Bez kategorii
Like

Trzeba podnieść poziom edukacji prawnej obywateli

21/07/2011
325 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

W Polsce niewielu z nas zdaje sobie sprawę z wielu przepisów i praw, które nam przysługują i które mogą w krytycznej, życiowej sytuacji uratować nie tylko majątek, ale niejedno zdrowie i życie – mowa o prawie cywilnym.

0


Choć polskie prawo jest delikatnie mówiąc, beznadziejne, to jednak zawiera przepisy chroniące nas w określonych sytuacjach, niemniej wielu z nas nie korzysta z tych przepisów. Nie walczymy z okrutnym i znęcającym się nad nami szefem, nie walczymy o swoje prawa w pracy i w życiu codziennym, nie odrzucamy spadku, w którym długi wielokrotnie przewyższają majątek, nie walczymy z nękającymi nas i działającymi nieraz bezprawnie windykatorami itp. I popadamy nieraz w poważne tarapaty.

Dlaczego tak się dzieje?

Z bardzo prostej przyczyny – nie wiemy, że istnieją przepisy chroniące nas w trudnych sytuacjach, nie wiemy, gdzie znaleźć fachową pomoc prawną, i przez to nie wiemy, jak walczyć z szykanującym nas szefem, jak ochronić się przed długami spadkowymi, jak bronić swojego miejsca pracy, do kogo odwołać się od decyzji jakiegoś urzędnika itp.

Ten stan można zmienić. Najprostszym sposobem byłoby wprowadzenie edukacji z podstawowych zasad prawa cywilnego w szkole. Jeżeli nie można byłoby wprowadzić dodatkowego przedmiotu, to edukację prawną można byłoby prowadzić na lekcjach WOS-u (wiedza o społeczeństwie). Obecnie na lekcjach z tego przedmiotu omawia się takie sprawy, jak kompetencje prezydenta, premiera, ministrów, jaka jest ilość głosów posłów i senatorów potrzebnych do wprowadzenia zmian w Konstytucji czy w innej ustawie. Omawia się też, jaki rodzaj ustaw i rozporządzeń może podpisać prezydent, jaki rodzaj – premier, a jaki rodzaj – np. minister.

Ja się pytam – czy taka wiedza jest przydatna w codziennym życiu przeciętnego obywatela? Na pewno nie. Bo nikt z nas raczej nie będzie zwracał się bezpośrednio do prezydenta czy premiera o załatwienie jakiejś sprawy czy przeforsowanie ustawy.

Nie twierdzę, że ten materiał trzeba byłoby usunąć z programu, moim zdaniem powinien być on omawiany, ale – przynajmniej na poziomie podstawowym – takie rzeczy mogłyby zostać okrojone, a w miejsce tego wprowadzona edukacja z prawa cywilnego, czyli m.in. z przepisów kodeksu cywilnego, prawa spadkowego, prawa bankowego, prawa pracy, zasad współżycia społecznego itp. Powinien być omawiany sposób składania doniesień do prokuratury o popełnieniu lub podejrzeniu przestępstwa i za jakie czyny można ścigać inną osobę lub instytucję itp.

Brak nam podstawowej wiedzy

Znajomość tych przepisów, choćby tylko ogólna, wielu osobom pomogłaby później w trudnych sytuacjach życiowych, bowiem każdy znałby z grubsza przepisy, a w razie potrzeby mógłby się dowiedzieć więcej np. od adwokata. Każdy wiedziałby przynajmniej jak ruszyć sprawę, wiedziałby, którą drogą zacząć iść. A tak – ludzie nie wiedzą, jak się bronić i np. są bezprawnie zwalniani z pracy, dziedziczą długi po zmarłych, bo nie wiedzą, że dług się dziedziczy i jak temu zapobiec itp.

Edukacja z prawa cywilnego dałaby zapewne taki sam efekt, jak ze świadomością prawa karnego – wszyscy dobrze wiemy, że za kradzież, morderstwo, a nawet nieumyślne spowodowanie śmierci lub czyjejś szkody ponosi się odpowiedzialność karną, idzie się do więzienia i płaci grzywnę, bo tego uczą nas i rodzice, i nauczyciele w szkołach, pokazują to różne programy TV, filmy, a nawet bajki dla dzieci (np. sceny z policjantem ścigającym złodzieja). Dlatego większość z nas nie dokonuje takich czynów, mając świadomość kary, poza tym zabrania tego też uczciwość.

O tym, jak ważna jest choćby ogólnikowa znajomość przepisów prawa cywilnego, przekonałem się na własnej skórze. Kiedyś, dawno temu, jakieś dwadzieścia lat temu mojej rodzinie była dyskusja na temat spadków, w której brałem udział. Oczywiście, szczegóły takie jak np. termin odrzucenia spadku czy procedury sądowe spraw spadkowych nie były omawiane, bo nikt z mojej rodziny nie był prawnikiem i aż tak głęboko na tym się nie znał. Nikt tez nie znał instytucji spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Niemniej z tej dyskusji zapamiętałem dwie najbardziej istotne sprawy: że długi się dziedziczy wraz ze spadkiem i że odrzucenie spadku uwalnia spadkobiercę od tych długów. Tylko tyle i AŻ TYLE. Dzięki temu dowiedziałem o zagrożeniu i z grubsza znałem sposób na jego wyeliminowanie.

Uniknąłem katastrofy

Jak się okazało, ta SKROMNA WIEDZA okazała mi się niezbędna niecałe 4 lata temu, gdy umierała moja mama, która miała długi bankowe na znaczną kwotę i praktycznie zerowy majątek. Dzięki temu, że wiedziałem o zagrożeniu i o sposobie jego eliminacji, zacząłem dowiadywać się dokładniej, jak można zapobiec katastrofie, jak można pozbyć się niechcianych i niezawinionych przeze mnie długów, jakie procedury wdrożyć, gdzie, co i jak należy załatwiać, żeby tych długów nie odziedziczyć. Zacząłem najpierw pytać się znajomych i rodziny (a nuż ktoś był w podobnej sytuacji?), jeden wujek skierował mnie do adwokata – poszedłem i dowiedziałem się, że odrzucenie spadku nie jest dobrą opcją, jeżeli się ma dzieci, bo spadek idzie na nie, o czym wcześniej nie wiedziałem.

Dowiedziałem się też o spadku z dobrodziejstwem inwentarza, ograniczającym odpowiedzialność za długi do wartości spadkowego, a wcześniej tej opcji nie znałem. Przeszukałem też Internet, żeby znaleźć potrzebne informacje, dzięki temu wpadłem m.in. na stronę Stowarzyszenia Pokrzywdzonych Przez System Bankowy i Prawny prowadzonego przez Romana Sklepowicza (www.sklepowicz.pl) i na forum tej strony znalazłem sporo informacji i dzięki temu uniknęliśmy wraz z całą moją rodziną katastrofy finansowej. Uniknęliśmy, bo wcześniej miałem pojęcie, choć mgliste, o spadkach i dziedziczeniu długów. Niestety to pojęcie miałem tylko dzięki tej dyskusji na temat spadków, jaka odbyła się dużo wcześniej w mojej rodzinie, gdyby nie to, dziś najprawdopodobniej mieszkałbym z żoną i dziećmi pod mostem, bo komornicy zlicytowaliby nas do ostatniego grosza. A szkoła niestety nie przekazała mi tej tak potrzebnej wiedzy.

Jestem pewien, że gdyby takiej podstawowej wiedzy prawnej uczono w szkołach, to wiele osób uniknęłoby później w życiu wielu przykrych sytuacji, nie tylko z długami, bo znaliby chociaż z grubsza przepisy i wiedzieliby przynajmniej jak ruszyć daną sprawę i którą drogą pójść, choćby na początek, a potem mogliby zasięgnąć dokładniejszej informacji, choćby przeszukując strony i fora internetowe. Wiedzieliby, jak i do kogo odwołać się od krzywdzącej decyzji szefa w pracy, jak odwołać się od egzekucji komorniczej, jak i u kogo można zasięgnąć więcej informacji, jakie wdrożyć procedury itp. A to może uratować życie, bo wiele osób targa się na swoje życie nie widząc innego wyjścia z trudnej sytuacji. Nie widząc i nie wiedząc, że takie wyjście jest.

Jedna z podstawowych zasad prawa, wywodząca się z prawa rzymskiego głosi: "Ignorantia iuris nocet"czyli "nieznajomość prawa szkodzi".Ale jak tu uniknąć tej nieznajomości, skoro w Polsce nie ma prowadzonej edukacji w tej dziedzinie? Gdyby np. wycofano ze szkół nauczanie, dajmy na to, matematyki, to nikt (no może poza pasjonatami) nie znałby tego przedmiotu i nie umiał wykonywać nawet prostych obliczeń, taka osoba byłaby niemal analfabetą, kaleką umysłowym. I niestety tak samo jest ze znajomością prawa cywilnego – prawa, które ma wpływ na nasze codzienne życie, prawa, które, choć słabo, to jednak chroni nas w pewnych trudnych sytuacjach. A my o tym nie wiemy, bo jesteśmy ANALFABETAMI PRAWNYMI.

A może naszym władzom i różnego rodzaju lobby chodzi właśnie o wyedukowanie  takich analfabetów prawnych, żeby móc ich wykorzystywać i doić ze wszystkiego jak dojną krowę, bo wiadomo – taki nieświadomy swoich praw człowiek będzie cicho siedział i robił, co mu każą???

0

Gustlik222

Sprawiedliwosc jest najwazniejsza

108 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758