Nie interesuje mnie obchodzenie Dnia Kobiet, tak jak nie interesują mnie modne dziś parytety i równouprawnienie. Ktoś mógłby mnie nazwać „męską szowinistyczną świnią” – co do „męską” to mógłbym mieć wątpliwości, ale za to „świnia” bardzo mi pasuje… zwłaszcza w formie polędwicy zatopionej w kwaśnej śmietanie z borowikami. 🙂 Nawet nie chcę mi się pisać o równouprawnieniu miedzy płciami, bo go nie ma, bo być nie może. Pomijam fakt, że kobiety mają piersi i inne fascynujące części ciała, a znani mi mężczyźni nie posiadają takowych, więc stanowczo preferuję kobiety, więc mój stosunek do obu płci nie jest równoprawny. Jeżeli chodzi o parytety, to ich stosowanie udowadnia, że kobiety są gorsze od mężczyzn i nie potrafią sobie same radzić, a […]
Nie interesuje mnie obchodzenie Dnia Kobiet, tak jak nie interesują mnie modne dziś parytety i równouprawnienie. Ktoś mógłby mnie nazwać „męską szowinistyczną świnią” – co do „męską” to mógłbym mieć wątpliwości, ale za to „świnia” bardzo mi pasuje… zwłaszcza w formie polędwicy zatopionej w kwaśnej śmietanie z borowikami.
🙂
Nawet nie chcę mi się pisać o równouprawnieniu miedzy płciami, bo go nie ma, bo być nie może. Pomijam fakt, że kobiety mają piersi i inne fascynujące części ciała, a znani mi mężczyźni nie posiadają takowych, więc stanowczo preferuję kobiety, więc mój stosunek do obu płci nie jest równoprawny. Jeżeli chodzi o parytety, to ich stosowanie udowadnia, że kobiety są gorsze od mężczyzn i nie potrafią sobie same radzić, a to już jest jawna dyskryminacja…
Ale ad rem…
Dlaczego nie obchodzę 8 marca?
Powód pierwszy i zasadniczy:
Jest to jeden paranoiczny dzień w roku w którym sugeruje się, że właśnie w tym dniu istnieją kobiety na świecie. Jednak z moich obserwacji wynika, że kobiety (statystycznie i empirycznie rzecz ujmując) istnieją w pozostałe 364 dni w roku ( także w przestępnym ) i nie widzę sensu, aby zaprzeczając tym oczywistym faktom i skupiać się tylko na tym jednym dniu.
Kobieta JEST drodzy panowie, a nie BYWA.
8 marca świętowany raz w roku podobny jest do uciechy w składaniu kobiecie życzeń z okazji urodzin. Jeżeli jest ktoś, kto nie rozumie tych niuansów, powinien raczej zająć się praca w kamieniołomach.
Powód drugi i też zasadniczy:
Kobieta potrzebuje komplementów jak „sucha studnia wody”. Panie bez powietrza prawdopodobnie przeżyją, bez pieniędzy ( choć to trudne ) też. Lecz zwiędnie i uschnie gdy nie wzbudza zainteresowania. Dlatego światowe redukowanie uwagi mężczyzn w stosunku do kobiet do jednego dnia, powinno być prawnie zabronione, bo powoduje nieodwracalne skutki w psychice kobiety i znaczące straty wśród tej „większej połowy ludzkości”.
A tego byśmy nie chcieli, prawda?
Powód trzeci i podobnie zasadniczy:
Kocia ciekawość kobiet.
Gdy weźmie się pod uwagę powód pierwszy i drugi, właśnie w tym dniu zupełnie nie będę „pamiętał” o kupnie kwiatka mojej kobiecie. Zachowanie takie wzbudzi ciekawość kobiety – a to poza „permanentnym zainteresowaniem kobietą”, jest następnym bardzo ważnym elementem żywiącym kobiecość. Kobieca ciekawość musi być zaspokajana jak kwiat który potrzebuje wody, inaczej więdnie..
Tak więc, nie obchodzenie dnia 8 marca (o czym kobietę informujemy) nie jest rozwiązaniem, które nieuważny czytelnik mógł wywnioskować z mojego tekstu. Problem polega na tym, żeby nie obchodzić 8 marca, a jednak go jakoś zaznaczyć. Proponuję w tym dniu zrobić po prostu coś, co zaskoczy naszą/nasze kobiety. A więc po pierwsze stanowczo powiedzieć, że 8 marca to głupie komunistyczne święto, po drugie być szarmanckim i uwodzicielskim dla kobiety (wiem, że to trudne panowie, wiem!). Może kupcie w tym dniu jaka piękną bieliznę?
Powód czwarty i też zasadniczy:
Gdy weźmiemy pod uwagę poprzednie powody, brak kwiatów w tym dniu jest OCZYWISTY. Bo widzicie moi drodzy Panowie, może być jedynie sytuacja odwrotna: 364 dni w roku dbamy o kobietę, a w ten dzień nie. Kobieta absolutnie te zasadę zaakceptuje i nie będzie jej przykro, a wręcz będzie zachwycona. Jest oczywiście pewna granica koniecznych dni adoracji w roku, inna dla każdej kobiety, bo oczywiście fizycznie jest ciężko 364 dni w roku bardzo doceniać kobietę. Nie da się.
Ale Drogie Panie!
Czy z radością zgodziłybyście się nawet na te marne kilkanaście dni w roku przeznaczone na adorację i np. pomoc w zamian za rezygnację z tego jednego, zasranego 8 marca.
Mam racje prawda?
Raz w tygodniu, żeby ten mój coś dla mnie zrobił, żebym się czuła piękna!
PS
Pamiętają Panie dowcip o zakonnicy i bogatej kobiecie? „W nos sobie wsadź te pralinki!”
Powód piąty dla mnie bardzo ważny:
Otóż ja jestem mężczyzną, jak pisałem na wstępie: męską szowinistyczna świnią. Nie jestem pieskiem, nie jestem kundelkiem, który nie może bez europejskiego debilizmu się obejść.
Wręcz odwrotnie.
Dlatego nikt mi nie będzie sugerował, co ja mam akurat 8 marca robić z moją ukochaną. Żeby cała Europa oszalała w tym dniu i dawali sobie wszyscy kwiaty , to ja będę miał takie święto tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Poza tym, jak wcześniej powiedziałem, znam kobiety i zwrócenie uwagi tylko W TYM JEDNYM DNIU, że ma się piękną kobietę w swoim życiu jako partnera, jest dla moje inteligencji uwłaczające, a dla mojej kultury osobistej jest nieosiągalnym dnem.
I gdy przypomnę sobie ulice, pełne „mężusiów” biegających po kwiatki i przybywających do domu 8 marca z tego debilnego obowiązku, to mi się naprawdę wszystkiego odechciewa.
PZDR