Co się zmieniło przez 117 lat?
13/12/2012
832 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Tekst ten napisano pod koniec XIX wieku, gdy Francja zafascynowała się Rosją.
„Goniec Wielkopolski” w wydanym dnia 28 grudnia 1895 roku numerze omawia książkę, którą pewien Francuz o nazwisku Rouse stara się otworzyć oczy swoim rodakom na istotny charakter Moskali , pokazując prawdziwy obraz rządu oraz społeczeństwa, dla którego jego ziomkowie właśnie zapałali nagłą miłością.
Oto cytaty:
"Rosjanie umieją ukrywać to, czego nie chcą ukazać Europie. Ci, co zajmują stanowiska urzędowe, zarówno, jak ci, których się spotyka za granicą, w Paryżu, Londynie, na wodach, są ludźmi gładkimi, miłymi gentlemanami, umiejącymi odpowiadać odmownym uśmiechem, gdy im się stawia pytania, tyczące ich kraju. „
"Europejczyk, przybywający do Rosji, czuje, że z chwilą przebycia granicy, wszedł do fortecy. Rosja w ogóle jest jedną ogromną fortecą. Policja – policja – policja wojskowa, wspierana przez tajnych agentów – jest tu pierwszą instytucją. Car łączy w swej osobie trzy czynności: jest on pierwszym żołnierzem, pierwszym kapłanem i… pierwszym policjantem w państwie."
"Policja jest alfą i omegą organizacji społecznej w Rosji. Od czasu zniesienia trzeciego oddziału gabinetu cesarskiego, minister spraw wewnętrznych jest głównym przełożonym trzech wielkich działów policji państwowej: policji politycznej – żandarmów, policji politycznej tajnej i policji zwyczajnej…
Każdy poddany rosyjski składa przysięgę na wierność monarsze. Tekst tej przysięgi jest dość pospolity. Ciekawa jest jedynie przysięga członków policji politycznej.
Jeżeli się dowiem – powiedziano w niej – że mój ojciec, moja matka, moi bracia lub siostry, lub ktokolwiek z mojej rodziny, ma złe zamiary względem cesarza, przysięgam go denuncjować."
"W melodramatach i romansach pewne osobistości mają na swym żołdzie zbrodniarzy, których ocaliły od rusztowania i którzy do nich należą ciałem i duszą.
Tajna policja rosyjska rekrutuje się w znacznej części ze złoczyńców, fałszerzy, z przeniewierczych kasjerów i oszustów. Rząd umarza rozpoczęte przeciw nim postępowanie sądowe, jeżeli się zgadzają oddać się szatanowi – naczelnikowi policji politycznej.
Nad ich głową będzie wisiał aż do śmierci miecz Damoklesa… Biada im, jeżeli na chwilę zapomną o swoich obowiązkach tajnych agentów."
"Biurokracja, straszna biurokracja, o której nie można sobie wyrobić pojęcia, jeżeli się nie miało sposobności widzenia jej z bliska, jest i główną przyczyną złego stanu finansów rosyjskich.
Urzędnicy państwowi – czynownicy – tworzą kastę, żyjącą z wyzyskiwania wszystkich, mających sprawy podległe interwencji rządu, ponieważ zaś rząd wtrąca się we wszystko, przeto wszyscy są wyzyskiwani przez panów czynowników.
Koncesje, podatki, patenty, małżeństwa, chrzty, zejścia, paszporty, sprawy przemysłowe, sprawy handlowe, kupno gruntów, pozwolenia na polowania – wszystko to pozwala urzędnikom smarować sobie łapy. Rząd wie bardzo dobrze o tym stanie rzeczy i toleruje łapówki. Zresztą urzędnicy państwowi inaczej żyć by nie mogli; większość otrzymuje od 10 do 30 rubli miesięcznie. Muszą mieć dochody poboczne, i urządzają się tak, żeby je mieć."
"Pytano Mikołaja I, pradziadka dzisiejszego cara, ile kosztowało zbudowanie twierdzy w Modlinie.
– Bóg wie i generał Denn, odrzekł car.
Generał kierował robotami"
"Jeden z inżynierów, budujących kolej syberyjską, z którym się poznałem, mówił mi, że kolej ta nie będzie ukończoną przed dziesięciu laty…
– Teraz – tłumaczył mi – grube ryby napychają sobie kieszenie pieniędzmi, przeznaczonymi na kupno materiału; potem przyjdzie kolej na drobne; dopiero gdy wszyscy będą mieli pełne kieszenie, zabiorą się do roboty."
"Oto kilka szczegółów dotyczących tajemniczej śmierci generała Baranoka, głównego intendenta armii rosyjskiej, zmarłego niedawno w Taszkiencie. Był on wysłany przez ministra wojny dla przeprowadzenia śledztwa w sprawie malwersacji, o które była oskarżona administracja wojskowa Turkiestanu. Zaledwie przybył do Taszkientu, jenerał nagle zmarł; zdaje się rzeczą pewną, że otruto go w celu przeszkodzenia rozpoczęcia śledztwa. Na rozkaz władz miejscowych ciało było zabalsamowane i po ceremonii religijnej wysłane do Petersburga. Ale tam domyślano się czegoś i wydano do administracji Taszkientu rozkaz wysłania natychmiastowego do Petersburga wnętrzności zmarłego. Odpowiedziano, że nie można było ich odnaleźć, bo świnie je zjadły.”
Czy coś nam to wszystko nie przypomina?