Kiedy PiS zmądrzeje i zapanuje nad Sejmem
20/10/2016
1226 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Znowu w cyrku na Wiejskiej obserwujemy paradę błaznów. Niekończące się tyrady bzdur, paradują posłowie opozycji nie mający pojęcia co napisano im na kartce, ale uprawiający dla swych skarlałych partyjek (jak wynika z ostatniego sondażu) propagandę.
Według najnowszego sondażu TNS Polska, Prawo i Sprawiedliwość posiada na 34 proc. poparcie Polaków. Na drugim miejscu PO z ponad połowę mniejszym – 15 proc. poparciem. Na .Nowoczesną wskazuje – 11 proc. wyborców a ugrupowanie Kukiz’15 – 9 proc.
Trutnie i sabotażyści z PO i Nowoczesnej paradują jak kiedyś bezdomni po kuroniówke. Za wszelką cenę usiłują się pożywić.
Te kanapowe juz partyjki zużywają większość czasu przeznaczonego na debatę.
A jak wygląda rzeczywistość:
Już o tym pisałem i proponowałem. Czas przeznaczony na dyskusję w Sejmie należy pożytkować racjonalnie. Tyle się ma do powiedzenia w Parlamencie na ile się ma mandatu od wyborców.
Jeśli Izba decyduje że na dyskusję przeznacza się 90 minut to poszczególnym partiom przypada na wystapienia posłów: PiS – 46 minut, PO – 20 minut, Kukiz’15 – 7 minut, Nowoczesnej- 5 minut, PSL- 3 minuty i Mniejszości -2 minuty a kołom kanapowym przypadałoby po 2 minuty.
Czasem przeznaczonym na wystąpienia poszczególnych posłów i wskazanie kto ile czasu może użyć dysponuje szef klubu poselskiego.
W taki sposób Sejm pracowałby w przewidywalnym rytmie i można byłoby zaplanować właściwy czas na prace komisji i wszelkich organów Parlamentu.
Taki tryb pracy obowiązuje w Kongresie USA. Inaczej jest w Senacie gdzie aby ustalić ograniczenie czasu przemówień potrzeba 60% głosów co prowadzi to do możliwości blokowania mównicy i toku procesu legislacyjnego (tzw. filibustering).
Naszym Senatorom można taką zabawkę zostawić bo i tak do niczego nie są potrzebni.