Bez kategorii
Like

Szczepienia

09/10/2012
441 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Przeciwko przymusowi szczepień – jeden krótki argument

0


Są dwie i tylko dwie możliwości.

1. Szczepienia są w 100% skuteczne. Wówczas niezaszczepiony szkodzi sobie i ewentualnie innym niezaszczepionym, którzy muszą po prostu sobie z takiego ryzyka zdawać sprawę. Zaszczepionych nie powinno to obchodzić. Ich problem nie dotyczy.

2. Szczepienia nie są w 100% skuteczne (a np. w 99,999%). Wówczas szczepienie nie jest tylko zabiegiem medycznym, ale także eksperymentem medycznym, a Konstytucja III RP, o ile pamiętam, zakazuje poddawania ludzi eksperymentom medycznym bez ich zgody i nie czyni tu wyjątków w imię wyższych wartości.

Prawdziwa jest, oczywiście, opcja 2., co kiedyś napisał mi pewien antagonista, ironizując, że na tej zasadzie to można się przekręcić i u dentysty. Oczywiście, że można! I właśnie dlatego do dentysty chodzi tylko ten, kto chce!


Daro:

"masz prawo do zostawienia swoich dźwi otwartych, ale co na to powie twój ubiezpieczyciel, że chciałeś być okradziony, bo nie zabezpieczyłeś mienia.

Tak może powiedzieć oskarżony o gwałt, że sama tego chciała bo przyszeda w nie odpowiednie miejsce w nie odpowiednim stroju."

Dobry Boże! Czy w szkołach nie uczą dziś myślenia i elementarnej logiki?

Analogia jest, nazwijmy to delikatnie, wadliwa. Odpowiednikiem "oskarżonego o gwałt" jest "oskarżony o kradzież", a nie "ubezpieczyciel". Kto powiedział, że ja w ogóle ubezpieczam swoje mienie? Tym bardziej: kto powiedział, na jakie warunki się umówiłem z ubezpieczycielem? Ubezpieczyciel mi powie to, co wynika z naszej umowy, która może być skonstruowana w dowolny sposób, na jaki się zgodzimy! Jeśli będzie próbował nagiąć umowę na moją niekorzyść, będę się z nim kłócił. Ale – najważniejsze – rozrachunki między mną a ubezpieczycielem nie mają żadnego wpływu na bezprawność działań złodzieja i jego wyłączną odpowiedzialność za dokonanie kradzieży! Jedyna różnica jest taka, że ubezpieczyciel wyrówna mi straty i to ubezpieczyciel, a nie ja, będzie później dochodził odzyskania ich od złodzieja, i będzie ponosił ryzyko ich nieodzyskania!

Przy okazji: nie słyszałem jeszcze, żeby jakaś kobieta ubezpieczała się od gwałtu, ale to nie oznacza, że tego nie robią – po prostu kulturalna kobieta nie będzie się tym chwaliła wszem i wobec. Ale co to ma wspólnego z gwałcicielem i jego odpowiedzialnością?

Jeśli chodzi o resztę komentarzy:

W praworządnym państwie "odpowiedzialność" to pojęcie zerojedynkowe: człowiek jest za coś odpowiedzialny albo nie jest. Jeśli nie jest, to oznacza to tylko tyle, że nie wolno wobec niego wyciągać za to coś żadnych sankcji prawnych (cywilnych, karnych, przymusu przywrócenia stanu poprzedniego, etc.). Choroba, społeczeństwo, etc. mogą być winne lub współwinne popełnienia czynu, ale nie powinny ponosić współodpowiedzialności. Koncepcja odpowiedzialności społeczeństwa jest koncepcją odpowiedzialności zbiorowej, charakterystycznej dla kultury azjatyckiej, ale nie dla naszej. Koncepcja odpowiedzialności choroby to w ogóle jakiś dziwoląg. Chorobę poślemy na dziesięć lat do więzienia?!

Oczywiście odpowiedzialnego za gwałt człowieka sądzi sędzia, który może ocenić, w jakim stopniu był on winny, a w jakim stopniu winne były inne osoby lub czynniki, i może to uwzględnić przy ferowaniu wyroku.

Rzeczywiście, słowo "odpowiedzialność" jest obecnie dwuznaczne, a ja staram się eliminować z języka dwuznaczności tego typu, bo powodują one niemożliwość sensownego prowadzenia publicznej debaty. Często zresztą mam wrażenie, że poprzednicy obecnych elit celowo wprowadzili taki zamęt do języka, żeby trudniej było argumentować prawicowe, kontrrewolucyjne postulaty. Na przykład: dla większości ludzi "wolno" oznacza to samo, co "można" w mowie potocznej. Tymczasem jeśli się weźmie jakiś prawicowy postulat, w którym występuje słowo "wolność" (lub "prawo", "prawo do") i zamieni się to na "możliwość", z dużym prawdopodobieństwem otrzyma się postulat lewicowy. Na przykład:

"Każdemu człowiekowi powinno się zagwarantować prawo do wykonywania wybranego przezeń zawodu" – to postulat prawicowy, oznaczający tyle, że jak ktoś chce być np. taksówkarzem, to nie wolno mu tego zakazywać tylko dlatego, że jest, dajmy na to, mańkutem, a samochody są konstruowane z myślą o praworęcznych (nie są, ale to przykład).

"Każdemu człowiekowi powinno się zagwarantować możliwość wykonywania wybranego przezeń zawodu" – to z kolei postulat lewicowy, oznaczający, że jeśli się uprę być krawcem, to ktoś powinien zostać zmuszony do zatrudnienia mnie na tym stanowisku.

0

naprawicowiec

Programista z zawodu, szachista z zami

25 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758