Bez kategorii
Like

Więzienie w Niemczech. Telewizja.XV.

06/01/2012
417 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Czy warto być trochę inteligentnym za murami?

0


 Kontynuacja

Całymi dniami czytałem polskie książki, które znalazłem pod swoim łóżkiem. Moi współlokatorzy mieli więcej rozrywek: o godzinie 11.00 otwierano drzwi i można było wyjść rozprostować kości, pograć w piłkę nożną lub iść na siłownię. Wyjście na siłownię było nagrodą, nie dla każdego. Tylko ci którzy sobie na to zasłużyli. Chociażby dobrym sprawowaniem. Po dwóch godzinach wszyscy musieli wrócić do więziennego bloku. Tutaj jeszcze do godziny 17.00 były otwarte cele i można się było nawzajem odwiedzać lub prowadzić interesy. Po godz. 17.00 zamykano klapy i nie było możliwości przemieszczania się po innym terenie niż własna cela. Przypomnę: cela była duża, po jednej stronie, pod oknem, mieszkali oni, a po przeciwnej ja. Dzieliło nas zaledwie kilka metrów, a odnosiłem wrażenie jak gdyby cały ocean. 

   Ci z pod okna mieli telewizor. Był pod takim kątem, że nic nie widziałem. Oprócz lewego boku. W tym samym czasie jak trafiłem do więzienia zaczęła się w polskiej telewizji pierwsza edycja Big Brothera. Dokładnie w tym samym czasie. Gdy podawano wiadomość, że mieszkańcy domu Wielkiego Brata przebywają tam np. 20 dzień, to dla mnie też ten czas wynosił 20 dni w Niemieckim więzieniu. Tamci oglądali z wypiekami na twarzy perypetie mieszkańców telewizyjnego domu. Nie dziwiło mnie to zbytnio gdyż  nasza sytuacja była bardzo podobna. Z małymi wyjątkami. Nie było kamer. Potem przez cały dzień potrafili komentować zachowanie poszczególnych ludzi, z tego programu. Mieli swoje sympatie i antypatie. Jak nadawano program można było usłyszeć:

 – Jakby ten ch…ek trafił do nas to by dopiero zobaczył. P……ny cwel.

   I tym podobne Polaków rozmowy. Niektórych lubili i im kibicowali. Zauważyłem, że największym komplementem był nazwanie kogoś "Klimatowiec". 

 – Ale "Klimatowiec"! – słyszałem czasem głosy podziwu.

   "Koledzy" odbierali TVP przez satelitę. Zauważyłem, że najbardziej lubią oglądać teleturnieje. Zwłaszcza jeden. Dziwiło mnie to tym bardziej, że ich wiedza rzadko sięgała poza pierwsze pytanie. Komu udawało się odpowiedzieć na drugie pytanie poprawnie wzbudzał powszechny zachwyt i dumnie obnosił się ze swoją "inteligencją"  po celi. 

   Kiedyś nieuważnie czytałem książkę bardziej koncentrując się na dźwięku dochodzącym z telewizora. Leciał właśnie jakiś teleturniej. Padło trzecie pytanie. Łatwe. Mimo tego między "telewidzami" rozgorzała zawzięta dyskusja. Każdy obstawiał co innego. W końcu Piotr zwrócił się bezpośrednio do mnie. Byłem zaskoczony gdyż dawno się do mnie nikt nie odzywał:

 – A ty  "Nowy", jak myślisz?

Powiedziałem. Odpowiedź była trafna. Nikt mnie nie pochwalił lecz zobaczyłem w ich oczach coś na kształt podziwu. Ośmieleni tym, że Piotr do mnie zagadał sami zaczęli zadawać pytania. Odpowiadałem poprawnie do poziomu niedostępnego dla żadnego z nich czym wzbudziłem nieskrywany zachwyt:

 – Ten "Nowy" nie jest taki głupi na jakiego wygląda – kręcili głowami.

   Nastały dla mnie, po tym telewizyjnym incydencie, czasy odwilży. Coraz częściej do mnie o coś zagadywano.

   Raz w miesiącu wychodziło się do sklepiku na zakupy. Oczywiście jeśli miało się za co kupować. Ja nie pracowałem więc nie miałem za co. Nie dostawałem też kieszonkowego, bo nawet nie wiedziałem, że jest taka możliwość. Współwięźniowie, z celi pracowali i robili zakupy. Kiedyś jak wróciłem spod prysznica zastałem na łóżku różne fanty takie jak cola w puszce, czekolada i inne. Byłem tym zaskoczony i tylko wydukałem:

 – Dziękuję.

  Na drugi dzień wytłumaczono mi jak się starać o kieszonkowe. C.d.n…

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758