Prezydent RP Andrzej Duda jeżdzi do swoich „wyborców” na prywatnej uczelni za pieniądze wypłacane przez Kancelarię Sejmu. Regularnie. Przez 3 lata. Przypadkowo do Poznania chociaż biuro poselskie miał w Krakowie, ale jak należy się domyślać, „wyborcy” skoncentrowali się w w Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji, w której ówczesny poseł Andrzej Duda prowadził wykłady dorabiając sobie do poselskich diet . Z Krakowie był posłem (stąd biuro poselskie w dawnej stolicy) i również pracownikiem Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale miał urlop bezpłatny od momentu zostania europosłem.
Trochę to wszystko skomplikowane i nie dziwota, iż w wyjaśnieniu prasowym rzecznika Prezydenta brak szczegółów co do charakteru pracy poselskiej w Poznaniu. Trudno sobie przecież tak od razu przypomnieć po co się latało do stolicy Wielkopolski przez 3 lata z rzędu i podać szczegóły spotkań z wyborcami. Coprawda wielkopolski poseł PIS pan Tadeusz Dziuba twierdzi, iż obecny Prezydent RP bywał tam głównie z powodu wykładów ale przecież fałszywych przyjaciół nie brak w każdej partii.
Posłanka Julia Pitera ścigała wiele lat temu wydanie 8 zł na dorsza ze służbowych pieniędzy przez polityka PiSu i została przywołana do porządku. Co to jakieś marne 8 zł wołała zgodnym chórem opozycja. Minister Sikorski wydaje ponad 1.000 zł na państwowy obiad a tutaj taniutki dorsz i tyle chałasu? To przecież śmieszne i tak być nie może.Przecenione suszone czy wędzone dorsze powin być dostępne dla cięzko pracujących polityków nawet jeśli płacą za nie służbową kartą a prawdziwa afera byłaby, gdyby jadł dorsza a deklarował zjedzenie łososia czy ośmiorniczek.
Prezydentowi Andrzejowi Dudzie miesiąc miodowy jeszcze się nie skończył a właściwie nawet na dobre nie rozpoczął a już jest konfrontowany ze swoją „kawalerską” a właściwie poselską przeszłością. Poseł Adam Hoffman za naciąganie Kancelarii Sejmu na filcyjne deklaracje został przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego odstawiony na polityczny, boczny tor. Czy można porównywać obie sytuacje trudno powiedzieć, gdyż Owiadczenie prezydenckiego rzecznika jest bardzo enigmatyczne i nie zawiera żadnych szczegółów co do charakteru poselskich spotkań pana Prezydenta w Poznaniu.
Jak widać wydawanie publicznych pieniędzy na cele niezwiązane z publicznymi obowiązkami zakorzeniło sie w polskiej politycznej tradycji na dobre i nie bardzo ogranicza(ło) si e do tej czy innej partii. Jak należy przypuszczać podobne „kombinacje” odbywają się na wszystkich szczeblach związanych z „państwowymi” finansami. Komuna minęła ale myślenie w kategoriach co „państwowe” to nie moje pozostało i przeniknęło nawet do pokolenia znającego tamte czay tylko z opowiadań.
Obrona ujawnionych faktów z przeszłości parlamentarnej obecnego Prezydenta już się zaczęła, ale O DZIWO prawicowy portal „wPolityce” ustami swojego publicysty Roberta Mazurka odważa się twierdzić:
„Nie ma co się obrażać, że niezawodny „Newsweek” wykrył aferę, bo poseł Andrzej Duda przez dwa lata wydał 11 tysięcy zł na podróże do Wielkopolski. A 80 km obok jest szkoła, w której wykładał, więc to na pewno dlatego tam jeździł…
…Nie zmienia to faktu, że współpracownicy Andrzeja Dudy powinni wyjaśnić co ówczesny krakowski poseł, ale też rzecznik Prawa i Sprawiedliwości robił przez trzy lata w Poznaniu. Może to nie będzie łatwe (kto pamięta co robił trzy lata temu?), ale powinni to zrobić i tyle.”
2 komentarz