Bez kategorii
Like

Wróćmy do ustawy Wilczka

10/12/2012
520 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Jedyne, co może uratować polską gospodarkę przed całkowitą zapaścią to powrót do ustawy Wilczka z 1988 roku. Jej wprowadzenie spowoduje jednak upadek rządu. Jej niewprowadzenie spowoduje upadek najpierw gospodarki, potem rządu.

0


Gdy w 1988 roku sypał się komunizm, generalska junta – chcąc uniknąć publicznego linczu i losu Ceaucescu – zdecydowała się na radykalne zmiany gospodarcze. W grudniu 1988 roku w życie wszedł pakiet ustaw przygotowanych przez ministra Tadeusza Wilczka. Nowe przepisy zezwoliły na funkcjonowanie działalności prywatnej – dotychczas w PRL tępionej. W efekcie, w ciągu kilku miesięcy kryzys gospodarczy został zażegnany, a w Polsce powstał prężnie się rozwijający sektor prywatny. Rozwój trwał mniej więcej pięć lat. W 1993 roku wrocił w Polsce socjalizm, wraz z wprowadzeniem VAT i objęciem rządów przez SLD. Od tamtego czasu trwa systematyczne dobijanie polskiej gospodarki. Dobijanie to wchodzi właśnie w fazę apogeum. Za kilka miesięcy gospodarka się rozleci, bo dłużej nie wytrzyma.

Wprowadzenie ustaw Wilczka uwolniło ludzką przedsiębiorczość, tępioną przez cały okres PRL-u. Gdy ludzie wzięli swoje sprawy w swoje ręce, zniknęła potrzeba funkcjonowania gospodarki nakazowo – rozdzielczej. Zniknęło też wiele innych problemów. Wszystko dlatego, że zniknęła biurokracja wydająca niepotrzebne przepisy utrudniające ludziom życie, a człowiek – dotychczas trybik w maszynie socjalistycznej gospodarki – mógł zacząć sam za siebie decydować. Prywatne firmy powstawały więc jak grzyby po deszczu. Aby się utrzymać, zaczęły produkować to, co potrzebne było konsumentom. Aby móc wyprodukować, zatrudniały nowych ludzi. Systematycznie więc spadało bezrobocie. Tak powstał sektor prywatny, dziś spychany na margines.

Ten świetny rozwój trwałby do dziś, gdyby nie rządy socjalistów, którzy zaczęli dokładać podatki, powiększać biurokrację i na wszystkie sposoby utrudniać życie ludziom przedsiębiorczym. Dzisiejszy stan gospodarki jest konsekwencją systematycznego odchodzenia od reform Wilczka. W 1988 roku istniały tylko cztery koncesje (na broń, materiały wybuchowe, alkohol i paliwo). Dziś obowiązek koncesyjny ciąży na ponad 300 rodzajach gospodarki. W czasach Wilczka przepisy podatkowe były bardzo proste. Każdy mógł je zrozumieć wypełnić i nie zawracać sobie nimi głowy. Także biurokracja w 1988 i 1989 roku była dla raczkującej przedsiębiorczości umiarkowanie uciążliwa.

Dokładnie takie same skutki przyniosłoby powtórzenie reform Wilczka teraz. Dla gospodarki nie ma lepszego sposobu na odbicie się od kryzysu niż właśnie wprowadzenie ustaw Wilczka. Jednak jest to niemożliwe ze względów politycznych. Co to oznacza? W czasach, kiedy Wilczek wprowadzał swoje reformy, było 15 razy mniej urzędników niż teraz. Część tych urzędników (zbyt małą niestety) zwolniono, reszta odnalazła się w gospodarce. Tych, którzy zostali w strukturach administracji państwowej, opłacano z podatków płaconych przez powstające przedsiębiorca. I t jest clou problemu. Każdy, kto teraz marzy o wprowadzeniu ustaw Wilczka, zdaje sobie sprawę, że konsekwencją musiałoby być zwolnienie ponad 95% urzędników. A każdy urzędnik to kilka głosów. Milion urzędników to około 3 miliony głosów dla rządzącej PO. Pozbawienie się tego elektoratu oznaczałoby polityczny koniec PO.

PO nie wprowadzi więc ustaw Wilczka, bo oznaczałoby to jej polityczny koniec. Jednak niewprowadzenie paietu tych ustaw doprowadzi gospodarkę do katastrofy. Katastrofa polityczna przyjdzie później. Jest nieuchronna, bo po bankructwie gospodarki, państwo nie będzie miało z czego opłacić miliona niepotrzebnych urzędników.

0

Leszek Szymowski

Niezale

132 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758