Bez kategorii
Like

A dziś o lustracji, czyli nie ma jak to

20/02/2011
399 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

lektura. Lektura, której mimo dość długiego przeszukiwania internetu nie dała efektów. Chcecie wierzyć to wierzcie. Nie, to też zrozumiem. To co poniżej wklejam napisałem prawie cztery lata temu po tym jak jeszcze teczka Solorza była dostępna w internecie. Teraz na mocy wyroku sądowego zniknęła (post z 11.04.2007 r.) ….. Nie będzie o tym czy Solorz był agentem, ale o bzdurach którymi karmi ludzi antylustracyjny Salonik. Jedna z tez powtarzana na okrągło przez "dziennikarzy" merdiów antylustracyjnych jest to, ze esbecy na kilogramy robili z niewinnych ludzi fikcyjnych agentów, żeby kosić za to premie a naiwni przełożeni esbeków niczego się nie domyślali. I ma być to jeden z koronnych dowodów na to, ze lustracja jest be a akta z IPN najlepiej puścić z […]

0


lektura. Lektura, której mimo dość długiego przeszukiwania internetu nie dała efektów. Chcecie wierzyć to wierzcie. Nie, to też zrozumiem. To co poniżej wklejam napisałem prawie cztery lata temu po tym jak jeszcze teczka Solorza była dostępna w internecie. Teraz na mocy wyroku sądowego zniknęła (post z 11.04.2007 r.) …..

Nie będzie o tym czy Solorz był agentem, ale o bzdurach którymi karmi ludzi antylustracyjny Salonik. Jedna z tez powtarzana na okrągło przez "dziennikarzy" merdiów antylustracyjnych jest to, ze esbecy na kilogramy robili z niewinnych ludzi fikcyjnych agentów, żeby kosić za to premie a naiwni przełożeni esbeków niczego się nie domyślali. I ma być to jeden z koronnych dowodów na to, ze lustracja jest be a akta z IPN najlepiej puścić z dymem. Tymczasem po przejrzeniu teczki Solorza można ww twierdzenia włożyć między bajki. Miedzy bajki można również włożyć bajki "niewinnych" agentów w stylu Piwowskiego iż gadal esbekom totalne bzdury. Z teczki Solorza wynika jednoznacznie, że:
1. Na każdy kolejny etap werbunku, każde wciągnięcie do ewidencji, każde podpisanie z agentem zgody na współpracę itp. czynności esbek MUSIAŁ mieć zgodę swojego przełożonego. Nie mógł więc zrobić z kogoś agenta na własną rękę tak aby przełożeni o tym nic nie wiedzieli.
2. Jeśli już następowało podpisanie zgody na współpracę, to pewne "rozpracowanie" dotyczyło tez rodziny agenta. W teczce Solorza w raportach ze spotkań z nim zawsze występuje pozycja – "zgłoszone przez współpracownika fakty z życia osobistego o znaczeniu operacyjnym lub personalnym". Czyli jakby esbek zrobił z kogoś agenta bez jego wiedzy musiałby tez dorabiać "legendę" o jego rodzinie. Jakby kłamał można to było łatwo zweryfikować. Okazuje się więc, że zrobienie z kogoś agenta to nie takie szast prast, założenie teczki a potem udanie się do kasy po premię za werbunek jak przedstawiane jest to w salonikowych merdiach.
3. SB weryfikowało swych agentów poprzez konfrontowanie dostarczonych przez nich informacji. Taki wątek występuje w teczce Solorza. Jeśli by wiec ktoś gadał piramidalne bzdury (Piwowski twierdzi, ze wciskał SB tylko sam kit) to prędzej czy później mogłoby by wyjść to na jaw. I nie sądzę żeby licząc się taką możliwością kumpel Piwowskiego z SB nadstawiał za niego karku.

P.S.

Jeśli ktoś znam namiary na ściągnięcie skanów teczki ww. będę wdzięczny. Do Solorza nic nie mam. Natomiast jego teczka to klasyczny przykład jak naprawdę pracowała SB a nie jak "pracowała" jakby tego chcieli wyznawcy tezy, że wszystko co jest w IPN to nurzanie się w ubeckim szambie …

0

frank drebin

Zlosliwy jak go cos wkurzy.

393 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758