Ostatnio odżywają stare teorie płaskiej Ziemi i Ziemi pustej w środku (nowa nazwa niebocentryzm). Pojawiła się tez koncepcja, że świat, który znamy to krater wulkanu na ogromnej lodowej kuli. Krater może mieć dowolny kształt. Może być plaski, trochę wklęsły, trochę wypukły. Ale chyba twórcy tej koncepcji traktują krater jako płaski. I jak bez lotu w kosmos sprawdzić gdzie żyjemy?
Ostatnimi czasy ludzie starają się udowodnić, że Ziemia wcale nie jest kulą o średnicy około 12 000 km na której powierzchni żyjemy, która wraz z innymi planetami krąży wokół Słońca. W internecie promowane są również inne koncepcje. Mamy oczywiście koncepcję płaskiej Ziemi, pustej Ziemi (w wersji polskiej – niebocentryzm) i gigantycznej kuli śnieżnej pokrytej ciepłymi kraterami i my żyjemy w jednym z kraterów. O kulistej Ziemi każdy uczy się w szkole, więc opisze skrótowo pozostałe koncepcje.
Wyobrażenie płaskiej Ziemi istnieje już od najdawniejszych czasów. Najbardziej kompletny obraz nieruchomej Ziemi w centrum kosmosu podał Klaudiusz Ptolemeusz. Jego teorię podaję za wikiwand.com:
„Zgodnie z geocentryczną teorią budowy świata, dookoła usytuowanej centralnie we Wszechświecie Ziemi biegnie siedem planet w następującej kolejności: Księżyc, Merkury, Wenus, Słońce, Mars, Jowisz, Saturn, przy czym Słońce i Księżyc biegną dookoła Ziemi ruchem jednostajnym, bezpośrednio po swoich kolistych orbitach, a środki tych orbit leżą nieco poza Ziemią (są to okręgi ekscentryczne, przybliżające eliptyczne orbity Ziemi wokół Słońca i Księżyca wokół Ziemi.
Poza deferentem Saturna w geocentrycznej teorii budowy Wszechświata znajdowała się sfera gwiazd stałych, obracająca się dookoła Ziemi ze wschodu na zachód w czasie jednej doby ziemskiej. Ruch sfery gwiazd stałych był przekazywany sferom planetarnym. Obrazem ruchu sfery gwiazd stałych był widoczny ruch dzienny sfery niebieskiej.
Ptolemeusz wiedział, że pomimo tak skomplikowanej budowy i złożoności ruchów planet na deferentach i epicyklach, ruchy planet na sferze niebieskiej nie zostały dokładnie wyjaśnione i były bardziej złożone. Umieszczenie środków deferentów w różnych odległościach od środka Ziemi nie wystarczało do opisania odchyleń w zaobserwowanych położeniach planet w odniesieniu do ich położenia wynikającego z obliczeń na podstawie opisanej teorii. Ptolemeusz uciekł się do wybiegu, wprowadzając do swojej teorii tzw. punkty wyrównawcze, czyli ekwanty.
Zastosowanie ekwantu powodowało, że ruch po deferencie wypadał jako ruch jednostajny widziany nie z jego środka, ale z ekwantu położonego po przeciwnej stronie środka deferentu niż Ziemia.”
Tyle Ptolemeusz. Oczywiście coś się tam nie zgadzało i współcześni wyznawcy idei płaskiej Ziemi uzupełnili pewne braki. Biegun północny jest w centrum Ziemi, a południowy otacza Ziemię ściana lodową nie do przebycia. Inne nieścisłości też są wyjaśniane.
Portal livescience.com tłumaczy jak w warunkach płaskiej Ziemi zachodzą pory roku (tłumaczenie Google Translator):
„Chociaż możesz wyobrazić sobie słońce jako ogromną kulę eksplodującego gazu znajdującą się w odległości 93 milionów mil (150 milionów kilometrów) , mieszkaniec Ziemi zobaczyłby je jako malutki, malutki reflektor unoszący się tuż nad Ziemią. Jak malusieńki i jak blisko? Według wczesnego myśliciela zajmującego się płaską Ziemią, Samuela Birleya Rowbothama, który opublikował wpływowy traktat „Zetetic Astronomy: Earth Not a Globe” w 1881 roku, Słońce ma tylko około 32 mil (52 km) średnicy i unosi się w dowolnym miejscu od 400 do 700 mil (640 do 1130 km) nad Ziemią, w zależności od miesiąca. Wielu współczesnych płaskoziemców uważa, że Słońce znajduje się około 3000 mil (5000 km) nad Ziemią, ale ogólna idea Rowbothama pozostaje popularna w społeczności. Oto jak członkowie Towarzystwa Płaskiej Ziemi (jednej z czołowych grup aktywistów zajmujących się płaską Ziemią na świecie) opisują ten pomysł na swojej oficjalnej stronie wiki :
„Słońce krąży po okręgu wokół bieguna północnego. Kiedy znajduje się nad twoją głową, jest dzień. Kiedy nie ma, jest noc. Światło słoneczne ogranicza się do ograniczonego obszaru, a jego światło działa jak reflektor na Ziemi. ”
Średnica tych kręgów słonecznych rządzi porami roku. Według jednej z popularnych teorii słońce krąży najbliżej bieguna północnego w czerwcu, a następnie spędza następne sześć miesięcy na powolnym przemieszczaniu się po spirali w kierunku lodowej ściany na krańcu świata. W grudniu słońce zmienia kierunek i ponownie cofa się spiralnie do wewnątrz. Podczas równonocy wiosennej i jesiennej, krąży w idealnej pętli wokół równika, rzucając światło w dowolnym momencie na połowę dysku świata.
Przejdźmy teraz do koncepcji pustej Ziemi czyli niebocentryzmu. Legendy o pustej Ziemi istnieją w różnych kulturach od tysięcy lat. Podejście naukowe do tego zagadnienia datuje się gdzieś od XVI wieku. O rozwoju koncepcji pustej Ziemi możemy poczytać w Wikipedii (tłumaczenie Google Translator):
”Edmond Halley w 1692 przypuszczał, że Ziemia może składać się z wydrążonej skorupy o grubości około 800 km (500 mil), dwóch wewnętrznych koncentrycznych powłok i najbardziej wewnętrznego jądra. Atmosfery oddzielają te muszle, a każda z nich ma własne bieguny magnetyczne. Kule obracają się z różnymi prędkościami. Halley zaproponował ten schemat, aby wyjaśnić anomalne odczyty kompasu. Wyobraził sobie atmosferę wewnątrz jako świetlistą (i prawdopodobnie zamieszkaną) i spekulował, że uciekający gaz spowodował zorzę polarną . De Camp i Ley twierdzili (w swoich Lands Beyond ), że Leonhard Euler również zaproponował pomysł na pustą Ziemię, pozbywając się wielu powłok i postulując wewnętrzne słońce o szerokości 1000 km (620 mil), aby zapewnić światło zaawansowanym cywilizacjom wewnątrz Ziemi, ale nie zawierają żadnych odniesień; rzeczywiście, Euler nie zaproponował pustej Ziemi, ale istnieje nieco powiązany eksperyment myślowy .
De Camp i Ley twierdzą również, że Sir John Leslie rozwinął pomysł Eulera, sugerując dwa centralne słońca o nazwach Pluton i Prozerpine (nie było to związane z planetą karłowatą Pluton , która została odkryta i nazwana sto lat później).
W 1818 roku John Cleves Symmes, Jr. zasugerował, że Ziemia składa się z wydrążonej skorupy o grubości około 1300 km (810 mil), z otworami o szerokości około 2300 km (1400 mil) na obu biegunach, z 4 wewnętrznymi skorupami otwartymi na biegunach.
Marshall Gardner napisał Podróż do wnętrza Ziemi w 1913 roku i opublikował rozszerzone wydanie w 1920 roku. Umieścił wewnętrzne słońce na Ziemi i zbudował działający model Pustej Ziemi, który opatentował (patent USA 1096,102 ).
Zamiast mówić, że ludzie żyją na zewnętrznej powierzchni wydrążonej planety – czasami nazywanej hipotezą „wypukłej” Pustej Ziemi – niektórzy twierdzą, że ludzie żyją na wewnętrznej powierzchni wydrążonego kulistego świata, tak że nasz wszechświat leży we wnętrzu tego świata . Zostało to nazwane hipotezą „wklęsłej” pustej ziemi (skycentrism).
Polska odmiana niebocentryzmu tak opisuje Ziemię i wszechświat:
„Przyjmijmy, że cały widoczny wszechświat jest o wiele mniejszy, niż się powszechnie uważa. Ludzkość żyje po wewnętrznej stronie skorupy próżnej w środku Ziemi; w jej wnętrzu znajduje się ciemna sfera niebieska, wokół której obracają się luźno z nią połączone punkty świetlne. Tworzy to w rezultacie, tzw. wszechświat ułudny (będący czystym złudzeniem). „Gwiazdy” widziane na niebie są oczywiście niewielkimi punktami światła przymocowanymi do sfery niebieskiej tego ułudnego wszechświata. Słońce ma zaledwie dwa kilometry średnicy, planety zaś, bardzo małe, krążą wokół centralnej sfery. Noc zapada wtedy, gdy Słońce znajduje się po drugiej stronie tego „wszechświata”, a to, czy widoczny jest na nocnym niebie Księżyc i planety, zależy po prostu od ich położenia względem obserwatora i sfery centralnej. „Jeśli Księżyc znajduje się w środku naszej Ziemi, to rzeczywiście byłoby mało miejsca dla nas!” „Być może Księżyc, Słońce, planety, i gwiazdy są znacznie mniejszy niż przyjmujemy!”.”
Ostatnią hipotezą dotyczącą kształtu Ziemi, którą chciałbym pokrótce omówić jest hipoteza gigantycznej kuli śnieżnej z ciepłymi kraterami. W jednym z takich kraterów znajduje się nasz świat. Ta idea zawiera w sobie i niebocentryzm i płaską Ziemię.
Zakłada, że żyjemy na gigantycznej śnieżnej kuli zawieszonej gdzieś w kosmosie, a cała nasza Ziemia umieszczona jest w ciepłym kraterze. Stąd i może być wklęsłość Ziemi jak w niebocentryźmie lub płaskość – jak w przypadku płaskiej Ziemi. Nad kraterem pomykają dwa światełka, to Księżyc i Słońce jak w płaskiej Ziemi, a gwiazdy, to gwiazdy w rozumieniu kulistej Ziemi. Niewiele znalazłem na temat tej hipotezy, więc nie będę się długo o niej rozpisywał.
Pierwszym eksperymentem, który miał potwierdzić kulistość Ziemi był eksperyment wykonany w roku 230 p.n.e. przez Eratostenesa. Według Wikipedii tak przebiegał eksperyment:
„Eratostenes porównał długość cieni rzucanych w południe, w czasie letniego przesilenia, pomiędzy Syene (dzisiejszy Asuan w Egipcie nad Nilem) i Aleksandrią. Założył przy tym, że Słońce jest tak odległe, że promienie światła w obu miejscach są praktycznie równoległe. W tym okresie promienie słoneczne w Syene oświetlały dno głębokiej studni, padały więc pionowo (Słońce było w zenicie), podczas gdy w tym samym czasie w Aleksandrii, leżącej według Eratostenesa na tym samym południku (co nie jest prawdą, ale popełniany błąd jest niewielki), padały one pod kątem 7,2 stopnia (co stanowi 7,2/360, czyli 1/50 część kąta pełnego).
Od przewodników karawan wiedział także, że odległość pomiędzy tymi miastami wynosi ok. 5000 stadionów (tj. ok. 800 km, dokładna wartość długości stadionu nie jest znana, ale średnio antyczny stadion miał długość ok. 185 m). Obwód Ziemi powinien być więc 50 razy większy, czyli wynosić ok. 40 000 km.”
Poniższy poglądowy rysunek przedstawiający ten eksperyment został zaczerpnięty ze strony ilf.fizyka.pw.edu.pl
Oczywiście jeśli przyjmiemy, że słońce jest mała tarczą lub kulą i świeci jak punktowe źródło światła (reflektor), to eksperyment Eratostenesa niczego nie dowodzi. Coś się wylicza, ale generalnie nie wiadomo co. Poniżej przedstawiam ten sam eksperyment dla płaskiej Ziemi
i dla wklęsłej
I żeby wszystko było jasne jeszcze definicja widnokręgu z Wikipedii:
„Widnokrąg – granica widoczności w płaszczyźnie horyzontu. Linia pozornego zetknięcia nieboskłonu z powierzchnią Ziemi. W terenie otwartym widnokrąg jest zbliżony kształtem do okręgu. W terenie zabudowanym lub pofałdowanym, widnokrąg stanowią najdalsze widoczne elementy krajobrazu. Pojęcie widnokręgu jest ściśle związane z obserwatorem. Im wyżej ponad powierzchnię terenu lub akwenu jest wzniesiony obserwator, tym odleglejszy jest jego widnokrąg.
Pod względem językowym znaczenie słowa „widnokrąg” częściowo pokrywa się ze znaczeniem słowa „horyzont”; „horyzont” obejmuje jednak dodatkowo inne znaczenia, w tym także przenośne”.
Oczywiście płaskoziemcy i niebocentrycy znajdują alternatywne rozwiązanie tego zjawiska. Wyjaśnieniem jest perspektywa, a przede wszystkim jej szczególna odmiana – perspektywa zbieżna . Zacytuję definicję za portalem epodreczniki.pl:
„Istotą perspektywy zbieżnej jest to, że przedmioty przedstawiane na obrazie powinny zmniejszać się w miarę oddalania od widza, a wszystkie linie prostopadłe do płaszczyzny obrazu, zbiegać w jednym punkcie. W ten sposób płaska powierzchnia obrazu sugeruje głębię, mającą wiele cech wspólnych ze sposobem, w jaki ludzie faktycznie postrzegają przestrzeń i umieszczone w niej obiekty.”
Oko jest pewnym instrumentem optycznym, który rozróżnia szczegóły po kątem nie mniejszym niż jedna minuta kątową (visus) i stąd tysiące kilometrów mieszczące się w tej minucie zlewają się w punkt na horyzoncie. Oczywiście można użyć przyrządów optycznych i popatrzyć dalej. Według zwolenników płaskiej Ziemi właśnie widzi się dalej (prnewswire):
„Łącznie przeprowadzono siedem eksperymentów naukowych, w tym badanie geodezyjne, które opierało się na pomiarze odległości pomiędzy podstawami a wierzchołkami dwóch budynków: jednego w Torres (Rio Grande do Sul), a drugiego w Natal (Rio Grande do Norte). Odległość między budynkami wynosiła 3050 km, a punktem odniesienia pomiaru był poziom morza. – Pomiary były identyczne. Jeżeli Ziemia byłaby kulista, to pomiar odległości między podstawami budynków byłby mniejszy niż pomiar pomiędzy ich wierzchołkami, ponieważ budynki oddawałyby krzywiznę Ziemi – wyjaśnia Urandir de Oliveira, założyciel centrum Dakila Pesquisas. Inżynierowie z Krajowego Instytutu Osiedlania się i Reformy Agrarnej (INCRA – Instituto Nacional de Colonização e Reforma Agrária) także wzięli udział w badaniu. Laser o dużym zasięgu został wykorzystany do dokonania pomiaru płaskości i wypoziomowania wód przy tamie Três Marias w Minas Gerais, Lagoa dos Patos w Rio Grande do Sul, jeziorze Titicaca w Peru, na morzach otaczających wyspę Ilhabela w stanie São Paulo oraz przy Cieśninie Gibraltarskiej. Testy przeprowadzone na odległość do 35 km nie wykryły obecności zakrzywień.
Eksperymenty przeprowadzone za pomocą teleskopów załamujących i odbijających potwierdziły, że statki nie znikają za linią horyzontu, a jedynie to obserwatorzy tracą możliwość ich dostrzegania ze względu na zaistniałe zjawisko optyczne.”
Kuloziemcy tłumaczą to zakrzywieniem promienia świetlnego w związku z różna gęstością optyczną atmosfery. Np. powietrze tuż nad powierzchnia wody zawiera więcej pary wodnej i aerozoli wody, co zwiększa jego gęstość optyczną powodując całkowite wewnętrzne odbicie (rysunek poniżej).
W przypadku wklęsłej Ziemi, jeśli promień krzywizny jest duży linie horyzontu można tłumaczyć również perspektywą. Wewnętrzne niebo nie pozwala widzieć co jest na przeciwległym punkcie Ziemi. Oczywiście Ziemia kraterowa ma dokładnie takie samo wyjaśnienie linii horyzontu.
Płaskoziemcy i kuloziemcy wysyłają różne balony stratosferyczne żeby zaobserwować krzywiznę lub brak krzywizny Ziemi. Tylko problem jest taki, że kuloziemcy używają kamer z rybim okiem, które zawsze pokażą kulistość Ziemi, a płaskoziemcy – kamer 360 stopni, które zawsze pokażą, że Ziemia jest płaska, bo filmują po tworzącej stożka, co opisałem w poście „Płaska Ziemia?„. Są jeszcze zdjęcia ze stacji kosmicznej, ale one raz pokazują płaski horyzont, a raz kulistość Ziemi. I to pewnie też zależy jaką kamerą jest Ziemia filmowana.
Co ciekawe wklęsłoziemcy (niebocentrycy) na potwierdzenie swojej tezy mają pewne obserwacje zbiorników z wodą. Wcześniej cytowany artykuł „Niebocentryzm: żyjemy w środku Ziemi, część III” podaje takie ciekawe informacje:
„W 1897 roku w USA profesor U.G.Morrow zbudował konstrukcje (rectilineator) służącą do pomiaru wypukłości oceanu. Wyniki były zdumiewające: Na długości zaledwie 3,8 km ocean znajdował się 1,22 m powyżej punktu pomiarowego! A więc ocean jest wklęsły jak miska do lodów… Pomiary były powtarzane wielokrotnie, wzięto także pod uwagę wielkości pływów. ”
Nie wiem czy właściwe jest słowo „powyżej”, czy nie powinno być „poniżej” ale mniejsza z tym. Tu mamy inny ciekawy fragment:
„Polecam również wycieczkę np. nad Jezioro Bodeńskie i należy zabrać ze sobą teleobiektyw o ogniskowej minimum 400 mm, oraz wykonać kilka zdjęć przeciwnego brzegu, pomiędzy Friedrichshafen a Romanshorn. W tym celu wskazane jest poziome ustawienie obiektywu i wykonanie paru zdjęć, podczas gdy na środku jeziora płynie prom. Dla przypomnienia, odległość pomiędzy nimi w prostej linii wynosi około 11 km. Według znanych nam teorii oraz prostolinijnym przebiegu promieni światła, zdjęcie tak wykonane powinno przedstawiać prom na środku jeziora, a na drugim brzegu widzieć powinniśmy czubki drzew oraz wyższe kondygnacje budynków. Zapewniam was, że tak nie jest!
Zdjęcie tak wykonane będzie zawsze i za każdym razem przedstawiać prom na środku jeziora, a w połowie promu, powyżej burty, będziemy widzieć drugi brzeg. Odpowiednie pomiary promu wykazały różnice wysokości do 2,34 m między taflą jeziora a punktem widzianym na zdjęciach jako brzeg!”
Zarówno ocean, jak i Jezioro Bodeńskie nie są układami zamkniętymi. Przez Jezioro Bodeńskie przepływa rzeka Ren. Znamy prawo Bernoulliego dotyczącego przepływu płynów, które poniżej podaję za portalem edunauka.pl
Podobno siła Coriolisa powstająca w wyniku ruchu obrotowego Ziemi powoduje podcinanie jednego brzegu rzek płynących południkowo bardziej niż drugiego. W praktyce jest to trudne do zaobserwowania. Drugi efekt obecności tej siły to konkretny kierunek obrotu wiru na danej półkuli np. w wannie podczas spuszczania wody. Podczas moich prób wir kręcił się w obie strony. Prawdopodobnie większy wpływ na jego kierunek miał sposób wyciągania korka z wanny niż siła Coriolisa. Gdy obserwowałem wiry na rzece, to moim zdaniem, kręciły się w obu kierunkach. Koronnym argumentem kuloziemców na obrót Ziemi, niekoniecznie kulistość, jest wahadło Foucaulta. Ponoć na jednej półkuli kręci się w jedna stronę, a na drugiej – w przeciwną. Na równiku w ogóle się nie kręci, tylko wykonuje ruchy oscylacyjne. Przewrotni płaskoziemcy twierdzą, że ruch wahadła Foucaulta zależy od liny na której wisi wahadło, od sposobu puszczenia wahadła i od wielu jeszcze innych czynników tak, że wahadło raz kręci się w jedną stronę, raz w drugą, a czasem w ogóle się
target=”_blank” rel=”noopener”>nie kręci. Mało tego, jako kontrargument podają jeszcze efekt Allaisa, polegający na tym, że podczas zaćmień Słońca wahadło zachowuje się nietypowo:
„Anomalia polega na tym, że w czasie zaćmienia wydaje się, że nastąpiła zmiana kierunku ruchu o kilka stopni”.
To, że podczas zaćmień Słońca wahadło Foucaulta zachowuje się nietypowo, to jeszcze mały pikuś. Szanowani naukowcy chcieli wyjaśnić ten efekt tak:
„Najpopularniejsza konwencjonalna teoria głosi, że wady mechaniczne aparatu lub zmiana warunków atmosferycznych wpływają na wahadło. ”
Czyli według tej teorii można przyjąć, zachowanie wahadła Foucaulta zależy od „chciejstwa” eksperymentatorów i może wcale nie być dowodem na ruch obrotowy Ziemi. A tym bardziej na jej kulistość. Czyli sami naukowcy przyznali się, że robią dziadostwo.
Co do efektu Allaisa, są i jego poważne wytłumaczenia jak np. praca Bjarne’a Lorenzena.
Oczywiście, jeśli ktoś ma duże samozaparcie, to może sobie pojeździć po świecie ze swoim wahadłem Foucaulta i sprawdzić w którą stronę się kręci na półkuli północnej, w którą na południowej i czy na równiku się kręci. Jeśli na równiku się zakręci, to znaczy, że bliżsi prawdy są płaskoziemcy, tylko Ziemia nie jest nieruchoma. Oczywiście na półkuli północnej i południowej wahadło musiałoby się kręcić w tą samą stronę.
Więc jak my maluczcy możemy sprawdzić kształt Ziemi? Nie polecimy w kosmos, żeby sprawdzić, więc co? Zostają nam tylko pomiary pośrednie. Prawo grawitacji Newtona mówi, że siła wzajemna oddziałujących na siebie mas jest wprost proporcjonalna do iloczynu tych mas i odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości pomiędzy nimi. Jest jeszcze stały współczynnik przez który mnożymy, czyli stała grawitacji. W przypadku, gdy mamy jakiś obiekt o masie np. 1 kilograma na powierzchni Ziemi, to jego wkład w siłę grawitacji oddziałującą między nim, a Ziemią jest znikomy. Z drugiej zasady dynamiki Newtona wiemy, że przyspieszenie ciała, np. naszego o masie 1 kg, jest wprost proporcjonalne do siły działającej na ciało podzielonej przez masę tego ciała. I stąd ciężar naszego ciała, czyli siła działająca na nie, to masa ciała pomnożona razy przyspieszenie ziemskie, oczywiście w przypadku, gdyby Ziemia była nieruchoma kulą. Jeśli Ziemia się obraca, to aby obliczyć ciężar ciała należy uwzględnić ten ruch obrotowy, czyli od siły grawitacji należy odjąć siłę odśrodkową występującą na danej szerokości geograficznej, co pokazane jest na rysunku poniżej zaczerpniętym z portalu fizykon.org.