Imperatyw
08/02/2011
534 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Nie mogę zapomnieć pewnej sceny z politycznego teatru medialnego. Siedzi to we mnie i siedzi. Mój dialog wewnętrzny na temat tej sceny narasta, kiedy media przypominają, że PiS „wykorzystuje politycznie”. Wiadomo od kwietnia wykorzystuje. Tę scenę (z jednej konferencji prasowej) prawie na gorąco, opisałam wtedy na pewnym forum tak: „Jarosław mówi, a dziennikarz pyta, co on powiedział. Dziennikarz nie zawstydził się pytania swego. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że wstyd pytać, co to jest „imperatyw moralny”. Jako dziennikarz chyba powinien wiedzieć? Mało tego – hordy komentatorów też nie wiedzą i interpretują zarówno tę, jak i inne wypowiedzi bez zrozumienia słów. I wszyscy oburzeni, że Jarosław mówi niezrozumiale i odsyła ludzi wykształconych do słowników? Poszukamy setki przykładów? No? I co ja […]
Nie mogę zapomnieć pewnej sceny z politycznego teatru medialnego. Siedzi to we mnie i siedzi. Mój dialog wewnętrzny na temat tej sceny narasta, kiedy media przypominają, że PiS „wykorzystuje politycznie”. Wiadomo od kwietnia wykorzystuje.
Tę scenę (z jednej konferencji prasowej) prawie na gorąco, opisałam wtedy na pewnym forum tak:
„Jarosław mówi, a dziennikarz pyta, co on powiedział. Dziennikarz nie zawstydził się pytania swego. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że wstyd pytać, co to jest „imperatyw moralny”. Jako dziennikarz chyba powinien wiedzieć? Mało tego – hordy komentatorów też nie wiedzą i interpretują zarówno tę, jak i inne wypowiedzi bez zrozumienia słów. I wszyscy oburzeni, że Jarosław mówi niezrozumiale i odsyła ludzi wykształconych do słowników? Poszukamy setki przykładów? No? I co ja sobie myślę? No, co?”
Jak można pomylić „imperatyw” z „wykorzystaniem politycznym”?
Nie rozumiałam też powtarzania na okrągło, że wiadomy krzyż był sprawą polityczną. Kto pierwszy użył tego zwrotu? Na pewno strony przeciwne PiS-owi. Wyglądało mi to na projekcję. Wkuwaną dzień po dniu towarzyszom i obywatelom.
A „zmiana” Jarosława Kaczyńskiego. Jakże roztrząsana, jakże oczekiwana nawet wtedy, gdy jeszcze nie pokazał się publicznie. Oczekiwana była i tak z powątpiewaniem. W końcu „zmienił się” – zobaczyliśmy człowieka z nagła szczuplejszego, posiwiałego, z kamienną twarzą. Tak zmienił się. Jego słowa były wypowiadane ciszej. Mało tego – powiedział, że świat mu runął w jednej chwili. Niestety. Nie zmienił poglądów, a wszyscy tego oczekiwali? Dlatego tak zawiódł. Że oszukał, że miał się zmienić, a nie wstąpił po „katastrofie” do PO. Wtedy imperatyw moralny w wyjaśnianiu Smoleńska nie byłby wykorzystywaniem politycznym. Prawda?
Smoleńsk jest polityczny! Zginęło tam wielu polityków.
Każdy polityk, dziennikarz, obywatel może o tym mówić. Byleby nie sympatyzował z Jarosławem Kaczyńskim? Bo inaczej wykorzystuje politycznie! Oskarżanie Jarosława Kaczyńskiego o polityczne wykorzystywanie Smoleńska pachnie paranoją.
Już nie mam siły tłumaczyć znajomym, którzy mówią: „PO jest be, a PiS byłby OK, tylko ciągle ten Smoleńsk i Smoleńsk.” Tak, bo ten Smoleńsk był. Niestety był.
Wyjaśnienie Smoleńska jest o tyle polityczne, że może zmienić scenę polityczną?
Co mnie skłoniło, żeby napisać tę notkę?
Imperatyw?;)