Jako przedstawiciel rawskiego Klubu Gazety Polskiej uczestniczyłem dziś w nadzwyczajnym zjeździe przewodniczących KGP, który odbył się w warszawskim klubie „Hybrydy”.
Kilkugodzinne spotkanie zdominowały dwa zasadnicze tematy – sytuacja powyborcza, ze szczególnym uwzględnieniem wewnętrznych rozliczeń obozu skupionego wokół PiS oraz kwestia poszukiwania metod wsparcia kolportażu Gazety Polskiej Codziennie, który to tytuł po trudnym starcie znajduje się w nie najlepszej sytuacji rynkowej. Uchwała zjazdu będzie opublikowana na stronie Klubów GP, każdy chętny będzie mógł się z nią zapoznać. Na gorąco skomentuję spotkanie w kilku słowach.
Z 252 klubów przybyło na oko jakieś 180-200 osób, nie tylko z kraju, ale i z zagranicy. Bardzo dużo – były nawet osoby ze Świnoujścia i Szczecina, mimo że zaproszenie na zjazd pojawiło się trzy dni temu. To się nazywa mobilizacja! Szef GP red. Sakiewicz i szef klubów GP p. Kapuściński wprowadzili uczestników w obydwa tematy zjazdu i trzeba powiedzie, że z ich słów wyłonił się dość ponury obraz.
Okazuje się, że utrzymanie stanu posiadania w parlamencie uznano w PiS za straszną porażkę i szuka się teraz jej winnych. Głównie poza partią, niestety. Nie ma znaczenia to, że dzięki poparciu działaczy KGP, często ku niezadowoleniu lokalnych struktur partii, do Sejmu i Senatu weszło kilkunastu parlamentarzystów.
Nie ma znaczenia to, że w wielu powiatach to ludzie tacy jak my uratowali kampanię wyborczą PiS wobec całkowitego marazmu lokalnych struktur partii. Znaczenie ma to, że Gazeta Polska nie porzuciła kwestii Smoleńska. I to jest rzekoma przyczyna niepowodzenia. Od dziś każdy z nas musi więc bardzo uważać, by przy następnej wypłacie żony nas nie pozabijały, skoro przyniesiemy nie więcej pieniędzy, niż w poprzednim miesiącu 😉 No, ale jeśli kto chce uderzyć psa, zawsze znajdzie jakiś kij…
W każdym razie, Kluby GP muszą poszukać obecnie nowej pozycji na scenie politycznej, skoro ocena jest tak surowa i płynie nie z jednych ust. Nie oznacza to jakichś kłótni z szefostwem PiS, bynajmniej. Chodzi o wyjaśnienie sobie niejasności i takie przeformułowanie wzajemnych relacji, by raczej sobie nawzajem pomagać, niż przeszkadzać.
Kwestia druga, będąca po trosze pochodną pierwszej, to sytuacja GP Codziennie. Tytuł ten pojawił się trochę wbrew prawom fizyki, a na pewno rynku medialnego, tuż przed wyborami, przy silnym "oporze materii" i przy minimalnych tylko nakładach inwestycyjnych. Narodziny utrudnił mu sabotaż akcji promocyjnej ze strony wszystkich mediów "systemowych", nieprzyjazne działania urzędników itp. przeszkody. Jedynym dużym reklamodawcą, który de facto sfinansował start gazety, są spółdzielnie SKOK. I dopóki "Codzienna" nie zdobędzie lepszej pozycji, trudno liczyć na poprawę. Ratunkiem ma być rozwinięcie kolportażu "oddolnego" ze strony aktywistów klubów GP.
Chodzi o to, by:
• zachęcać do kupowania GPC w swoim otoczeniu
• domagać się od kioskarzy i sklepikarzy ekspozycji tytułu na półkach (obecnie bywa starannie "zakopywany")
• dystrybuować i reklamować GPC przy okazji imprez klubowych
• wspierać fundację "Niezależna" jak kto zdoła
• starać się o pozyskiwanie inwestorów wśród lokalnych przedsiębiorców ("wystarczy" że w skali kraju znajdzie się 300 inwestorów po 50 tys. każdy, by pozyskać kapitał wystarczający na skuteczne rozruszanie gazety).
Wszystkich sceptyków, zwłaszcza ze strony funkcjonariuszy PiS, red. Sakiewicz szachuje argumentem, że kilkakrotnie odmawiał władzom partii wystartowania z GPC, nie widząc szans na finansowe powodzenie takiej inwestycji, wreszcie uległ ich namowom i zaangażował się osobiście i finansowo. A tu zamiast usłyszeć "dziękuję" obarcza się go winą za porażkę (IMO rzekomą porażkę). Oczywiście, druga strona sporu pewnie z czasem przedstawi argumenty oświetlające sprawę innym światłem, póki co jednak przemówił red. Sakiewicz.
Zachęcam wszystkich do obserwowania tej sytuacji, bo jak powiedziałem głośno, w razie gdyby PiS się kiedyś rozsypał, środowisko Klubów GP może stać się zaczynem dla nowej formacji prawicowej, nawet jeśli obecnie zdecydowanie się od takich ambicji odżegnuje. Nie życzę PiSowi porażki i wie to każdy, kto współpracował ze mną w kolejnych kampaniach wyborczych. Jednak jako przytomny obywatel muszę brać pod uwagę różne możliwości rozwoju sytuacji, również i tę właśnie. Gdyby to, co nie daj Boże, nastąpiło, wówczas kluby GP okażą się najsilniejszym zwartym kręgiem politycznym po prawej stronie i albo zaowocują własną inicjatywą stricte polityczną, albo zostaną rozszarpane przez rywalizujące "resztówki" usiłujące pożywić się każda kosztem pozostałych. Pamiętamy AWS? No właśnie…
Póki co jednak PiS ma się nieźle i to właśnie z tą partią i jej obecnym prezesem wiążę nadzieje na przyszłość, jak większość spośród nas. Dlatego mam nadzieję, że Prezes będzie potrafił dokonać nie lada sztuki – zreformować struktury partii i nie dopuścić zarazem do jej rozłamu. Chętnie mu w tym pomożemy, o ile zechce dostrzec, że tym co blokuje rozwój PiS w terenie są funkcjonariusze średniego szczebla partii – tacy, jak pan Seliga i jego zausznicy i promotorzy. Póki oni mają niepodzielną władzę – my nie jesteśmy w stanie systematycznie poszerzać wpływów PiS, mimo szczerych chęci. Naszą wartość pokazaliśmy po raz kolejny w tych wyborach – świadkiem poseł Macierewicz i inni. Wnioski niech wyciągną ci, którzy wzięli na swoje ramiona odpowiedzialność za reprezentowanie formacji patriotyczno-katolickiej i konserwatywnej w polskiej polityce.