Według mediów legendarni mogą być tylko sowieccy szpiedzy. Legendarny jest Kim Philby, legendarny jest Leopold Trepper, ten od Rote Kapelle, legendarne jest małżeństwo Rosenbergów, a teraz legendarny jest Gevorg Vardanyan.
Wczoraj umarł Gevorg Vardanyan, Ormianin, który całe swe życie spędził w sowieckiej, a potem rosyjskiej służbie wywiadowczej. Zaczął wcześnie, jako 16-latek, został zwerbowany przez innego jeszcze legendarnego sowieckiego szpiega Ivana Aghayantsa, pod jego kierownictwem pracował w Teheranie do końca II wojny światowej. Był wówczas adeptem brytyjskiej szkoły wywiadu w Teheranie. Aghayants zatrudnił Vardanyana do pracy w ogrodowej szklarni. Tak zaczęła się historia szpiega, o którym mówi się, że udaremnił zamach na Wielką Trójkę.
W roku 1943 Otto Skorzenny otrzymał od swych dowódców zadanie zlikwidowania trzech ludzi: Stalina, Churchilla i Roosevelta. To zadanie przećwiczono na operacji uwolnienia Mussoliniego. Akcja była udana, co prawda zginęło 31 spadachroniarzy, stracono 12 szybowców, ale Skorzenny wiedział jak działać. Przynajmniej tak mu się wydawało. Nadchodzi termin konferencji, Skorzenny przerzuca przez pustynię swoich ludzi (podobno to jest istna epopeja, pustynia, niemieccy zamachowcy), w każdym razie ludzie Skorzennego docierają do Teheranu na wielbłądach. I tu jest jeszcze jedna zagwozdka. Docierają od sowieckiej strony. Od północy.
Vardanyan zamach Skorzennego udaremnia. Podobno jego póżniejsza żona Gohar, była sprzątaczką tego całego burdelu. .