Kłamstwa mają się dobrze

 „Michnik jest manipulatorem, to jest człowiek złej woli, kłamca. Oszust intelektualny” – Zbigniew Herbert.

Obejrzałem dzisiejszy występ Michnika w TVN24 w przekonaniu, że opinia Zbigniewa Herberta po raz kolejny znajdzie potwierdzenie. I się nie zawiodłem. Adam Michnik, zapytany o lustrację, stwierdził, że sam wzywał do otwarcia esbeckich archiwów. Owszem, napisał tekst, którego tytuł (o ile dobrze pamiętam) brzmiał „Otworzyć esbeckie archiwa”. Tyle, że ten tekst napisał w roku 2007, po aferze z sędziami TK. Osiemnaście lat po roku 1989.

Można by pomyśleć, że nie skłamał. Czy na pewno? Otóż w dalszej części wypowiedzi stwierdził, że jego apel spotkał się ze zdecydowanym oporem. Kogo? Ano PiS-u. I tu Adam Michnik kłamie jak z nut, bo przecież ustawa lustracyjna została przez PiS wniesiona, ale zrobiono wszystko by ją po prostu uwalić. Konia z rzędem temu, kto wskaże mi choć jedno słowo Michnika w obronie tej ustawy.

Adam Michnik doskonale wiedział, że jego apel można o kant potłuc. „Teczki powinny być publicznie dostępne dla wszystkich, ze wszystkimi strasznymi konsekwencjami tego pociągnięcia. Będzie to lepsze od sytuacji dzisiejszej” – to jakiś bezmyślny bełkot, obliczony wyłącznie na to by dalej wpajać konieczność uniknięcia lustracji, latami krzewioną przez TW Maleszkę na łamach Gazety Wyborczej.

Jakie bowiem miałyby być te straszliwe konsekwencje? Ujawnienie esbeckich kapusiów to straszliwa konsekwencja? Konsekwencja owszem, ale czy straszliwa? Wieszać na latarniach będą? Wieszali może? Przypomnę – na początku roku 2008 z rządu Tuska musiało odejść pięciu wiceministrów. Z powodu kłopotów lustracyjnych. A TW Znak dalej w rządzie Tuska jest.

Całe to załgane towarzystwo, ta ziemkiewiczowska michnikowszczyzna, latami całymi wszelkimi metodami wpajała, że lustracja to „zemsta”, „polowanie na czarownice”, z koronnym argumentem, że może ona zrobić krzywdę niewinnym. Nie usłyszeliśmy jednego – w szybkim i sprawnym systemie prawnym nie ma miejsca na zemstę czy polowanie. Należy sobie zadać pytanie – jaki to system michnikowszczyzna zbudowała skoro jej skutkiem mają być wyłącznie polowania czy zemsta? To pytanie do dziś pozostaje bez odpowiedzi.

W końcówce filmu „Trzech kumpli” jest scena z jakiejś konferencji czy wystąpienia Michnika już po emisji tego filmu. Scena znamienna. Z sali padło pytanie (cytuję z pamięci, film jest na jutubie):„czyli ważnym jest by wiedzieć kto był kapusiem a kto nie?”. Odpowiedź Michnika: ”Tak. I ważnym jest by ta wiedza nie pozostała wiedzą tajemną”. Do dziś tajemną jest i jeden tekst Michnika tego nie zmienił. Za to wieloletnia działalność kapusia Maleszki na łamach Gazety Wyborczej skutkuje do dziś.

I jeszcze jedno kłamstwo, które zaczyna żyć mocnym życiem – „Tadeusz Mazowiecki to premier pierwszego niekomunistycznego rządu”. To usłyszałem nie raz. Dziś w TVN powtórzył je Kuźniar, a potem b. minister rządu Mazowieckiego – Święcicki.  Minister komunistyczny przecież. Nie jeden zresztą w „niekomunistycznym” rządzie Mazowieckiego.

Sączenie takich „prawd” musi prowadzić do jedynego wniosku – to kolejna próba zakłamywania historii, wpisująca się w układankę pod tytułem „Odpieprzcie się od generała”. Odpieprzcie się od peerelu. Od czego jeszcze mamy się odpieprzyć? Od kapusiów, morderców, od donosów, od wielu zniszczonych karier przez Maleszkę i jemu podobnych?

Michnika i jemu podobnych nie interesują losy ofiar komuny. W przeciwieństwie do losów katów, którzy, dzięki michnikowszczyźnie, żyją niczym pączki w maśle i swoim dziś ofiarom śmieją się w twarz. Kłamstwo III RP i tu wygrało.

Herbert o michnikowszczyźnie mówi: „Ideologia tych panów to jest to, żeby w Polsce zapanował socjalizm z ludzką twarzą.”. Ja postawię inną tezę – michnikowszczyzna nie chciała obalenia komuny. Chciała udziału w jej łupach. Amen.