W swojej notce    ("Lud pisowski")   rzuciła się za to na "wyznawców ojca Rydzyka".

Lubię czytać notki Ufki. Szczególnie wtedy, gdy okazuje się, że  w jakiejś sprawie się nie zgadzamy. A właśnie w ocenach "Ludu pisowskiego" i "wyznawców ojca Rydzka" nie zgadzamy się fundamentalnie.

Mówiąc  w największym uproszczeniu:

1) Ufka ocenia, że "wyznawcy ojca Rydzka" – nawet jeśli są cześcią "ludu pisowskiego" – to stanowią jego część najpośledniejszej jakości. 

 

2) Dla mnie "wyznawcy ojca Rydzka" – nawet jeśli są cześcią "ludu pisowskiego" – to stanowią jego część najbardziej  wartościową.


O tym jak bardzo większość "pisowskiego ludu" wstydzi się swoich moherowych krewnych miałem okazję przekonać się po opublikowaniu tekstu piosenki ("beret weź, strzepnij kurz….") na defiladę "Moherowych Beretów".

Mówiąc delikatnie, były to reakcje mało entuzjastyczne. Zatroskani zwolennicy PiS wysyłali mi maile z sugestiami, że tekst "moherowego hymnu" jest… za bardzo moherowy! A przecież wśród "naszych" jest grupa ateistów, agnostyków, wolnomyślicieli, "katolikali"… I JEST TEŻ GRUPA LUDZI WYKSZTAŁCONYCH, Z TYTUŁAMI NAUKOWYMI :))) którzy nie chcą być utożsamiani z "moherowymi beretami".  

Większość dyskutantów (także na spotkaniach "Ob-ciachowców") przychylało się do opinii, że tak naprawdę, autentyczne "Moherowe Berety" to nie szlachetny i nobilitujący "Ob-ciach", ale obciach żenujący, a nawet obrzydliwy. I w towarzystwie takich obciachowów wstyd się gdziekolwiek pokazywać…

OK 🙂 Nieco podkoloryzowałem. Ale  problem bardzo delikatnie zasygnalizowany przez Ufkę (fajny "lud pisowski" i obrzydliwe "moherowe berety") istnieje.

Dlatego właśnie przypominam, dlaczego zaliczam się do tej drugiej, prymitywniejszej grupy…



Nie lubię partii politycznych. Bez względu na nazwę. Te przedsiębiorstwa sprzedają czasem jakieś użyteczne produkty, ale to jeszcze nie powód, żebym miał dołączać do fanów politycznych "Mc Donaldsów", "King Burgerów", czy pomniejszych barów z wyborczą kiełbasą. Reklamują i sprzedają te swoje delicje. Taka ich robota. Za co tu ich wielbić?

Z niektórymi partyjniakami, w niektórych sprawach mogę się zgadzać. Przyznaję, że według mnie, nawet tym noszącym czerwone legitymacje zdarza się czasem (przez pomyłkę?) powiedzieć coś sensownego.  Ale ogólnie, nie mam zaufania do żadnej partii. Nawet do słynnej "partii ojca Rydzyka".

Teraz chyba już wszystko jasne 🙂


Na deser dołączam bardziej rozbudowaną odpowiedź na pytanie: "Dlaczego grzecznie potakuję, gdy ktoś  zdekonspiruje mnie jako "Moherowego Żółwia"?".

 


Ludzie są różni 🙂 . Nawet jeśli mają wiele wspólnych cech. Wrzucanie zróżnicowanych osobników do jednego worka prowadzi do nadmiernych uproszczeń i fałszowania rzeczywistości. Czasem jednak, jeśli chcemy dojść do jakichkolwiek ogólnych wniosków, godzimy się na upakowywanie po najróżniejszych workach i szufladach. W tym tekście spróbuję odpowiedzieć tylko na jedno pytanie. Dlaczego można mnie znaleźć w szufladzie z napisem „Moherowe Berety”?

Wierzę w Boga. Jestem katolickim fanatykiem. Przyjmuję, że Kościół daje nam najpewniejszą drogę do zbawienia. Słynne zawołanie „jestem katolikiem ale” uważam za dowód braku refleksji nad wypowiadanymi przez siebie słowami.

Modlę się, chodzę do kościoła, nie odrzucam Dekalogu, ani innych związanych z wiarą norm zalecanych przez Kościół. Nie wierzę w bezgrzeszność, ani nieomylność „funkcjonariuszy Pana Boga”. Kościół tworzą grzeszni ludzie. Informacje o zbrodniach, przestępstwach i występkach księży nieszczególnie mnie interesują. Zakładam, że z księżmi jest podobnie jak z lekarzami. Lekarz pomaga innym mimo, że sam ma czasem próchnicę, grzybicę, albo nerwicę. Idealnie byłoby gdyby nie chorował, ale… lekarz to też człowiek. 

Słucham Radia Maryja. Oglądam telewizję „Trwam”. Czytam Nasz Dziennik. Mimo niedoskonałości każdego z tych przedsięwzięć medialnych uważam je za bardzo potrzebne. Szczególnie wartościowe i niedoceniane wydają mi się działania edukacyjne Radia Maryja.  

Furia jaką wzbudza w innych mediach Radio Maryja jest dla mnie rzeczą naturalną. Radio założone przez ojców Redemptorystów nie śpiewa w zgodnym chórze postępowych mediów. Dziwne byłoby, gdyby reakcje postępowców były inne. Mimo niewielkiego udziału w rynku (jedna trzydziesta? Biznesowo to chyba żadna konkurencja dla komercyjnych potentatów…) jest najbardziej znaczącym „niepoprawnym politycznie” przedsięwzięciem medialnym. Taki jest układ sił!

Polowanie na RM i ojca Tadeusza Rydzyka wynika właśnie z chęci niedopuszczenia do głosu ideowej konkurencji. Stąd powszechne jest usprawiedliwianie i nagradzanie dziennikarzy, którzy szczególnie zasłużyli się w dziele „wykańczaniu Radia Maryja”. Dziennikarze wiedzą, że w tej sprawie są bezkarni, dlatego produkują „niusy” o „dilerkach ojca Rydzyka”, jego maybachach, polach golfowych na Marsie, śledzeniu i molestowaniu dziennikarek TVN i tym podobnych rewelacjach.

Oddziaływanie społeczne RM jest według mnie bardzo pozytywne. Jednoznaczna obrona norm moralnych i przeciwstawianie się modnym relatywizmom jest, szczególnie w czasach panującego modernizmu, bardziej potrzebne katolikom niż „unowocześnianie Kościoła” rozumiane jako odrzucanie zasad przeszkadzających w „życiu na luzie”.

Na koniec zostawiłem sobie politykę :). Jako fanatyczny ekstremista muszę przyznać, że największe uznanie założyciel RM zyskał u mnie za to, za co był najsilniej krytykowany. Kiedy panie Olejnik, Środa i żona Prezydenta, Maria Kaczyńska wystąpiły z apelem, aby nie bronić zapisu o ochronie życia  „od poczęcia do naturalnej śmierci”, ojciec Rydzyk, nie zważając na to kto występuje przeciwko Dekalogowi, odpowiednio tę akcję skomentował. Zaskoczył tym swoich krytyków, przekonanych, że nazwisko kojarzone z przywódcami Prawa i Sprawiedliwości zapewni poparcie u założyciela RM w każdej sprawie. Fakt oceny działań polityków według kryterium „co robi”, a nie według kryterium „kto?” tak zaskoczył modernistów, że nagle okazali się gorącymi obrońcami dobrego imienia prezydenckiej żony…  🙂 Było całkiem śmiesznie.

A i jeszcze jedno… Sprawa słynnej, krwiożerczej agresji „Moherowych Beretów”. Budowa tego mitu wygląda coraz gorzej. Prowokacje telewizji TVN i przedstawicieli pomniejszych postępowych redakcji dają mierne rezultaty. Jak to w wielkich grupach… Wśród prowokowanych „Moherów” często zdarza się i taki, któremu nerwy puszczają, ale ogólnie można się dziwić, że „Mohery” reagują aż tak spokojnie J. Szczególnie gdy weźmie się pod uwagę zachowanie drugiej strony. Niczym nie prowokowane chamstwo wylewa się ze stron internetowych postępowych mediów. Warto poczytać komentarze pod dowolnymi wzmiankami o RM na portalach Gazety Wyborczej lub TVN. Warto przeczytać opinie „tolerancyjnych, kulturalnych i inteligentnych” dziennikarzy. Jeżeli któraś ze stron wyróżnia się agresją, to raczej nie są to „Mohery”.

Tak (w skrócie) sprawy te widzi oko „Moherowego Żółwia”.




Aktualna liczba uczestników "Gulaszowego Czwartku" zarejestrowanych na Facebooku: 393 

(Facebookowcy! Dopisujcie się! I zapraszajcie znajomych!)

image