Bez kategorii
Like

Dzień nauczyciela, czyli jak podważyć sens istnienia

14/10/2011
302 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, hołdował prostej i starej zasadzie. Skoro nie ma chleba (to jest pieniędzy na wypłaty) to niech przynajmniej będą igrzyska.

0


Dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, hołdował prostej i starej zasadzie. Skoro nie ma chleba (to jest pieniędzy na wypłaty) to niech przynajmniej będą igrzyska. W związku z tym Dzień Nauczyciela był obchodzony uroczyście i z pompą.
– I gdzie ta pompa? – zapytał głośno Łukaszek na samym początku uroczystego apelu psując panu dyrektorowi atmosferę. Dostojny gość z ministerstwa roześmiał się nawet w głos.
"Pół godziny dodatkowo będziecie stać!" pomyślał z satysfakcję pan dyrektor i zwolnił tempo czytania swojego przemówienia. po czterdziestu minutach pierwsze dzieci zaczęły mdleć. Pan dyrektor zgodnie ze swoimi zasadami odczekał do pierwszej dziesiątki i zakończył.
– A teraz zapraszam na dalszy pokaz artystyczny: śpiew, taniec i deklamacje przygotowane przez naszych uczniów – rzucił do mikrofonu zachęcająco. Uczniowie jęknęli. Dostojny gość z ministerstwa wstał i zręcznie wymijając pana dyrektora przebił się do mikrofonu.
– Witam, drogie dzieci. Ministerstwo ma wam do przekazania bardzo ważną wieść. Otóż na pewno zetknęliście się w domu, usłyszeliście podczas rozmów waszego opiekuna A z opiekunem B, takie słowo: kryzys. Czy ktoś z was wie co to jest?
– Ja wiem! – wydarł się okularnik z trzeciej ławki. – Moja stara ma to co kilka tygodni!
Zapadła niezręczna cisza.
– Coś nie tak? – spytał zdetonowany okularnik.
– To jest okres, ty idioto, a poza tym na miejscu twojej starej spaliłbym się ze wstydu – ofuknął go przyjacielsko Gruby Maciek.
– Od… się od mojej starej! – wrzasnął okularnik i się pobili. Dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza poprosiła, żeby albo ją przenieść do innej klasy, albo Grubego Maćka i okularnika rozstrzelać.
– Cisza!!! – rozdarł się pan dyrektor i z uśmiechem pełnym niepokoju poprosił gościa, aby ten kontynuował.
– Co to ja… tak. Otóż drogie dzieci, słowo kryzys oznacza, że czegoś brak. W naszym przypadku brak pieniędzy. Jak wiecie, płacimy nauczycielom za nauczanie. I tu należy sobie postawić pytanie, czy aby w tych trudnych czasach, nie przesadzamy z tą nauką. Owszem, wiedza to przydatna rzecz. Ale powiedzcie sami, czy musicie się uczyć aż sześć lat, aby umieć się zalogować na Fejsbuka i poprzeć tą akcję, co trzeba? A czy musicie uczyć się nie wiadomo jak skomplikowanej matematyki, by wpisać PIN do bankomatu?
Nauczyciele stali sztywni niczym zombie i słuchali.
– Dlatego w to piękne święto, święto waszych nauczycieli, ministerstwo postanowiło przeprowadzić szeroko zakrojoną redukcję etatów – kontynuował uśmiechnięty gość. – Nie stać nas na takie zbytki jak uczenie się w kółko jak szaleni! Zwolnimy czterdzieści procent nauczycieli i co trzeciego dyrektora!
Po czym gość podszedł do grona pedagogicznego i złożył serdeczne gratulacje z okazji Dnia Nauczyciela. Belfrzy jednak jakoś się nie cieszyli.
– Jak…? Co…? Dlaczego…? – bełkotał wstrząśnięty pan dyrektor.
– Sami sobie jesteście winni! – warknął gość. Już się nie uśmiechał. – Jesteście grupą społeczną, w której najszybciej spada poparcie dla rządu i partii!
– Ależ my zawsze głosujemy za! – zawołali przerażeni nauczyciele.
– Akurat! – syknął gość i wyjął z zanadrza jakąś kartkę. – Spójrzcie tylko na to! Sondaż! A sondaże nigdy nie kłamią!
Nauczyciele popatrywali na siebie w przerażeniu.
– I co teraz będzie? – spytała wystraszona młoda pani od polskiego.
Gość znów zaczął się uśmiechać i oznajmił:
– Największe poparcie mamy w zakładach karnych…

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758