groźba emigracji
24/10/2011
441 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Są to refleksje powyborcze
KAC POWYBORCZY
Tusk goni z sejmu Schetynę
Jak jakąś dziką zwierzynę;
Głosi, że zrobi marszałkiem
Jedną z swych marzeń kochankę.
Porażka SLD zmienia,
Swego prezesa wymienia;
Odszedł jej wódz Napieralski,
Pan niezwykle elegancki;
Zastąpił go Leszek Miller,
Co gdzieś w Łodzi ma swą willę;
Kalisz miał swych zwolenników,
Lecz został z ręką w nocniku,
W PSL-u jest bez zmian:
Rządzi w nim znów stary klan.
Podoba mi się Kłopotek,
Pan zawsze skory do plotek.
W sejmie jest ruch Palikota:
Geje, lesbijki, hołota;
Tej hołocie krzyż przeszkadza,
Lecz na konopie się zgadza;
Geje – dla rodzin są wzorem,
Biedroń wlazł w sejm w samą porę;
Tą grupą Urban kieruje,
Sorosz forsy nie żałuje,
Bo to grupa jest bojowa,
Zamiary masonów chowa,
Lecz powoli, krok za krokiem
Moralność chce mieszać z błotem.
Lud pozbawiać tożsamości;
W władzy już nie Polak gości,
A ten z ludu rycerskiego
Chce zrobić – coś nie dobrego.
Pono zmiany będą w PiS-ie
Tuskowi zmiana ta śni się;
I choć premier wierzy w cuda,
Ten cud ze snu, się nie uda.
PiS prowadzi człowiek zacny,
Mówią, że dla zdrajców straszny.
Przygotował kadry nowe
Po zwycięstwa iść gotowe;
Jest wśród nich poseł Cymański,
Pan niezwykle elegancki;
Mówią o nim: nazbyt szczery…
Mówił prawdę! –do cholery!
MIGRACJE
Za górami, za lasami,
Kraj między oceanami,
Był mlekiem, miodem płynący;
Żył w nim lud w prawdę wierzący.
Lecz pewnego dnia, o świcie,
Może dzieci się zdziwicie,
Przybył tam Kolumb z watahą
Głosząc prawdę, nie zbyt klawą;
Ludzi tam żyła gromadka;
Wyrznięto ich! (Okrzyk Radka);
Część jednak zwiała do lasów,
By czekać tam lepszych czasów.
Lud „czerwonych” emigrował
Do lasów i tam się schował.
Biały człowiek nań polował
Amunicji nie żałował;
Lecz miał zgagę: według prawa
Lud czerwonych ziemią władał;
Więc za niewielką łapówkę,
Dając wodzom ludu „stówkę”,
Biały człowiek ziemię kupił
I tak „czerwonych” udupił.
Dziś „biały” żyje w komnatach,
Zaś „czerwony” w rezerwatach.
Inaczej było w Kossowie:
O migracji Serb wam powie;
Serb zaprosił Albańczyka
(To jak lisa do kurnika);
Albańczyk rzekł: tu zostanę,
I został na zawsze. Amen.
Serb opuścił swoją ziemię,
Obsiadło ją obce plemię.
Serb na północ emigrował,
Zaś Albańczyk tryumfował.
Trwa stała ludów migracja,
Przyśpiesza ją demokracja.
Pewne plemię w Palestynie
Przejęło tubylców zimie
I wypędziło ich z domów
Tworząc z nich arabskich „Romów”.
Arab musiał emigrować,
By się przed wrogami schować.
W Europie, tam gdzie dziś Polska,
Często chce żyć nacja obca.
Chwyta się różnych sposobów,
Zwiększa liczbę polskich grobów,
By znaleźć miejsce dla siebie
Odstąpi swe miejsca w niebie.
Polak w świecie szuka pracy!
Wiecie co to dla nas znaczy?
On założy tam rodzinę
I nie wiele czasu minie
Polska będzie do kupienia
Skoro w niej Polaków nie ma!
Lecz Polakom się nie śpieszy
Emigrować z swych „pieleszy”
Niech więc sztuczki wyszukane
Przyśpieszą- co pożądane:
Do sztuczek „obcych” należy:
– Ogłupianie mas młodzieży,
-Jej miłość do narkotyków,
– Pogarda dla „starych pryków,”
– Wstręt do dzieci urodzenia.
– Eutanazja dla staruchów,
– By mieli jak najmniej wnuków,
– By emigrowali z kraju,
– Do anglo-saskiego raju,
– Tubylców niech Kopacz leczy,
-Starców trza pozbawić pieczy,
-Młodzież licząc na dóbr krocie
Niech ma w Polsce bezrobocie!
– Niech feministki nie rodzą,
Bo swojej urodzie szkodzą!
– Niech ubywa w kraju ludzi,
– Niech służą u obcych ludzi,
– Niechaj wszyscy są na „haju”.
Bo jak żyć w tym pięknym kraju?
– Jeśli kraj ten opróżnimy,
– Jeśli z torbami pójdziemy,
– Przyjdą tu nad Wisłę inni,
– Wielu strasznych zbrodni winni,
– Chcą, byśmy emigrowali,
– Bez nas kraj się nie zawali,
– Kraj wykupią te plemiona,
– Dla których dobra ta ziemia.
ZAGROŻENIE EMIGRACJĄ
Pewien premier na You Tubie,
Pewnie miał już dużo w czubie,
Chwalił się transakcjami:
Jedna z nich me serce rani:
Mówił on do mikrofonu,
W Nowym Yorku, w swoim domu,
Że Manhatan jest już jego;
Rodzina nie wyjdzie z niego,
Choć ma dokąd, bo wykupił
Polskę, którą przed tym złupił.
Kupił również za forinty
Ziemie, które Stefan Święty
Zasiedlił hen przed wiekami;
(Dziś stamtąd jemy salami).
Nie wiem co się w świecie dzieje?
Kto sprzedał? Jacy złodzieje?
Ja mieszkam wciąż tu w Warszawie;
(Mówią, że przed grobem- prawie.
Może uda się stąd uciec
Zanim przyjdzie tu ten kupiec,
Z ochroną i komornikiem…
(Bo ja się nie liczę z nikim);
Mogę dać komuś po pysku
Za tę jawną chęć wyzysku;
Powiem temu premierowi,
Jak sądzę, że nie gojowi:
Ja waćpana nie chcę znać!
Spier…aj stąd k..wa mać!