Bez kategorii
Like

Terlikowski: kłamstwa i manipulacje Magdaleny Środy w sprawie in vitro

16/07/2012
514 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Tekst Magdaleny Środy poświęcony zapłodnieniu in vitro nie może być zaliczony do grupy „złotych myśli”. Nie jest on bowiem zwyczajnie śmieszny, ale pełen kłamstwa i manipulacji – pisze Tomasz Terlikowski.

0


"Pomysł kompromisu w sprawie ustawy o in vitro jest równie absurdalny, jak rzekoma wrażliwość biskupów i ministra Gowina na cierpienie czy "zabójstwo" zamrożonych komórek. Są sprawy, w których kompromis jest cenny: takie, gdzie istnieje wiele rozbieżnych opinii (np. politycznych) i trzeba je – w zgodzie z demokratycznymi standardami – uzgodnić. Nie może być kompromisu w sprawach, o których rozstrzyga nauka, w tym przypadku, medycyna” – napisała Środa. I już tylko ostatnie zdanie z tego akapitu pokazuje, że filozofka albo kompletnie nie rozumie natury nauki, albo nie wie, jakie są cele etyki, albo zwyczajnie kłamie.

 

Spór jaki się toczy wokół in vitro nie jest bowiem sporem biologicznym czy medycznym. Nikt nie spiera się o to, czy metodę tę da się wykonać, ani nawet o to, na ile jest ona skuteczna, ale o to, czy jest ona moralna. I tu odpowiedzi nie może dostarczyć medycyna, a musi się włączyć etyka. Nie inaczej jest z prawem. Odpowiedzi jak mają wyglądać prawne uregulowania procedury in vitro nie da się odnaleźć w nauce, ale trzeba ją wypracować w debacie politycznej, czyli w demokracji. I dlatego potrzebny jest kompromis. Nie etyczny, ale prawny. Nauka za polityków tego nie zrobi, choćby dlatego, że nie da się zdecydować naukowo, co zrobić z zarodkami nadliczbowymi, albo jak zdefiniować macierzyństwo.

 A dalej jest tylko gorzej. Tu już nie występują manipulacje, ale zwyczajne kłamstwa, które trzeba krótko, ale jasno zdementować.

 Warto przypomnieć, że cała "awantura" z zapłodnieniem in vitro zaczęła się od zbierania podpisów na refundację zabiegu”

 Zdanie to jest fałszem, bowiem debata zaczęła się od projektu Contra In Vitro, który został odrzucony.

 Jeszcze bowiem kilka lat temu nikt przy zdrowych zmysłach nie podnosił wątpliwości na temat "moralności" tego zabiegu, tak jak nie podnosi się ich w przypadku transplantacji czy zakładania implantów w zębach. Ba! Jeszcze wtedy ani wrażliwość biskupów, ani prawicowych posłów nie była tak rozwinięta, by przejmowali się "zabójstwem" blastocysty, bo zapewne nic o blastocyście nie wiedzieli.

 I ponownie jest to kłamstwo. Pierwsze wypowiedzi Stolicy Apostolskiej na temat in vitro ukazały się pod koniec lat 70, a dokumenty pochodzą z roku 1987. Od tego momentu stanowisko to było także znane w Polsce. A biskupi, bioetycy, dziennikarze, a nawet część polityków mówili o nim. Ja sam zadawałem pytania o in vitro licznym politykom przed wyborami w 2005 roku.

 Wyrafinowana fantazja na temat rzekomej aborcji "braci i sióstr" pojawiła się całkiem niedawno, zapewne z lenistwa; biskupi i posłowie kształcić się nie lubią, ekonomia ich nudzi, dobro wspólne czy dobro bliźniego jest im obojętne, a na empatii wobec zapłodnionej komórki można zrobić nie tylko karierę medialną, ale wpłynąć na układ sił politycznych. Bo nikt mnie nie przekona, że głównym motywem działań ministra Gowina i polskich hierarchów jest nadzwyczajne współczucie i wola działania na rzecz słabszych.

 Kolejne kłamstwa, z którymi nawet trudno polemizować. Zapłodniona komórka to bowiem człowiek, a na walce z in vitro trudno dziś zrobić karierę polityczną. Nieliczni odważni, którzy chcą się w tej sprawie wypowiadać od razu są określani mianem oszołomów, talibów czy nienawidzących dzieci. I oczywiście Środa o tym wie, posługuje się jednak kłamstwem, by obrzydzić swoich adwersarzy.

 Głównym celem ustawy powinna być skuteczność, troska o zdrowie kobiet, by nie musiały być narażone na powtarzanie szkodliwej dla zdrowia terapii hormonalnej, a więc zamrażanie zarodków jest konieczne, tak jak konieczna powinna być ich "selekcja", by upragnione dziecko nie było nosicielem chorób genetycznych.

 To zdanie oznacza ni mniej ni więcej tylko tyle, że można zabijać ludzi, przeprowadzać ich selekcję ze względu na stan zdrowia, byle tylko rodzice mieli upragnione dziecko, bez chorób i maksymalnie zdrowe. Los innych dzieci się nie liczy, one mają być złożone w ofierze, poświęcone na ołtarzu zadowolenia rodziców, tego, by mieli oni takie dziecko jakie sobie zażyczą.

 Zapłodnienie in vitro nie może być rodzajem okrutnej loterii – jak chce tego Gowin – żeby kobieta zdawała się w tym względzie na wolę bożą i była narażona zarówno na kolejne męki hormonalne, jak i na urodzenie chorego dziecka.

 I znowu jakiś absurd. Otóż każdy z nas skazany jest na okrutną loterię, także na urodzenie chorego dziecka czy na własną chorobę. Sugestia, by lekarstwem na przypadek, los było zabijanie jest przerażająca.

(…)

 A zdrowie kobiet nie może być w rękach politycznego karierowicza. I warto też pamiętać o tym, że to państwu powinno zależeć na zwiększonej dzietności i szczęściu obywateli – dlatego zabiegi in vitro powinny być refundowane.

 Procedura in vitro, o czym Środa doskonale wie, jest bardzo droga i bardzo mało skuteczna. Jeśli zatem państwo chce rzeczywiście zwiększać dzietność, to pieniądze powinno przeznaczyć na politykę prorodzinną, a nie na niemoralną i mało skuteczną procedurę. A od troski o własne szczęście są sami ludzie, a nie państwo. Ono niech się od naszego szczęścia trzyma możliwie najdalej.(…)

 Tomasz P. Terlikowski

Więcej: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/klamstwa_i_manipulacje_magdaleny_srody_w_sprawie_in_vitro_22523

 

0

Jan Pi

938 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758