Ostatni szczyt w Davos stał pod znakiem lamentów nad opłakanym stanem projektu globalizacji (nowego porządku światowego – NWO).
Pod batutą Georga Sorosa, znaczący „przywódcy” unijni, tacy jak Merkel, Macron, czy May, zgodnie rozpaczali nad możliwością załamania się wspomnianego projektu, wzywając do bezkompromisowej walki z „nacjonalizmem”, „ksenofobią, „antysemityzmem”, „rasizmem” i innymi jego zagrożeniami.
Jeszcze kilka lat temu, wspominając projekt budowy nowego globalnego porządku światowego, każdy „oszołom” narażony był nie tylko na pośmiewisko „poważnych mediów”, ale i głupawy rechot gawiedzi, drwiącej z „manii prześladowczej” tegoż. A dziś, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, „światowi przywódcy” nie tylko przyznają jego istnienia, ale i to że jawią się oni głównymi budowniczymi NWO. Podobnie zachowują się „poważne media” ( np. NJT, WP, WSJ) wtórując lamentowi „przywódców”.
Specjalne miejsce w tej układance zajmuje Soros, który nie tylko jawnie finansuje projekt CIA ściągnięcia do Europy mas muzułmanów, nie tylko nie kryje się z finansowaniem w USA ruchu oporu przeciw demokratycznie wybranemu prezydentowi tego kraju, ale na dodatek publicznie w wywiadach przyznaje się do swej roli „szmalcownika” w okupowanych przez Niemców Węgrzech. Mało tego, na pytanie dziennikarza, czy żałuje tego postępku, szczerze stwierdza, że nie bo parzcież majątek Żydów wysyłanych do obozów zagłady i tak był konfiskowany. Lepiej jeśli dostał się on w jego ręce, niż np. węgierskich gojów, którym to uprzednio owi Żydzi dobra te zrabowali.
Nie ma wątpliwości, że każdy goj na jego miejscu byłby dawno za kratkami, podczas gdy on może kontynuować swą wywrotową nielegalną działalność w świetle medialnych jupiterów, a na dodatek odgrażać się jedynemu przywódcy unijnemu, Wiktorowi Orbanowi, z powodu jego obrony suwerenności Węgier.
Główny personalny atak na forum w Davos zrealizował Soros w stosunku do prezydenta Trumpa, oskarżając go niewątpliwie słusznie o to, że jego polityka zagraniczna zbliża świat do katastrofy nuklearnej. Biorąc pod uwagę pełne zaangażowanie prezydenta po stronie Izraela, ktoś mógłby wyciągnąć pochopny wniosek, że w łonie światowego żydostwa istnieje jakiś konflikt. Nic bardziej mylnego; takie „sprzeczności” we wszystkich istotnych sprawach są wśród Żydów normą, gdyż baczą oni by zawsze uczestniczyć we wszystkich stronach zmagań i konfliktów, ile by ich nie było. Daje im to gwarancję sukcesu w każdych okolicznościach. No może nie tym razem, gdy waży się być albo nie być naszego globu, a więc i ich samych. Żydowska arogancja, megalomania i buta, nie pozwalają im widzieć tego ogromnego zagrożenia.
Tak wiec na obecnym etapie istnieją dla Ludzkości trzy alternatywy: nuklearnej zagłady, triumfu NWO, lub odrodzenia się suwerennych państw narodowych. Dwoma pierwszymi alternatywami nie warto zawracać sobie głowy, gdyż pierwsza oznacza zagładę ziemi, a druga piekło na ziemi. Pozostaje więc trzecia, z istotnym pytaniem o przyszły model suwerennej wspólnoty narodów.
Zwłaszcza z europejskiego punktu widzenia jest to pytanie istotne. Czy mamy mieć powtórkę z przeszłości, jak to widzi większość polskiej „skrajnej prawicy”, dla której nacjonaliści w rodzaju Le Pen , czy Farage to modele do naśladowania i sojusznicy w walce z NWO? Otóż ci i inni przywódcy zachodnich nacjonalistów są takimi samymi wrogami Polski, Słowiańszczyzny i całej szeroko rozumianej Europy Wschodniej, jak globaliści z Davos. Można ich co prawda traktować jako taktycznych sojuszników na wstępnym etapie rozpadu UE, ale następnie z dystansem, nie powtarzając naiwnych błędów polskich przywódców z przeszłości, traktujących Zachód jako naszego naturalnego sojusznika. Poza wspólnymi korzeniami cywilizacyjnymi i kulturowymi, nie mamy z nimi nic wspólnego. Zachód skompromitował się i zdegenerował ostatecznie swą wielowiekową współpracą z Żydami, cynicznym wyzyskiem i ludobójstwem „gorszych narodów” , np. Polaków, amerykańskich Indian, itp.
Tylko regionalne sojusze równych sobie narodów mogą mieć przyszłość w ewentualnym lepszym świecie. Przy czym każdy naród powinien być indywidualnie odpowiedzialny za swój dobrobyt, suwerenności, cywilizację i kulturę. Dotyczy to wszystkich bez wyjątku: muzułmanów, Hindusów, murzynów, itd., ale niedopuszczalne są postawy roszczeniowe i agresja z jaką mamy teraz do czynienia w Europie. Jeśli obecna emigracja w Europie ma jakieś roszczenia, to powinna je rozwiązywać ze swoimi zachodnimi partnerami, gdyż to oni a nie wschodni Europejczycy winni są w stosunku do nich licznych zbrodni. Zachód odpowiedzialny jest też za ogrom zbrodni dokonanych na Słowianach i powinien się z tego rozliczyć poza katolicką( zachodnią) koncepcją „ bezwarunkowego totalnego miłosierdzia”.
Unikajacy stereotypów myslowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i swiata