Mistyka ogrodnika.
11/07/2012
461 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Ogrodnik rodzi się, żyje i umiera. Jak każdy człowiek.
Przed narodzinami nie był ogrodnikiem i po śmierci nim nie będzie. Po prawdzie teraz jest – po narodzinach i przed śmiercią chwili, lecz zwyczajnie nie odzyskuje świadomości tego stanu w trakcie życia.
Na trakcie życia różne ma widoki i perspektywy. Tym chce się stać i to mieć, a tamto go przeraża. Pielgrzymuje do osiągalnych stanów nieuważności osoby, do niewidzialnych pól, które są jak sanktuaria przemienienia.
Nic jednak nie dzieje się. Zbyt ulotne są motyle dla gąsienicy – odlatują bezcieleśnie. Zbyt twarde są kroki osiągania celów wielkości ego dla pieśni serca – przywiązują jedynie węzły gordyjskie do kolejnej roli w teatrze cieni.
Ogrodnik rodzi się, żyje i umiera. I nie wie, że jest ogrodnikiem w kosmicznym ogrodzie stworzenia.
I wprawdzie nie wie, dlaczego się narodził i nie wie, po co umrze, ale na targowisku próżności kupuje rozmaite ściemy, które mu to objaśnią. Powiedzą, kto i za jakie cnoty go zbawi i powiedzie do nieśmiertelnego raju.
I wprawdzie wie, że żyje, lecz nie wie, że nie wie, że ledwie imituje życie. Nie jest bowiem przytomnym ogrodnikiem. Nie uczestniczy w życiu ogrodu. Zapomniał o niewinności. Pozwolił siebie wygnać w winę, grzech i karę.
Gdy odzyska pamięć i na nowo się narodzi – z ogrodu i w ogrodzie, z ducha ogrodu i w duchu ogrodu – zacznie uprawiać miłość. Po prostu.
Po prostu nikt nie wygnał go z raju. Nie było okrutnego Boga w historii, lecz historia ułomnych strategii uzasadniania i usprawiedliwiania ludzkiego okrucieństwa.
Ten, który tworzy przemoc i okrucieństwo w nieświadomości zbiorowej i pomroczności niejasnej zwichniętych sumień, by ręką mocną wypasać stada niewolników na pastwiskach cywilizacji, nie jest prawdziwym Bogiem. To Starzec ze starych mitów. Dawno już umarł, lecz uporczywie tkwi w lustrze umysłów ludzi.
I zastanawia się nad przyszłością rodzaju ludzkiego. I myśli, jakby wglądając w pomroczności rozumu jałowego jak ziemia wygnania, dlaczego nie wierzą i nie widzą poza obraz. I pochyla się nad zagadką, dlaczego wciąż musi trzymać w swych fantomowych palcach – pomimo tylu widzialnych znaków dla opamiętania w historii – struny niedostrojonych wyobraźni wiernych i ateistów. I dlaczego, choć już nie chce, pociąga z zaświatów sznurki zbutwiałe. I dlaczego marionetki krzątają się jak mrówki przy budowie kolejnego raju.
Wkrótce i ten raj runie.
A ogrodnik będzie uprawiał z miłością ogród. I będzie tym ogrodem – we wspólnocie z innymi ogrodnikami.
I gdy się narodzi na nowo z ogrodu i w ogrodzie. I w chwili, która będzie wiecznie wracać do teraz.