprawie nowy bieg. Przez wiele lat jego wprawne oko uważnie obserwowało wydarzenia w Finca Betania. Farma i przylegający obszar znajdowały się tuż za obrębem Caracas. Wieści o cudach bardzo szybko docierały do Kurii. A sama Maria Esperanza bardzo sumiennie informowała o wszystkim swego biskupa. Wkrótce po objawieniu z 25 marca, biskup wszczął oficjalne dochodzenie kanoniczne w tej sprawie. Filozof zajmujący fotel biskupa miał wiele lat na rozważenie swojego stanowiska. Zadecydował osobiście je poprowadzić.
Od razu poprosił o spisane zeznania świadków objawień z 25 marca. Później sam ich dokładnie przesłuchał. Wśród najbardziej przekonujących znajdowało się kilku ateistów i agnostyków. „Pewien człowiek – opowiadał biskup – pił wodę z wodospadu, gdy niespodziewanie doznał objawienia, bez żadnego, z góry wyrobionego sądu. Nie był religijny. Nie był nastawiony psychicznie".
Osobiście biskup był już przekonany, co do autentyczności objawień. Jednak zważał, aby prowadzić dochodzenie w obiektywny i dogłębny sposób. Oprócz wiarygodnych świadków odkrył także, iż objawienia przyniosły dobre owoce w ich uczestnikach i świadkach wydarzeń z 25 marca 1984 r. Przez trzy lata zbierał informacje na temat Betanii. Rósł stos doniesień o uzdrowieniach i nawróceniach. Biskup Ricardo wysłał swoje odkrycia wraz z kopiami zeznań do Rzymu. Dwukrotnie omawiał sprawę Betanii z kardynałem Josefem Ratzingerem. Powiadomił również papieża o wydarzeniach mających miejsce w jego diecezji.
Jak później wyjaśniał, posłanie z Betanii jest proste. Pokój i pojednanie. W pewnym sensie tych zasadniczych potrzeb świata nie da się wyrazić słowami. A w Betanii, mówił: „kilkoro ludzi komunikowało się z Matką Boską, być może było to pięć procent. Powiedzmy około dwudziestu osób spomiędzy tysiąca do dwóch tysięcy wszystkich obecnych… To, co się tutaj stało, to umocnienie wiary, nawrócenia, rozkwit życia chrześcijańskiego, wzrost częstotliwości przyjmowania sakramentów, modlitw, zwłaszcza uczestniczenia we Mszy oraz modlitwie różańcowej".
Jednak jeszcze przed wydaniem przez Kościół oficjalnego oświadczenia, wielu osób tam podróżowało. W każdy weekend, święta maryjne i inne święta liturgiczne na drogach do maleńkiej wioski Cua tworzyły się gigantyczne korki. W każdy dwudziesty piąty dzień miesiąca, ilość pielgrzymów dochodziła do dwudziestu, a nawet trzydziestu tysięcy. Niektórzy z przybyłych byli chorzy.
Dr. Vinicio Arrieta, dyrektorowi Akademii Medycznej Uniwersytetu w Zulia, postawiono diagnozę raka prostaty, który wykazywał przerzuty na kręgosłup. Po dwóch chemioterapiach, 12 maja 1986 r., udał się do Betanii na czuwanie przy Matce Boskiej Fatimskiej. Po całonocnej modlitwie, źle się czując, zasnął na ziemi, podczas gdy jego żona i kuzynka usiłowały ochronić go przed silnym deszczem, który zaczął padać.
Następnego ranka państwo Arrieta oraz tysiące innych osób, widziało, jak słońce traci swe światło, stając się zielone w środku. Wtedy, tak jak w Fatimie, słońce zdawało się zniżać do krzyczących tłumów. W ferworze podniecenia, dr Arrieta poczuł, jak przez jego ciało przepływa fala gorąca. Wykrzyknął: – Zostałem uleczony! Zostałem uleczony!
Testy medyczne wykonane pięć dni później potwierdziły to przeczucie. W jego ciele nie pozostało żadnego śladu po nowotworze.
Do 1987 roku zgłoszono pięćset przypadków uzdrowień w Betanii. Pod koniec roku 1987, 21 listopada, biskup Ricardo opublikował list duszpasterski aprobujący objawienia w Betanii. „Oznajmiam, iż w moim mniemaniu dyskutowane objawienia są autentyczne i mają podłoże nadnaturalne" – powiedział. Objawienia Najświętszej Panienki, Posłanki Pojednania Betanii, stały się czwartymi uznanymi przez Kościół za autentyczne w dwudziestym wieku.
Dnia 8 grudnia 1991 roku, podczas Mszy świętej sprawowanej w Bretanii, z Hostii popłynęła krew. Gdy odprawiający Mszę ksiądz przekazywał czterdziestu tysiącom ludzi wieść o krwawiącej Hostii, modlił się, aby nie zamienili się w rozszalały tłum, żądny zobaczenia cudu. Natychmiast jednak zgromadzeni upadli w uwielbieniu na kolana. Biskup Ricardo nakazał przewieźć Hostię do Caracas, gdzie testy medyczne potwierdziły obecność ludzkiej krwi.
Tak jak Fatima i Lourdes, Betania była uroczym, wiejskim zakątkiem, położonym z dala od miejskiego życia i szalonego materializmu miasta. Śniła o nim, w wieku czternastu lat dziewczynka o imieniu „Nadzieja" (po hiszpańsku „Esperanza"). Jednak w 80. i 90. latach Matka Boża osobiście tworzyła je ponownie, jako miejsce modlitwy, pokoju, pojednania oraz uzdrawiania dla dzieci z Wenezueli i całego świata….."