Zajączek pije rano kawę.
06/02/2011
454 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Było niedzielne przedpołudnie; zajączek wyłączył LeśnąTV i upił łyczek kawy. Dobrze chłopaki z leśnej produkują ten pru… plu… pluralizm – pomyślał. – Fajny ten program. Jedna kaczka, co to tylko cmoka bez przerwy; ten wielki, wąsaty szczur, co to zawsze myśli tak, jak trzeba; ptaszek, który bez przerwy robi na swoich dawnych kolegów; ten tłustawy, czerwony dzik, który raczej nadaje się do hodowli, a nie do lasu; no i moja ulubienica, wściekła kocica…- upił kolejny łyczek i wrócił jeszcze na chwilkę myślami do piątku. Czuł się w pełni zrelaksowany. Świetnie to rozegrał; nawet nie musiał przychodzić na posiedzenie rady lasu! Susła obroniono bez problemu, a przy okazji temu kaczorowi, co to bajki pisze, nieźle się dostało. […]
Było niedzielne przedpołudnie; zajączek wyłączył LeśnąTV i upił łyczek kawy.
Dobrze chłopaki z leśnej produkują ten pru… plu… pluralizm – pomyślał. – Fajny ten program. Jedna kaczka, co to tylko cmoka bez przerwy; ten wielki, wąsaty szczur, co to zawsze myśli tak, jak trzeba; ptaszek, który bez przerwy robi na swoich dawnych kolegów; ten tłustawy, czerwony dzik, który raczej nadaje się do hodowli, a nie do lasu; no i moja ulubienica, wściekła kocica…- upił kolejny łyczek i wrócił jeszcze na chwilkę myślami do piątku.
Czuł się w pełni zrelaksowany. Świetnie to rozegrał; nawet nie musiał przychodzić na posiedzenie rady lasu! Susła obroniono bez problemu, a przy okazji temu kaczorowi, co to bajki pisze, nieźle się dostało. Przyniósł na posiedzenie nawet jakiś hełmofon, mądraliński… No to parę razy usłyszał, jaka to z niego tęga głowa i już mu nie było tak wesoło… – roześmiał się na głos.
A dzisiaj kocica w tym programie była naprawdę niezła. Wszyscy się plują, że ona nic nie robi, a przecież dokładnie w tym jest najlepsza! To sobie zarechotała, to palnęła, że nic z tego nie rozumie, coś tam zamruczała o tym, jaki dowcip fajny, a jaki nie fajny, dorzuciła jeszcze seksizm i wszystkim tym chojrakom kopary opadły! Może tylko z tą V-tą kolumną trochę przesadziła; mam nadzieję, że wilczyca tego nie oglądała, bo zaraz zadzwoni do mnie z jakimś op…
No i jak zwykle doskonale odwróciła się ogonem, kiedy kaczka i ta nędzna ptaszyna coś tam zaczęły nadawać, że między zającami jest jakiś wielki ferment…
To właśnie świadczy o tym, jaka u nas panuje demokracja, kaczuszki! Każdy może powiedzieć, co chce!
No, to było genialne i kaczka mogła już tylko sobie pocmokać z wrażenia…
Ten prowadzący program, też jest swoją drogą niezły: jak rozmowa zeszła na ten wypadek z brzozą, którą to potem podwładni niedźwiedzia musieli trochę przesunąć, aby się wszystko zgadzało, to tak sobie z uśmieszkiem rzucił, że kaczki to są chyba w fan-clubie siostry niedźwiedzia… – zajączek zaśmiał się ponownie i poprawił swoje nóżki oparte na ławie.
Taa… Zatkało cmokacza, jak to usłyszał. No, niedługo was kaczuszki to dopiero zatka, jak opublikujemy ten nasz raporcik; jeszcze tylko troszkę go podpicujemy i zobaczycie, gdzie raki zimują… – zajączek aż się ucieszył na samą myśl, jaki będzie miał ubaw.
No, a kocica jest rewelacyjna; jak ją wziąłem do zarządu, to tępaki z lasu usłyszeli nie wiedzieć jak, że ona ma się zajmować korupcją… Uszy sobie umyjcie, pacany: nie korupcją, tylko ob… obsr… obstrukcją! No, ale nie będę ich teraz wyprowadzał z błędu, ich broszka…
A jak przysr..ła kaczce, że ta gazet nie czyta, to tamtej mało już szlag nie trafił! Coś tam kwakała wcześniej, że widać po twarzy co się w głowie warzy, ale nikt już jej nie słuchał…
I o to chodzi, o to chodzi…
Tylko po co ten prowadzący wyskoczył z tym tekstem, że zające to muszą spać z otwartymi oczami? Tu się posunął trochę za daleko! No, niby to cytował tego naszego kościelnego szaraka, ale mógł tą kwestię sobie odpuścić! Gdzie jest moja komórka!? E, nie chce mi się wstawać, później zadzwonię, gdzie trzeba… – zajączek ponownie się wyluzował.
A właśnie: co oni wszyscy potem mówili o jakimś telefonie? Nie, to było chyba o… teflonie? Cholibcia… Muszę zapytać gajowego; on jest obcykany w tej burakopedii, to może będzie wiedział – zajączek spojrzał przez okno: właśnie na niebie pokazało się piękne słoneczko…
Tego, że suseł niby to chciał zawiadomić żubra, na szczęście za dużo nie drążyli; ale ten rosomak to jeszcze popamięta, że taką plotę puścił. Niedługo się przekona na własnej skórze, co to znaczy w naszym wykonaniu polityka miłości – zajączek radośnie wyszczerzył swoje ostre siekacze.
No dobrze… Zawiadujący radą spacyfikowany, ale trzeba na niego uważać, bo widać, że zazdrość go zżera… Coś tam nawet wcześniej palnął, że od do zarządu to on może wrócić, ale tylko jako szef! No, ale dostał wycisk i w piątek położył uszy po sobie. Ten ptaszek co prawda coś tam dzisiaj o nim ćwierkał i ćwierkał, ale jak wróbelkowi się ubzdurało, że jest jastrzębiem, to tylko się można z tego uśmiać… – zajączek zadowolony wstał i przeciągnął się, rozprostowując kości.
Dobra, starczy już tego myślenia; jest piękna niedziela, najwyższa pora na meczyk… Tylko gdzie ja znowu rzuciłem swoje trampki?