Bez kategorii
Like

Wincenty z Kielczech o Piotrawinie- nic nie wiecie, którzy króla bronicie.

18/04/2011
346 Wyświetlenia
0 Komentarze
17 minut czytania
no-cover

Zanim o Boboli, będzie jeszcze o Piotrawinie, jak z grobu wstał by świadczyć za biskupem, co i Długosz opisał. I jak biskupa król posiekał i uciekł na Węgry znienawidzony. Tak i wy uciekać będziecie, którzy lekce sobie ważycie Kościół Święty.

0


Wincenty z Kielczy – fragmenty z „Żywota większego”:

Pewnego razu święty biskup Stanisław, pragnąc powiększyć dochody kościoła krakowskiego, wieś pewną leżącą na brzegu Wisły, a od rycerza Piotra zwaną Piotrawinem, kupił od owego rycerza za określoną sumę pieniędzy, wypłaconą w srebrze wedle obowiązującej wagi. Za życia owego Piotra dzierżył biskup tę wieś przez kilka lat jako prawy właściciel Kiedy jednak rycerz Piotr zszedł z tego świata i pochowany został w pobliżu tamtejszego kościoła, bracia jego czy też najbliżsi krewni jako prawowici spadkobiercy zmarłego zaczęli się domagać od biskupa zwrotu tej ich dziedzicznej posiadłości. A już król Bolesław Żywił niechęć do biskupa, zniecierpliwiony jego karceniem, lecz jeszcze jawnie nie wzburzył się jad w jego sercu. Krewni zmarłego tedy przeczekali dwa lata czy dłużej, aż gniew króła przeciw biskupowi rozpali się goręcej, a skoro biskup nie chciał ustąpić swoich praw, na rozkaz i żądanie króla pozwali biskupa przed sąd królewski. Cóż dalej? Biskup stanął przed królem, złożono skargę, wysłuchano obu stron, rozstrząśnięto przedmiot sporu, zastanowiono się nad wyrokiem. Aby zaś ostatecznie położyć kres sporowi, postanowienie króla i sędziów zapadło w tym sensie, ze biskup musi ustąpić z prawa własności, jeśli nie przedstawi tego, kto mu wieś sprzedał, albo nie przedłoży dokumentu kupna i sprzedaży, bądź też nie powoła odpowiednich świadków. Skoro więc ogłoszono tę decyzję króla i sędziów, biskup wedle obyczaju publicznie odczytał listę świadków. Kiedy strona przeciwna zgodziła się na nich, polecono biskupowi, aby przybył na następny wiec wraz Z wymienionymi świadkami pod Piotrawin. Zbliżał się termin, kiedy biskup miał postawić świadków; zmuszeni rozkazem tyrana i ze strachu przed mm nie ośmielili się ani zjawić na tej rozprawie, ani dać świadectwa prawdzie.

Sługa boży Stanisław widząc, że zabrakło mu ludzkiej pomocy, a nie chcąc utracić własności swego kościoła, szukał schronienia w opiece Bożej jakby w warownej twierdzy. Niemniej przybył na wiec, stawił się na oznaczony termin i przemówił na radzie: „Dostojny królu – rzekł – i wy wszyscy sprawiedliwi książęta polscy! Skoro nie ma prawdy na tej ziemi, dajcie mi jeszcze trzy dni zwłoki, a postawię przed wami tego, kto mi sprzedał wieś, aby zaświadczył, czyim ona jest dziedzictwem”. Osłupieli jedni na te słowa biskupa, zdziwili się drudzy, wielu zaś wydały się one bredniami szaleńca. Ogólnie jednak zgodzono się, aby dać mu jeszcze żądane trzy dni zwłoki. Wówczas Stanisław, wybrany kapłan Boży, ufny w pomoc Chrystusową rzekł do mężów pobożnych i bogobojnych, którzy iriu towarzyszyli: „Bracia moi i towarzysze, wy wiecie, że idzie tu o sprawę Boga i Kościoła, że zawiadujemy dziedzictwem Ukrzyżowanego i w jego obronie stajemy; powierzamy sprawę naszą Bogu, od którego zawisłe są sądy ludzkie. Przez trzy dni zwłoki, których nam udzielono, oddajmy się postom, czuwaniu i modlitwom, nieustannie zanośmy błagania nasze do Boga, a jeśli tylko mieć będziemy wiarę jak ziarnko gorczyczne, jak powiada Pan w Ewangelii, to o cokolwiek prosić będziemy, nie poddając się wątpliwościom – na pewno otrzymamy. Prośmy więc ufnie, błagajmy usiłnie, pukajmy wytrwale, a o co prosić będziemy z wiarą, osiągniemy w rzeczywistości.
Tymczasem nadszedł dzień trzeci i biskup udał się wraz ze swoim otoczeniem do kościoła piotrawińskiego, aby odprawić Mszę świętą. Przybył również król, rycerze i rzesza wielka ludzi, którzy zgromadzili się na wiec. Biskup zaś zakończywszy obrządki wyszedł tak jak był ubrany w szaty pontyfikalne przed bramę kościoła, tam gdzie pogrzebany leżał Piotr, po czym polecił rozkopać mogiłę i otworzyć grób. Następnie ukląkł i ze łzami rzekł do Pana: „Zmiłuj się nad nami, Boże wszechmocny, który panujesz tak nad Żywymi jak nad umarłymi! Broń sprawy Twojej i pomóż do zwycięstwa sprawiedliwości Twojej, ponieważ ludzie podeptali prawdę. Przywołaj, prosimy cię Panie, z martwoty do życia sługę twojego Piotra, podnieś go z prochu nędznego po upływie trzech lat, aby dał świadectwo prawdzie, bo Ty przecież wskrzesiłeś z grobu Łazarza już cuchnącego po czterech dniach, aby wielbione i chwalone było imię Twoje na wieki wieków”. A gdy ci, co przy tym byłi, odpowiedzieli: „Amen”, powstał z modłów, dotknął trupa pastorałem i rzekł mocnym głosem: „W imię Ojca i Syna i Ducha świętego! Piotrze, wstań, który śpisz i powstań Z martwych, aby okazała się na tobie moc i działanie Trójcy świętej. Wstań – powiedział -i wystąp na środek! Oddaj cześć Bogu, składając świadectwo prawdzie, aby wzmogła się ufność wiernych, a zamknęły się usta głoszących nieprawość”. 1 od razu przy wszystkich Piotr podniósł się, a biskup podał mu rękę, pomógł wyjść Z grobu i poprowadził go sam w krąg rady.
Stanąwszy zaś na wiecu biskup Stanisław rzekł do króla i do całego ludu: „Oto jest ów Piotr, który umarł, a teraz przecież stoi przed wami Żywy. Świadectwo jego żywego głosu powinno mieć dla was większe znaczenie niż sprowadzenie świadków lub przedkładanie dokumentów. Dowiedzcie się od niego, czy on jest tym, który mi sprzedał wieś i otrzymał za nią umówioną cenę.

Osoba jego jest wam znana, grób otwarty, prawda oczywista, mocą Bożą co dopiero na waszych oczach dokonało się zmartwychwstanie. Niech znikną ciemności niedowiarstwa, z oczu waszych usuńcie wszelką mgłę wątpliwości i nie sądźcie, że to duch, bo duch nie ma ciała i kości, a widzicie że on je ma”. Król zaś i cały tłum ludzi stali zdumieni i oniemiali na widok tak niezwykłego cudu. Rodzina i krewni Piotra oraz wszyscy, którzy go znali, widząc co się z nim stało na ich oczach, nie mogli już ani nie mieli ochoty szukać żadnych wykrętów. Następnie Piotr upomniał krewnych, aby czynili pokutę za to, że chcieli skrzywdzić i narazili na wielkie trudy męża świętego i sprawiedliwego, bo gdyby tego nie poniechali i nie pokutowali, czekałoby ich wiele kar i mąk, po czym dodał: „Chcecie wyznać prawdę – rzekł – to sami wiecie, że nie mieliście żadnego udziału w mojej ojcowiźnie, którą sprzedałem biskupowi krakowskiemu, Stanisławowi”‘.
[…] Krół Bolesław przeto i jego współsędziowie stwierdziwszy prawdziwość dowodu i wiarygodność takiego świadectwa Zgodnie przyznali biskupowi słuszność i bez czyjegokolwiek sprzeciwu przekazali wieś w jego całkowite posiadanie. […] Gdy natomiast to się dokonało, św. Stanisław rzekł do rycerza Piotra: Jeśli chcesz i sądzisz, Że tak będzie dobrze dla ciebie, to za twój trud i zasługę uproszę ci u Boga jeszcze kilka lat życia”. Piotr odpowiedział w te słowa: „Dziękuję waszej świątobliwości, ojcze      ;” wielebny. Wolę jednak, abyś mnie złożył Z powrotem w moim grobie, ponieważ już tylko krótko cierpieć mam kary czyśćcowe za moje winy, a potem z miłosierdzia Bożego radośnie odejdę do krainy wiecznego spoczynku”.
Usłyszawszy życzenie Piotra święty mąż odprowadził go na cmentarz w towarzystwie wiełkiego tłumu ludzi; następnie na oczach wszystkich wszedł do grobu, położył się, poprosił, aby modlono się za nim do Boga, połecil przysypać ziemią i oddał Bogu ducha. Święty Stanisław odprawił za nim modły za umieraj
ących, a wygłosiwszy nadto krótką naukę do łudu i udzieliwszy pasterskiego błogosławieństwa, wrócił wraz ze swym orszakiem do siebie, dzięki czyniąc wszechmocnemu Bogu za wszystkie dobrodziejstwa.

Zabójstwo biskupa Stanisława



Prześwięty biskup krakowski Stanislaw, gdy nie mógl odwieść go od tego okrucieństwa, wpierw groził mu zagładą królestwa, wreszcie wyciągnął przeciw niemu miecz klątwy. Atoli on, jak byl zwrócony w stronę nieprawości, w dziksze popadł szaleństwo; bo pogięte drzewa łatwiej złamać można niż naprostować. Rozkazał więc przy ołtarzu i w infule, nie okazując uszanowania ani dla stanu, ani dla miejsca, ani dla chwili – porwać biskupa. Ilekroć wszak okrutni służalcy próbują rzucić się na niego, tylekroć skruszeni, tylekroć na ziemię powaleni łagodnieją. (Ale) tyran lżąc ich z wielkim oburzeniem sam podnosi świętokradzkie ręce, sam odrywa oblubieńca od łona Oblubienicy, pasterza od owczarni: sam zabija ojca w objęciach córki i syna w matki wnętrznościach. O żałosne, o przeponure widowisko śmierci! Świętego bezbożnik, miłosiernego zbrodniarz, biskupa niewinnego najokrutniejszy świętokradca rozszarpuje, poszczególne członki na najdrobniejsze cząstki rozsiekuje, jak gdyby miały ponieść karę poszczególne części członków.

A ja ze zdumienia i z jakowegoś przerażenia całkiem zdrętwiałem, tak iż ledwie pojąć, a cóż dopiero językiem, cóż dopiero piórem wyrazić zdołam cudowne dzieła, na tym Świętym przez Zbawiciela dokonane. Wśród opowiadania bowiem zawodzi rozum, zrozumieniu nie dopisuje mowa, a słowa nie wyjaśniają rzeczy zgodnie z tym, co zaszło. Albowiem ujrzano, że z czterech stron świata nadleciały cztery orły, które krążąc dosyć wysoko nad miejscem męczeństwa, odpędzały sępy i inne krwiożercze ptaki, żeby nie tknęły męczennika. Ze czcią strzegąc go czuwały bez przerwy dniem i nocą. Mamże to nocą nazwać czy dniem? Dniem raczej nazwałbym niż nocą, to jest bowiem druga noc, o której napisano: ,,A noc jak dzień będzie oświetlona”. Tyle bowiem boskich świateł przedziwnej jasności zabłysło w poszczególnych miejscach, ile rozrzuconych było cząstek świętego ciała, tak iż niebo samo jakby zazdrościło ziemi jej ozdoby, jej chwaty, ziemi, ozdobionej blaskiem gwiazd jakichś i jakimiś, myślałbyś, promieniami słońca. Niektórzy zaś z ojców ożywieni radością z powodu tego cudu i gorliwą pobożnością zapaleni pragną usilnie pozbierać rozrzucone cząstki członków. Przystępują krok za krokiem, znajdują ciało nie uszkodzone, nawet bez śladu blizn, podnoszą je, zabierają i namaszczone drogocennymi wonnościami chowają w bazylice mniejszej Świętego Michała. Aż do dnia przeniesienia, którego przyczynę sam dobrze znasz, nie ustąpił stamtąd silny blask wspomnianych świateł.

Po tym wydarzeniu ów okrutnik przerażony, nie mniej przez ojczyznę, jak przez senatorów znienawidzony, uchodzi na Węgry.

http://www.piotrawin.pl/informacje/biskup-sw-stanislaw-w-piotrawinie


W 1437 roku przyjechał do Piotrawina biskup Krakowski Zbigniew Oleśnicki, wraz z Janem Długoszem. Dzieło Długosza spisane wówczas dostarcza w dniu dzisiejszym wiele interesujących informacji na temat wyglądu ówczesnego Piotrawina.

    Biskup rozpoczyna w roku 1437 budowę kościoła gotyckiego, który do dziś możemy podziwiać w niemal niezmienionej formie. Źródła pisane podają, że w dacie wznoszenia murowanego kościoła istnieje kościół drewniany, który następnie jest przeniesiony do Biskupic.
    Nad grobem Piotrowina zostaje wybudowana kaplica grobowa, która również zachowała się do dnia dzisiejszego. W tym samym czasie Biskup Oleśnicki funduje kolejny kościół – po przeciwnej stronie Wisły, w miejscu gdzie odbył się sąd królewski nad biskupem Stanisławem.

0

circonstance

Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas

719 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758