Bez kategorii
Like

„Młodych wykształconych” droga do lepszego jutra

23/12/2011
393 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Nie ulega wątpliwości, że te przeciwstawne siły, doprowadzą do załamania się niemieckiego porządku w UE. Tylko wtedy zaistnieje szansa na odzyskanie przez Polaków i Polskę suwerenności. I dobrze by było gdyby tym razem już nie została zmarnowana.

0


 


 
Na unijnym firmamencie Polska stanowi niepowtarzalny ewenement. Podczas gdy UE rozrywają dwa kierunki, centralizujący-globalistyczny i odśrodkowy-rewolucyjny, III RP wydaje się być „oazą spokoju i dobrobytu”.
 
Międzynarodowa oligarchia finansowa kontynuuje przekształcanie Europy z „formalnej demokracji” w „de facto dyktaturę”. Osiągane jest to za pomocą instalowania na kluczowych stanowiskach zaufanych zauszników finansjery. Po Europejskim Banku Centralnym, Grecji i Włoszech, na stanowisko takowe (ministra gospodarki) wypromowano w nowym hiszpańskim rządzie Luisa de Guindosa.  Nowo mianowany minister z całą stanowczością stwierdził, że uda mu się wyciągnąć Hiszpanię z obecnej zapaści gospodarczej. Biorąc pod uwagę fakt, że „pan minister” piastował kierownicze stanowisko w amerykańskiej firmie Lehman Brothers, od której rozpoczął się obecny kryzys finansowy, można sobie wyobrazić jak ta „gospodarcza odnowa” będzie wyglądać. 
 
Powyższy proces będzie kontynuowany w pozostałych krajach UE.   Jedynie Polska uniknie zapewne takowej transformacji. W III RP od wielu już lat wszystkie kluczowe stanowiska dzierżą zaufani agenci wszelkich liczących się w Europie sił, nie ma więc potrzeby robienia takiego zamieszania na szczytach władzy.
 
Mamy więc w naszej Ojczyźnie sytuację kontrastującą z tą zaistniałą w  pozostałej części UE. U władzy mamy „przewidywalnych i kompetentnych” POlszewików, mocno dzierżących ster rządów, którzy koncentrują się obecnie nad przygotowaniami do ostatecznego demontażu potiomkinowskiej atrapy polskiej państwowości, jaką jest tzw. III RP. Z drugiej strony funkcjonuje w niej w przeważającej mierze bezwolne i ogłupione społeczeństwo, którego „śmietankę” stanowią „młodzi, wykształceni z dużych miast”.
 
Mądre polskie powiedzenie stanowi, że „młodzież jest przyszłością narodu”.    Warto więc zastanowić się jaka ta „przyszłość” będzie i jakiego „narodu”?
 
Miałem ostatnio okazję dyskusji z błyskotliwą „młodą wykształconą”, która zaskoczyła mnie genialną w swej odkrywczości tezą.   Demonstrując swe zadowolenie z faktu „zaczepienia się” na jakimś stanowisku w Polsce, co według niej jest rzadkością, wyraziła ona pogląd, że „jednak nie można opierać gospodarki kraju wyłącznie na usługach” bo rodzi to wspomniane wyżej konsekwencje. Cieszyć mogłaby ta rewolucyjna wręcz koncepcja, gdyby nie fakt, że większość społeczeństwa po dwudziestu latach funkcjonowania „jedynie słusznego ustroju” jeszcze się nie połapała w jego rzeczywistych rezultatach.
 
Od dawna gnębiło mnie zagadnienie, jak jest to możliwe że większość „młodych wykształconych” nie jest w stanie skorelować własnych sytuacji życiowych vis-à-vis  sytuacji kraju, w którym przyszło im dorastać.   Z jednej strony wykazują oni pełną aprobatę roli w jakiej III RP funkcjonuje w ramach UE, z drugiej zaś klarownie zdają sobie sprawę z braku jakichkolwiek możliwości egzystencji w Ojczyźnie. Takiej schizofrenii nie można wytłumaczyć samą wytrenowaną lub wrodzoną bezmyślnością.  Po dłuższych dywagacjach doszedłem do wniosku, że przyczyna leży w umiejętnym doprowadzeniu przez media i obecny „europejski” system edukacyjny,  psychiki tych ludzi do poziomu infantylizmu dwuletniego dziecka. Tylko w takim wieku akceptuje się a priori otaczający świat jako normę.  
 
Dla wielu polskich dwulatków zwyczajnością jest to, że tata wraca codziennie do domu chwiejąc się na nogach i zalatując specyficznym zapachem, że tatuś jest czarny a mamusia biała, że mamusia przyprowadza codziennie nowego tatusia itd. 
 
Idąc tym tokiem rozumowania; dla „młodych wykształconych” najzwyczajniejszą zwyczajnością jest to;
że w „bratnich państwach unijnych” (po dwu dekadach polskiej transformacji) stopa życiowa jest znacznie wyższa niż w III RP;
że  w kraju znajdującym się w centrum Europy praktycznie nie istnieje system transportu lądowego;
że w kraju który jeszcze dwadzieścia lat temu był pierwszym w świecie producentem cukru, ziemniaków, węgla itd. musi się te towary importować;
że w sąsiednich Niemczech istnieje potężny przemysł i minimalne bezrobocie, a w Polsce dokładnie na odwrót;
że Niemcy, Anglicy, Francuzi, Włosi, itd są lepsi, mądrzejsi i mają prawo do własnego zdania, a Polacy wręcz przeciwnie. 
 
Wyliczankę tą można by kontynuować nieomalże w nieskończoność, ale już tych kilka przykładów ilustruje wystarczająco stan ego „młodych i wykształconych”.    Istoty obdarzone taką osobowością nie są w stanie funkcjonować efektywnie w grupie jako jedna społeczność, nie wspominając już o ewentualnym doskonaleniu tejże. Po wyemigrowaniu i rozproszeniu się pomiędzy „lepszymi i mądrzejszymi” działają już normalnie wkładając cały swój mizerny wysiłek intelektualny jedynie w to by robić to samo co otoczenie i jak najszybciej się w nim za asymilować. Dla swych „nowych ojczyzn” stanowią oni rodzaj biologicznego nawozu stymulującego dynamikę demograficzną tychże.
 
Jeżeli z jakiś powodów nie uda im się wyemigrować z kraju;  pozostają bierną masą wypełniającą wszystko co zostaje im nadane z góry od dzierżących wszelką władzę polityczną, gospodarczą i medialną obcych agentów, zdrajców i sprzedawczyków.   Nasuwa to oczywisty wniosek, że przyszłość jaką dla naszej Ojczyzny tworzą nie może być dobra. 
 
W artykule na witrynie Onet.pl ukazał się dziś artykuł dotyczący trendów migracyjnych w III RP. Reputacja tego „jasnogrodzkiego” portalu wyklucza możliwość siania paniki lub zamętu. Pomimo to w tekście znaleźć można takie stwierdzenia jak:
 
– Po raz pierwszy widać skalę emigracji – tłumaczy prof. Janusz Witkowski, prezes GUS. – Jest gorzej, niż myślałam – ocenia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Krystyna Iglicka, demograf z Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Badaczka jest zaskoczona tempem emigracji na Zachód. – To gigantyczne uchodźstwo, największy ubytek demograficzny po II wojnie światowej – podkreśla.
Wyjeżdżają głównie ludzi młodzi…. Dlaczego Polacy nie wracają do kraju, mimo że na Zachodzie trwa kryzys? – Bo mają kłopoty z odnalezieniem się w kraju.
 
 
 
Jak widać nawet „młodym wykształconym” trudno jest na powrót „odnaleźć się” w orwellowskiej rzeczywistości III RP. Nie wpływa to jednak na fakt oddawania przez nich w kolejnych wyborach głosów na tych którzy tą rzeczywistość kształtują. 
 
Wkrótce jednak życie postawi przed nimi nowe wyzwania. 
 
Obecnie nawet bez pracy „polscy panowie” mogą utrzymywać się z zasiłków dla bezrobotnych. Gnieżdżąc się w zatłoczonych izbach spijają „browarki” starając się przeczekać kryzys. Zaś „polskie panie” tradycyjnie oddają się świadczeniu usług (detalicznych lub hurtowych) miejscowej męskiej populacji. 
 
Kryzysu jednak nie da się „przeczekać”. Kryzys dopiero się zaczyna, a wraz z nim aplikowane zachodnim społeczeństwom „programy oszczędnościowe”, których istotnym elementem są cięcia w budżecie socjalnym, co w praktyce oznacza koniec „złotych czasów” bezterminowych zasiłków dla bezrobotnych.  Co po ich zakończeniu zrobią nasi „młodzi i wykształceni”? „Panie” poradzą sobie bez kłopotu, gdyż segment gospodarki, w którym „robią” znany pod angielskim terminem „sex industry” jest w zasadzie odporny na zmiany koniunktury gospodarczej. Jeżeli będą one na tyle altruistyczne by wspierać swych braci i ojców, to nasi „panowie” będą mogli kontynuować swe „browarki”, jeśli nie, to kto wie?
 
Polaków bardziej jednak powinien interesować los tych „młodych, wykształconych”, którzy pozostaną w kraju. Z przedstawionych powyżej powodów, ich odsetek zwiększy się prawdopodobnie znacznie, przynajmniej w przypadku mężczyzn. Stanowić oni będą potężny balast i inhibitor jakichkolwiek sanacyjnych procesów. W krytycznej sytuacji mogą oni być wykorzystani przez rządzącą agenturę w charakterze „tarana” wymierzonego w polską część populacji.   Imperatywem wydaje się więc potrzeba wypracowania strategii pokojowej koegzystencji tych dwu segmentów społeczeństwa III RP. Za trwałą uznać należy bowiem  przepaści jaką „naszym” władcom udało się wykopać pomiędzy Polakami a polskojęzycznymi „europejczykami”. 
 
W takiej sytuacji nie pozostało nic innego poza oddolną budową równoległego narodowego społeczeństwa. Tylko takie działanie daje szansę na przetrwanie naszego Narodu. Nie ulega wątpliwości, że przeciwstawne siły, o których pisałem we wstępnej części artykułu, doprowadzą do załamania się niemieckiego porządku w UE. Tylko wtedy zaistnieje szansa na odzyskanie przez Polaków i Polskę suwerenności. I dobrze by było gdyby tym razem już nie została zmarnowana.
0

dr nowopolski

Unikajacy stereotypów myslowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i swiata

344 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758