Globalnie i Lokalnie
Like

Fryzjer i policyjna pała

09/04/2015
5207 Wyświetlenia
1 Komentarze
9 minut czytania
Fryzjer i policyjna pała

Mam złą fryzurę. Albo zaniedbaną. Albo mi włosy brzydko wyrosły. Coś jest nie tak. Dziewczyny mnie ignorują. Nie podobam się im. No to idę do fryzjera. Fryzjerowi mogę zapłacić za ostrzyżenie mnie tak, żebym się wszystkim dziewczynom podobał, ale też mogę mu zapłacić za to, że on wytłumaczy mi jak się odpowiednio ostrzyć. I wtedy ja sobie wrócę do domu i się sam ostrzygę tak jak on mnie poinstruował. Jak mnie dobrze poinstruuje, zrobi dobre szkolenie, to może to być usługa jednorazowa – nauczę się sam strzyc i nigdy więcej do fryzjera nie przyjdę. Więc pewnie za szkolenie weźmie wiele więcej niż za strzyżenie.

0


Gdy fryzjer mnie ostrzyże, albo wytłumaczy jak się ostrzyc, a ja mu nie zapłacę za usługę, to oczywiście jestem winny przestępstwa, jestem złodziejem w obu przypadkach fryzjer może stosować przemoc by ode mnie odebrać należną zapłatę.
Ale mogę zrobić inaczej: zamówić strzyżenie i za nie zapłacić, ale w trakcie usługi mogę dobrze się przyglądać jak on to robi. Mogę się tego nauczyć sam – przez obserwacje. A potem już będę się sam tak samo strzygł. Albo poproszę teściową by mnie tak ostrzygła. Zapłaciłem za strzyżenie, ale w istocie dostałem szkolenie. Może fryzjer na tym stracił, bo szkolenie jest droższe, ale nie może uznać, że go okradłem, gdy sam zacznę się strzyc w jego stylu – nie może żądać bym mu dał różnice między jego ceną szkolenia a strzyżenia, nieprawdaż?
No i dalej: jak już się nauczę strzyc, czy to przez obserwację, czy to przez udział w szkoleniu, to mogę tę wiedzę przekazać komuś innemu i on się też tak samo ostrzyże sam. Czy tym sposobem okradliśmy fryzjera? Wszyscy się sami nauczą strzyc, albo wytłumaczą teściowym jak to robić i nikt nie będzie chodził do fryzjera. Fryzjer zbankrutuje i straci prace. Czy my go wszyscy okradliśmy?
Czy w związku z tymi stratami fryzjera może on żądać od wszystkich samo-się-strzyżących, czy korzystających z pomocy teściowych, odszkodowania, czy jakiejś kary, za jego straty?
Fryzjer może to wszystko przewidzieć i może z klientem, którego szkoli podpisać umowę, w której zawrze punkt mówiący, że nabytej wiedzy na szkoleniu kursant nie może powielać, że nie może jej przekazywać dalej, musi techniki strzyżenia trzymać w tajemnicy.
No ale klient może złamać umowę i wiedzę przekaże dalej. Oczywistym jest, że należy się kara za złamanie umowy. Kursant będzie musiał zapłacić fryzjerowi odszkodowanie. No ale jeśli wiedza się rozniesie to fryzjer też zbankrutuje. Czy będzie mógł żądać odszkodowania od wszystkich, którzy się sami strzygą w jego stylu (albo ich tak czeszą teściowe)?
No ale ktoś może nie umieć się sam ostrzyc i nie mieć teściowej, ani nikogo innego gotowego do strzyżenia go za darmo. Może wtedy sobie kogoś wynająć za połowę ceny strzyżenia u profesjonalnego fryzjera, wytłumaczyć mu jak się strzyże (bo był na legalnie opłaconym szkoleniu). Czy profesjonalny fryzjer został okradziony i tę połowę ceny należy siłą odebrać temu amatorowi i dać fryzjerowi?
Fryzjer może zareagować na te wszystkie sytuacje na wiele sposobów. On nie chce zbankrutować, chce zarabiać na swoim rzemiośle. Powinien więc dbać o to by mieć stale klientów. Może strzyc tak, by nikt, nawet klient, nie widział jak to robi – bez lustra, albo zakładając klientom opaski na oczy. Może wreszcie nikogo nie szkolić.
Może też strzyc jawnie, ale tak, by istotą swojego biznesu uczynić nie technikę strzyżenia, ale intuicyjną umiejętność doboru fryzury do osoby, a zatem metodę nie do skopiowania i nie do przekazania w szkoleniu. Może też stworzyć miłą atmosferę w swoim zakładzie, tak, że ludzie będą woleli by on ich strzygł zamiast strzyc się samemu, albo powierzać to teściowej. Może wreszcie tak strzyc, że nawet jak ktoś inny nauczy się dokładnie jak to się robi, to i tak nasz fryzjer będzie to robił najlepiej i będzie miał najlepsze wyniki. Może wreszcie wytworzyć snobizm na fryzury zrobione przez niego i nawet, jeśli jego kursant będzie robił to lepiej, to ludzie będą woleli się chwalić, że uczesał ich ten fryzjer, a nie jakiś kursant.
I może zrobić jeszcze tysiąc innych uczciwych rzeczy by zarabiać na swoim fachu, mimo, że technologia jego pracy będzie kopiowalna.
Może też postąpić inaczej: może pójść do władzy politycznej – jakiegoś burmistrza czy prezydenta, radnych czy posłów – i wymusić na nich wprowadzenie prawa, które da mu monopol na strzyżenie w jego stylu. I wtedy każdy, kto się sam ostrzyże tak jak strzyże ten fryzjer dostanie mandat. Nie ważne czy się sam tego nauczył, czy podpatrzył fryzjera, czy też był u niego na szkoleniu – gdy fryzura jest podobna, to kara. A jak uczesany nie zapłaci grzywny to wpadnie policja i go aresztuje a komornik skonfiskuje majątek. W ten sposób fryzjer bez problemów utrzyma się na rynku. Nie musi w żaden sposób zabiegać o klientów. Wystarczy, że raz wymyśli popularną fryzurę, zatwierdzi ją w urzędzie, uzyska monopol i już. Będzie zarabiał nawet, jeśli już nigdy nikogo nie ostrzyże!
Te wszystkie sposoby, które wymieniłem wcześniej są uczciwe i moralne. A czy ten sposób z udziałem władzy i polityki też jest uczciwy? Też jest moralny?
Opisana sytuacja jest analogiczna do kwestii praw autorskich i patentów. To nie piraci są złodziejami – złodziejami są ci, którzy ustanawiają i strzegą monopolu na „własność” intelektualną. W istocie to nie jest żadna własność – dóbr intelektualnych ukraść nie można, nie można nikogo ich pozbawić. Bo te dobra to informacja. Nikt, kto strzyże się sam w stylu fryzjera nie pozbawia fryzjera jego stylu czesania. Nikt, kto śpiewa tak jak jakiś piosenkarz nie pozbawia tego piosenkarza umiejętności śpiewania.
Powielając techniki działania innych ludzi, naśladując ich, kopiując ich metody, nie okradamy ich, nic im nie zabieramy. Rozwój cywilizacji jest możliwy tylko i wyłącznie na skutek naśladowania, powielania technik, uczenia się od innych. Pozbawiając ludzi tych możliwości poprzez zakaz naśladowania i powielania ograniczamy rozwój cywilizacji, prowadzimy do jej upadku.
Kultura musi być wolna, musi być kopiowana i powielana – to jest jej istota. Kultura trzymana w tajemnicy nie istnieje. Kultura, której nie można skopiować, bo tego zabrania prawo, to antykultura. By istniały prawa autorskie musi istnieć państwo, czyli aparat przemocy mający terytorialny monopol na stosowanie siły. By istniała kultura, by się rozwijała i kwitła, żaden monopolistyczny aparat przemocy nie jest potrzebny. Prawa autorskie oparte na policyjnej pale niszczą kulturę i rozwój cywilizacji. Policyjna pała powinna być użyta tylko i wyłącznie do obrony przed fizyczną przemocą – wszelkie inne zastosowania, w tym tworzenie monopoli przy użyciu policyjnej pały, jest działaniem antycywilizacyjnym i antykulturowym.
Grzegorz GPS Świderski

PS1. No i na koniec starożytna zagadka: jest sobie fryzjer, który strzyże tylko tych, którzy sami siebie nie strzygą. Czy on się sam strzyże?

PS2. I druga, współczesna: jest sobie policjant, który pałuje tylko tych, którzy sami siebie nie pałują. Czy on sam siebie może spałować?
0

Grzegorz "GPS" Świderski https://www.salon24.pl/u/gps65/

Grzegorz GPS Świderski - Myślę, polemizuję, argumentuję, dyskutuję, rozważam, analizuję, teoretyzuję, dociekam, politykuję, prowokuję, spekuluję, filozofuję. Jestem sarmatolibertarianinem, agnostykiem, żeglarzem i trajkkarzem. Z wykształcenia jestem informatykiem. Mój główny blog jest tu: http://gps65.salon24.pl/

175 publikacje
113 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758