Bez kategorii
Like

Wielki lęk: Jak Polacy boją się agentów SB i ich kontynuatorów

07/07/2012
1024 Wyświetlenia
0 Komentarze
17 minut czytania
no-cover

Na zdjęciu: agentofil z prokurą szpicla SB Mirosław Lewandowski, wieloletni asystent agentów SB Krzysztof Król, agentofil Maciej Gawlikowski, superprowokator SB Karkosza na tle plakatu wystawy „Chodząc po ziemi”.

0


 

Na parking strzeżony, gdzie pracuje były Zomowiec przyjeżdża lśniąca limuzyna typu Mercedes 500 z której wytacza się w garniturze od Armaniego świetnie wyglądający Tajny Współpracownik. Zomowiec przeciera oczy ze zdumienia i wreszcie wykrztusza: te, Leszek, jak ty to robisz, że masz tyle kasy? To proste – odpowiada z dumą charakterystycznym, nieco podobnym głosem do przesuwania styropianu po szkle TW – biorę łapówki za to, że nie donoszę. Ale przecież od 1990 mamy wolną Polskę…zauważa zomowiec. Ci co mi płacą nic o tym nie wiedzą…

   Fronda.pl: Dlaczego tak ostro zaatakował Pan Macieja Gawlikowskiego za film o Konfederacji Polski Niepodległej? W rozmowie z nami powiedział, że Piotr Gontarczyk „niemal obrzucił go wyzwiskami bez odnoszenia się do meritum tego dokumentu”?

   Piotr Gontarczyk*: Pan Gawlikowski, nazywając rzecz możliwie najdelikatniej, po prostu mija się z prawdą. Nie obrzuciłem go żadnymi wyzwiskami, tylko ostro skrytykowałem jego film na pokazie zorganizowanym w klubie Ronina, stawiając mu zarzut fałszowania historii. Sala była pełna, więc jak Gawlikowski ma kłopoty z pamięcią, to może spytać świadków. Zdanie w pełni podtrzymuję: to film po prostu chybiony.

   Co to znaczy „chybiony”?

   Konfederacja Polski Niepodległej to bardzo ważne ugrupowanie w naszej historii. Zdecydowany antykomunizm i jednoznaczne artykułowanie konieczności odzyskania niepodległości powodują, że jest mi ona znacznie bliższa niż znaczna część tzw. konstruktywnej opozycji. Konfederatom ten film się należał i szkoda, że powstał on dopiero 20 lat po upadku muru. Ale film Gawlikowskiego to zmarnowana szansa. Sposób, w jaki ukazano, a raczej zakłamywano w nim historię jest dla mnie kompletnie nie do przyjęcia.

   Co Pan konkretnie zarzuca Maciejowi Gawlikowskiemu?

   Pan Gawlikowski, co nie jest nowością, jest bardzo mocno emocjonalnie zaangażowany po stronie Leszka Moczulskiego. Już kilka lat temu przekonałem się, że emocje są u niego w tej sprawie tak duże, że nie jest on w stanie przyjmować faktów niezgodnych ze swoimi poglądami. W imię swoich sympatii pozwolił sobie na to, by manipulować historyczną rzeczywistością. Tyle słyszę narzekań prawicowych publicystów, że lewica bez przerwy kłamie i fałszuje historię. „Jak Kalemu ukraść krowę, to źle, ale jak Kali kraść, to dobrze?” Ja się na tak ą filozofię nie zgadzam. Prawda jest prawdą i musza ją szanować wszyscy. Trzeba oddzielić własne poglądy od rzeczywistości. Jak nie umie, niech sobie da spokój z historią.

   Gawlikowski powiedział, że wielokrotnie czytał teczkę TW „Lecha” i tak dziwnych dokumentów jeszcze nie widział. A Pan czytał te akta?

   Tak, znam te dokumenty. Mało tego, znam też dokumentację Sądu Lustracyjnego. Dla mnie sprawa agenturalnej współpracy Moczulskiego w świetle tych materiałów nie przedstawia żadnych wątpliwości.

 

Prawdziwie polskim fenomenem jest wyjątkowa rola agentów w życiu publicznym. Jeden szpicel ma tutaj lotnisko swojego imienia, drugi był premierem i reprezentuje Polskę na forum Unii Europejskiej, jeszcze inny jest od wielu lat ministrem. Gdy wspomniałem o agentofilach przy okazji opozycyjnej „Głodówki dla Historii” utraciłem prawo publikacji na portalu niepoprawni.pl, a na Salonie 24 już po kilku postach umieszczonych pod artykułem „Zapomniany Emil Barchański” większość postów w części mojego autorstwa, a w części napisanych przez życzliwych mi internautów, została usunięta lub przynajmniej zwinięta.

http://tomasz.sokolewicz.salon24.pl/404/

I tak na rzekomo niezależnych forach agenci i agentofile mają prawo się wypowiadać a ich ofiary mają milczeć, jak w przeszłości. http://piotrjakucki.salon24.pl/429104,zapomniany-emil-barchanski#comment_6324900

Agentofile nie są historykami, nie szukają też prawdy. Nie ma żadnego racjonalnego powodu aby okazywać im szacunek lub poparcie. A jednak zarówno władze państwowe, instytucje państwowe jak IPN pokazują się wspólnie z agentami i ich asystentami.

Przyjrzyjmy się jednej grupie agentofili: osobom „powołanym” przez Roberta „Leszka” Moczulskiego TW Lecha do grona „historyków”: Maciej Gawlikowski, Krzysztof Król,

Mirosław Lewandowski ( ma prokurę – to agentofil-rezydent), Paweł Wielechowski.

O ile wiem, żaden z nich nie jest historykiem, o dorobku naukowym nie wspominając.

Komentarze pod artykułem Piotra Jakuckiego rozpoczął internauta o pseudonimie „Bohun” informacją o publikacji przez agentofili KPN-SB materiałów rzekomo sensacyjnych świadczących o powiązaniu mojego ś.p. Ojca ze sprawą zabójstwa Emila Barchańskiego.

"Bohun" to wielki człowiek – komendant Brygady Świętokrzyskiej. Podobnie jak "Grot" – komendant ZWZ. Obaj niestety od wielu lat nie żyją. Ich pseudonimy stały się łupem paru agentofili, którzy jak hieny okradli zamordowanych bohaterów z ich pseudonimów. .

I tak jak TW Lech Robert "Leszek" Moczulski nosił opaskę AK nigdy nie należąc do tej organizacji, tak "Bohun", "Sowiniec" czy "Grot" udają tych, którymi nie są – agentofile SB nie mają nic wspólnego z działalnością niepodległościową. No, może poza aresztowaniami do których dochodziło dzięki ich ojcom chrzestnym. Dobrze jest mieć świadomość, że mamy do czynienia z atrapami opozycjonistów, którzy nie szanują naszej tradycji.

„Bohun” internetowy to prawdopodobnie Mirosław „sędzia” Lewandowski – prokurent prowokatora SB TW Lecha Roberta „Leszka” Moczulskiego, który wielokrotnie wypowiadał się przeciwko tradycji czynu zbrojnego.

„Grot” to zapewne komunistyczny Nikodem Dyzma Krzysztof Król – wieloletni asystent wielu agentów SB, zawsze lub prawie zawsze w stosunku pracy z agentami, czyli oficjalnie pobierający od nich pieniądze.

Dlaczego wrogo nastawieni do polskiego czynu zbrojnego agentofile używają pseudonimów będących własnością naszych bohaterów?

http://historycy.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=298%3Ao-leszku-moczulskim-spokojnie-&catid=37%3Arecenzje&Itemid=56

Czy nie prościej i uczciwiej byłoby nazwać się swojsko: „Geremek” ( Bronisław Geremek był opiekunem naukowym blisko 80 letniego agenta Moczulskiego, gdy ten robił habilitację na Uniwersytecie w Pułtusku) albo „Brystygierowa” ( szpicel Leszek Moczulski aktywnie wspierał frakcje stalinowską w MSW PRL. Jego pierwsze zatrzymanie w PRL miało związek z zabójstwem Bohdana Piaseckiego).

http://historycy.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=294:chro-mnie-panie-od-takich-przyjacio&catid=37:recenzje&Itemid=56

Ale wracam do rzekomo sensacyjnej informacji dotyczącej mojego ś.p. Ojca – agenciaki Moczulskiego wiedzą, że w sprawie Emila Barchańskiego prowadzone jest śledztwo przez prokuraturę śledczą IPN i ich obowiązkiem jest ujawnienie właśnie w prokuraturze wszystkiego o czym wiedzą.  Niech więc to zrobią.

Dokumenty upublicznione w sieci przez agentofili konfidentów SB TW „Lecha” Leszka Moczulskiego i innych (m.in. TW „Historyka” Andrzeja Szomańskiego) Mirosława Lewandowskiego i Macieja Gawlikowskiego są niespecjalnie sensacyjne. Część z nich została ukradziona z mojej strony internetowej, na której wisiały od wielu lat, inna część dotyczy mojego ś.p. Ojca ( http://www.sokolewicz.eu )

Gdy agentofil prosi o mnie o przyzwolenie pisania na stronie i reklamy linków do oficjalnych stron agenciaków i agentofili TW "Wolskiego" moja odpowiedź to krótkie nie. Może po dekomunizacji zmienię zdanie – w tej chwili miejsce agentów i ich asystentów nie jest przy moim stole, także dyskusyjnym. Wielkim błędem, także ze strony historyków IPN jest wspólny udział w imprezach, wraz z agenturą. Sprawa oficera SB Pękalskiego-Kotlarskiego i wydawnictwa Rytm (to wydawnictwo w którym TW Lech Robert "Leszek" Moczulski wydał swoją książczynę p.t. "Lustracja" ) jest na to dobitnym przykładem. IPN przez brak rozwagi nie tylko finansowała, ale i uwiarygodniała oficera SB, a dzisiaj podobnie postępuje wobec bandy KPN-SB. Agentofile nie są historykami, nie szukają też prawdy. Nie ma żadnego racjonalnego powodu aby okazywać im szacunek lub poparcie. A jednak zarówno władze państwowe, instytucje państwowe jak IPN pokazują się wspólnie z agentami i ich asystentami.

Pierwsza "Czerwona Kapela" (1979) to 

   Robert „Leszek” Moczulski TW Lech,

   Krzysztof Gąsiorowski TW Jerzy Rawicz,

   Stanisław Januszewski TW Aleksander Hołyński,

   Tadeusz Puczko TW Bolek,

   Apolinary Wilk TW Zenon,

   Marek Lachowicz TW Grzegorz Jankowski,

   Andrzej Szomański TW Historyk,

   Ryszard Nowak TW Krzysztof, Anka, Grej

   Ryszard Zieliński TW Marcin,

   Stefan Dropiowski TW Dunin,

   Bernard Koleśnik TW Marek Walicki,

   Józef Bal TW Tomek,

   Tadeusz Stachnik TW Tarcza: Tarnowski,

   Ryszard Jasiński, TW Jakubowski: Rysiek: Bukowski,

   Matylda Sobieska TW Andrzej.

Po roku 1980 organizacja KPN-SB bardzo się rozrosła i wynosiła kilkudziesięciu funkcjonariuszy szybko werbujących nowych agentów. Jest to ciekawe pole działania dla historyków. Ale i bardzo niebezpieczne.

Dlaczego wielu ludzi pozwala agentom i ich kontynuatorom na prowadzenie niczym nie skrępowanej działalności? Dlaczego nikt nie przepędził pachołków agentury: dlaczego Piotr Jakucki odpowiadał na pytanie agentofila, że nie kasował jego postu?

Również przywódcy opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej pogodzili się już dawno z agentami u swojego boku. Najradykalniejsi znoszą byłych PZPRowców, ZSMPowców, Pronciaków u swojego boku. Agentofile czyli ludzie oficjalnie popierający agenturę SB jako „największych bojowników, których akta zostały sfałszowane” są przyjmowani przez przywódców opozycji i traktowani jak historycy w sporze historycznym. I zupełnie nikogo to nie dziwi.

Dlaczego tak jest? Bo ludzie się boją. KPN-SB to kilkanaście, a może kilkadziesiąt politycznych mordów. Do najbardziej znanych należy mord na księdzu Popiełuszce w którym współdziałał agent KPN-SB Tadeusz Stachnik TW Tarcza. Jacek Żaba, bohater został ukazany jako osoba niezrównoważona psychicznie przez agentofila Macieja Gawlikowskiego. Przyjaciel agentów napisał o nim artykuł w którym opisał proces "przecwelania" Żaby w więzieniu. Śmierć Jacka Żaby została przez agentofila Gawlikowskiego przedstawiona jako samobójstwo.  http://blogs.nowyekran.pl/post/26720,ja-zaba-niedokonczona-historia-jednej-maskirowki-v

W lokalu KPN w Krakowie w latach 90 zginęła młoda kobieta…. I tak dalej.

Dlatego politycy przysyłający mi prywatnie na konto gratulacje i wyrazy solidarności z powodu publicznego sporu z agentofilami TW Lecha Roberta „Leszka” Moczulskiego potrafią publicznie oświadczyć, że Moczulski „chyba agentem nie był” lub że „był agentem, ale przestał”. My z KPN wiemy: był i nie przestał. Wiemy, co widzieliśmy. Wiemy też co było potem.

Boją się.

Bo jeśli ktoś publicznie nazywa zmarłego gnidą, a jego tawariszcz życzy śmierci na publicznym forum internetowym to co może zrobić, gdy oficer prowadzący da mu rozkaz ?

 

O agenturze więcej:

http://blogs.nowyekran.pl/post/46040,obywatel-niepodleglosc  

http://blogs.nowyekran.pl/post/46230,obywatel-niepodleglosc-armia-krajowa

Na zdjęciu: agentofil z prokurą szpicla SB Mirosław Lewandowski, wieloletni asystent agentów SB Krzysztof Król, agentofil Maciej Gawlikowski, superprowokator SB Karkosza i dziennikarz hajdarowiczowkiej "Rzepy" Piotr Skwieciński na tle plakatu wystawy „Chodząc po ziemi”.

 

PS. Pierwsza reakcja na mój artykuł: 1. "Znajdę cię i w Niemczech . Chlopaki juz cie namierza ją .

Każde słowo mojego artykułu jest prawdą. Nie zamierzam nic zmieniać, ani tym bardziej usuwać mojego artykułu.

 

0

Tomasz Sokolewicz

"Dzialacz niepodleglosciowy. Wspóltwórca "Ucznia Polskiego", Federacji Mlodziezy Szkolnej i Polskiej Armii Krajowej. Pedagog, manager i germanista. Ulubione motto: "Milsza mi niebezpieczna wolnosc niz bezpieczna niewola” Rafal Leszczynski XV"

153 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758