Tojah represjonowany politycznie
02/04/2011
396 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
„Na ( nie) młode wilki nagonka?
Przeczytałem wczoraj wstrząsający post Toyaha o “wjahowym”, o tym, jak są organizowane kampanie propagandowe w mediach oraz o tym, że Toyah stracił pracę za poglądy, czyli że dotknęły go represje polityczne. Przeczytałem też oburzenie internautów na Circ, która pyta się o tajemniczego sponsora Nowego Ekranu.
Nie dziwię się wcale wątpliwościom Circ, bo był taki czas gdy interesowałem się historią Rosji i komunizmu i wiem, że tych szerokościach geograficznych nikt nie powinien się dziwić podnoszeniu takich wątpliwości.
Akurat w jednym czasie zbiegły się dwie inicjatywy – z telwizji publicznej całkowicie zniknęli niesalonowi publicyści a z drugiej powstaje portal internetowy, który być może nie tylko tym publicystom ale i represjonowanym jak Toyah blogerom zapewni jakieś możliwości utrzymania. Można by więc rzec, że Circ dotknęła paranoja, jakaś mania prześladowcza, że nie widzi co się dzieje, że nie widzi zmieniających się czasów. Prawdę powiedziawszy sam też myślę, ze czasy się zmieniają z tym, ale nie podejrzewam Circ o chorobę psychiczną i raczej co jej zarzucam to jest właśnie łatwowierność, chęć poszukiwania oparcia w ludziach i delegacji własnego rozumu na nich.
Ja, w przeciwieństwie do Circ, nikomu nie ufam a jedynie w sprawach wiary i moralności podporządkowuje się oficjalnym wypowiedziom Papieża. Nie ufam nikomu, nawet sobie. wiem, że nie potrafię przewidzieć odległych skutków swoich działań, więc najprawdopodobniej większość moich uczynków jest chybiona a jak przynosi dobre rezultaty to przez przypadek. Mam jednak rozmaite nadzieje, w tym tą, że obawy Circ co do Nowego Ekranu są bezzasadne. Mimo to przypomniało mi się takie przysłowie “strzeż się Greków przynoszących dary”. Jest ono starsze od Rosji, komunizmu, Circ i nas wszystkich.
W pierwszej chwili zaśmiałem się też w duchu z Circ zadajacej proste pytania o biografię Sponsora, bo co kogo może obchodzić, co ktoś mówi o sobie. Wiadomo, że jeśli ktoś będzie chciał kłamać, to będzie też przygotowany na trudne pytania. Przeczytałem jednak odpowiedź Sponsora a później sobie przypomniałem , że w latach 70-tych miałem znajomych, którzy odchodzili z wojska i dostawali paszporty, niektórzy też emigrowali, ale oni chyba służyli w bardziej tajnych jednostkach bo, od nich wymagano 5-letniej karencji zanim otrzymali paszport.
To oczywiście nic nie znaczy, bo mówię tylko o jednostkowych przypadkach.
Tak więc na pewno nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, że usuwanie naszych ludzi z mediów to nagonka do spółki akcyjnej Nowy Ekran, że nikt nie będzie traktował publikacji w innych miejscach jako działań akcjonariusza na szkodę spółki, że nie będzię to tak, że za niezamieszczone posty z winy redakcji NE autorzy będą dostawać odszkodowanie w wysokości wynikające ze “średniej klikalności “. Co więcej nieprawdą jest, że żaden z akcjonariuszy nie będzie miał prawa skargi na nieudzielenie informacji o jego tekście, bo wszyscy akcjonariusze mają prawo do takie samej wiedzy o sprawach spółki a zarządowi nie wolno nawet udzielić informacji szczegółowej jednemu akcjonariuszowi. Tak więc bez obaw.
A teraz o tanych służbach.
Bodajże w Kijowie Ochrana chciał wszcząć represje i potrzebowała pretekstu. Namówiono więc pewną mocno rozemocjonowaną rewolucjonistkę , by ta rzuciła bombę pod powóz gubernatora miasta. Bomba wtedy to był worek wypełniony prochem zaopatrzony w lont. By zamach na pewno się udał wycofano z ulic miasta wszystkie patrole policyjne, bo ich widok mógłby niewiastę przestraszyć. Zamach miałbyć przeprowadzony blisko dworca kolejowego i terrorystka miał po rzuceniu bomby udać się do pociągu, którym miała wyjechć z Rosji. Wtedy pociąg był najszybszym środkiem komunikacji, więc jeśli za nią by nie wsiadł żaden agent to, mogła być ona na granicy przed informacja o zamachu i w związku z tym bezpiecznie opuścić kraj.
Wszystko szło zgodnie z planem. Ale panienka tak nienawidziła Gubernatora, że zamiast rzucić worek pod koła powozu przyłożyła nim Gubernatorowi w głowę. W worku nie było prochu, wszak bombę robiła Ochrana a był piasek . W rezultacie odniesionych obrażeń Gubernator po trzech dniach zmarł a zamachowczyni bezpiecznie opuściła kraj.
Przed laty było zapotrzbowanie na wprowadzeni do Polski dużych oddziałów Rosyjskich w celu zaatakowania Europy Zachodniej. Ponieważ Zachód przyznawał Rosji prawo militarnego tłumienia buntów w jej strefie wpływów postanowiomno taki bunt wywołać. Najpierw przyspawano do torów kolejowych wagon, w którym w puszkach oznaczonych jako farba był powszechnie porządana szynka konserwowa. To wywołało protesty, Władze ten protest na tyle podsycały, by doszło do strajku. Na jego czele stanął bardzo godny i inteligentny kolejarz o nazwisku Janiszewski. Przyjechała do niego delagacja rządowa na negocjacje. Mimo sugestii, by ten zażądał powstania niezależnych związków zawodowych na miejsce CRZZ ten się nie zgodził. Chciał tylko uczciwej ordynacji wyborczej do istniejącego już związku zawodowego. Było to zupełnie nie po drodze służbom, nie był by to pretekst do przesunięcia setek tysięcy żołnierzy rosyjskich pod granicę niemiecką. Po kilku tygodniach postanowiły więc służby wziąć sprawy w swoje ręce. Ich agenci stanęli na czele trzech strajków i postawili twardy warunek- powstanie nowych niezależnych związków zwodowych.
Tyle, że dla uwiarygodnienia całej inicjatywy nie obsadzono swoimi ludżmi aparatu technicznego – sekretariatu związku – i okazało się, że szef sekretariatu, niejaki Kaczyński przejął praktycznie kontrolę nad strukturami administracyjnymi związku i niedopuścił do awantury w przewidzianym czasie. Z drugiej strony związek miał same sukcesy, bo dla uwierzytelnienia agentury we wszystkich negocjacjach z władzą związek osiągał wszystko co było możliwe. W końcu ubecy wiedzieli gdzie są graniace kompromisu. W rezultacie splotu tych dwóch czynników okazało się, ze związek podkopał fundament ideowy całego bloku, awantura była nie w tym czasie co powinna, więc z inwazji za Europę były nici, a za to rozpadł się system.
Tak więc pamiętajmy: “jak ktoś chce byś poszedł z nim 1000 kroków, idź 2000”.
Na prawdę spiski w zasadzie nigdy nie wychodzą, nie tylko ja nie wiem jakie będą dalsze konsekwencje moich czynów. Najczęściej ludzie chwala się tym, że przewidzieli rozwój wypadklów i twierdzą ex post, ze to oni dokonali spiski, bo mają z niego korzyść.
tak więc jak to ma zwyczaj mawiać niejaki ojciec Rydzyk Alleluja i do przodu.