Pojawili się w nocy z 10-go na 11-ty listopada 2012. Zaczęli sklejać szarą taśmą pakunkową bambusowe tyczki. Konstrukcja Krzyża zakończyła się około godziny 15:00 nazajutrz, gdy rozpoczynał się Marsz Niepodległości.
Andrzej Słonawski i Wojciech Cybulski – dwaj czlonkowie Rady Rzeczpospolitej Blogerów i Komentatorów (RzBiK) w tym roku rozpoczęli dzieło budowy Krzyża z Giewontu przy pomniku Dmowskiego w Warszawie. Chodzilo o to, by przypomnieć jak bylo z polską niepodległością na początkach wieku XX-go. Żeby odwołać się do Boga i przypomnieć jak Bóg dał Polakom niepodleglość państwową.
Wielu z nas ma jakiś punkt odniesienia do polskiej rzeczywistości sprzed 1939-go roku i myśli, że to czego dokonali Polacy w tym okresie było najświętsze i najlepsze. Owszem, wiele dobra zrobiliśmy w tamtych czasach, jadnak niepodległość państwowa zostala zrealizowana dzięki temu i przez to co Polacy robili przed I Wojną Światową.
Antypolska propaganda w kontekście roku 1918-go skupia od lat uwagę naiwnych ludzi na konflikcie Dmowskiego z Piłsudskim, wielu Polaków kierując się sentymentem i tą propagandą daje sobie dotąd rękę uciąć i oczy chętnie wydrapie za jednego lub drugiego – a umyka nam, bo świadomie jest zatajana prawda o duchowej przemianie, narodowej organizacji, żywiołowej i realnej realizacji mitu katolickiej Polski, która się odbyła na przelomie XIX-go i XX-go wieku. Symbolem tego niebywalego wzrostu duchowego naszego narodu jest Krzyż, który został postawiony na Giewoncie – górze wznoszącej się nad modnej wonczas i obecnie miejscowością wypoczynkową. Żeby zrozumieć jak wielkie to były przemiany – należy je porównać do rozmiarów czegoś, co współcześnie znajmy i obserwujemy. Otóż – ten nurt dusz polskich sprzed I Wojny swiatowej na rzecz odzyskania polskiej państwowości można porównać do współczesnej nam Rodziny Radio Maryja. Tylko, że to co się wtedy wydarzyło było z dziesięć razy silniejsze. Ojciec Rydzyk i Ojciec Kolbe to pikusie w porównaniu z polskimi księżmi i zakonnicami przed-pierwszo-wojennymi. Bynajmniej nie pisze tutaj jakichś kalumni, bo bardzo tych dwóch kapłanów cenię i lubię. Piszę to po to, aby oddać skalę mocy, z jaką wtedy ralizowała się polska religijność, jak bardzo się ludzie wtedy swoim życiem w sprawę polską angażowali. Weźmy poprawkę, że ówczesni nie dysponowali takimi środkami przekazu jak obecnie. Niestety, tamte czasy zostaly przyslonięte przez wydarzenia późniejsze, a przecież ich zrozumienie pozostaje kluczem i do współczesnej sprawy polskiej.
Poziom duchowy Polski XX-lecia międzywojennego był niższy niż poziom dwóch pierwszych dekad tamtego wieku owe XX-lecie porzedzających. W roku 1926-tym przez masoński zamach stanu właśnie polska duchowość została złamana, zaczął się postęp ateistycznego antypolonizmu, uwieńczony wydaniem nas przez masonerię na totalną przegraną w roku 1939-tym. Czego się bali i boją masoni aż tak bardzo, że nie wahali się wspólnie ze Stalinem i Hitlerem unicestwić dzielo Polaków? Bali się tego co było ich zmorą podczas Wielkiej Wojny i konferencji pokojowej w Wersalu. Bali się narodu zjednoczonego wokól Krzyża z Giewontu. Bali się i boją każdego narodu chrześcijańskiego zorientowanego na Boga, ale Polaków – boją się szczególnie. Bali się i dotąd się boją, że zapanuje w świecie chrześcijański ład.
Masoneria, komuniści i naziści zadali wiele ran narodowi polskiemu i wydawalo się już, że się nie odrodzimy. A tymczasem Bogu się spodobało powrócić do nas z ideą Polski Świętej i przypomnieć o swoim istnieniu w wymiarze społecznym w dniu 10-tym kwietnia 2010, gdy polską opinią publiczną wstrząsnęła niewyjaśniona śmierć prezydenta i wielu innych ludzi w Smoleńsku. Tuż po ogłoszeniu katastrofy w mediach Witold Grzywacz przyniósł Krzyż przed pałac prezydencki. Potem się pojawily kolejne Krzyże i naród zaczął się jednoczyć. 3-go sierpnia 2010, w dniu gdy wyruszała pielgrzymka z Warszawy do Czestochowy przymuszeni przez masonów księża usiłowali Krzyż sprzed pałacu usunąć – naród zaczął stawiać opór. Pojawiła się pogloska, że górale wiozą do Warszwy olbrzymi Krzyż. Ktoś przyniósł napis ze słowami polskiego papieża "brońcie Krzyża od Giewontu do Bałtyku". I w taki oto sposób Krzyż z Giewontu – powrócił do świadomości narodowej. Spotykanie się przy Krzyżu przed pałacem prezydenckim stało się narodowo-demokratycznym impulsem i metodą odnowy świadomości Polaków. W tamtych dniach przyjechał do Warszawy Kazimierz Świtoń, ktory zdiagnozował sytuację, że "Polską rządzą sataniści, którzy się Krzyża boją".
Skoro nasi wrogowie się Krzyża boją – wraz z grupą przyjaciół postanowiliśmy sprawę Krzyża na Giewoncie przypomnieć właśnie w Święto Niepodleglości, niesłusznie nazywane rocznicą odzyskania niepodległości. Nawet owe klamstwo właśnie – mylenie rocznicy odzyskania niepodległości, którą obchodzimy 28 czerwca (na pamiątkę roku 1919-go) ze świętem wpisanym do polskiego kalendarza przez masonerię w roku 1937-mym jest nie tylko formą kłamstwa przeciwko Dmowskiemu, ale również przeciwko Krzyżowi z Giewontu, tej wielkiej idei której większość narodu polskiego pragnęła slużyć w tamtych czasach.
A było to tak. Około północy z 10-go na 11-ty listopada 2012 pojawili się przy pomniku Dmowskiego przyjaciele z Nowego Ekranu – Andrzej Słonawski i Wojciech Cybulski. Zaczęli sklejać szarą taśmą pakunkową bambusowe tyczki. Konstrukcja Krzyża zakończyła się około godziny 15:00 nazajutrz, gdy rozpoczynał się Marsz Niepodległości. W międzyczasie przyszli funkcjonariusze BOR-u i doradcy prezydenccy, i przeszkadzali naszej ekipie ukończyć pracę i postawić Krzyż przed pojawieniem się Prezydenta Komorowskiego. Kazali się schować za telebimem, który specjalnie usawiono tak, aby nie było widać studia TELEWIZJI NARODOWEJ. Przy okazji również funkcjonariusze polecili usunąć banner z Janem Kobylańskim, Stronnictwem Narodowym i bęben Adama Czeczetkowicza z falangą. Adam Czeczetkowicz stawiał opór – jest film w internecie jak użera się z funkcjonariuszem BOR-u. Gdy impreza prezydencka się zakończyła już nie niepokojeni przez nikogo zakończyliśmy wiązanie Krzyża i wznieśliśmy go, i postawiliśmy przy pomniku Dmowskiego. Wszystko sfilmował 81-letni polski harcerz Druh Mieczysław Zieliński. I tak mogliśmy przywitać już Marsz Niepodległości przy pomniku Dmowskiego i dwóch Krzyżach. Jeden to był Krzyż, który wiele razy stawialiśmy przed pałacem prezydenckim, a drugi – to była replika Krzyża z Giewontu.
/-/ Eugeniusz Sendecki
P.S. Ten Słonawski musi być człowiekiem ducha. Zauważyłem, że bardzo się jemu spodobał pomysł zastąpienia iglicy stalinowskiego Palacu Kultury i Nauki w Warszawie statuą Matki Bożej. Dzisiaj niewielu ludzi w Polsce ma takie duchowe postrzeganie świata i daje sie przejąć ideami ponad-czasowymi. Słonawskiego bardzo Państwu polecam.