Liberałowie w Polsce muszą powstać od nowa

Na świecie liberałowie, czystej klasy, niepopulistyczni, w miarę otwarci obyczajowo, rządzą w Estonii, w wielu krajach UE mają po kilka- kilkanaście procent poparcia, w Wlk. Bryt. mają nawet 23 %.

Czytelnik mediów konserwatywnych, w rodzaju portalu tvn24 czy onet.pl, może sądzić że obecny rząd nie ma liberalnych krytyków. Współredagując kilka portali i czasopism liberalnych aż miejscami nie mogę ogarnąć całej liberalnej (jeśli za punt wyjścia przyjmiemy poczynania rządu) pisaniny, z tym że ląduje ona głównie w sieci Internet. Taki jest rynek mediów w Polsce- czasopisma drukowane są wg moich szacunków w 97 % kierowane do rynków dolnego i średniego, w ogóle niemal brak jest mediów rynku wysokiego.

Proponuję się nawet nie sugerować polską prasą drukowaną w ocenie polskiego rynku politycznego- wg mnie jest to efekt zawodności rynku po stronie podaży, brakiem wykształcenia piszących. W dodatku znaczna część mediów to dawne przystawki partii politycznych, upolitycznienie sektora jest niebywale większe niż w ustabilizowanych demokracjach. 

Staram się zinterpretować to co się stało. Platforma Obywatelska, jeśli nawet istotnie chciała być ideowa, to trafiła na rynek wypełniony oferta polityczną bardzo słabej jakości. Ci ludzie, bardzo sprytni, szybko dostrzegli że zamiast być przystawką do koalicji rządzących, można pójść w populizm i być partią władzy. Już chyba z 6-7 lat temu pisali Janowi Winieckiemu, że liberałowie, owszem, są w niemieckim parlamencie, ale czasem muszą walczyć o przekroczenie progu wyborczego. A oni chcą więcej.  W Polsce liberałowie, prawdziwi i ideowi, mogą liczyć na kilka procent miejsc w parlamencie i stopniowo budować silniejszą pozycję. To nie była pozycja atrakcyjna dla ekipy z PO.

Adam