Bez kategorii
Like

O APOSTOLSTWO WEDLE DUCHA

22/06/2012
407 Wyświetlenia
0 Komentarze
49 minut czytania
no-cover

KS. DR ALEKSANDER ŻYCHLIŃSKI

0


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O APOSTOLSTWO

WEDLE DUCHA

 

KSDR ALEKSANDER ŻYCHLIŃSKI

 

 

 

 

I.

 

Kościół jest jeden, można wszakże patrzeć nań z po­dwójnego punktu widzenia: prawno-organizacyjnego i mistycznego. W pierwszy sposób – uwzględniamy Ko­ściół jako organizację społeczną; wtedy patrzymy nań od strony zewnętrznej, jakoby od strony ciała. W drugi na­tomiast sposób uwzględniamy Kościół, gdy spoglądamy nań od strony wewnętrznej, czyli od strony duszy Kościo­ła, jaką jest Sam Duch Święty, który go uświęca i jedno­czy – i wówczas widzimy w nim przez wiarę Chrystusa mistycznego.

 

"Kościół, będący w rodzaju swym doskonałą społecz­nością, nie składa się wyłącznie z elementów i czynników społecznych i prawnych. Przewyższa on bowiem wszyst­kie inne zespoły ludzi, przewyższa je tak, jak łaska prze­wyższa naturę. Choć bowiem racje prawne, które wcho­dzą także w skład budowy Kościoła, przyczyniają się do osiągnięcia celu ostatecznego, to jednakowoż to, co spo­łeczność chrześcijańską dźwiga na wyżyny, przekracza­jące całkowicie wszelki porządek przyrodzony, jest dzie­łem Ducha Świętego, który jako źródło łask, darów i wszelkich charyzmatów, bezustannie i dogłębnie napełnia Kościół i w nim działa".(Encyklika Mystici Corporis Christi, 51).

 

Analogicznie i na duszpasterstwo można patrzeć dwo­jako: najprzód od strony prawno-organizacyjnej, jako na pracę organizacyjną, a potem od strony życia nadprzyrodzonego, jako na pracę istotnie nadprzyrodzoną i du­chową.

 

Stąd też mamy duszpasterstwo wedle prawa i dusz­pasterstwo wedle ducha. Obie wymienione formy stano­wią duszpasterstwo integralne, pozostając w podobnym stosunku do siebie, jak ciało do duszy.

 

Jak więc ciało ludzkie otrzymuje wszelką swą dosko­nałość od duszy będącej jego formą, tj. zasadą istnienia i jakości, tak podobnie duszpasterstwo prawno-organiza­cyjne czerpie swe życie oraz wszelką doskonałość i moc z duszpasterstwa wedle ducha. Podobnie tedy jak miarą doskonałości człowieka nie jest tężyzna ciała, ale dosko­nałość duszy, tak miarą doskonałości i mocy duszpaster­skiej nie jest tylko wzorowość duszpasterstwa wedle pra­wa, lecz przede wszystkim jego pełnia wedle ducha: nie zewnętrzna praca organizacyjna, lecz tężyzna duchowa i nadprzyrodzona, która ożywia duszpasterstwo wedle prawa, jak dusza ciało.

 

Obie wymienione funkcje integralnego duszpasterstwa powinny współmiernie wzrastać i doskonalić się. Praca prawno-organizacyjna powinna stale rozwijać się, a praca duchowa ustawicznie się pogłębiać. Im głębsze jest dusz­pasterstwo wedle ducha, tym doskonalsza jest praca orga­nizacyjna i tym bardziej się ujawnia, że nie jest ona ani celem ani środkiem, ale sztuką wynajdywania środków wiodących do celu i ich roztropnym stosowaniem.

 

Jeśli patrzymy na dzieje duszpasterstwa, to widzimy wyraźnie, że duszpasterstwo prawno-organizacyjne, czyli brane materialnie, nabierało prawdziwej tężyzny i sku­teczności tylko wówczas, kiedy duszpasterstwo wedle ducha, czyli duszpasterstwo brane formalnie, znajdowało się w rozkwicie; w okresach zaś, w których apostolstwo wedle ducha słabło, apostolstwo organizacyjne pozbawione było prawdziwej skuteczności.

 

Jak rozwija się dziś duszpasterstwo? Można śmiało stwierdzić, że stan prawno-organizacyjny jest zadowalający. Przed wojną duchowieństwo okazywało wielką ruchliwość na terenie prac prawno-organizacyjnych, a w chwili obecnej jesteśmy świadkami wzmagającej się pracy nad reorganizacją duszpasterstwa na tym właśnie polu. Jest to objaw nader pocieszający i rokujący na­dzieje na przyszłość, wszakże pod istotnym warunkiem, że duszpasterstwo wedle ducha nie zawiedzie i napełni duszpasterstwo prawno-organizacyjne nadprzyrodzoną treścią i ożywczym duchem.

 

A jak wygląda obecny stan pasterzowania wedle du­cha? Niestety, nie można powiedzieć, że jest ono w do­statecznym rozwoju, by móc zapewnić duszpasterstwu organizacyjnemu życie i prawdziwą skuteczność. Kapłani o dużym pod tym względem doświadczeniu, zwłaszcza ci, co prowadzili dziesiątki, a nawet setki ćwiczeń rekolekcyjnych dla duchowieństwa, stwierdzają jednogłośnie, że życie duchowe pewnej części duchowieństwa nie jest dostatecznie rozwinięte, by z niego mogło wyrastać praw­dziwe duszpasterstwo wedle ducha. Jeśli zaś duszpaster­stwo wedle ducha nie dopisuje, to i duszpasterstwo prawno-organizacyjne wiedzie żywot suchotniczy, bo jest pozbawione życiodajnego ducha i prawdziwej treści. Tu tkwi racja, dlaczego tak poważny nakład pracy organi­zacyjnej tak nieproporcjonalnie małe rodzi wyniki. Brak ducha.

 

* * *

 

Wielce pouczającą jest rzeczą rozważyć, jakie są sądy Boże o duszpasterzach, według Objawienia św. Jana (rozdz. 2 i 3), które zawiera teologię historii tzn. rzuca nadprzyrodzone światło na dzieje Kościoła i ludzkości, dając głębsze rozumienie ich przyczyn i ostatecznych celów. Mówi ono także o duszpasterstwie, stawiając nam przed oczy siedem typów duszpasterzy.

 

Duszpasterz z Efezu: aktywny, natura bojowa, dobry organizator, zwalcza heretyków, trzyma się sumiennie prawa, zachowując wszystkie przepisy kościelne. Wizy­tacja pasterska wypadłaby u niego świetnie.

 

Wszakże sąd Boży jest inny: zewnętrzna forma świet­na, ale brak treści. Duszpasterz zaniedbał to, co najważ­niejsze, a co nie da się ująć statystycznie i organizacyj­nie: miłość zastygła. "Żeś od pierwszej miłości twojej odstąpił" (2, 4). Zamiast miłości – aktywność czysto ludzka, środek stał się celem. Co nie istotne, uczynione istotnym, dlatego to, co istotne, zmarniało. Stąd ostre upomnienie: "Czyń pokutę i wróć do miłości" (2, 5).

 

Duszpasterz ze Smyrny: na zewnątrz odnosi on mały sukces; gmina jest uboga, ofiary małe. Ale praca we­wnętrzna jest w pełnym rozkwicie. Pasterz i owce są ściśle z sobą zwarci, w gminie panuje pokój. Szatan spo­dziewa się coś uzyskać przez prześladowanie, ale jego poczynania kruszą się o wierność i bezinteresowność pa­sterza. Trwa on w cichości i pokorze, nie szuka oparcia o rzeczy ziemskie, buduje na Panu.

 

To kapłan bez pretensji, niby pionek: nie obawia się utraty rzeczy ziemskich, poprzestaje na małym. Siły czerpie z życia wewnętrznego i z wiary; wszelkie trud­ności pokonywa męstwem i cierpliwością.

 

Na takich pasterzy może Kościół liczyć w czasach trudnych. Jest on godzien pochwały.

 

Duszpasterz z Pergamum: ma trudne stanowisko, wszak tam "stolica szatana", gdzie kwitnie bałwochwalstwo. Gmina chrześcijańska przechodzi krwawe prześladowania, ale duszpasterz trwa mężnie. Niestety, z czasem zaczyna ustępować wrogom. Połowiczność łamie jego moc, czyni on kompromis z duchem świata, uważa połowiczność za roztropność. Wnet zaczyna się proces rozkładowy w duszy pasterza i w gminie. Stąd otrzymuje upomnienie do po­wrotu do zasad i konsekwencji: ma on bez kompromisu walczyć dla sprawy Chrystusa.

 

Duszpasterz z Thyatiry: rozpoczął swą pracę doskonale, pracował z miłością, wiarą, uczynnością i wytrwale: na­dzieje na przyszłość były doskonałe.

 

Skąd nagły zwrot? Staje się on ustępliwy w stosunku do złego wpływu niewiasty. Pojęcia etyczne poczynają słabnąć, lekceważy małe niedociągnięcia, traci jasną orien­tację życia, nie widzi swoich obowiązków, nie widzi sze­rzącego się zła, jest życiowo ślepy.

 

Toteż Pan grozi i nawołuje: "Czyń pokutę!".

 

Duszpasterz z Sardes: to człowiek całkiem powierz­chowny, dbający tylko o zewnętrzne pozory. Jego cała działalność – to forma bez treści. Jest wygodny, gnuśny, czyni to tylko, co musi, by "u góry" się wytłumaczyć. Grzech go nie przeraża. Brak mu wiary, zatracił nad­przyrodzone zrozumienie powołania; brak mu poczucia odpowiedzialności przed Bogiem. Gmina zamiera, a on tego nie pojmuje. "Mniemają, że żyjesz, a jesteś umarły" (3, 1).

 

Zasługuje on na stanowczą naganę.

 

Duszpasterz z Filadelfii: jest wzorem pasterza, posiada wprawdzie mało siły, ale jest wierny i ofiarny w rzeczach najmniejszych. Działa przykładem własnego życia: nawet wrogowie muszą ugiąć się przed nim i wyznać, że tak w słowach jego, jak i w czynach działa miłość. Jest on narzędziem miłości Bożej, nie szuka siebie, chodzi mu jedynie o królestwo Boże. Posiada nadprzyrodzonego ducha misyjnego. Toteż zasługuje bezwzględnie na pochwałę.

 

Duszpasterz z Laodycei: posiada bogate beneficjum, jest zmaterializowany, ześwietczały i pozbawiony wyż­szych aspiracji. Nie troszczy się o dobro duchowe dusz. Przekonany o swym znaczeniu i zawsze zadowolony z siebie, żyje kłamstwem i egoizmem, wszystko odnosi do siebie i ostro sądzi drugich.

 

Postępowanie jego jest godne potępienia.

 

Takie są oto sądy Boże o pasterzach. Spośród siedmiu, dwóch tylko zasługuje na pochwałę za duszpasterstwo integralne; pięciu otrzymuje naganę, bo nie są pasterzami wedle ducha. I to dzieje się w prowincji kościelnej Małej Azji, która pod koniec pierwszego wieku, gdy św. Jan pisał swe Objawienie, była w pełnym rozkwicie i przo­dowała w Kościele pod względem gorliwości.

 

Stąd widzimy, jak trudną jest rzeczą być duszpaste­rzem w pełnym znaczeniu i jak stosunkowo mało jest takich pasterzy w Kościele, którzy w pracy swojej urze­czywistniają ideę integralnego duszpasterstwa.

 

 

 

II.

 

A teraz pytanie zasadnicze: co robić, by dźwignąć apostolstwo wedle ducha?

 

Kto pragnie zrozumieć i odczuć tajemnicę piękna, winien wpatrywać się w arcydzieła mistrzów. Kto pragnie być duszpasterzem wedle ducha, winien wpatrywać się w arcywzór duszpasterstwa, jaki Bóg nam dał w tajem­nicach życia Maryi, Oblubienicy-Matki.

 

Według św. Pawła duszpasterstwo jest macierzyń­stwem duchowym. "In Christo Jesu per Evangelium ego vos genui" – "w Chrystusie Jezusie przez ewangelię zrodziłem was" (1 Cor. 4, 15). Nasze duszpasterstwo, czyli macierzyństwo duchowe, jest poniekąd uczestnictwem w duchowym macierzyństwie Kościoła, a macierzyństwo Kościoła jest uczestnictwem w macierzyństwie Maryi, Matki Kościoła.

 

Rzućmy tedy okiem na tajemnicę duchowego macie­rzyństwa Maryi. Rozwija się ono jakoby w czterech fazach.

 

Najpierw przygotowanie: dokonało się ono w tajem­nicy Niepokalanego Poczęcia. Maryja otrzymała łaskę Nie­pokalanego Poczęcia, by zdolna była oddać się Panu całko­wicie, bez zastrzeżeń, by zdolna była stać się przez miłość Oblubienicą Słowa Przedwiecznego. Albowiem bez czy­stości nie ma prawdziwej miłości.

 

Nasze przygotowanie do macierzyństwa duchowego polega na życiu ascetycznym, którego zadaniem jest oczyścić duszę z egoizmu, z niego bowiem wyrasta trojaka zła pożądliwość: pożądliwość oczu, pożądliwość ciała i py­cha żywota. Ta potrójna pożądliwość jest jakoby narzę­dziem, z którego pomocą szatan i świat usiłują załamać wewnętrzne życie kapłana i udaremnić jego działalność, podobnie jak kusząc Chrystusa na puszczy, usiłował zły duch sprowadzić Jego działalność mesjańską na fałszywą drogę. Szatan usiłuje zniweczyć życie wewnętrzne kapłana najpierw przez pożądliwość ciała, następnie przez pychę, a wreszcie przez pożądliwość oczu. Życie tedy ascetyczne to ustawiczna walka o czystość, o oderwanie się od rzeczy ziemskich i o pokorę; to walka z trojaką pokusą mesjań­ską.

 

Życie ascetyczne jest nieodzownym warunkiem, ko­niecznym przygotowaniem do macierzyństwa duchowego. Podobnie jak trzeba głęboko przeorać ziemię, by zdolna była przyjąć należycie ziarno i zrodzić plon, tak należy ascezą przerobić duszę i oczyścić ją z wad, by zdolna była oddać się Panu, posiąść Go przez łaskę i dźwignąć się na wyżyny macierzyństwa duchowego. Asceza bowiem, czyli zaparcie się siebie, daje duszy czystość, bez której nie podobna oddać się Panu całkowicie: czystość jest pod­glebiem dla miłości. Jak Niepokalane Poczęcie uczyniło Maryję zdolną, by oddała się Słowu Przedwiecznemu jako Oblubienica, tak podobnie czystość, zdobyta ascezą, uzdal­nia duszę kapłana do pełnego miłości oddania się Panu. Czystość duszy zdobyta ascezą daje poniekąd uczestnictwo w tajemnicy Niepokalanego Poczęcia.

 

Następuje druga faza macierzyństwa duchowego Maryi: Jej zaślubiny duchowe ze Słowem Przedwiecznym. Stre­szcza się ona w dziewictwie Maryi.

 

W dziewictwie ewangelicznym mamy dwa czynniki współistotne, pozostające do siebie w podobnym stosunku, jak ciało do duszy: dziewictwo wzięte materialnie i ze strony negatywnej, to czystość w bezżeństwie, wzięte zaś formalnie i ze strony pozytywnej, to całkowite odda­nie się Bogu z miłości. By uczestniczyć w dziewictwie, nie dość jest zachować czystość w bezżeństwie, trzeba je­szcze całkowitego oddania się Bogu z miłości. Dziewictwo bowiem ewangeliczne polega zasadniczo na stanowczej woli życia w czystości i bezżeństwie w tym celu, by móc całkowicie oddać się Słowu i żyć dla Niego: Verbo vivere, Verbo se regere, Verbo omnibus viribus adhaerere – "Słowem żyć, Słowu dać się kierować, do Słowa ze wszyst­kich sił przylgnąć".

 

Maryja urzeczywistniła najwyższy ideał dziewictwa, bo od pierwszej chwili swego istnienia całą siłą duszy i mi­łości przylgnęła do Słowa Przedwiecznego, jako do Oblu­bieńca i oddała Mu się na zawsze bez zastrzeżeń i w spo­sób tak doskonały, do jakiego była zdolna, dzięki tajem­nicy Niepokalanego Poczęcia. Z tej to tajemnicy wyrasta poniekąd dziewictwo Maryi, Jej całkowite oddanie się Słowu jako Oblubieńcowi, z niej wykwita tajemnica dzie­wiczych zaślubin Maryi ze Słowem Przedwiecznym.

 

Jest zasadą Bożej ekonomii, dotyczącej rozdaw­nictwa łask i darów, że Bóg oddaje się duszy w miarę, jak ona Jemu się oddaje. Dziewicze oddanie się Maryi-Oblubienicy Słowu Przedwiecznemu było tak pełne i do­skonałe, tak nadprzyrodzone i bez miary, że Słowo oddało się Jej także całkowicie i bez miary na Oblubieńca, a nawet na Syna. W tej tajemnicy dziewictwa Maryi tkwi w zarodzie tajemnica Jej Bożego Macierzyństwa: z dzie­wiczej miłości Oblubienicy Słowa wyrosła miłość matczy­na Matki Słowa. Na tym idealnym wzorze poznajemy, jak dalece dziewicza czystość jest podglebiem dla macierzyń­stwa.

 

Stąd wynika, jak dalece tajemnica dziewictwa jest poniekąd punktem kulminacyjnym i jakoby jądrem naj­głębszym życia i apostolstwa Maryi. W Jej dziewiczym oddaniu się Słowu na Oblubienicę, w Jej duchowych za­ślubinach ze Słowem zawiera się wirtualnie i stąd wyrasta tajemnica Jej macierzyństwa. Maryja oddała się Słowu Przedwiecznemu na Oblubienicę, więc Słowo oddało Jej się całkowicie, aż do synostwa włącznie. Oblu­bienica stała się Matką: przez duchowe zaślubiny poczęła Ona Słowo duchowo, by Je następnie począć fizycznie. Podglebiem niejako fizycznego poczęcia i macierzyństwa jest poczęcie duchowe przez duchowe zaślubiny. "Concepit prius mente quam corpore" – "Poczęła najpierw w du­chu aniżeli w ciele".

 

A teraz zastosujemy te prawdy do życia kapłana dusz­pasterza.

 

I w jego duszy, przygotowanej przez ascezę dającą niejako uczestnictwo w czystości Niepokalanie Poczętej, ma dokonać się tajemnica dziewictwa. Przy subdiakonacie czyni on ślub dziewictwa; ma silną, stanowczą wolę żyć w czystości i w bezżeństwie, by móc całkowicie i bez zastrzeżeń oddać się miłości Chrystusowej. Tu tkwi naj­głębsze źródło jego mocy duchowej i duszpasterskiej.

 

Teraz poznajemy, gdzie leży prawdziwa przyczyna, dlaczego prace i wysiłki duszpasterskie tak często niepro­porcjonalnie nikłe rodzą owoce. Tkwi ona w braku peł­nego, dziewiczego oddania się Słowu przez Niepokalane Serce Maryi. Nie przeżywamy w pełni dziewictwa, do którego zobowiązaliśmy się przy subdiakonacie. A jeśli nie oddajemy się prawdziwie, całą duszą Słowu, to jakże Ono ma się nam oddać? Wszak jest zasadą Boskiej eko­nomii, że Słowo oddaje się w miarę, jak dusza Jemu się oddaje z miłości.

 

Jeśli zaś Słowo nie odda się duszy pasterza, to cóż będzie on dawał duszom, spragnionym Chrystusa? A prze­cież duszpasterstwo to niejako dawanie Chrystusa z wła­snej pełni, to rodzenie Chrystusa w duszach: In Christo Jesu ego vos genui. Wprawdzie Sakramenty święte spra­wiają łaskę ex opere operato, tzn. obiektywną mocą Du­cha Świętego i Słowa Wcielonego, która przez nie działa, wszakże przyjęcie łask płynących z Sakramentów świętych w wielkiej mierze zależy od pasterza, którego zadaniem jest przygotować dusze na wylewy łask.

 

"Zaiste, pisze Pius XII, straszliwa to tajemnica, o któ­rej rozważać nigdy nie będzie dosyć, a mianowicie, że zbawienie wielu zależy od modlitw i dobrowolnych umar­twień członków mistycznego Ciała, podejmowanych przez nich w tej intencji, oraz od pomocnej współpracy paste­rzy". (Encyklika Mystici Corporis Christi, 34). Podobnie jak światło sło­neczne oświeca nasze mieszkania w miarę, jak otwieramy okiennice – tak łaska spływa do duszy w miarę, jak ona dobrowolnie otwiera się dla łaski.

 

Otóż naczelnym zadaniem Maryi, Dziewicy-Matki, jest otwierać dusze nasze na przyjęcie łaski. W tej Jej macie­rzyńskiej funkcji mamy uczestniczyć, otwierając dusze i serca wiernych dla łask Boskich. Jak Maryja dzięki całkowitemu oddaniu się Słowu, stała się Matką łaski Bożej, tak i duszpasterz, mocą całkowitego oddania się Słowu przez Serce Maryi, ma stać się poniekąd matką łaski w duszach, otwierając je na działanie Ducha Świętego. W tym leży przyczyna, dlaczego jeden duszpasterz przy najpil­niejszej pracy i wzorowej organizacji nikłe zbiera dla Chrystusa owoce, gdy tymczasem inny – mniejszym roz­machem zewnętrznym i skromniejszymi środkami – tak głęboko przekształca dusze na modłę Bożą. Plon prac dusz­pasterskich zależy istotnie od stopnia, w jakim duszpa­sterz oddaje się Słowu i dla Niego żyje.

 

Następuje trzecia faza Macierzyństwa Maryi: Poczęcie Słowa wedle ciała w chwili Zwiastowania. Maryja oddała się całkowicie Słowu na Oblubienicę w Niepokalanym Poczęciu, więc Słowo oddaje się Jej całkowicie: najsamprzód przez duchowe w Niej poczęcie w chwili zaślubin duchowych, a następnie przez fizyczne poczęcie w Niej z Ducha Świętego w chwili Zwiastowania. I tak Dziewica-Oblubienica, będąc od chwili Niepokalanego Poczęcia wirtualnie Matką przez duchowe poczęcie Słowa, staje się przez Wcielenie formalnie Matką Słowa w ciele ludz­kim. Z dziewictwa wykwitnęło macierzyństwo.

 

Przez Boże Macierzyństwo Maryja objęła Słowo w cał­kowite posiadanie swoje. Słowo Wcielone żyje w Maryi, której się całkowicie oddało. Stąd Maryja jest zdolna dawać Jezusa, bo Go całkowicie posiada, jako Oblubienica i Matka.

 

W tym dawaniu Jezusa duszom pasterz uczestniczy w miarę, jak sam posiada Chrystusa, w miarę, jak po­czął Go we własnej duszy.

 

A jak brać Chrystusa w posiadanie? Kiedy poczyna się On w duszy kapłana? Wówczas, kiedy kapłan-dziewica oddaje się Słowu.

 

To dziewicze oddanie się rodzi w duszy kapłana prag­nienie najściślejszego obcowania z Bogiem przez modlitwę. Pragnienie skupienia i modlitwy jest znakiem, że Słowo poczyna się w sercu kapłana. I dlatego trzeba to Boskie pragnienie utrzymywać w duszy przez ustawiczne wysiłki, by wola trwała w niewzruszonym zamiarze: żyć tylko dla Słowa, Verbo vivere. Wówczas rozwinie się życie skupienia i modlitwy i dusza kapłańska dojdzie do głębokiej zażyłości z Bogiem, opisanej przez św. Teresę z Avila w trzecim Mieszkaniu "Twierdzy Duchowej". Kto nie doszedł do tej modlitwy serdecznego współżycia z Bo­giem, czyli jak mówi teologia do modlitwy żywej wiary, w tego duszy Słowo nie poczęło się w pełni, nie posiada on Chrystusa tak, by Go pełną dłonią dawać innym. I tu tkwi dalsza racja, dlaczego prace pasterskie tak często nikłe rodzą owoce: pasterz nie począł we własnej duszy Słowa, bo nie żyje dziewiczym oddaniem się i modlitwą żywej wiary, która prowadzi do głębszego zjednoczenia się z Bogiem.

 

Dusza kapłańska poczyna w swym wnętrzu Słowo, kiedy kapłan odmawiając brewiarz "digne, attente ac devote" otwiera serce swe na działanie Ducha Świętego, który rzeźbi i urabia duszę kapłańską na modłę Chrystusową. Sakra kapłańska poniekąd fizycznie upodabnia duszę do Chrystusa-Kapłana dając jej mocą charakteru sakramen­talnego, poniekąd udział w sakrze kapłańskiej Chrystusa, tj. w zjednoczeniu osobowym. Moralnie zaś kształtuje Duch Święty duszę kapłańską na wzór Chrystusa, kiedy ka­płan poddaje się Jego działaniu przy odmawianiu modlitw liturgicznych. Brewiarz jest środkiem, z pomocą którego Duch Święty poczyna duchowo Chrystusa w duszy kapłana.

 

Jeśli modlitwa brewiarzowa napełnia duszę kapłańską duchem Chrystusowym, to tym bardziej czyni to Msza święta. Stanowi ona poniekąd szczyt oddania się dziewiczego Chrystusowi, oraz brania Go w posiadanie i udzielania Go innym, czyli stanowi ona szczyt macierzyństwa du­chowego. Trzeba jednak, by pasterz umiał korzystać z Mszy świętej i otworzył swą duszę na jej działanie. To zaś dokonywa się przez dziewicze oddanie się Słowu oraz przez rodzące się z niego życie modlitewne. Tylko kapłan-dziewica rozmodlony, jest zdolny uczestniczyć w pełni tajemnicy ofiary eucharystycznej i wejść w pełne posia­danie Chrystusa, który poczyna się mistycznie w jego duszy, kiedy kapłan poczyna Go pod postaciami euchary­stycznymi przez przeistoczenie. Wówczas kapłan jest zdolny pełnić duszpasterstwo integralne, jest prawdziwie zdolny, by dawać Chrystusa duszom, bo sam Go posiada.

 

Następuje czwarta faza duchowego macierzyństwa Maryi pod krzyżem. Maryja, która wirtualnie była Matką Słowa Wcielonego od pierwszej chwili swego dziewiczego życia, a tym samym wirtualnie Matką duchową Chrystusa mistycznego, staje się formalnie Matką Kościoła, kiedy Go w boleściach rodzi pod krzyżem. Będąc Matką co do ciała Głowy naszej, stała się przez Swe boleści i chwałę Matką, co do ducha wszystkich Jego członków. Chrystus na krzyżu przelał Najświętszą Krew Swoją do Serca Maryi, skąd płynie ona na Kościół święty i na ludzkość całą. To nie jest tylko obraz symboliczny, lecz głęboka prawda, bo w rzeczy samej złożył Chrystus ofiarę krzyżową na Sercu Maryi niby na żywym ołtarzu, a złożył ją tak, że płomień ofiarnej miłości ogarnął i pochłonął sam ołtarz ofiarny, tzn. Niepokalane Serce Maryi. Jej Niepokala­nemu Sercu oddał Chrystus konający całość Swoich za­sług, skąd płyną one na Kościół i ludzkość. I dlatego Maryja pod krzyżem przez swe boleści jest Współodkupicielką i Matką nie tylko w Kościele, ale i Kościoła. Jej duchowe macierzyństwo dojrzało w cierpieniach, a raczej we współcierpieniu z Chrystusem na Golgocie. Stąd pły­nie siła Jej wstawiennictwa, mocą którego daje Ona Chrystusa, przygotowując dusze do przyjęcia Go, kiedy pragnie w nich począć się i żyć przez łaskę. Od godziny Golgoty Maryja pełni funkcję Matki duchowej mocą swego wstawiennictwa, przez które wyjednywa łaski, otwierające serca na działanie Ducha Świętego.

 

Tak tedy Dziewica-Matka prowadzi serca swoich dzieci do Chrystusa, by w nich podobnie żył i wzrastał, jak w Niej żył i rozwijał się. "Mistyczne Ciało Chrystusa, zrodzone z przebitego Serca Naszego Zbawcy, objęła Ona tą samą matczyną troską i ofiarną miłością, z jaką Dzie­ciątko Jezus w żłóbku tuliła i karmiła". (Encyklika Mystici Corporis Christi, 94).

 

W tym macierzyństwie duchowym mamy uczestniczyć i uczestniczymy rzeczywiście, jeśli postępujemy za Maryją w Jej dziewiczym oddaniu się Chrystusowi. Tylko kapłan, który przez dziewicze oddanie się począł Chrystusa we własnym sercu, jest zdolny uczestniczyć w duchowym macierzyństwie Maryi. On jeden posiada prawdziwie Chrystusa, więc może Go udzielać. A udziela Go przez dziewiczą modlitwę pełną oddania się, przez którą uczestniczymy w tajemnicy matczynego wstawiennictwa Maryi, udziela Go żywym słowem, będącym owocem kontempla­cyjnego współżycia z Bogiem, udziela Go przez ofiarę.

 

Ofiara Mszy świętej jest szczytem i streszczeniem ducho­wego macierzyństwa kapłana. Uczestnicząc bowiem przez nią w tajemnicach życia Chrystusowego, zwłaszcza w śmierci i zmartwychwstaniu, rodzi on duchowo Chry­stusa w Jego tajemnicach – w sercach wiernych. By jednak te duchowe bogactwa utajone w ofierze Mszy świętej przechodziły do dusz, potrzeba, aby całe życie pasterza było jakoby przedłużeniem Mszy świętej. Jeśli Msza święta jest sakramentalnym uobecnieniem śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, jeśli daje w nich uczestnictwo, to całe życie kapłana powinno być życiem śmierci i zmartwychwstania w Chrystusie. Udział w śmierci Chrystusa wy­raża się przede wszystkim w cierpieniu, a uczestnictwo w zmartwychwstaniu ujawnia się w coraz gorętszej i aktywniejszej miłości: śmierć egoizmowi – zmartwych­wstanie w miłości.

 

Rozwój tej miłości, dającej zmartwychwstanie ducho­we, dokonywa się głównie przez miłosierdzie. Miłosier­dzie – to summa christianitatis, to pełnia ducha Chry­stusowego, to owoc i jakby przedłużenie ofiary euchary­stycznej. Miłosierdzie jest jakby dopełnieniem i owocem dziewiczego oddania się Chrystusowi. Trzeba powiedzieć, że macierzyństwo duchowe, rodzące się z dziewiczego oddania się, działa przez uczestnictwo w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, czyli przez cierpienie i miłosier­dzie. Jeśli dziewicze oddanie się Słowu jest mistyką mo­dlitewną, to miłosierdzie jest mistyką czynu. I tak kon­templacja rodzi doskonały czyn: z dziewictwa wyrasta macierzyństwo duchowe, pełnia duszpasterstwa.

 

 

 

III.

 

Oto streszczenie całego naszego rozważania. Im wspa­niałomyślniej oddasz się Bogu przez dziewictwo, tym wspaniałomyślniej Bóg odda się tobie, tym głębiej pocz­niesz Chrystusa w swej duszy przez modlitwę i liturgię, tym wspaniałomyślniej będziesz dawał Chrystusa przez macierzyństwo duchowe modlitwą, słowem i ofiarnym czynem. Będziesz apostołem wedle ducha.

 

Można pod pewnym względem powiedzieć, że wyło­żone duszpasterstwo wedle ducha jest "unum necessarium" w naszej pracy pasterskiej. Wprawdzie duszpa­sterstwo prawno-organizacyjne jest współistotną funkcją duszpasterstwa, podobnie jak ciało jest współistotną czę­ścią człowieka – wszakże duszpasterstwo wedle ducha rodzi zawsze duszpasterstwo prawno-organizacyjne, nie zaś odwrotnie. Doświadczenie wykazuje, że kapłan od­dany dziewiczo Słowu i duszpasterz wedle ducha zawsze jest gorliwy i czynny, jeśli chodzi o apostolstwo zew­nętrzne, zawsze umie wynaleźć sposoby i drogi wiodące do dusz, by zdobywać je dla Chrystusa. Do niego odnosi się zasada św. Tomasza: "Opus vitae activae ex plenitudine contemplationis derivatur" – "Dzieło życia czynnego powstaje z pełności kontemplacji" (Sum. Th. 2. 2. Qu. 188, A. 6). Natomiast duszpasterz wzorowy i czynny w dzie­dzinie duszpasterstwa prawno-organizacyjnego nie zawsze posiada wewnętrzną pełnię duchową, która by odpowiadała jego zewnętrznej ruchliwości, stąd pochodzi, że jego praca duszpasterska pozostaje anemiczna i bezduszna. Duszpasterstwo jest dziełem nadprzyrodzonym, a korzeń jej winien tkwić w nadprzyrodzonym współżyciu z Bo­giem. Tylko apostolstwo wedle ducha jest dostatecznym podłożem dla duszpasterstwa integralnego, które rodzi pełny plon.

 

Nikt nie może powiedzieć, że nie jest zdolny do dusz­pasterstwa wedle ducha. Jeśli chodzi o duszpasterstwo prawno-organizacyjne, to niedociągnięcia w zewnętrz­nym czynie pasterskim można niejednokrotnie wytłuma­czyć brakiem czasu, niedostatkiem sił fizycznych lub brakiem zmysłu organizacyjnego; natomiast jeśli chodzi o duszpasterstwo wedle ducha, to nie ma wytłumaczenia, kiedy zachodzą zasadnicze braki.

 

Tu nie potrzeba ani czasu, ani sił fizycznych, ani specjalnych zdolności, tylko całej dobrej woli, która by bezwzględnie i systematycznie oczyszczała duszę z egoiz­mu, odrzucała stanowczo wszelkie uboczne i ludzkie pobudki i kierowała się cała przez dziewicze oddanie się Bogu. Verbo omnibus viribus adhaerereWówczas ka­płan wchodzi w habitualny stan dziewiczego oddania się Słowu i staje się doskonałym narzędziem Ducha Świętego przy zdobywaniu dusz dla Chrystusa.

 

Tylko duszpasterstwo integralne zdolne jest sączyć do duszy kapłana to nadprzyrodzone szczęście i ten błogi pokój, który jest zadaniem duszpasterza.

 

Całe powyższe rozważanie o duszpasterstwie wedle ducha streszcza się w zasadzie teologicznej: Bóg oddaje się duszy w miarę, jak ona Jemu się oddaje. Wymieniona zasada rządząca Boską ekonomią łaski, prowadzi nas do głębszego zrozumienia tajemnicy macierzyństwa ducho­wego Maryi, oraz naszego macierzyństwa duchowego, będącego uczestnictwem w duchowym macierzyństwie Dziewicy-Matki.

 

Gniezno, wrzesień 1945 r.

 

–––––––––––

 

 

 

D O D A T E K

 

A teraz rzecz najważniejsza: Duszpasterz pierwszy winien wstąpić do przybytku Serca Jezusowego. Wszystkie stworzenia życiem samym uczestniczą w Nieskończonej Miłości, zwracają się ku swemu Stworzycielowi i poddają się wpływom żywotnym, które biorą swój początek u Boga.

 

Lecz dusza ludzka, obdarowana wolnością na to, by mogła Boga swego miłować więcej od wszelkich innych stworzeń, ta dusza samowolnie się zacieśnia i zamyka przed Miłością. Wtedy Słowo, nasz wiekuisty i Boski Pośrednik, staje przed Ojcem swoim, mówiąc: "Znalazłem drogę, by miłością napoić świat, a tym samym oczyścić go i rozgrzać: Pójdę do tych, którym dałem uczestnictwo w wiekuistym kapłaństwie Swoim, do tych, którzy spra­wują je na ziemi, pójdę do Moich kapłanów, bo dusze ich są czystsze i bardziej oderwane od świata. Przyciągnę ich do Serca Mojego, napełnię miłością i przez nich Nieskończona Miłość rozprzestrzeni się w duszach" (Le livre de l’Amour infini, 39).

 

Oto zamiary Chrystusa: kapłan, miłością przepojony, udzieli ognia Bożego duszom, będącym pod jego wpły­wem, a one znowu rozpalą ogniem Bożym najbliższe swe otoczenie i tak stopniowo, przez kapłaństwo, oświecone miłością, Nieskończona Miłość zawładnie światem.

 

Głęboka znajomość Nieskończonej Miłości jest koniecz­ną dla kapłanów. Świat jest zbyt nieudolnym, by mógł bezpośrednio otrzymać objawienie Nieskończonej Miłości lub korzystać z Jej łask. Kapłan, poświęcony Bogu, a przez to bliższy Jemu, otrzymuje objawienie miłości i udziela jej światu. Nie wystarcza, by kapłan czcił Serce Jezusa i cześć tę rozszerzał w duszach. To rzecz dobra bez wątpienia i konieczna.

 

 

Jezus jednak chce czegoś więcej, gdy wyszczególnia kapłanów darem Serca Swego. Przez Najświętsze Serce kapłan ma otrzymać najtajniejsze, najdoskonalsze pozna­nie Jezusa.

 

A gdzie brama, przez którą kapłan zdoła wstąpić do samego wnętrza Jezusa, do kapłańskiego Serca Jego? Tą bramą jest Maryja. Ona jedna, virgo Sacerdos, w której przeczystym łonie Duch Święty utworzył Serce Jezusowe, potrafi wprowadzić kapłana w głęboką znajomość Boskie­go Serca i serce kapłańskie ukształtować na modłę Serca Jezusa.

 

I dlatego kapłani powinni mieć nie tylko zwykłe na­bożeństwo do Maryi, to nie wystarcza, – ale powinni żyć doskonałym nabożeństwem do Najświętszej Maryi. Nadszedł czas, w którym kapłanom potrzeba zrozumieć głęboko naukę mariańską o świętym niewolnictwie z miłości, bo inaczej nie zdołają wstąpić do Przybytku Serca Jezusowego.

 

W tej myśli "polecamy jak najusilniej – słowa Piu­sa X – podziwu godne dzieło «O doskonałym nabożeń­stwie do Najświętszej Maryi Panny»", napisane przez św. Lu­dwika de Montfort, "niech nam służy do rozmyślań i nie wypuszczajmy go z rąk przez całe życie" (Kard. Vaughan).

 

Wówczas zdobędziemy prawdziwą znajomość Maryi i Jezusa i będziemy z liczby owych kapłanów-niewolników Maryi, co jak płomień gorejący rozpalać będą wszę­dzie żar miłości Bożej.

 

(Dodatek z książki ks. dr. A. Żychlińskiego pt. "Sacerdos", Poznań 1932 r., str. 177-180).

 

 

 

 

wersja PDF

0

ezaw

What God prescribed. That's the law!

167 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758