Piotr mimo przyrzeczenia wierności, trzykrotnie zaparł się Jezusa. Paweł niszczył raczkujące chrześcijaństwo i prześladował uczniów. Jednak ostatecznie to oni stworzyli podstawy dzisiejszego Kościoła. Judasz się nie nawrócił, tak to jest z judaszami
No dobrze. Nie będę używał epitetów wobec tych którzy nigdy nie mieli „przyjemności” mieć do czynieniaz miłymi i uczynymi panami z czasów PRL, którzy przygotowowywali ludziom życiorysy wciagają w pułapki i prowokacje a potem to skrzętnie notowałi w papierach. Jak powstawały akta na których bazują „historycy” jest tu ( 1:20 na video).
Proponuje też zwrócić uwagę na scenkę 1:07. W naszym Dyzmolandzie takie ekipy załatwiły arcybiskupa Wielgusa, profesora Chazana, teraz biją profesora Kieżuna, załatwiają księdza Stanisława Małkowskiego i księdza Isakowicza – Zalewskiego. No i ksiądz Natanek ale też wiele innych osób ktorych przypadków nie nagłaśniano.
Co taki łebek urodzny w 1971 czy nawet w 1964 roku, ma jakieś realne pojęcie o represjach słuzb PRL? Wychowani w cieplarnianych warunkach ich kariery przebiegaja według ścisle dla nich opracowanego scenariusz. Oni też mają zapewne swoich, szczelnie utajnionych ojców chrzestnych zamiast oficerów prowadzących
Czy to że dziadek przed wojną był w modzieżówce KPP a po wojnie funkcjonariuszem UB i SB daje powody oskarżać tych których on i jego kumple prześladowali?
” Gehenna, jaką przeszedł Witold Kieżun, nie różni się zbytnio od znanych powszechnie, najtragiczniejszych losów innych zesłańców. Można tylko powiedzieć, że cudem przeżył ten koszmar. Był moment, kiedy uznany za trupa spoczął na pryzmie innych nieboszczyków. Tylko przypadek sprawił, że nie rzucono go wraz z nimi do wspólnej mogiły na pustynnym ustroniu. Kiedy myślał o odebraniu sobie życia, a jedyną obawą była ta, czy zdoła uczynić to samodzielnie, bo choroba i wycieńczenie odebrały mu władzę w członkach, zdarzyło się coś nieprawdopodobnego.
Nowe władze z zaciekłością tępiły przejawy jakiejkolwiek niezależności a głosząc hasła o demokracji i swobodach obywatelskich, równocześnie trzebiły społeczeństwo likwidując, co bardziej niepokorne wobec propagandy, jednostki.
Do takich osób należał Witold Kieżun. Inteligentny, szeroko ustosunkowany, wszechstronnie wykształcony, skoligacony z wieloma wpływowymi ludźmi, a nade wszystko, otoczony nimbem zasłużonej legendy, stał się zagrożeniem dla ugruntowującej się nowej rzeczywistości. To nie tacy ludzie jak Kieżun mieli stać się podwalinami socjalistycznego społeczeństwa. Jego świat miał się skończyć raz na zawsze.
Kiedy nagle, wprost z krakowskiej ulicy, trafił do enkawudowskiego aresztu, nie miał pojęcia, że sowieckie służby działały precyzyjnie, a jego tożsamość od dawno była już rozpoznana i oceniona.
Jako zasłużony uczestnik PW i czynny akowiec, był skazany na zagładę. Na nic zdały się próby wybronienia się, tak doskonale opanowane przez lata konspiracji. Sowieci byli nieugięci i pewni swego. Dobrze poinformowani i świadomi znaczenia pojmanego oficera.
Celem represji było pozyskanie kolejnego tajnego współpracownika, za pośrednictwem którego, planowano skuteczniej zwalczać siły reakcyjne polskiego podziemia .
Witold Kieżun nie uległ. W efekcie, wraz z innymi, podobnymi do siebie ludźmi, zapędzony został do składu towarowego, który powlókł się na najdalsze rubieże Sowieckiego Sojuza. Podzielił los tych spośród Polaków, którzy otwarcie stawali na drodze rozlewającej się fali bolszewizmu.”
Tak charakteryzuje Kieżuna blogerka Matka Trzech Córek :http://niepoprawni.pl/blog/5734/cholerne-szczescie-kiezuna
Z tego opracowania przytoczę jeszcze jeden fragment:
” Człowiek, który pogardzał zdrajcami, a godność cenił sobie nadzwyczaj wysoko, sam okrzyczany został konfidentem!
I tylko jedno pytanie nasuwa się natrętnie: kiedy i gdzie? Bo przecież nie w Krakowie, gdzie NKWD złamać go nie mogło i bezradnie zemściło się posyłając krnąbrnego młodzieńca na pewną śmierć na nieludzkiej ziemi?
A może tam, na tych zapluskwionych deskach w pustynnym baraku? Nonsens. Inaczej traktuje się konfidentów. On, przecież, omal nie umarł!
Wrócił dzięki ludziom, którzy wstawili się za nim. Wyżebrała to u nich matka „Wypada”. Byli wpływowi i wpisani w socjalistyczne układy. Witold Kieżun nie ukrywał tego faktu nigdy. Można posłuchać jego wspomnień o tych sprawach:
„Matka Witolda Kieżuna nie uwierzyła słowom człowieka, który twierdził, że widział jej syna martwego. Czas pokazał, że miała rację……”
Ja nie wierzę tym ludziom którzy znowu chcą go widzieć martwym za życia.
Czy płk Kukliński który pracował nie dla SB ale samego Jaruzelskiego a później tak jak Kieżun dla Amerykanów a którego ogłoszono Bohaterem Narodowym nie zostanie za chwilę obsypany tym samym śmierdzącym kurzem z akt IPN? Może ci co nawoływali do tego aby puszkę Pandory jaką jest IPN przetopić w hucie jak resztę złomu. Wyrzucić na śmietnik cały ten Dyzmoland pseudo patriotów, ofiar, bohaterów których jest dziś więcej niż ZBOWiD miał weteranów z dwóch dużych wojen światowych. A z tego co widziałem w roku 1980 wykaz „wrogów PRL” mieścił się w całości na dwóch kartakach maszynopisu.
I to tacy śmią oceniać i dyskwalifikować takich ludzi jak wyżej wspomniani.
„Profesor Kieżun twierdzi, że oskarżenia „Do Rzeczy” to „potworne kłamstwo”. Opowiada, że pokazał dziennikarzom, którzy przyszli przeprowadzić z nim wywiad, swoje opracowanie z 2002 roku „Radzieckie i polskie władze bezpieczeństwa i ja”. Książkę wcześniej ofiarował m.in. Wiesławowi Chrzanowskiemu i prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, opowiadając o jej zawartości .
Przyznaje też, że owszem, współpracował ze służbami specjalnymi, ale amerykańskimi. A na dowód ma 450 stron pisanych przez siebie informacji o sytuacji społeczno-politycznej w Polsce. Część z nich wysłał także do paryskiej „Kultury”.
Prof. Kieżun przyznaje, że po nawiązaniu z nim kontaktów przez agentów Służby Bezpieczeństwa, natychmiast przekazał tę informację Amerykanom. – Odpowiedzieli: be careful. Amerykanie wiedzieli o każdym spotkaniu i zainteresowaniu SB mną – opowiada profesor.
Według profesora Kieżuna, autorzy artykułu z „Do rzeczy” na jego temat pokazali mu jedynie wyciągi z dokumentów dotyczące profesora. On natomiast przekazał im swoje materiały. – A mimo to red. nacz. Paweł Lisicki pisze, że ja niczego nie ujawniłem – mówi profesor Kieżun. Mówi, że chciał również pokazać oryginalne dokumenty przywiezione z USA, ale ani Cenckiewicz, ani Woyciechowski nie chcieli ich oglądać…” Autorem tych informacji jest bloger „Cyceron”.
Kiedy zamierzano ukamienować jawno grzesznicę Chrystus powiedział ” Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień” ale nikt się nie odważył sklamać przed Bogiem. Dziś fałszywi katolicy, ateusze i inne łajzy bez mrugnięcia okiem ukamienowali by każdego wskazanego.
Święty Paweł też zwalczał „tą wiarę”, nawrócił się i Kościół trwa do dziś. W gronie apostołów był tylko jeden Judasz. Za srebrniki sprzedał swego przyjaciela i Pana. Dzisiaj świat i nasza Polska jest zajudaszony jak bezdomny pies pchłami. Tamten Judasz zrozumiał że źle zrobił i ze wstydu, czując hańbę, powiesił się. Nasi wspólcześni wieszają tych co mogliby powiedzieć kto jest takim Judaszem – zdrajcą.
Słuchajcie więc Judasze:
„Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni” [Łk 6, 37] – mówi Zbawiciel dusz naszych, a św. Paweł powiada: „Nie sądźcie przedwcześnie dopóki nie przyjdzie Pan i nie rozjaśni tego, co w mrokach ukryte, i ujawni zamiary serc” [1 Kor 4, 5].